Sorry, ale dla mnie PNŚ nie jest biblią, to zwykła kniga jak wiele innych.
Pamiętacie lata 90 i dzikie bazarowe wypożyczalnie kaset? Zgrywane, przegrywane naście razy, za każdym razem gorzej i słabiej. I niby tytuł był, obsada też, coś tam się widziało, ale czy to było dobre, zrozumiałe? Ile z takiej bajki lub filmu trzeba było się domyślać?
Tak samo i tu....tylko okładka i tytuł.