Fantom, w zasadzie zgadzam się z większością twojego podejścia. Ono jednak w gruncie rzeczy sprowadza się wyłącznie do tego, że ta organizacja nie jest tym, czym wydaje się większości jej członków, że jest. Tyle tylko, że to nie jest żadna nowość i wiedzieliśmy o tym od dawna, patrząc na inne jej działania.
Ja natomiast odnoszę się do tego, że wiedząc, jakie są praktyki tej organizacji, a także wiedząc, jaką opinie ma wśród większości odstępców (że to maszynka do pieniędzy, że CK to królowie życia itd.) to w mojej skromnej opinii działania podjęte wobec Morrisa jak dotąd przedstawiają ją w umiarkowanie dobrym świetle. Nadal twierdzę, że to rozsądne rozwiązanie i że nie ma co podnosić krzyku. No chyba, że zatrzymaliśmy się na tym, co czuliśmy X lat temu, gdy po raz pierwszy dotarło do nas, że zostaliśmy okłamani... Ale na litość boską, chyba tutaj no forum możemy ocenić to na chłodno i pominąć to, że tak, ta organizacja wyzyskuje ludzi (osobiście nie wiem w jakim celu, być może oni uważają, że w słusznym) ale jednak dostaliśmy w zasadzie dowód na to, że CK nie wyprowadza pieniędzy na boku, że nie ma zamiłowania do wystawnego stylu życia, że nie jest generalnie takim złem wcielonym, jak może się wydawać. Znów się powtórzę, że być może oni szczerze wierzą w to co robią.
Takie cudze pieniądze się szanuje i jest to nieetyczne, jeżeli wydaje się je na inny cel bez wiedzy wpłacającego.
To jest potężny błąd myślowy. Jakie cudze pieniądze? Z datków? A czy czasem w słowie "datek" nie wskazuje się na to, że coś się komuś "daje", a jak coś komuś daję, to nie jest to już moje? W mojej opinii, gdyby zajmowali się handlem nieruchomościami tylko i wyłącznie dlatego, żeby zarobione środki pompować "w Afrykę" (skoro już tak bardzo kochacie ten przykład), to nie ma w tym nic złego. Nie byłoby to też sprzeczne z oczekiwaniami darczyńcy. Pomysł, że pieniądz musi iść z punktu A do punktu B najkrótszą drogą jest naiwny. W wielu przypadkach wydawanie pieniędzy od razu wiąże się z tym, że inwestycja będzie kosztować więcej, niż gdyby zrealizować ją za pół roku. Czy wydanie tych datków tu i teraz było w takiej sytuacji uczciwe? Zapłaćmy za materiały 50% więcej, bo Janusz z Olkusza dał nam datek i chce żeby był wydany teraz? Moim zdaniem lepiej kupić akcje lub nieruchomość innego typu, sprzedać za pół roku, uchronić kapitał przed inflacją, poczekać na spadek cen materiałów i budować w rozsądnej cenie.
Działkę pod Warwick też kupili w 2008 albo 2009 roku, kiedy uderzył kryzys i ceny były najniższe od dekad. No i co? Mają zawsze kupować wtedy, jak akurat uzbiera się kasa z datków, bo ktoś naiwnie myśli, że tak to się odbywa? Masz międzynarodową organizację, która musi działać strategicznie i podejmować decyzje czysto finansowe. Co więcej, musi to robić bez względu na to, jakie są jej intencje. Następnie, możemy sobie oceniać, czy te działania są podejmowane po to, żeby maksymalizować zyski czy po to, żeby maksymalizować środki na dzieło głoszenia. Ale same podjęte działania są w porządku.
Przypomnę scenkę ze zgromadzenia, gdzie ojciec zniechęca syna do kupna nowego telefonu. Wpływa na niego, żeby kupił tańszy a zaoszczędzoną kwotę przekazał jako datek na dzieło głoszenia. Pytanie co do tej nieruchomości: czy w tym przypadku członek lub członkowie CK nie powinni sami dostosować się do tego co sami zatwierdzili w pokazie kongresowym??? Co z Zosią, która odmówiła sobie loda? Co z emerytką zaglądającą do pustej lodówki od której wyciąga się ostatnie drobne na ogólnoświatową działalność?
Mówisz, że wartość domu wzrośnie i kiedyś kasa do nich wróci. Równie dobrze, mogli kupić im zwykłe mieszkanie w bloku, w dobrej dzielnicy, gdzie wartość z czasem również wzrośnie. Zaoszczędzone pieniądze mogliby przekazać na wybudowanie nowej sali lub jej remont gdzieś w Afryce.
Tak, być może CK odmawia sobie nowych telefonów i lodów, żeby pobierać mniej środków ze swojego orga. Jak na razie jednak nie było takich filmów dotyczących domów, a jak były (tak jak film o rodzinie z Australii, która uprościła życie), to z 4 samochodów zrobili 2, a z domu 300 metrów, 150 metrów... Idąc tym tropem, CK zatwierdziło film, w którym wprost pokazali, że przez uproszczenie życia nie rozumieją porzucenia wszystkiego co masz, tylko tego, co być może nie jest ci potrzebne, co nie oznacza życia na najniższym możliwy poziomie.
Jak zaczniemy tak dzielić włos na czworo, co oni mogli kupić, gdzie i za ile taniej, to powinniśmy w zasadzie zastanowić się też, czy nie warto było kupować tańszych krzeseł na salach królestwa, wydawać mniej na utrzymanie ogrodów czy czystości, bo w skali takiej Polski uzbieralibyśmy na tych oszczędnościach tyle pieniędzy, że spokojnie jedna nowa sala w Afryce by stanęła... Gdzie jest granica absurdu? Czy to, że głosisz miłość i pomoc bliźniemu ma oznaczać, że oddajesz wszystko co masz tym bliźnim? Czy może jednak możesz sobie coś zostawić? A kto decyduje, co to ma być? Jest jakaś stawka za metr kwadratowy, którą byś zaakceptował? Daj znać.
Ta organizacja ma poważniejsze "grzechy" na swoim sumieniu, takie jak pranie mózgu ludziom o odmowę leczenia z udziałem krwi czy rozbijanie rodzin przez wykluczenie i niszczenie setek tysięcy jednostek tym procederem, żeby rozliczać ich z nieruchomości za 250k, którą za 20 lat sprzedadzą z dużą szansą z zyskiem i wreszcie przyjdzie Twój dzień - zysk przekażą dla braci w Afryce. Ale spokojnie, wcześniej środki też się na to znajdą, wszakże ten rynek jest aktualnie priorytetem.