Panie Profesorze, myślę że agresywna to za dużo powiedziane, chociaż w stosunku do Blu rzeczywiście tak jest, ponieważ mnie prześladuje.
Poza tym, to ja mam coś co pieszczotliwie nazywam, niewyparzonym ryjem. Czyli że bez certolenia mówię to co wielu też myśli tylko nie mówi bo straci przyjaciół.
Nie sądzę też żeby wchodząc na forum, jeszcze świadkowie jehowy takiego znowu szoku doznali z powodu moich wypowiedzi. Ludzie którzy z radością wręcz i często nawet z oklaskami, na kongresach. Przyjmowali fakt że ich krewni, powiniwaci i sympatyczni sąsiedzi, będą leżeć, jak gnój na polu, mają na sto procent mega silną psychikę.
Matyldo, nie jestem pamiętliwa, ale zdaje się, że był jakiś wątek w którym również się ścięłyśmy.
Posługując się Twoim cytatem: "Poza tym, to ja mam coś co pieszczotliwie nazywam, niewyparzonym ryjem."...
...powiem szczerze, że nie wiem czy to jest zaleta... Czy jest się czym chwalić?!
Czytając Twoje wypowiedzi odnoszę wrażenie, że:
1. Ponieważ jesteś bardzo wkurzona na swoją świadkową rodzinę, która od (20, 30?) lat ma Cię w nosie, to wszystkich innych Świadków (obecnych czy byłych) mierzysz tą samą miarką. I na wszystkich jesteś wkurzona. A ponieważ rodzinie nic powiedzieć nie możesz (bo Cię nie chcą słuchać), to całą swoją złość wylewasz tutaj... na innych forumowiczów!
To nie w porządku! Nie jesteśmy kubłami, do których można wlewać swoje pomyje!
2. Ponadto piszesz tak jakbyś czuła się ważniejsza, mądrzejsza od innych exów.
Podkreślasz, że Ty już dawno wyszłaś z orga i punktujesz wszystkich, którzy wyszli dużo później, albo którzy nadal w nim są.
Nie znam Twojej historii, ale zastanawiam się z jakiego powodu wyszłaś z organizacji?
Z takiego powodu, że głęboko badałaś Pisma i uznałaś, że CK z USA robi Cię w konia, czy też miałaś po prostu religię w nosie... plus jeszcze złe relacje w rodzinie... plus "niewyparzony ryj" i wszystko to złożyło się na to, że rzuciłaś to wszystko?! Domniemuję, że gdybyś była w katolickiej (i miała moherowych rodziców), to też byś ją rzuciła. Ale czy to aż taka zasługa?!
Jeśli Ty nie lubisz, gdy ktoś ocenia Ciebie... to nie oceniaj postępowania i życia innych. Nie znasz sytuacji życiowej tych ludzi! Od razu uważasz, że tkwią w orgu z wygodnictwa, a Ty bohatersko go rzuciłaś. I teraz wszyscy mają postąpić tak jak Ty i traktować Ciebie jak autorytet i wyrocznię.
Tymczasem, gdy wchodzi tu jakiś Świadek i czyta Twoje (agresywne!) komentarze, to myśli tylko jedno: "Ufff, dobrze, że jej już nie ma w organizacji, bo ze swoim "niewyparzonym ryjem" robiłaby nam tylko wstyd!"
"Odstępca" to szeroko pojęte słowo obejmujące zarówno wielkich grzeszników, którzy zostali wywaleni z organizacji na zbity łeb za swoje złe postępowanie, jak i ludzi szlachetnych, miłych, dobrych i pomocnych, którzy ośmielili się mieć inne zdanie niż CK z USA.
Wszyscy siedzimy w tym "worku" odstępców i nie ukrywam, że im bardziej ktoś pisze tu agresywne komentarze, tym gorsze światło pada na WSZYSTKICH "odstępców".
Nie chodzi o to, że wszyscy mają mieć to samo zdanie. Ale chodzi o szacunek do drugiego człowieka, nieobrażanie siebie nawzajem!
Może zanim ktoś tu napisze coś agresywnego najpierw powinien sobie zrobić terapię - "wyparzyć ryj" - i dopiero potem kontynuować dialog z innymi?!