Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?  (Przeczytany 6116 razy)

Offline PoProstuJa

Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
« dnia: 25 Wrzesień, 2021, 13:40 »
Hej,

mam takie pytanie do wszystkich, którzy w pewnym momencie dołączali do organizacji Świadków. Jakie macie wspomnienia z tego momentu?

Ja mam taką teorię, że każdy z nas wchodził do nieco innej organizacji. To nie jest stały, niezmienny twór, tylko ewoluujący (niekoniecznie w dobrą stronę). A dodatkowo wchodziliśmy do niej w różnym wieku - niektórzy już w niemowlęctwie, inni jako nastolatkowie, jeszcze inni jako dorośli lub emeryci. W efekcie nie możemy mieć identycznych odczuć i wspomnień we wszystkim (aczkolwiek mamy bardzo podobne w wielu kwestiach). Dodatkowo każdy trafił na inny zbór i innych ludzi.

Ja na przykład wchodziłam do organizacji jako nastolatka, osoba "z zewnątrz", na początku lat 2000.
Nie mam więc wspomnień typu wstyd związany z nieobchodzeniem jakichś świąt i uroczystości w szkole podstawowej czy nie branie cukierków z okazji urodzin.

Mam natomiast wspomnienie z liceum jak był wynoszony sztandar z sali gimnastycznej i zamiast siedzieć twardo na tyłku, to wstałam tak jak inni (ło matko - ale się czułam winna!).

Jednak z tej racji, że byłam już prawie dorosła i miałam własne zdanie, to nie miałam jakichś prześladowań w szkole; dobrze żyłam z kolegami.
Całe szczęście, że dałam im się namówić na studniówkę (koledzy i koleżanki myśleli, że nie chcę iść z powodu braku kasy i chcieli nawet się na mnie zrzucić! To mnie wzruszyło! I poszłam). Gdybym była ŚJ od urodzenia i to jeszcze w latach 90-tych, to zapewne studniówkę traktowałabym jako najgorsze zło. Mi natomiast sumienie pozwalało iść na moją (uznałam, że to impreza jednak bardziej kulturalna od dyskotek, w których uczestniczy wielu młodych ŚJ).

A więc przystępując do organizacji w takim "starszym" wieku nawet nie przypuszczałam ile kiedyś było w niej obostrzeń. Pamiętam, że byłam w szoku, gdy się okazało, że podobno kiedyś (przypuszczam, że lata 90-te) Świadkowie (a przynajmniej niektórzy) krzywo patrzyli na bajkę Smerfy.
Dużo mnie takich dziwactw świadkowych ominęło, więc może dzięki temu jestem obecnie bardziej normalna pod względem psychicznym  ;D

Gdy wstępowałam do orga jako nastolatka, to moje skojarzenia były następujące: fajni ludzie (przynajmniej niektórzy), religia zorganizowana - na całym świecie te same tematy zebrań, jednomyślność wierzeń (co mi odpowiadało). Mój pierwszy zbór był raczej mało integrujący się z nowymi, więc nie czułam się w nim zalewana miłością. Może dlatego przez wiele lat uważałam, że to nie może być sekta (bo nie czułam tam bombardowania miłością tylko obojętność; z wyjątkiem osoby, która ze mną studiowała - ona wiadomo musiała o mnie dbać).

Coż jeszcze pamiętam - zgromadzenia na stadionach (fajne przeżycie) i załapałam się jeszcze na 2 ośrodki pionierskie.

Ale później... Myślę, że od ok. 2010 wszystko zaczęło się ukrócać - zaczęli się wycofywać z ośrodków pionierskich, z imprez braterskich, z przygotowania do Strażnicy we wspólnym gronie kilku - kilkunastu osób ze zboru. Ta religia zaczęła się robić taka sucha - tylko teoria na zebraniach, mało integracji wśród ludzi. To się czasem zmieniało (dużo zależało tu od inwencji starszych zboru), ale czułam się w orgu coraz gorzej... jak w kościele, gdzie ludzie wchodzą tylko na mszę do kościoła i zaraz z niego wychodzą.

A Wy jakie macie wspomnienia? Czy było tak, że w latach 80-tych i 90-tych te zbory były bardziej zjednoczone, ludzie bardziej się ze sobą integrowali? Czuło się jakąś jedność chrześcijańską?
Ja osobiście naprawdę z biegiem lat czułam tej jedności coraz mniej... dosłownie jakby z religii zrobiła się z tego korporacja nastawiona na wyniki w głoszeniu.

Dziwiło mnie jeszcze to, że w religii chrześcijańskiej TAK MAŁO mówi się o Jezusie Chrystusie! A przecież to była moja ulubiona postać! Tymczasem w Strażnicach ciągle tylko o tym jak Jehowa kierował Izraelitami... Co najmniej jakby ŚJ byli religią żydowską (i w zasadzie nadal mam takie wrażenie, że oni nie weszli za bardzo do chrześcijaństwa, tylko są cały czas w Starym Testamencie).

Jestem ciekawa jakie Wy macie obserwacje i przeżycia z momentu, gdy wchodziliście do Organizacji.


Offline donadams

Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
« Odpowiedź #1 dnia: 25 Wrzesień, 2021, 13:49 »
Fajny pomysł na wątek.

Ja złapałem się już jakiś czas temu na tym, że idealizowałem organizację z dawnych lat. W którymś momencie poświęciłem trochę czasu, żeby zajrzeć do starszej literatury i zobaczyć, czy rzeczywiście "kiedyś było inaczej". Moje wnioski są następujące - jasne, było inaczej, ale nie lepiej. Kiedy przebudziłem się już na dobre, zacząłem zwracać uwagę na inne elementy organizacji, które były tu i teraz. Tym samym nabrałem błędnego przekonania, że np. niektóre elementy manipulacji to nowy wynalazek w organizacji. Gdy jednak skonfrontowałem to ze starsza literaturą okazało się, że tak nie było - zmieniła się jedynie moja percepcja.

Tak czy inaczej uważam te wnioski za niezwykle cenną lekcję na temat siebie. Choć ostatecznie doszedłem do wniosku, że organizacją w gruncie rzeczy nie zmieniła się prawie wcale (to moja subiektywna ocena), to jednak w toku tych przemyśleń "dowiedziałem się kilku rzeczy o sobie", a to absolutny zysk.
Chrystus umarł za nasze grzechy, został pogrzebany i trzeciego dnia zmartwychwstał - zgodnie z Pismem.


Offline PoProstuJa

Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
« Odpowiedź #2 dnia: 25 Wrzesień, 2021, 14:17 »
Fajny pomysł na wątek.

Dzięki  :)

Mój pomysł zrodził się dzisiaj... a zainspirowały mnie wypowiedzi (w Internecie, w komentarzach, na forach itd.) różnych Świadków broniących organizacji. I zarzucających komuś, że kłamie, albo wyolbrzymia.

Załóżmy, że ja napisałabym komentarz, że w organizacji Świadków uczy się dzieci panicznego strachu przed Armagedonem, zabrania im się brać cukierki urodzinowe i iść na bal przebierańców...

A tymczasem ktoś, kto przystąpił do Świadków jako osoba dorosła może w ogóle nie mieć o tym pojęcia jakiej presji poddawane były dzieci Świadków i oburzać się, że to nie prawda! Że nikt dzieci nie straszy Armagedonem itd. , bo jego nic takiego nie spotkało! Nie spotkało, bo nie miało jak spotkać! A oprócz tego może napisać, że zna osoby, które posyłają swoje dzieci na bal przebierańców.

Gdy jesteśmy dorośli, to patrzymy na wiele spraw w sposób dojrzały, obojętny. Widzimy ilustrację w książce "Mój zbiór opowieści biblijnych" i nas to nie rusza. Ale małe dzieci, które patrzyły kiedyś na obrazki ginących ludzi w Armagedonie bardzo to przeżyły i ten paniczny lęk przed Armagedonem towarzyszył im od dzieciństwa aż do dorosłości.

Ja na przykład nie czułam panicznego lęku przed Armagedonem. Książkę "Mój zbiór opowieści" zobaczyłam dopiero jako nastolatka, nawet nie przejrzałam wszystkich ilustracji, czytałam może ze 2 rozdziały. Więc ta książka nie zrobiła na mnie dużego wrażenia (wtedy). Dziś robi, bo patrząc na te obrazki wiem, że nigdy nie pokazałabym ich własnemu dziecku.

Powiem szczerze, że ja dopiero zaczęłam rozumieć Świadków będących w orgu od dziecka, gdy zaczęłam czytać ich wspomnienia na forum i słuchając wywiadów z nimi. Autentycznie nie miałam wcześniej pojęcia jak bardzo traumatyczne było dla nich chodzenie do szkoły z etykietką "dziwaka", który nie bierze w niczym udziału. Albo że mieli zabronione oglądanie jakichś bajek, które ja oglądałam na co dzień.

Niby byliśmy przez wiele lat w jednej organizacji, ale mieliśmy odmienne przeżycia, doświadczenia!

Kiedyś (z parę lat temu) pisałam na forum, że Świadkowie wcale aż tak bardzo nie zniszczyli mi życia i wtedy spotykałam się z niezrozumieniem ze strony osób wychowanych w orgu od dziecka. Również mogły mi zarzucić kłamstwo... no bo w ich odczuciu to religia, która zrujnowała im życie, a ja śmiem pisać, że mi zrujnowała średnio, ale nie aż tak bardzo. A ja też myślałam, że niektórzy wyolbrzymiają, bo przecież odmówienie cukierka urodzinowego to nic takiego.

No i tak możemy sobie nawzajem zarzucać kłamstwo, ale to nie ma sensu! Każdy ma inne przeżycia i odczucia... i ma do tego prawo!


Offline rychtar

Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
« Odpowiedź #3 dnia: 25 Wrzesień, 2021, 14:36 »
U mnie to było tak, że rodzice już należeli do organizacji gdy ja się urodziłem. Przez kilkanaście lat mojego życia raz na jakiś czas prowadzili ze mną studium rodzinne, którego N I E N A W I D Z I Ł E M !!! Na szczęście to było na tyle rzadko, że nie było z tym większego problemu. I teraz zastanawiam się, czy to że studium było tak rzadko to dlatego, że ja tego nie lubiłem, czy też moi rodzice tego nie znosili?
U mnie w domu nikt nie obchodził żadnych świat, urodzin itp. Przez to w szkole rówieśnicy różnie mnie traktowali, jedni mieli w nosie moją religię, inni byli przychylni a jeszcze inni czasem mi dokuczali. Jednak większość była wobec mnie obojętna w tym zakresie.
Gdy ja przyjmowałem chrzest to wydaje mi się, że Świadkowie Jehowy jako organizacja na świecie i w Polsce byli traktowani jeszcze z takim szacunkiem, podziwem. Kilka lat po chrzcie pobrałem się "w panu" czyli z jedną z sióstr. I też mieliśmy "problem" ze studium rodzinnym bo dla mnie to było strasznie nudne.
W ciągu kilkunastu lat po chrzcie byłem na kilku ośrodkach pionierskich kilka razy jako kawaler i kilka razy już jako żonaty. Kilka razy też w lokalnym zborze udało mi się być pionierem pomocniczym.

Dla wielu Świadków Jehowy największym problemem była afera pedofilska i fakt jej ukrywania.  W ciągu tych prawie dwudziestu lat w moich oczach i nie tylko w mojej opinii, organizacja przeszła totalną rewolucję - z organizacji religijnej przeszła w kierunku coraz większej korporacji, która nastawiona jest na coraz większy zysk. Zaczęły się coraz bardziej agresywne "kampanie marketingowe" czyli wejście na rynek internetowy, wydawanie czasopism w formie PDF, e-booków, zachęcanie ludzi do kupna tabletów i innych urządzeń umożliwiających dostęp do literatury. To spowodowało, że zatracił się "religijny charakter" tej organizacji a rozpoczął się charakter ściśle korporacyjny.

Reasumując: w mojej opinii organizacja w ciągu kilkudziesięciu ostatnich lat przeszła totalną metamorfozę, z organizacji religijnej do agresywnej korporacji finansowej na wzór korporacji amerykańskich np. Amway, która też zaczęła być postrzegana jako sekta.
Du...Du hast...Du hast mich...Du hast mich...Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt und ich hab' nichts gesagt


Offline NieZnaPrawdy

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 297
  • Polubień: 2231
  • Między ślepymi jednooki królem
Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
« Odpowiedź #4 dnia: 25 Wrzesień, 2021, 14:43 »
Z moich wspomnień mógłbym rzec, że w latach zbory były tylko formalnie.
Zebrania odbywały się w małych grupach po domach tak jak kiedyś zebranie książki.
To był zupełnie inny klimat niż sala.


Offline PoProstuJa

Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
« Odpowiedź #5 dnia: 25 Wrzesień, 2021, 15:08 »
Z moich wspomnień mógłbym rzec, że w latach zbory były tylko formalnie.
Zebrania odbywały się w małych grupach po domach tak jak kiedyś zebranie książki.
To był zupełnie inny klimat niż sala.

Czyli wraz z postępem urbanizacyjnym zatracał się duch religijny?!

"Na szczęście" są widoki na to, że znów religia ŚJ wróci pod domowe strzechy, skoro obecnie masowo są wyprzedawane Sale Królestwa budowane za pieniądze braci (i ich rękami)!


Offline Sebastian

Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
« Odpowiedź #6 dnia: 25 Wrzesień, 2021, 16:03 »
bardzo fajny pomysł na wątek - faktycznie każdy z nas wchodził do nieco innej organizacji

za parę dni (gdy uporam się ze stertą dokumentów na biurku) napiszę coś więcej...
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 001
  • Polubień: 8492
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
« Odpowiedź #7 dnia: 25 Wrzesień, 2021, 16:27 »
(mtg): w 70 lach (Ww), było więcej miłości, troski wzajemnej, zebrania w prywatnych mieszkaniach ludzie inaczej się traktowali, ks były prawie rzadkością a kasę dawało się szczerze na dzieło pańskie, pamiętam w tamtym okresie jak przyjechało trzech za wielkiej wody do Polski jeden udał się  na południe, drugi na północ trzeci pozostał w W-wie.
Uważałem w tedy, że (Ww) to jedyne prawdziwe wyznanie oparte na PS a ck jest kierowane rzeczywiście D.Ś. Z biegiem lat kiedy zaczęto budowę oddziału w Nadarzynie, niesamowity wpływ na mnie miała postawa E. Kwiatosz-a jednego z tamtejszego powstałego zarządu, natomiast Z. Adach to takie ciepłe kluski, reszta osób nie wzbudzała według mojej oceny zaufania ( pazerna walka o dominację wobec innych)- tyle wspomnień z tamtych lat. 


Offline Natan

Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
« Odpowiedź #8 dnia: 25 Wrzesień, 2021, 17:13 »
Dziękuję za ten potrzebny wątek.

Ja nawiązałem kontakt ze zborem Świadków w styczniu 1982 r., krótko po wprowadzeniu stanu wojennego. Wtedy wszystkie zebrania odbywały się w mieszkaniach prywatnych; nie było Sal Królestwa.
W kraju niełatwo było zdobyć nawet podstawowe produkty. Świadkowie wspaniale sobie wzajemnie pomagali. Wspierano także braci, którzy wychodzili z więzienia, po odbyciu kary za odmowę służby wojskowej. Nieraz ponieśli trwały uszczerbek na zdrowiu - tamte więzienia były cięższe niż teraz.
Zebrania tchnęły autentyzmem i szczerością oraz prostotą. Był taki polski sympatyczny koloryt lokalny. Im dalej od Ciała Kierowniczego, tym prawdziwsze to było.
Była taka ogólna życzliwość i niesamowita gościnność. Można było bez zapowiedzi odwiedzić wiele rodzin Świadków. Niewiele mieli, ale się chętnie dzielili. Moralność stała o wiele wyżej.
Było wiele dyskusji biblijnych poza zebraniami, ciągnących się do późnego wieczora. Bracia i siostry czytali Józefa Flawiusza, niektóre komentarze KUL-u do Biblii, mieli żywe zainteresowanie sprawami duchowymi. Także na zdrowe poczucie humoru było miejsce.
Pewien nadzorca obwodu po tygodniu służby odwiedzał w niedzielę wieczorem jeden taki dom otwarty Świadków i zachęcał nas, abyśmy usiedli w kółku i wspólnie przeczytali oraz omówili któryś rozdział Księgi Przypowieści. Wtedy wszyscy posługiwaliśmy się Biblią Warszawską, a tylko seniorzy - Biblią Gdańską. Mieliśmy też jednego starszego zboru, który czasami organizował dyskusję biblijną w oparciu o materiały biblistyczne, nie Towarzystwa Strażnica. W pobliskim mieście był pomazaniec, który organizował wspólne śpiewanie pieśni ze starszych śpiewników, już wówczas nie używanych. 
Jednym słowem - była to zupełnie inna bajka. Dla mnie ówczesna organizacja była bardzo zachęcająca. Potem było z roku na rok coraz gorzej, zwłaszcza po upadku tzw. komuny.


Offline donadams

Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
« Odpowiedź #9 dnia: 25 Wrzesień, 2021, 17:48 »
Czytając niektóre z waszych postów mam wrażenie, że opisujecie nie tyle przemiany w organizacji, co przemiany spoleczne, które nie ominęły także tej "wyjątkowej społeczności".
Chrystus umarł za nasze grzechy, został pogrzebany i trzeciego dnia zmartwychwstał - zgodnie z Pismem.


Offline Ekskluzywna Inkluzywność

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 340
  • Polubień: 4064
  • Kronikarz Brata Bogumiła
Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
« Odpowiedź #10 dnia: 25 Wrzesień, 2021, 19:32 »
zatracił się "religijny charakter" tej organizacji a rozpoczął się charakter ściśle korporacyjny.
Reasumując: w mojej opinii organizacja w ciągu kilkudziesięciu ostatnich lat przeszła totalną metamorfozę, z organizacji religijnej do agresywnej korporacji finansowej na wzór korporacji amerykańskich np. Amway, która też zaczęła być postrzegana jako sekta.

Zebrania domowe, kongresy leśne, studiowanie Finału Objawienia, głoszenie z poczuciem bliskości armagedonu, antyklerykalizm zanim jeszcze zaczęło to być modne i powszechne, obsesja na punkcie chronologii, walka z potencjalnymi przejawami demoniczności w życiu codziennym, gotowość na znoszenie prześladowań łącznie z uwięzieniem, poczucie braterstwa i pomoc wzajemna, to były ostatnie powiewy świadków jako religii, bez względu na to za jak bardzo wsteczne uważa się tamte nastroje. Nawet walka z telewizorem i internetem miała w sobie coś religijnego duchem, opór przed nowoczesnością w imię tradycji, przedkładanie słowa pisanego nad nowinki.

W momencie gdy cała ta szczera religijna przaśność zaczęła być wypierana przez nowoczesność i pokolenia o innej mentalności żyjące w innej rzeczywistości socjo-politycznej, skończyła się religia, a zaczęło korpo. 

Ci co przeżyli PRL chwytając się Organizacji jako odskoczni dla Wielkiego Babilonu ( kto dziś używa tego określenia?), to były chyba ostatnie prawdziwie religijne pokolenia na naszej szerokości geograficznej. Nawet Kazik dał się przecież przelotnie w to wkręcić ze względu na te cechy. Czy ci sami ludzie daliby się wkręcić w to jaką Organizacja jest dziś? Wątpię.
« Ostatnia zmiana: 25 Wrzesień, 2021, 20:01 wysłana przez Ekskluzywna Inkluzywność »


DeepPinkTool

  • Gość
Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
« Odpowiedź #11 dnia: 25 Wrzesień, 2021, 19:56 »
Kazik "dawał się tylko troszeczkę" gdy próbowano Go wkręcać, ale wkręcić się nie dał. Więcej szczegółów z tamtego okresu Kazika zna Natan, którego Kazik wspomina nawet w wywiadach.
« Ostatnia zmiana: 25 Wrzesień, 2021, 19:59 wysłana przez DeepPinkTool »


Offline janeczek

Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
« Odpowiedź #12 dnia: 25 Wrzesień, 2021, 20:03 »
Masz rację donadams to byli inni ludzie Natan opisuje ogólną kulturę tak było, ja byłem dzieciakiem w tamtych latach 80.
Miałem ciocie wujków mieszkałem nieraz z tydzień u obcych ludzi wobec obecnych standardów.
Nigdy nic złego mnie nie spotkało wręcz lubiłem zero obowiązków, jako mały miałem zadanie nie spać na zebraniu ale nikt mnie nie budził jak przysnąłem.
We mnie pękło w 95 pokolenie które nie przeminie, ale wszystko poukładane  trochę się stawiałem zostałem z przymusu.
Więc wątek fajny nawet więcej edukacyjny to nam pomaga. zasadniczo miło poczytać że nie jesteś jedyny ale w grupie razem.
Moja historia się jeszcze toczy za mocno jestem umoczony, i zrobił bym krzywdę bliskim a tego nie zrobię.
Staram się tak postępować żeby oni mieli więcej problemu ze mną, niż ja z nimi raz lepiej raz gorzej ale widać co zrobili odbija się czkawką.
Dzieciaki się nie znają bo zero spotkani w domach wiem covid ale w 2019 tak było jak teraz, dryl tylko CK naucza zero myślenia jak to nazwać marazm beznadziejność, nie wiem jak to napisać bo to lekko obraźliwe przyciągają ludzi z problemami emocjonalnymi na wysokim poziomie, no chyba wiemy o co chodzi.
Obecnie nieraz schodzę z drogi starszym nerwowość jest tak mocna. że zwyczajnie boję się że mi padnie na zawał.   
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ 
Publikacja ta jest poufna i chroniona prawem autorskim.  Ktoś dobrowolnie przyjmuje krew należy podać w zborze że winowajca odłączył się


Offline Ekskluzywna Inkluzywność

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 340
  • Polubień: 4064
  • Kronikarz Brata Bogumiła
Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
« Odpowiedź #13 dnia: 25 Wrzesień, 2021, 20:09 »
Jeszcze to się zmieniło ostatnimi laty, że Organizacja zaczęła być na swój sposób modna i znana jako temat. Jak wkraczał internet, nie mówiąc już o epoce przed nim, świadki to był temat egzotyczny, taka trochę wiedza tajemna i to mogło zarówno przyciągać jak i odstraszać. Nie było na ten temat książek, a przynajmniej nie jakieś ogólnodostępne, nie było programów w TV. Kto chciał się czegoś dowiedzieć musiał się osobiście wokół nich zakręcić, zrobić badania.

Ostatnie kilka lat wylało krytycznych kanałów na jutubie, wywiadów, świadki zaczęli pojawiać się w serialach telewizyjnych i to nie z perspektywy drzwio-pukaczy, ale odmawiających transfuzji i rozbijających rodziny wykluczeniem. Wypłynęły sprawy o molestowania, nagrania z przesłuchań przed komisjami, nagrania z komitetów, wewnętrzne dokumenty, wewnętrzne procedury. Pamiętam czasy że jak nie dostałeś najnowszych publikacji to nie miałeś pojęcia co się w Organizacji dzieje, dziś ciało kierownicze nadaje w internecie, a drukowane publikacje są na wymarciu.

Publiczne stało się to co kiedyś trzymano tylko dla siebie.

Zastanawiam się czy ta sekretność świadków nie była tym co skłaniało część osób do zainteresowania się nimi i wejścia w to. Teraz po kilku godzinach studiowania neta dochodzisz do wniosku że to nie dla ciebie i nie musisz się nawet spotkać z głosicielem, który w innym wypadku nawiązałby z tobą emocjonalną więź, zaprosił na spotkanie, więcej więzi, więcej informacji o zakłamaniu kościoła, większe zainteresowanie.

Dziś przerabiasz temat na poziomie intelektualnym nie ruszając się sprzed laptopa po czym dochodzisz do wniosku, że to się nie klei i zostajesz zielonoświątkowcem, bo tam na uwielbieniach to się dzieje, podczas gdy świadkowa chronologia się nie domyka :P
« Ostatnia zmiana: 25 Wrzesień, 2021, 20:23 wysłana przez Ekskluzywna Inkluzywność »


Offline Lovely

Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
« Odpowiedź #14 dnia: 25 Wrzesień, 2021, 21:51 »
Bardzo ciekawy wątek, którego nie da się omówić bez kontekstu kulturowego
Urodziłam się w organizacji. Około 3 tygodnie po moich urodzinach zostałam zaniesiona na pierwsze zebranie i chodzenie na nie stało się moim obowiązkiem na ponad 20 kolejnych lat. Jedynie duża gorączka zwalniała mnie z tego obowiązku. Brak siły emocjonalnej nie było wytłumaczeniem i zawsze pojawiał się kontrargument, że chce być sługą szatana, bo oni nie chodzą na zebrania. Nie pamiętam pierwszego głoszenia "polowego". Tylko z opowiadań. Podobno byłam grzeczna i wykorzystywana do mówienia wstępów, bo ludziom trudniej było odmówić bardzo małemu dziecku.
Początkowo byłam w zborze, gdzie wszyscy wzajemnie dbali o siebie i wśród braci panowała przyjaźń/miłość. Trochę pamiętam tej "miłości", ale jednak w większości są to opowieści rodziców.
Następnie przeprowadziliśmy się i byliśmy w zborze, w którym nie było nawet pozorów przyjacielskich stosunków. Był zdecydowany podział na lepszych i gorszych. I lepszymi nie było grono starszych a Ci, którzy mieli pieniądze i  ewentualnie rodowici mieszkańcy miasta. Niestety moja rodzina nie należała ani do jednej ani do drugiej grupy. Z biegiem czasu moja siostra wkupiła się ogromnym zaangażowaniem w sprawy zborowe oraz przebojowością. Chociaż ze względu na karierę w SJ szybko zmieniła zbór. Ja nie miałam takiego szczęścia. Natomiast miałam okazję przedstawiać się wszędzie nie swoim imieniem a "siostra Zosi" (imię zostało zmienione).
W życiu szkolnym podstawówka a przede wszystkim gimnazjum to był dramat. Byłam ufoludkiem, z którym nikt nie chciał mieć nic wspólnego. Zabronione było wszystko co robiły moje rówieśnice albo było to poza moim zasiegiem ze względów finansowych lub ze względu na bardzo sztywne trzymanie się zasad SJ przez moją rodzinę. Wróćmy do podstawówki. Nie branie cukierka albo kłótnia z mamą z 3ki klasowej, że nie chce wziąć prezentu na mikołajki było dla mnie zawsze bardzo trudne. Wyobraźcie sobie, że jesteście dzieckiem, które prawie w ogóle nie dostaje prezentów a musicie odmówić drobiazgu w czasie gdy każdy inny w klasie rozpakowuje swój prezent i się z nich cieszy i zgaduje kto mu kupił prezent (na mikołajki dzieci losowały wzajemnie komu kupią prezent -oczywiscie nie brałam w tym udziału, ale zawsze mamy z 3ki klasowej kupowały mi drobiazg i kłóciły się ze mną i niekiedy nawet z nauczycielką, że mam wziąć ten prezent). Raz jedna dziewczynka się popłakała, bo nie podobał jej się prezent, który otrzymała. Raz nie płakałam jako jedyna (ja w domu, koleżanka w szkole). Tydzień po świętach Bożego Narodzenia zawsze słuchałam co kto dostał. Najgorsze przeżycie to jednak komunia. Dziewczynki mogły ubrać się jak małe księżniczki, szły do fryzjera i długi czas przygotowywały i o tym non stop opowiadały. Jedna dziewczynka nie była katoliczką, ale nawet ona została ochrzczona i wzięła komunię. A dzień po komunii nauczycielka widząc, że klasa jest bardzo poruszona wydarzeniami poprosiła, aby każdy opowiedział co dostał w prezencie w co był ubrany i jak chce inne szczegóły. To przeżycie było bardzo trudne. Do tej pory trochę winie nauczycielkę, że takie coś zorganizowała. Potem było gimnazjum. To była taka trauma, że nie za wiele pamietam z tamtego okresu. Nawet nie wiem czy chcę sobie przypominać.
Przeskoczmy do liceum. Idąc do liceum postawiłam siebie za cel być choć trochę taka jak inni. Nie wiem czy mi się udało, ale czułam się normalnie. Nauczyłam się lawirować pomiędzy zborem a normalnymi relacjami z koleżankami z klasy (nie mówię tu o grzechach, bardziej o normalne stosunki międzyludzkie). Do tej pory żałuję  18stek, ale już z przymrużeniem oka. W tamtym okresie ochrzcilam się, pod presją grupy oraz za namową pewnego brata, który stracił zainteresowanie mną sekundę po moim chrzcie.
Podsumowując organizacja, do której trafiłam była zbiorem plotkarskich osób z podziałem na lepszych i gorszych. I Ci gorsi musieli połknąć kilka gorzkich pigułek nie tylko w świecie, ale również w zborze.

PS pamiętam jak w orgu zakazany był internet, a nawet jak ktoś miał to komputer miał stać w widocznym dla wszystkich domowników miejscu