nie tylko nie mogę tego wykluczyć, ale uznaję taką opcje za wysoce prawdopodobną...
Byłem nawet nieco zły na Wacława, gdy pokreślił, że Dawid NIE BYŁ przystojny, a _mimo_to_ został wybrany...
Ja to odebrałem osobiście (jako "kryzysowe pocieszenie" w stylu "wyglądasz jak 7 nieszczęść, ale głowę na karku masz"), ale czy Wacław faktycznie miał takie intencje?... NIE WIEM...
W każdym razie kwalifikacje do zarządzania ludem Bożym pojawiały się na studium biblijnym BARDZO często (Wacław wskazywał na pokorę, posłuszeństwo teokratyczne, itd. itp.), o wiele częściej niż wynikałoby to "po prostu" z materiału, który "standardowo" omawiany jest z każdym nastolatkiem...
Pamiętam za to _bardzo_ wyraźnie, z jak wielkimi emocjami Wacław pokazywał mi w Biblii wersety o Dawidzie, który "okazał się niegodny" zbudować Jehowie świątynię, ale jego syn Salomon dokończył dzieła swojego ziemskiego ojca...
Dzisiaj (z perspektywy czasu) powiązałem tamte emocje Wacława z jego przekonaniem że "zawiódł Jehowę" źle wychowując Andrzeja. Na tej podstawie przypuszczam, że miałem być takim "Salomonem", a Wacław "Dawidem", czyli miałem przewodzić ludowi Bożemu w Polsce podczas Armagedonu, gdyż "Wacław okazał sie niegodny"...
Wyżej wspominałem że ta perspektywa (być sługą kraju) spodobała mi sie i zrobiła na mnie wielkie wrażenie, ale wspomniałem także że wcale nie byłem zachwycony...
Między tymi dwoma odczuciami NIE MA sprzeczności...
Byłem przerażony ciężarem odpowiedzialności i podobnie jak Józef-Jeszcze-Nie-Święty czy jak Jonasz miałem ochotę uciekać, ale jednocześnie czułem się niesamowicie zaszczycony (Wacław twierdził że zostałem wybrany jeszcze przed narodzeniem!) i jak Jehowa kogoś wyznacza, to człowiekowi "po prostu nie wypada" odmówić (więc pomysł Jonasza uznałem za nieprawidłowy)...
Sebastianie mam już gotowy zarys scenariusza do filmu!
Scena 1
Zmartwiony Wacław rozmyśla nad swoim życiem. Nie udało mu się wychować syna na przykładnego sługę Jehowy! Zawiódł samego Boga. Drzwi ziemskiego raju zatrzasnęły się przed jego nosem!
Scena 2
Wacław poznaje Sebastiana. Młody Sebastian robi piękne postępy duchowe. Nad głową Wacława zapala się żarówka: "To on może być wybrańcem! Urodę ma "Dawidową", więc wszystko się zgadza
Zrobię wszystko żeby został "namaszczony". Dzięki niemu odkupię swoje winy i dostanę przepustkę do raju!
Scena 3
Wacław "urabia" młodego Sebastiana jak może. Traktuje go jak swojego drugiego syna! Cielesny syn marnotrawny porzucił "prawdę", ale duchowy syn Sebastian (wybrany przez Jehowę jeszcze w łonie matki) da braciom w Polsce wybawienie!
Scena 4
"Urabiany Sebastian" przeżywa rozterki. Z jednej strony fajnie być "pomazańcem", a z drugiej strony to jednak wcale nie jest łatwy kawałek chleba. "Nie chcem, ale muszem.." myśli sobie - ktoś tych Świadków w Polsce jednak musi wybawić i przeprowadzić przez Armagedon!
Scena 5
Sebastian porzuca organizację Świadków Jehowy. Wacław mdleje. Drzwi raju zatrzaskują się przed Wacławem.
Scena 6
Sebastian zostaje aktywnym odstępcą. Wacław.......... (tu Sebastian może dokończyć
)
Scena 7
(to na razie niespodzianka
)