"... i co proponujecie w zamian?"...
A co? Taka wielka strata?
Bardzo dobrze postawiona kwestia. Jest strata. W zależności od wielkości odczytasz wartość. Liczymy wartość bezwzględną. Czyli może być też zysk. Częściej można poczytać o stracie. Jest kilka wskaźników, które pokazują wartość straty - to też można wyczytać. Gdyby sekta nie miała wartości, nikt by do niej nie wchodził. Większość wchodziła po stratę.
Człowiek kalkuluje, czy jak wyjdzie, to będzie miał coś lepszego. Jest lepsze, bo nowe. Ale to iluzja.
Odpinają sobie kule u nogi lub ściągają kajdany po to by zapiąć się w nowe kajdany. Dlaczego? Kula u nogi trzyma aby jednostka nie odleciała. Dlatego z jednej sekty przesiadają się do drugiej sekty. Dają się upiąć na cudzą smycz. Przy czym psa trudno czasem jest upiąć a tu często bywa, że jednostka aż się prosi o smycz. Bez tego nigdzie nie pójdzie, bo nie wie dokąd. Inni się podpinają pod sznurki i są sterowani niczym marionetka - tak wygodniej.
Wielu zajmowało się tylko malowaniem płotu. Nagle przeskoczyli przez płot. I co robią dalej? Malują ten sam płot, tyle że z drugiej strony. Niektórzy przeskoczyli wiele płotów - wszystkie pomalowali. Rekordziści od ponad 40 lat skaczą przez płot - nawet po 2 x ten sam. To dwa razy więcej życia niż spędzili u ŚJ.
Oczywiście, że jak ktoś ma pana nad sobą, to jest niewolnikiem. Najciekawsze w tym wszystkim jest pojęcie wolności. Otóż wychodzący od ŚJ mówią, że teraz są wolni, a cała reszta jest zniewolona, przy czym najbardziej ŚJ. Retoryka z drugiej strony płotu jest identyczna. Tylko ŚJ są wolni (bo poznali prawdę), cały świat jest zniewolony (przez Niegodziwca), a najbardziej odstępcy. Jakby popatrzeć z boku, to nie widać różnicy. Tu roznoszą traktaty, i tu roznoszą traktaty. Tu się modlą do Jehowy, tu się modlą do Jezusa. Przykłady można mnożyć. Reklama głosi: jeśli nie widać różnicy, to po co przepłacać. Pytanie trzeba postawić inne: czy jest coś jeszcze?
Tak, warto wiedzieć, co się chce, a potem to robić. Może nie zachęcam do jarania zioła, ale podróżowanie jest twórcze. Jeśli ktoś przy okazji puści chmurkę to.... no nie bądźmy sterylni. 😎
Czy zawsze jest coś za coś? Na planecie Ziemia wydaje się, że tak. Aby mieć bułkę i mleko, trzeba się rozstać z pieniędzmi. Aby zaspokoić głód, trzeba się rozstać z bułką i mlekiem - po przez wchłonięcie. Aby uzyskać komfort w ramach ucisku dolnych części ciała, trzeba się ponownie rozstać z bułką i mlekiem. Potem znów jest głód i są potrzebne pieniądze (lub jakiś środek płatniczy). Czas to pieniądz. Czyli pieniądz jest za czas. Czasem płacimy za edukacje i prace. Nawet za sen płacimy czasem.
Tylko gdzie w tej galaktyce można kupić czas i za jaką walutę? Podobno można czas oszczędzać. Niby każdy ma tyle samo - 24h na dobę. A jednak nagrobki głoszą, że każdy ma swój ekwiwalent.
Nie zacytowałem wszystkich, bo nie chciałem wydłużać tekstu, który i tak wyszedł powyżej progu długości. Jakoś się tam odniosłem do niektórych wpisów.
Pozdrawiam "Moyses" 👽