Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => BYŁEM ŚWIADKIEM... nasze historie => Wątek zaczęty przez: PoProstuJa w 25 Wrzesień, 2021, 13:40

Tytuł: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 25 Wrzesień, 2021, 13:40
Hej,

mam takie pytanie do wszystkich, którzy w pewnym momencie dołączali do organizacji Świadków. Jakie macie wspomnienia z tego momentu?

Ja mam taką teorię, że każdy z nas wchodził do nieco innej organizacji. To nie jest stały, niezmienny twór, tylko ewoluujący (niekoniecznie w dobrą stronę). A dodatkowo wchodziliśmy do niej w różnym wieku - niektórzy już w niemowlęctwie, inni jako nastolatkowie, jeszcze inni jako dorośli lub emeryci. W efekcie nie możemy mieć identycznych odczuć i wspomnień we wszystkim (aczkolwiek mamy bardzo podobne w wielu kwestiach). Dodatkowo każdy trafił na inny zbór i innych ludzi.

Ja na przykład wchodziłam do organizacji jako nastolatka, osoba "z zewnątrz", na początku lat 2000.
Nie mam więc wspomnień typu wstyd związany z nieobchodzeniem jakichś świąt i uroczystości w szkole podstawowej czy nie branie cukierków z okazji urodzin.

Mam natomiast wspomnienie z liceum jak był wynoszony sztandar z sali gimnastycznej i zamiast siedzieć twardo na tyłku, to wstałam tak jak inni (ło matko - ale się czułam winna!).

Jednak z tej racji, że byłam już prawie dorosła i miałam własne zdanie, to nie miałam jakichś prześladowań w szkole; dobrze żyłam z kolegami.
Całe szczęście, że dałam im się namówić na studniówkę (koledzy i koleżanki myśleli, że nie chcę iść z powodu braku kasy i chcieli nawet się na mnie zrzucić! To mnie wzruszyło! I poszłam). Gdybym była ŚJ od urodzenia i to jeszcze w latach 90-tych, to zapewne studniówkę traktowałabym jako najgorsze zło. Mi natomiast sumienie pozwalało iść na moją (uznałam, że to impreza jednak bardziej kulturalna od dyskotek, w których uczestniczy wielu młodych ŚJ).

A więc przystępując do organizacji w takim "starszym" wieku nawet nie przypuszczałam ile kiedyś było w niej obostrzeń. Pamiętam, że byłam w szoku, gdy się okazało, że podobno kiedyś (przypuszczam, że lata 90-te) Świadkowie (a przynajmniej niektórzy) krzywo patrzyli na bajkę Smerfy.
Dużo mnie takich dziwactw świadkowych ominęło, więc może dzięki temu jestem obecnie bardziej normalna pod względem psychicznym  ;D

Gdy wstępowałam do orga jako nastolatka, to moje skojarzenia były następujące: fajni ludzie (przynajmniej niektórzy), religia zorganizowana - na całym świecie te same tematy zebrań, jednomyślność wierzeń (co mi odpowiadało). Mój pierwszy zbór był raczej mało integrujący się z nowymi, więc nie czułam się w nim zalewana miłością. Może dlatego przez wiele lat uważałam, że to nie może być sekta (bo nie czułam tam bombardowania miłością tylko obojętność; z wyjątkiem osoby, która ze mną studiowała - ona wiadomo musiała o mnie dbać).

Coż jeszcze pamiętam - zgromadzenia na stadionach (fajne przeżycie) i załapałam się jeszcze na 2 ośrodki pionierskie.

Ale później... Myślę, że od ok. 2010 wszystko zaczęło się ukrócać - zaczęli się wycofywać z ośrodków pionierskich, z imprez braterskich, z przygotowania do Strażnicy we wspólnym gronie kilku - kilkunastu osób ze zboru. Ta religia zaczęła się robić taka sucha - tylko teoria na zebraniach, mało integracji wśród ludzi. To się czasem zmieniało (dużo zależało tu od inwencji starszych zboru), ale czułam się w orgu coraz gorzej... jak w kościele, gdzie ludzie wchodzą tylko na mszę do kościoła i zaraz z niego wychodzą.

A Wy jakie macie wspomnienia? Czy było tak, że w latach 80-tych i 90-tych te zbory były bardziej zjednoczone, ludzie bardziej się ze sobą integrowali? Czuło się jakąś jedność chrześcijańską?
Ja osobiście naprawdę z biegiem lat czułam tej jedności coraz mniej... dosłownie jakby z religii zrobiła się z tego korporacja nastawiona na wyniki w głoszeniu.

Dziwiło mnie jeszcze to, że w religii chrześcijańskiej TAK MAŁO mówi się o Jezusie Chrystusie! A przecież to była moja ulubiona postać! Tymczasem w Strażnicach ciągle tylko o tym jak Jehowa kierował Izraelitami... Co najmniej jakby ŚJ byli religią żydowską (i w zasadzie nadal mam takie wrażenie, że oni nie weszli za bardzo do chrześcijaństwa, tylko są cały czas w Starym Testamencie).

Jestem ciekawa jakie Wy macie obserwacje i przeżycia z momentu, gdy wchodziliście do Organizacji.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: donadams w 25 Wrzesień, 2021, 13:49
Fajny pomysł na wątek.

Ja złapałem się już jakiś czas temu na tym, że idealizowałem organizację z dawnych lat. W którymś momencie poświęciłem trochę czasu, żeby zajrzeć do starszej literatury i zobaczyć, czy rzeczywiście "kiedyś było inaczej". Moje wnioski są następujące - jasne, było inaczej, ale nie lepiej. Kiedy przebudziłem się już na dobre, zacząłem zwracać uwagę na inne elementy organizacji, które były tu i teraz. Tym samym nabrałem błędnego przekonania, że np. niektóre elementy manipulacji to nowy wynalazek w organizacji. Gdy jednak skonfrontowałem to ze starsza literaturą okazało się, że tak nie było - zmieniła się jedynie moja percepcja.

Tak czy inaczej uważam te wnioski za niezwykle cenną lekcję na temat siebie. Choć ostatecznie doszedłem do wniosku, że organizacją w gruncie rzeczy nie zmieniła się prawie wcale (to moja subiektywna ocena), to jednak w toku tych przemyśleń "dowiedziałem się kilku rzeczy o sobie", a to absolutny zysk.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 25 Wrzesień, 2021, 14:17
Fajny pomysł na wątek.

Dzięki  :)

Mój pomysł zrodził się dzisiaj... a zainspirowały mnie wypowiedzi (w Internecie, w komentarzach, na forach itd.) różnych Świadków broniących organizacji. I zarzucających komuś, że kłamie, albo wyolbrzymia.

Załóżmy, że ja napisałabym komentarz, że w organizacji Świadków uczy się dzieci panicznego strachu przed Armagedonem, zabrania im się brać cukierki urodzinowe i iść na bal przebierańców...

A tymczasem ktoś, kto przystąpił do Świadków jako osoba dorosła może w ogóle nie mieć o tym pojęcia jakiej presji poddawane były dzieci Świadków i oburzać się, że to nie prawda! Że nikt dzieci nie straszy Armagedonem itd. , bo jego nic takiego nie spotkało! Nie spotkało, bo nie miało jak spotkać! A oprócz tego może napisać, że zna osoby, które posyłają swoje dzieci na bal przebierańców.

Gdy jesteśmy dorośli, to patrzymy na wiele spraw w sposób dojrzały, obojętny. Widzimy ilustrację w książce "Mój zbiór opowieści biblijnych" i nas to nie rusza. Ale małe dzieci, które patrzyły kiedyś na obrazki ginących ludzi w Armagedonie bardzo to przeżyły i ten paniczny lęk przed Armagedonem towarzyszył im od dzieciństwa aż do dorosłości.

Ja na przykład nie czułam panicznego lęku przed Armagedonem. Książkę "Mój zbiór opowieści" zobaczyłam dopiero jako nastolatka, nawet nie przejrzałam wszystkich ilustracji, czytałam może ze 2 rozdziały. Więc ta książka nie zrobiła na mnie dużego wrażenia (wtedy). Dziś robi, bo patrząc na te obrazki wiem, że nigdy nie pokazałabym ich własnemu dziecku.

Powiem szczerze, że ja dopiero zaczęłam rozumieć Świadków będących w orgu od dziecka, gdy zaczęłam czytać ich wspomnienia na forum i słuchając wywiadów z nimi. Autentycznie nie miałam wcześniej pojęcia jak bardzo traumatyczne było dla nich chodzenie do szkoły z etykietką "dziwaka", który nie bierze w niczym udziału. Albo że mieli zabronione oglądanie jakichś bajek, które ja oglądałam na co dzień.

Niby byliśmy przez wiele lat w jednej organizacji, ale mieliśmy odmienne przeżycia, doświadczenia!

Kiedyś (z parę lat temu) pisałam na forum, że Świadkowie wcale aż tak bardzo nie zniszczyli mi życia i wtedy spotykałam się z niezrozumieniem ze strony osób wychowanych w orgu od dziecka. Również mogły mi zarzucić kłamstwo... no bo w ich odczuciu to religia, która zrujnowała im życie, a ja śmiem pisać, że mi zrujnowała średnio, ale nie aż tak bardzo. A ja też myślałam, że niektórzy wyolbrzymiają, bo przecież odmówienie cukierka urodzinowego to nic takiego.

No i tak możemy sobie nawzajem zarzucać kłamstwo, ale to nie ma sensu! Każdy ma inne przeżycia i odczucia... i ma do tego prawo!
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: rychtar w 25 Wrzesień, 2021, 14:36
U mnie to było tak, że rodzice już należeli do organizacji gdy ja się urodziłem. Przez kilkanaście lat mojego życia raz na jakiś czas prowadzili ze mną studium rodzinne, którego N I E N A W I D Z I Ł E M !!! Na szczęście to było na tyle rzadko, że nie było z tym większego problemu. I teraz zastanawiam się, czy to że studium było tak rzadko to dlatego, że ja tego nie lubiłem, czy też moi rodzice tego nie znosili?
U mnie w domu nikt nie obchodził żadnych świat, urodzin itp. Przez to w szkole rówieśnicy różnie mnie traktowali, jedni mieli w nosie moją religię, inni byli przychylni a jeszcze inni czasem mi dokuczali. Jednak większość była wobec mnie obojętna w tym zakresie.
Gdy ja przyjmowałem chrzest to wydaje mi się, że Świadkowie Jehowy jako organizacja na świecie i w Polsce byli traktowani jeszcze z takim szacunkiem, podziwem. Kilka lat po chrzcie pobrałem się "w panu" czyli z jedną z sióstr. I też mieliśmy "problem" ze studium rodzinnym bo dla mnie to było strasznie nudne.
W ciągu kilkunastu lat po chrzcie byłem na kilku ośrodkach pionierskich kilka razy jako kawaler i kilka razy już jako żonaty. Kilka razy też w lokalnym zborze udało mi się być pionierem pomocniczym.

Dla wielu Świadków Jehowy największym problemem była afera pedofilska i fakt jej ukrywania.  W ciągu tych prawie dwudziestu lat w moich oczach i nie tylko w mojej opinii, organizacja przeszła totalną rewolucję - z organizacji religijnej przeszła w kierunku coraz większej korporacji, która nastawiona jest na coraz większy zysk. Zaczęły się coraz bardziej agresywne "kampanie marketingowe" czyli wejście na rynek internetowy, wydawanie czasopism w formie PDF, e-booków, zachęcanie ludzi do kupna tabletów i innych urządzeń umożliwiających dostęp do literatury. To spowodowało, że zatracił się "religijny charakter" tej organizacji a rozpoczął się charakter ściśle korporacyjny.

Reasumując: w mojej opinii organizacja w ciągu kilkudziesięciu ostatnich lat przeszła totalną metamorfozę, z organizacji religijnej do agresywnej korporacji finansowej na wzór korporacji amerykańskich np. Amway, która też zaczęła być postrzegana jako sekta.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: NieZnaPrawdy w 25 Wrzesień, 2021, 14:43
Z moich wspomnień mógłbym rzec, że w latach zbory były tylko formalnie.
Zebrania odbywały się w małych grupach po domach tak jak kiedyś zebranie książki.
To był zupełnie inny klimat niż sala.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 25 Wrzesień, 2021, 15:08
Z moich wspomnień mógłbym rzec, że w latach zbory były tylko formalnie.
Zebrania odbywały się w małych grupach po domach tak jak kiedyś zebranie książki.
To był zupełnie inny klimat niż sala.

Czyli wraz z postępem urbanizacyjnym zatracał się duch religijny?!

"Na szczęście" są widoki na to, że znów religia ŚJ wróci pod domowe strzechy, skoro obecnie masowo są wyprzedawane Sale Królestwa budowane za pieniądze braci (i ich rękami)!
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 25 Wrzesień, 2021, 16:03
bardzo fajny pomysł na wątek - faktycznie każdy z nas wchodził do nieco innej organizacji

za parę dni (gdy uporam się ze stertą dokumentów na biurku) napiszę coś więcej...
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 25 Wrzesień, 2021, 16:27
(mtg): w 70 lach (Ww), było więcej miłości, troski wzajemnej, zebrania w prywatnych mieszkaniach ludzie inaczej się traktowali, ks były prawie rzadkością a kasę dawało się szczerze na dzieło pańskie, pamiętam w tamtym okresie jak przyjechało trzech za wielkiej wody do Polski jeden udał się  na południe, drugi na północ trzeci pozostał w W-wie.
Uważałem w tedy, że (Ww) to jedyne prawdziwe wyznanie oparte na PS a ck jest kierowane rzeczywiście D.Ś. Z biegiem lat kiedy zaczęto budowę oddziału w Nadarzynie, niesamowity wpływ na mnie miała postawa E. Kwiatosz-a jednego z tamtejszego powstałego zarządu, natomiast Z. Adach to takie ciepłe kluski, reszta osób nie wzbudzała według mojej oceny zaufania ( pazerna walka o dominację wobec innych)- tyle wspomnień z tamtych lat. 
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Natan w 25 Wrzesień, 2021, 17:13
Dziękuję za ten potrzebny wątek.

Ja nawiązałem kontakt ze zborem Świadków w styczniu 1982 r., krótko po wprowadzeniu stanu wojennego. Wtedy wszystkie zebrania odbywały się w mieszkaniach prywatnych; nie było Sal Królestwa.
W kraju niełatwo było zdobyć nawet podstawowe produkty. Świadkowie wspaniale sobie wzajemnie pomagali. Wspierano także braci, którzy wychodzili z więzienia, po odbyciu kary za odmowę służby wojskowej. Nieraz ponieśli trwały uszczerbek na zdrowiu - tamte więzienia były cięższe niż teraz.
Zebrania tchnęły autentyzmem i szczerością oraz prostotą. Był taki polski sympatyczny koloryt lokalny. Im dalej od Ciała Kierowniczego, tym prawdziwsze to było.
Była taka ogólna życzliwość i niesamowita gościnność. Można było bez zapowiedzi odwiedzić wiele rodzin Świadków. Niewiele mieli, ale się chętnie dzielili. Moralność stała o wiele wyżej.
Było wiele dyskusji biblijnych poza zebraniami, ciągnących się do późnego wieczora. Bracia i siostry czytali Józefa Flawiusza, niektóre komentarze KUL-u do Biblii, mieli żywe zainteresowanie sprawami duchowymi. Także na zdrowe poczucie humoru było miejsce.
Pewien nadzorca obwodu po tygodniu służby odwiedzał w niedzielę wieczorem jeden taki dom otwarty Świadków i zachęcał nas, abyśmy usiedli w kółku i wspólnie przeczytali oraz omówili któryś rozdział Księgi Przypowieści. Wtedy wszyscy posługiwaliśmy się Biblią Warszawską, a tylko seniorzy - Biblią Gdańską. Mieliśmy też jednego starszego zboru, który czasami organizował dyskusję biblijną w oparciu o materiały biblistyczne, nie Towarzystwa Strażnica. W pobliskim mieście był pomazaniec, który organizował wspólne śpiewanie pieśni ze starszych śpiewników, już wówczas nie używanych. 
Jednym słowem - była to zupełnie inna bajka. Dla mnie ówczesna organizacja była bardzo zachęcająca. Potem było z roku na rok coraz gorzej, zwłaszcza po upadku tzw. komuny.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: donadams w 25 Wrzesień, 2021, 17:48
Czytając niektóre z waszych postów mam wrażenie, że opisujecie nie tyle przemiany w organizacji, co przemiany spoleczne, które nie ominęły także tej "wyjątkowej społeczności".
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Ekskluzywna Inkluzywność w 25 Wrzesień, 2021, 19:32
zatracił się "religijny charakter" tej organizacji a rozpoczął się charakter ściśle korporacyjny.
Reasumując: w mojej opinii organizacja w ciągu kilkudziesięciu ostatnich lat przeszła totalną metamorfozę, z organizacji religijnej do agresywnej korporacji finansowej na wzór korporacji amerykańskich np. Amway, która też zaczęła być postrzegana jako sekta.

Zebrania domowe, kongresy leśne, studiowanie Finału Objawienia, głoszenie z poczuciem bliskości armagedonu, antyklerykalizm zanim jeszcze zaczęło to być modne i powszechne, obsesja na punkcie chronologii, walka z potencjalnymi przejawami demoniczności w życiu codziennym, gotowość na znoszenie prześladowań łącznie z uwięzieniem, poczucie braterstwa i pomoc wzajemna, to były ostatnie powiewy świadków jako religii, bez względu na to za jak bardzo wsteczne uważa się tamte nastroje. Nawet walka z telewizorem i internetem miała w sobie coś religijnego duchem, opór przed nowoczesnością w imię tradycji, przedkładanie słowa pisanego nad nowinki.

W momencie gdy cała ta szczera religijna przaśność zaczęła być wypierana przez nowoczesność i pokolenia o innej mentalności żyjące w innej rzeczywistości socjo-politycznej, skończyła się religia, a zaczęło korpo. 

Ci co przeżyli PRL chwytając się Organizacji jako odskoczni dla Wielkiego Babilonu ( kto dziś używa tego określenia?), to były chyba ostatnie prawdziwie religijne pokolenia na naszej szerokości geograficznej. Nawet Kazik dał się przecież przelotnie w to wkręcić ze względu na te cechy. Czy ci sami ludzie daliby się wkręcić w to jaką Organizacja jest dziś? Wątpię.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: DeepPinkTool w 25 Wrzesień, 2021, 19:56
Kazik "dawał się tylko troszeczkę" gdy próbowano Go wkręcać, ale wkręcić się nie dał. Więcej szczegółów z tamtego okresu Kazika zna Natan, którego Kazik wspomina nawet w wywiadach.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: janeczek w 25 Wrzesień, 2021, 20:03
Masz rację donadams to byli inni ludzie Natan opisuje ogólną kulturę tak było, ja byłem dzieciakiem w tamtych latach 80.
Miałem ciocie wujków mieszkałem nieraz z tydzień u obcych ludzi wobec obecnych standardów.
Nigdy nic złego mnie nie spotkało wręcz lubiłem zero obowiązków, jako mały miałem zadanie nie spać na zebraniu ale nikt mnie nie budził jak przysnąłem.
We mnie pękło w 95 pokolenie które nie przeminie, ale wszystko poukładane  trochę się stawiałem zostałem z przymusu.
Więc wątek fajny nawet więcej edukacyjny to nam pomaga. zasadniczo miło poczytać że nie jesteś jedyny ale w grupie razem.
Moja historia się jeszcze toczy za mocno jestem umoczony, i zrobił bym krzywdę bliskim a tego nie zrobię.
Staram się tak postępować żeby oni mieli więcej problemu ze mną, niż ja z nimi raz lepiej raz gorzej ale widać co zrobili odbija się czkawką.
Dzieciaki się nie znają bo zero spotkani w domach wiem covid ale w 2019 tak było jak teraz, dryl tylko CK naucza zero myślenia jak to nazwać marazm beznadziejność, nie wiem jak to napisać bo to lekko obraźliwe przyciągają ludzi z problemami emocjonalnymi na wysokim poziomie, no chyba wiemy o co chodzi.
Obecnie nieraz schodzę z drogi starszym nerwowość jest tak mocna. że zwyczajnie boję się że mi padnie na zawał.   
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Ekskluzywna Inkluzywność w 25 Wrzesień, 2021, 20:09
Jeszcze to się zmieniło ostatnimi laty, że Organizacja zaczęła być na swój sposób modna i znana jako temat. Jak wkraczał internet, nie mówiąc już o epoce przed nim, świadki to był temat egzotyczny, taka trochę wiedza tajemna i to mogło zarówno przyciągać jak i odstraszać. Nie było na ten temat książek, a przynajmniej nie jakieś ogólnodostępne, nie było programów w TV. Kto chciał się czegoś dowiedzieć musiał się osobiście wokół nich zakręcić, zrobić badania.

Ostatnie kilka lat wylało krytycznych kanałów na jutubie, wywiadów, świadki zaczęli pojawiać się w serialach telewizyjnych i to nie z perspektywy drzwio-pukaczy, ale odmawiających transfuzji i rozbijających rodziny wykluczeniem. Wypłynęły sprawy o molestowania, nagrania z przesłuchań przed komisjami, nagrania z komitetów, wewnętrzne dokumenty, wewnętrzne procedury. Pamiętam czasy że jak nie dostałeś najnowszych publikacji to nie miałeś pojęcia co się w Organizacji dzieje, dziś ciało kierownicze nadaje w internecie, a drukowane publikacje są na wymarciu.

Publiczne stało się to co kiedyś trzymano tylko dla siebie.

Zastanawiam się czy ta sekretność świadków nie była tym co skłaniało część osób do zainteresowania się nimi i wejścia w to. Teraz po kilku godzinach studiowania neta dochodzisz do wniosku że to nie dla ciebie i nie musisz się nawet spotkać z głosicielem, który w innym wypadku nawiązałby z tobą emocjonalną więź, zaprosił na spotkanie, więcej więzi, więcej informacji o zakłamaniu kościoła, większe zainteresowanie.

Dziś przerabiasz temat na poziomie intelektualnym nie ruszając się sprzed laptopa po czym dochodzisz do wniosku, że to się nie klei i zostajesz zielonoświątkowcem, bo tam na uwielbieniach to się dzieje, podczas gdy świadkowa chronologia się nie domyka :P
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Lovely w 25 Wrzesień, 2021, 21:51
Bardzo ciekawy wątek, którego nie da się omówić bez kontekstu kulturowego
Urodziłam się w organizacji. Około 3 tygodnie po moich urodzinach zostałam zaniesiona na pierwsze zebranie i chodzenie na nie stało się moim obowiązkiem na ponad 20 kolejnych lat. Jedynie duża gorączka zwalniała mnie z tego obowiązku. Brak siły emocjonalnej nie było wytłumaczeniem i zawsze pojawiał się kontrargument, że chce być sługą szatana, bo oni nie chodzą na zebrania. Nie pamiętam pierwszego głoszenia "polowego". Tylko z opowiadań. Podobno byłam grzeczna i wykorzystywana do mówienia wstępów, bo ludziom trudniej było odmówić bardzo małemu dziecku.
Początkowo byłam w zborze, gdzie wszyscy wzajemnie dbali o siebie i wśród braci panowała przyjaźń/miłość. Trochę pamiętam tej "miłości", ale jednak w większości są to opowieści rodziców.
Następnie przeprowadziliśmy się i byliśmy w zborze, w którym nie było nawet pozorów przyjacielskich stosunków. Był zdecydowany podział na lepszych i gorszych. I lepszymi nie było grono starszych a Ci, którzy mieli pieniądze i  ewentualnie rodowici mieszkańcy miasta. Niestety moja rodzina nie należała ani do jednej ani do drugiej grupy. Z biegiem czasu moja siostra wkupiła się ogromnym zaangażowaniem w sprawy zborowe oraz przebojowością. Chociaż ze względu na karierę w SJ szybko zmieniła zbór. Ja nie miałam takiego szczęścia. Natomiast miałam okazję przedstawiać się wszędzie nie swoim imieniem a "siostra Zosi" (imię zostało zmienione).
W życiu szkolnym podstawówka a przede wszystkim gimnazjum to był dramat. Byłam ufoludkiem, z którym nikt nie chciał mieć nic wspólnego. Zabronione było wszystko co robiły moje rówieśnice albo było to poza moim zasiegiem ze względów finansowych lub ze względu na bardzo sztywne trzymanie się zasad SJ przez moją rodzinę. Wróćmy do podstawówki. Nie branie cukierka albo kłótnia z mamą z 3ki klasowej, że nie chce wziąć prezentu na mikołajki było dla mnie zawsze bardzo trudne. Wyobraźcie sobie, że jesteście dzieckiem, które prawie w ogóle nie dostaje prezentów a musicie odmówić drobiazgu w czasie gdy każdy inny w klasie rozpakowuje swój prezent i się z nich cieszy i zgaduje kto mu kupił prezent (na mikołajki dzieci losowały wzajemnie komu kupią prezent -oczywiscie nie brałam w tym udziału, ale zawsze mamy z 3ki klasowej kupowały mi drobiazg i kłóciły się ze mną i niekiedy nawet z nauczycielką, że mam wziąć ten prezent). Raz jedna dziewczynka się popłakała, bo nie podobał jej się prezent, który otrzymała. Raz nie płakałam jako jedyna (ja w domu, koleżanka w szkole). Tydzień po świętach Bożego Narodzenia zawsze słuchałam co kto dostał. Najgorsze przeżycie to jednak komunia. Dziewczynki mogły ubrać się jak małe księżniczki, szły do fryzjera i długi czas przygotowywały i o tym non stop opowiadały. Jedna dziewczynka nie była katoliczką, ale nawet ona została ochrzczona i wzięła komunię. A dzień po komunii nauczycielka widząc, że klasa jest bardzo poruszona wydarzeniami poprosiła, aby każdy opowiedział co dostał w prezencie w co był ubrany i jak chce inne szczegóły. To przeżycie było bardzo trudne. Do tej pory trochę winie nauczycielkę, że takie coś zorganizowała. Potem było gimnazjum. To była taka trauma, że nie za wiele pamietam z tamtego okresu. Nawet nie wiem czy chcę sobie przypominać.
Przeskoczmy do liceum. Idąc do liceum postawiłam siebie za cel być choć trochę taka jak inni. Nie wiem czy mi się udało, ale czułam się normalnie. Nauczyłam się lawirować pomiędzy zborem a normalnymi relacjami z koleżankami z klasy (nie mówię tu o grzechach, bardziej o normalne stosunki międzyludzkie). Do tej pory żałuję  18stek, ale już z przymrużeniem oka. W tamtym okresie ochrzcilam się, pod presją grupy oraz za namową pewnego brata, który stracił zainteresowanie mną sekundę po moim chrzcie.
Podsumowując organizacja, do której trafiłam była zbiorem plotkarskich osób z podziałem na lepszych i gorszych. I Ci gorsi musieli połknąć kilka gorzkich pigułek nie tylko w świecie, ale również w zborze.

PS pamiętam jak w orgu zakazany był internet, a nawet jak ktoś miał to komputer miał stać w widocznym dla wszystkich domowników miejscu
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 25 Wrzesień, 2021, 22:46
Mnie tam zauroczyła kiedyś ta miłość wzajemna i te randki w ciemno po zbiórkach do służby w terenie obsługi
Najlepsze były oczywiście akcje wymazywania tgz. białych  plam i studium z zainteresowanymi paniami niezamężnymi  :P
To tylko mój żart na idiokryzmy mego szwagra (katolika z pierwszej ławki) , który za przystąpienie me do ŚJ
- określił takim zdaniem ; 'ty poszłeś tam na te eleganckie dupy i amerykańskie dolary co wam płacą za duszyczki odciągnięte od kościoła , szlag by was trafił jasny wywrotowcy i fałszywi prorocy"  :-\
Tak to miałem za "dobrych czasów" w org ; lata 91/2002  :(
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Ekskluzywna Inkluzywność w 25 Wrzesień, 2021, 22:55
za duszyczki odciągnięte od kościoła , szlag by was trafił jasny wywrotowcy i fałszywi prorocy" 

Dlatego uważam, że upadek kościoła i obojętność religijna zadadzą Organizacji dotkliwsze ciosy niż polska dewocja spod znaku pontyfikatu JP2. Kiedyś można się było z krytyką kościelną nie zgadzać albo zgadzać, ale mało kogo ten antyklerykalizm i antysystemowość pozostawiały zupełnie obojętnym i można na to było łowić wierzących ale rozczarowanych klerem albo państwem.

A teraz to z 2/3 społeczeństwa jest antyklerykalne lub wręcz antyreligijne i nie ma już do kogo kierować dotychczasowej oferty, nie ma komu odbierać owiec. Nawet pacyfizm motywowany religijnie nie robi specjalnego wrażenia, bo powszechny jest pacyfizm świecki.

Jak to w ogóle wygląda obecnie w publikacjach i materiałach Towarzystwa - jak duża część materiałów to krytyka innych kościołów?
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 25 Wrzesień, 2021, 23:57
Czytając Wasze wspomienia z lat 80-tych rozumiem już dlaczego ludzie chętnie przystępowali do ŚJ. Po prostu w zborach była fajna, chrześcijańska atmosfera.

Moim zdaniem wprowadzenie Broadcastingu (chyba w 2013 roku), to był strzał w stopę Ciała Kierowniczego. Gdy wcześniej Świadkowie ich nie znali, to wydawało się, że ich nauki pochodzą prosto od Boga. A gdy pojawili się na ekranie, to okazało się, że to zwykła grupka facetów z Ameryki w wieku przedemerytalnym i emerytalnym.

Moje miłe wpomnienie, myślę że z lat 2006 - 2008, to wspólne śpiewanie pieśni w domach przy kawie i ciastku. Poza tym wspólne studiowanie książki w mniejszej grupce w domu sprawiało, że ludzie byli bardziej zżyci ze sobą. Obstawiam, że grupy książki zakończyły swój żywot w 2009 albo 2010 roku. Wszystkie zebrania zostały przeniesione na salę. Pamiętam te artykuły, że powodem niby była oszczędność czasu i paliwa (bo ludzie nie musieli jechać na studium książki w domu prywatnym). Bo kiedyś... jakby nie patrzeć... Świadkowie spotykali się na zebraniach 3 razy w tygodniu! Niedzielne, zebranie służby i zebranie książki. A jeszcze warto dodać zbiórkę w sobotę... No to nam wychodzi minimum 4 spotkania w tygodniu (nie licząc spotkań podczas głoszenia).
Z jednej strony te spotkania przybliżały ludzi do siebie, a z drugiej zajmowały cholernie dużo czasu i to było bardzo męczące! W zasadzie człowiek pracujący nie miał nigdy czasu na odpoczynek - w tygodniu po pracy leciał z językiem na brodzie na zebranie albo do slużby, a w weekend nie pospał, to zbiórka w sobotę rano i zebranie w niedzielę... często w okolicach godziny 9.00 - 10.00.
Dlatego teraz te zebrania na Zoomie, to dla wielu Świadków wybawienie! W końcu mają czas dla siebie! Ja nawet nie wiem czy będą chieli wracać na salę!

Jeszcze inne moje wspomnienie z czasów gdy studiowałam ze ŚJ, to brak literatury na ich temat. W księgarni znalazłam o Świadkach tylko jedną książkę. Przeczytałam ją, ale nie była przekonywująca. Napisana przez katolika, który porównywał swoją religię do Świadków i oczywiście stawiał swoją religię w lepszym świetle. A ja byłam zrażona do kościoła, więc książka w ogóle nie była dla mnie wiarygodna.

Dzisiaj studiując ze Świadkami zapewne sięgnęłabym do internetu, a tam kanałów ex-Świadków do wyboru do koloru. Nie sądzę, że zostałabym Swiadkiem w dzisiejszych czasach! Za dużo złych rzeczy jest w mediach o Świadkach!

Kiedy ja brałam chrzest, to Świadkowie byli postrzegani jako ludzie kulturalni, uczciwi. Trudno było się do nich przyczepić, coś im zarzucić. Nie słyszało się o żadnych skandalach. Byłam przekonana, że to religia wybrana przez Boga.

Kryzys zaczęłam mieć w okolicach roku 2012... wtedy już nie czułam fajnej atmosfery w zborze, ludzie się od siebie oddalali. Ponadto co tydzień te same treści na zebraniach ubrane tylko w nieco inne słowa. No ale chodziło się na zebrania, bo co ludzie powiedzą...? Będą dociekać czemu mnie nie ma na zebraniu, krzywo patrzeć...
Tak... myślę, że mniej więcej w tym roku już całkiem zgasł mój entuzjazm dla tej religii i przestałam się udzielać w zborze, "wychylać". Nawet się nie dopraszałam o to żeby stać przy wózkach z literaturą (a zostały wprowadzone chyba w 2014/2015).
Rok 2016 to afera australijska i mój początek wybudzania się...

Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Ekskluzywna Inkluzywność w 26 Wrzesień, 2021, 00:20
Bracia i siostry czytali Józefa Flawiusza, niektóre komentarze KUL-u do Biblii, mieli żywe zainteresowanie sprawami duchowymi. [...]
Wtedy wszyscy posługiwaliśmy się Biblią Warszawską, a tylko seniorzy - Biblią Gdańską. Mieliśmy też jednego starszego zboru, który czasami organizował dyskusję biblijną w oparciu o materiały biblistyczne, nie Towarzystwa Strażnica.

Wszystko prawda. Wraz z ostatnimi ludźmi którzy mieli żyłkę badacza i faktycznie czytali teksty źródłowe oraz z zakończeniem kameralnych spotkań domowych przeminęła autentyczna wiara albo chociaż to co z niej pozostało. Pewnie po zborach są jeszcze jakieś dinozaury, które studiują wnikliwe, ale kiedyś było ich zdecydowanie więcej i były powodem do chluby. Nie powiem jednak, że źle się stało, że z religii pisma stali się religią audio-video, być może to najlepsze wyjście biorąc pod uwagę czasy, być może jedyne.

Tyle że te kilkadziesiąt lat w tył, będąc religią badania pism, antyklerykalizmu i pacyfizmu trafili w niszę. I z jakiegoś powodu to akurat świadki a nie starsi od nich mormoni rozlali się po świecie. Mam wątpliwości czy z nowym przekazem uda im się przejść do religijnej ofensywy, teraz grają raczej na zminimalizowanie strat i przetrwanie. Kiedyś za propagandą wzrostu faktycznie szły wzrosty, teraz ta propaganda idzie na potrzeby wewnętrzne.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 26 Wrzesień, 2021, 00:31
Czytając Wasze wspomienia z lat 80-tych rozumiem już dlaczego ludzie chętnie przystępowali do ŚJ. Po prostu w zborach była fajna, chrześcijańska atmosfera.

Moim zdaniem wprowadzenie Broadcastingu (chyba w 2013 roku), to był strzał w stopę Ciała Kierowniczego. Gdy wcześniej Świadkowie ich nie znali, to wydawało się, że ich nauki pochodzą prosto od Boga. A gdy pojawili się na ekranie, to okazało się, że to zwykła grupka facetów z Ameryki w wieku przedemerytalnym i emerytalnym.  i paranoicy  :(

Moje miłe wspomnienie, myślę że z lat 1989/96, to wspólne śpiewanie pieśni w domach przy kawie i ciastku. Poza tym wspólne studiowanie książki w mniejszej grupce w domu sprawiało, że ludzie byli bardziej zżyci ze sobą. Obstawiam, że grupy książki zakończyły swój żywot w 2009 albo 2010 roku. Wszystkie zebrania zostały przeniesione na salę. Pamiętam te artykuły, że powodem niby była oszczędność czasu i paliwa (bo ludzie nie musieli jechać na studium książki w domu prywatnym). Bo kiedyś... jakby nie patrzeć... Świadkowie spotykali się na zebraniach 3 razy w tygodniu! Niedzielne, zebranie służby i zebranie książki. A jeszcze warto dodać zbiórkę w sobotę... No to nam wychodzi minimum 4 spotkania w tygodniu (nie licząc spotkań podczas głoszenia).
Z jednej strony te spotkania przybliżały ludzi do siebie, a z drugiej zajmowały cholernie dużo czasu i to było bardzo męczące! W zasadzie człowiek pracujący nie miał nigdy czasu na odpoczynek - w tygodniu po pracy leciał z językiem na brodzie na zebranie albo do slużby, a w weekend nie pospał, to zbiórka w sobotę rano i zebranie w niedzielę... często w okolicach godziny 9.00 - 10.00.


Jeszcze inne moje wspomnienie z czasów gdy studiowałam ze ŚJ, to brak literatury na ich temat. W księgarni znalazłam o Świadkach tylko jedną książkę. Przeczytałam ją, ale nie była przekonywująca. Napisana przez katolika, który porównywał swoją religię do Świadków i oczywiście stawiał swoją religię w lepszym świetle.

Kiedy ja brałam chrzest, to Świadkowie byli postrzegani jako ludzie kulturalni, uczciwi. Trudno było się do nich przyczepić, coś im zarzucić. Nie słyszało się o żadnych skandalach. Byłam przekonana, że to religia wybrana przez Boga.


Za prawdę powiadam Ci ; ja i moja pierwsza żona też tak mieliśmy  w głowach namieszane przez pionierów ze zboru nowego - co niby Bożego i straszącego rychłym końcem świata  ::)
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 26 Wrzesień, 2021, 02:30
gdy zastanawiałem się nad tym, co napisać, przypomniała mi się anegdota o mężczyźnie, który poślubił "czarującą" :) kobietę, a po kilku latach rozwiódł się z (tą samą) "czarownicą"... :)

ale widzę że DonAdams mnie ubiegł, gdyż wspomniał, że "po prostu zmieniła się jego percepcja"...

kontynuując nawiązanie do powyższej anegdoty o ślubie i rozwodzie, mogę napisać że kiedyś byłem zachwycony "czarującą" organizacją, a potem rozstałem się z "czarownicą" która mi zbrzydła, gdyż (podobnie jak DanAdamsowi) "zmieniła się moja  percepcja"...

aby jednak nie poprzestać tylko na tym, wymienię zmiany, które dla mnie były istotne...
kiedyś były zebrania książki, a po niech rozmowy przy ciastku i herbacie, teraz tego nie ma...
kiedyś były ośrodki pionierskie, a teraz tego nie ma...

doktryna dot. daty końca świata (mimo że i dawniej była i obecnie nadal jest sprzeczna z Biblią, gdyż wg Jezusa "o dniu i godzinie nikt nie wie") to jednak przed 1995 rokiem była łatwiejsza do zrozumienia i łatwiejsza do pogodzenia ze zdrowym rozsądkiem, gdy mówiono o pokoleniu, które pamięta pierwszą wojnę światową i ono doczeka armagedonu. "Za moich czasów" NIE wymyślono jeszcze zazębiających się pokoleń, więc łatwiej było uwierzyć i ufać że koniec jest "za momencik"...

oczywiście gdyby nawet ktoś "odtworzył" tamtą dawną organizację, to ja już bym do niej nie miał po co wracać gdyż odrzuciłem podstawy (wg mnie Biblia NIE jest Słowem Bożym oraz wg mnie Bóg NIE istnieje), ale jednak gdy patrzę wstecz, to kiedyś było łatwiej uwierzyć bo żądano od człowieka wiary w nieco mniejszą ilość absurdów...
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 26 Wrzesień, 2021, 03:27
organizacja do której wchodziliśmy to w dużej mierze _nasze_wyobrażenia_ o organizacji i o tym jak należy żyć i o tym, co ma wkrótce stać się z całym szatańskim światem i te wyobrażenia mieliśmy podobne (masakra Armagedonu, a potem drapanie lwa za uchem itp.) ale...

ogólne oczekiwania wobec świadka Jehowy są ogólnie znane (ma nie uprawiać seksu pozamałżeńskiego i ma być wolny od nałogów i ma "głosić dobrą nowinę" czyli pozyskiwać innych ludzi do sekty), ale poszczególne osoby spotkały sie z różną intensywnością pewnych oczekiwań

większość osób "wychowanych w prawdzie" wspomina, że rodzice pozwalali im samodzielnie poszukać sobie partnera małżeńskiego, ale wśród kobiet istnieje kilkuprocentowa mniejszość, które wspominają że miały tak fanatycznych rodziców, że rodzice uparli się, aby wydać córkę za mąż natychmiast po ukończeniu 18 roku życia (czasami za mężczyznę starszego o 2 lub 3 dekady)... takie osoby miały wyjątkowego pecha...

większość osób "wychowanych w prawdzie" wspomina, że rodzice pozwalali im skończyć szkołę średnią lub zawodówkę i zdobyć normalny zawód, ale są wśród nas tacy, którzy mieli rodziców uważających że kobiecie żadna szkoła niepotrzebna, lepiej niech nauczy się gotować i wyjdzie za mąż.

ja nie miałem tak traumatycznych doświadczeń, ale wstępując do organizacji natrafiłem na inne _bardzo_ nietypowe oczekiwanie...
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Lovely w 26 Wrzesień, 2021, 05:35


większość osób "wychowanych w prawdzie" wspomina, że rodzice pozwalali im samodzielnie poszukać sobie partnera małżeńskiego, ale wśród kobiet istnieje kilkuprocentowa mniejszość, które wspominają że miały tak fanatycznych rodziców, że rodzice uparli się, aby wydać córkę za mąż natychmiast po ukończeniu 18 roku życia (czasami za mężczyznę starszego o 2 lub 3 dekady)... takie osoby miały wyjątkowego pecha...

Rozumiem, że samodzielne poszukanie partnera ogranicza się do zboru Oczywiście nie mam nic do mężczyzn w orgu, ale w mojej okolicy była taka sytuacja, że było więcej sióstr niż braci. I wiele z nich bardzo sprytnie to wykorzystywało. I chyba z tą nutką nie pewności Was pozostawię.
W mojej subiektywnej ocenie trudno być w zborze młodą samotną siostrą.

Wysłane z mojego RMX3241 przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 26 Wrzesień, 2021, 05:56
ja nie miałem tak traumatycznych doświadczeń, ale wstępując do organizacji natrafiłem na inne _bardzo_ nietypowe oczekiwanie...
nie pamiętam czy opowiadałem Wam, że brat który prowadził ze mną studium (były nadzorca podróżujący) przedstawił mi wizję, że ja Sebastian krótko przed Armagedonem będę sługą kraju, który będzie jednoosobowo zarządzać 100% żeńską Organizacją w całej Polsce, gdy wszyscy mężczyźni będą siedzieć we więzieniu...

niesamowicie odjechana perspektywa, która mnie (jako nastolatkowi) niesamowicie spodobała sie...
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Lovely w 26 Wrzesień, 2021, 06:11


przedstawił mi wizję, że ja Sebastian krótko przed Armagedonem będę sługą kraju, który będzie jednoosobowo zarządzać 100% żeńską Organizacją w całej Polsce, gdy wszyscy mężczyźni będą siedzieć we więzieniu...

A dlaczego akurat Ty miałbyś nie siedzieć w więzieniu? I skąd ta odjechana wizja? Skąd pomysł?

Wysłane z mojego RMX3241 przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Klocek w 26 Wrzesień, 2021, 11:07
Mogę opisać moją sytuację, gdyż atmosfera i warunki w innych zborach były nieco inne (lata 85). Na początku powiem, że dla mnie ciasteczka, herbatka i tego typu gościnność była drugoplanowa. Najważniejszą dla mnie sprawą było, którą religią posługuje się Bóg i jakie argumenty przemawiają na korzyść danego wyznania. Argumenty i doświadczenia okazały się wówczas w mych oczach na korzyść ŚJ. Mimo, że na pracę zawodową (wraz z dojazdem) poświęcałem 10 godz., po godzinach zawodowych remont kapitalny domu. Bywał okres, że dojazd na zebranie niedzielne "Strażnicy" i piątkowe "NSK" do Ciechocinka (28 km.) z przesiadką w Aleksandrowie Kuj (20 km.). Zebr "książki" wtorek i sobota zbiórka do "głoszenia" Aleksandrów Kuj. Jednym słowem fanatyzm, kosztem żony i dzieci. Od 2006 r. wykluczony za dociekliwość, niespójności niektórych nauk i zachowań "przewodników" z Biblią, więc nie mam pełnego porównania. Jedno, co mi się rzuca w oczy to, to, że w latach 85-tych było większe piętnowanie niż obecnie w 2021 r. Obecnie nie skupiam się na badaniu, która religia prawdziwsza, lecz na badaniu Biblii z powodu braku jej wiarygodności jakoby była pochodziła z natchnienia Bożego.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: paragraf4N wg.CK w 26 Wrzesień, 2021, 12:55
Jednym zdaniem :miałem wrażenie ,że w momencie chrztu przyłączam się do RELIGII a wykluczyli mnie z SEKTY.

Wspominam ,że w latach 80,90 liczył się człowiek,obojętnie, zaangażowany czy nie,JW byli znani ze znajomości Biblii i umiejętności posługiwania się nią(pomijam stronę merytoryczną).Kongresy międzynarodowe na Stadionie Dziesięciolecia-ile tam było naturalnej radości.Jak budowaliśmy salę to nikt nie oceniał twojej duchowości tylko padało pytanie : co umiesz ?  Jak nie umiesz to się nauczysz.Można by mnożyć przykłady ale zostały opisane we wcześniejszych wpisach.

To BYŁ inny świat.Zostały po nim przyjemne wspomnienia.NIE żałuję ,że byłem JW ale nie żałuje ,że TERAZ nim nie jestem.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Matylda w 26 Wrzesień, 2021, 14:53

A dlaczego akurat Ty miałbyś nie siedzieć w więzieniu? I skąd ta odjechana wizja? Skąd pomysł?

Wysłane z mojego RMX3241 przy użyciu Tapatalka
O ile mnie pamięć nie zawodzi tow latach 80 tych,  były takie opowieści, suto takie pseudo realistyczne wizje że w razie czego to nastoletni chłopcy będą mogli służyć modlitwą a nawet prowadzić zebrania. W razie braku chłopców to wtedy siostry, po nakryciu głowy chustką. Dlatego zachęcano i motywowano młodych chłopaków żeby zawsze byli gotowi żeby nie tracili z oczu spraw królestwa bo nigdy nie wiadomo jakie plany ma jehowa👀👀👀👀
 Pamiętam jak kiedyś moja matka z wypiekami na twarzy wróciła z jakiegoś spotkania u braci z takimi właśnie rewelacjami i nawet miała w szafie uszykowaną chustką bo u nas w miasteczku nie było braci tylko my byliśmy świadkami i było kilkoro takich wiecznych zainteresowanych. Tylko matka moja była po symbolu, zawsze to określenie wzbudziło u mnie śmiech. Miała więc uzasadnione przypuszczenia że w razie jak rozpocznie się armagedon i nie darady dojechać do sąsiedniego miasteczka na zebranie, to właśnie ona będzie żarliwie przewodniczyć w modlitwie do Stwórcy.
Nadal trudno mi się powstrzymać od śmiechu jak sobie o tym pomyśle.

Nemo: Poprawiłem format. 
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Lovely w 26 Wrzesień, 2021, 15:07
Matylda, dziękuję. Prowadzenie przez siostrę zebrania czy posłużenie modlitwą z chustą na głowie kojarzę. Ale nie połączyłam tych kropek Dziękuję

Wysłane z mojego RMX3241 przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 26 Wrzesień, 2021, 18:07
odpowiadam na pytanie Lovely:

studium biblijne założył ze mną Andrzej mój kolega ze szkoły podstawowej, który NIE BYŁ przykładnym sługą Jehowy. Po krótkim czasie okazało się, że pali papierosy, zajmuje się kradzieżami i paserstwem itd. itp.

Andrzej przestał być nieochrzczonym głosicielem, a jego ojciec Wacław zrezygnował z funkcji starszego zboru, ale przejął studium biblijne ze mną i długo długo (prawie 3 lata) prowadził je.

Wacław wcześniej był nie tylko starszym zboru, ale wcześniej był nawet nadzorcą podróżującym.

Wacław bardzo mocno przeżywał że "zawiódł Jehowę" źle wychowując syna i miał na tym tle wielkie wyrzuty sumienia. Przerażało go również, że jego syn Andrzej nie traktuje "prawdy" poważnie, a więc (wg nauczania Organizacji) najprawdopodobniej zginie w Armagedonie.

Wacław szybko zaczął traktować prawie mnie jak własnego syna. W umyśle Wacława ja Sebastian miałem "zrekompensować" i Wacławowi i Jehowie nieposłuszeństwo Andrzeja.

Wacław bardzo mocno przeżywał nauczanie organizacji na temat Armagedonu, czytał różne stare publikacje, w których opisywano nadchodzącą zagładę ludzkości itd. itp. Mnie również pożyczał do przeczytania te stare książki (np. "Bądź Wola Twoja" oraz "Poznają że ja jestem Jehowa").

Wacław wdrażał mnie "jak syna" w to, że niedługo nadejdą prześladowania, przygotowywał mnie psychicznie na to, że praktycznie każdy mężczyzna trafi do więzienia za odmowę służby wojskowej i nauczał że więzienia nie należy bać się, gdyż wielu młodych ŚJ przeżyło więzienie za odmowę służby wojskowej "i już". Wacław zdziwił się, gdy usłyszał ode mnie, że mnie wojsko ominie, gdyż jestem niepełnosprawny, mam zdiagnozowaną chorobę, która skutkuje kategorią E i Polska Ludowa NIE potrzebuje takiego żołnierza jak Sebastian ani w czasie pokoju ani nawet w czasie wojny. Wyjawiłem Wacławowi nazwę tej choroby i opowiedziałem ze szczegółami gdzie i jak byłem leczony a Wacław dowiedział się od kompetentnych osób że faktycznie ta konkretna choroba skutkuje zwolnieniem ze służby wojskowej.

Chyba właśnie wtedy w umyśle Wacława narodziła się myśl o Sebastianie jako o przyszłym słudze kraju. Podkreślam że wpływ na to mogła mieć osobista sytuacja Wacława i jego własne przekonanie że on Wacław "zawiódł Jehowę". Chyba właśnie z tego powodu w umyśle Wacława narodziła się myśl, że Sebastian jako "duchowy syn" Wacława wynagrodzi Jehowie to, jak bardzo zasmucili Jehowę Wacław z Andrzejem. I stąd myśl że Sebastian będzie sługą kraju.

Tak w skrócie wygląda geneza "pomysłu" że akurat ja będę sługą kraju.

Pomysł ten nawet na gruncie nauczania strażnicy miał duże słabości. Moja choroba, owszem, jest niezbyt częsta (w tym sensie że nie dotyczy np. 20% poborowych) ale jednocześnie jest na tyle powszechna, że sama statystyka wskazuje, że wśród stutysięcznej rzeszy ŚJ w Polsce  na pewno _musi_ być co najmniej kilka lub kilkanaście innych osób które chorują właśnie na tę chorobę i będą całkowicie zwolnieni ze służby wojskowej. Poza tym, obowiązujące w Polsce Ludowej akty prawne wymieniały większą ilość chorób, za które "przysługuje" kategoria E.

Chociażby ten argument "prawno-statystyczny" wskazuje że urojenie Wacława że akurat Sebastian będzie sługą kraju miało _bardzo_słabe_ podstawy faktyczne.

Ale chyba Wacław właśnie tego potrzebował, aby w swojej psychice jakoś samemu sobie wytłumaczyć, że życie Wacława nadal ma sens, bo co prawda Andrzej zginie, ale Wacław przygotuje Sebastiana do niezwykłej misji.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: dziewiatka w 26 Wrzesień, 2021, 18:55
W drugiej połowie lat 70 świadkowie wydawali mi się bardzo odjechanie,ciągle tylko Jehowa to lub tamto,na przykład gdy jest ładna pogoda to większość powie ,dzięki Bogu mamy ładną pogodę w u świadków słyszałem że to dzięki Jego się .Będąc wtedy młodym człowiekiem wkraczającymi dorosłość wydawało mi się to dziwne choć ludzie byli sympatycznie oliwek w latach osiemdziesiątych zacząłem czytać publikacje no i studiować w połowie lat osiemdziesiątych zostałem pełnoprawnym świadkiem.Tylko nie w nim rodzinnym mieście lecz  na śląsku.Dzięki temu mogłem zaobserwować  różnicę między zbiorami.Niby jedność i miłość to typowy wyróżnik świadków Tylko tu na Śląsku to ta miłość była jakaś taka zachowawcza a tam skąd pochodzę bardziej spontaniczna i od serca.Jak już trochę opanowałem te różnice to było OK .Muszę dodać że byłem zborze gdzie przewagę mieli rodowici ślązacy ,ciężko było zyskać ich uznanie i przychylność mimo to szybko robiłem jak to się mówi w orgu teokratyczną karierę.W latach 90 to co odcisnęło się na mnie i mojej rodzinie to zmiana światła w fundamentach i wysyp karierowicze ,którzy by osiągnąć jakiś swój cel szli po trupach.ichyba od tego momentu gdy zauważyłem że ty u góry to wcale nie przeszkadza do puki mogą się pochwalić , zacząłem inaczej  to znaczy bardziej krytycznie patrzeć na organizację, choć nie przeszkadzało mi to w tym by być najbardziej zabetonowanym betonem.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Lovely w 26 Wrzesień, 2021, 19:40


odpowiadam na pytanie Lovely:

Sebastian, dziękuję za odpowiedź. Twoja historia ma sens i składa się w logiczną całość. Na Twoim miejscu również uważałabym tak samo. Myślę, że Wacław był bardzo zaangażowany w studium. Ciekawa historia.
Bardzo mi szkoda braci, którzy siedzieli w więzieniu za odmowę służby w wojsku a już za największą głupotę uważam odmowę służby zastępczej.

Wysłane z mojego RMX3241 przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 26 Wrzesień, 2021, 19:54
opisując jaka była organizacja ŚJ do której wstępowałem posłużę się porównaniem: czym innym jest wstąpić do jakiegoś stowarzyszenia jako zwykły członek a czym innym jest wstąpić tam jako kandydat na prezesa lub kandydat na księgowego w stowarzyszeniu.

w moim przykładzie rozważmy "normalne" świeckie stowarzyszenie, np. stowarzyszenie ekologów. Załóżmy że ktoś naprawdę przejmuje się stanem środowiska, chce aktywnie przeciwdziałać jego dewastacji itd. i istępuje jako zwykły członek do stowarzyszenia ekologów i działa zgodnie ze statutem.

Ale czym innym jest, gdy ktoś przychodzi i mówi np.: reprezentuję małe stowarzyszenie ekologów, mieliśmy prezesa który także zajmował się papierami  jako księgowy, ale niestety prezes umarł. Chcemy nadal działać i nadal skupiać się na tym co robimy, a do Ciebie, Sebastianie, mamy nietypową prośbę: zostań naszym członkiem, a my wybierzemy Ciebie na prezesa i powierzymy Tobie całą dokumentację księgową.

propozycja "wstąp do nas i zostań prezesem i księgowym 2w1" brzmi zupełnie inaczej niż "wstąp do nas i wspólnie z nami ratuj środowisko naturalne"

myślę że powyższy przykład jest czytelny

a teraz wróćmy do opisywania organizacji świadków Jehowy:

ja Sebastian będąc nastolatkiem dostałem super nietypową propozycję menedżerską od samego Boga Jehowy (któremu Wacław służył).
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Lovely w 26 Wrzesień, 2021, 21:29
Sebastian, bardzo sobie cenię co piszesz. Pozwala mi to uzyskać inną perspektywę. Dla mnie bycie najpierw w rodzinie a potem bycie SJ nigdy nie było powodem do dumy, bardziej do wstydu. Uwielbiałam poznawać nowych ludzi i nie mówić im nic o SJ, żebym chociaż przez chwilę nim to się wyda była traktowana normalnie. Zebrania zwłaszcza te w tygodniu na sali były dla mnie bardzo trudne. Już nim osiągnęłam pełnoletność potrafiłam od razu po zebraniu (bez przebierania się) iść na imprezę. Nie jestem alkoholiczką, ale musiałam odreagować. Dlaczego pozwalali mi na to rodzice? To jest dla mnie zagadką. Może wiedzieli, że i tak pójdę a woleli, żebym to zrobiła po cichu i żeby nikt z braci się nie dowiedział. Nie wiem na zebranie przed imprezą musiałam pójść.
Twoja i innych uczestników forum perspektywa wydaje się być inna. Dobrze jest poznać inną perspektywę. Przeżycia każdego z nas są bardzo cenne.

Wysłane z mojego RMX3241 przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 26 Wrzesień, 2021, 21:49
przedstawiona przez Wacława "propozycja menedżerska od Jehowy" była dla mnie czymś bardzo konkretnym, a Wacław "po ojcowsku" pracował nad moją psychiką, czytając mi np. z księgi Jeremiasza słowa skierowane do starożytnego proroka i mówiące że został wybrany jeszcze w łonie matki.

w umyśle nastolatka takie wersety robiły niesamowity efekt... Ja, Sebastian, niepełnosprawny nastolatek żyjący w XX wieku, jeszcze w łonie matki zostałem wybrany na sługę kraju?! Poważnie?!

próbowałem protestować, ale Wacław mnie uspokajał, że Jehowa wie co robi, np. na przywódcę starożytnego Izraela wybrał sobie _jąkającego_ się Mojżesza, ale dał mu Aarona do pomocy.

no cóż, z Bogiem Jehową nie należy dyskutować, ale (jak Józef towarzyszący Maryi) należy posłusznie wykonywać wolę Boga...
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 26 Wrzesień, 2021, 22:02
przedstawiona przez Wacława "propozycja menedżerska od Jehowy" była dla mnie czymś bardzo konkretnym, a Wacław "po ojcowsku" pracował nad moją psychiką, czytając mi np. z księgi Jeremiasza słowa skierowane do starożytnego proroka i mówiące że został wybrany jeszcze w łonie matki.

w umyśle nastolatka takie wersety robiły niesamowity efekt... Ja, Sebastian, niepełnosprawny nastolatek żyjący w XX wieku, jeszcze w łonie matki zostałem wybrany na sługę kraju?! Poważnie?!

próbowałem protestować, ale Wacław mnie uspokajał, że Jehowa wie co robi, np. na przywódcę starożytnego Izraela wybrał sobie _jąkającego_ się Mojżesza, ale dał mu Aarona do pomocy.

no cóż, z Bogiem Jehową nie należy dyskutować, ale (jak Józef towarzyszący Maryi) należy posłusznie wykonywać wolę Boga...

Fantastyczne!  :D

Myślę, że podobne przeżycia mogą mieć członkowie Ciała Kierowniczego! Gdy G. Jackson rodził się chyba w okolicach 1960 roku zapewne nie przypuszczał, że zostanie pomazańcem - w końcu rok 1914 minął kilkadziesiąt lat wcześniej. Ale jak już przystępował do CK, to zapewne dowiedział się, że jednak jego misją jest być "bratem Króla" i że od teraz może już spożywać emblematy!  ;D
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 26 Wrzesień, 2021, 22:08
no cóż, z Bogiem Jehową nie należy dyskutować, ale (jak Józef towarzyszący Maryi) należy posłusznie wykonywać wolę Boga...
nie bez powodu wspominam akurat Józefa męża Maryi

jak pamiętamy z Biblii, Maryja mimo początkowych lęków przyjmuje propozycję złożoną przez archanioła Gabriela, a nawet wygłasza tzw. Magificat ("wielbi dusza moja Pana") natomiast Józef... nie mówi ANI SŁOWA... po prostu "wykonuje rozkazy" otrzymane od anioła...

możemy tylko domyślać się że Józef wcale NIE BYŁ zachwycony perspektywą aseksualnego związku i perspektywą życia pełnego poświeceń...

ja Sebastian, podobnie jak biblijny Józef, także NIE byłem zachwycony, ale "mus to mus", jeśli trzeba i jeśli naprawdę muszę, to nie będę uciekać jak Jonasz, ale będę posłuszny jak Józef...
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 27 Wrzesień, 2021, 02:05
a propo powodów do dumy lub do wstydu, Wacław bardzo umiejętnie kształtował moją psychikę...

nie spotkałem się z tym ani u innych świadków Jehowy ani w literaturze krytycznej ani w literaturze towarzystwa strażnica, więc było to chyba autorskie osiągnięcie Wacława... otóż Wacław wyłożył mi że stosowanie słowa _staroświecki_ do postępowania zgodnego z zasadami moralnymi jest co najmniej niepoprawne, gdyż to właśnie ludzie reprezentujący stary świat są niemoralni (i mają zginąć w Armagedonie) ale osoby mające żyć w nowym świecie mają postępować w sposób moralny.

Takimi wstawkami Wacław budował we mnie poczucie wyższości: my świadkowie Jehowy jesteśmy moralni czyści w oczach Boga i ogólnie wspaniali, a ludzie ze świata to "filistyni" którzy postępują niemoralnie jak Kananejczycy i w oczach Jehowy zasługują na zagładę...

Nasze wierzenia są prawidłowe, gdyż oparte są na najmądrzejszej księdze świata czyli Biblii, więc jeśli nawet jakiś głupol z nas śmieje się, to należy nie przejmować się tym ("poznasz głupiego po śmiechu jego", jak mówi przysłowie)...

Mam uczyć się, rozwijać się intelektualnie, liceum to dobry pomysł, ale mówienie o studiach jest przedwczesne,  gdyż zapewne świat skończy się szybciej niż ja w 1991 skończę liceum...

Wacław dużo miejsca poświęcał potępieniu balwochwalstwa panującego w Babilonie Wielkim i (cytując starotestamentowe porównania bożków do strachów na wróble) nie używając brzydkiego słowa "debil" podkreślał że "trzeba mieć coś nie tak z głową", aby popełniać balwochwalstwo i nie dostrzegać jakie to idiotyczne. Przesłanie było oczywiste: nie ma co żałować "nierozsądnych" ludzi, którzy "na własne życzenie" zginą w Armagedonie...

Szczególnie dużo jadu Wacław wylewał na kapłanów katolickich, którzy "dobrze wiedzą gdzie jest prawda", ale wiodą swój lud ku zagładzie. Wacław autentycznie wyobrażał sobie że każdy ksiądz _jest_pewny_ że prawda jest akurat u świadków Jehowy, ale z jakichś bardzo niegodziwych pobudek służy szatanowi (np. umiłował mamonę, tkwi w grzechach seksualnych, lubi wygodne życie, itd. itp.)

Po jednej stronie był niemoralny świat a po drugiej organizacja którą już niedługo miałem zarządzać...
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 27 Wrzesień, 2021, 02:53
Mam uczyć się, rozwijać się intelektualnie, liceum to dobry pomysł, ale mówienie o studiach jest przedwczesne,  gdyż zapewne świat skończy się szybciej niż ja w 1991 skończę liceum.
przeczytałem to zdanie i zdziwiłem się...

faktycznie, od początku było jasne że chłopiec urodzony w 1972 będzie podchodzić do matury w 1991 roku, a rok wcześniej (w 1990 roku) uzyska pełnoletność.

faktycznie, Wacław przewidywał dla mnie niezwykłą funkcję sługi kraju.

ale dopiero teraz połączyłem te informacje ze sobą i... zdziwiłem się!

Czyżby Wacław zakładał, że ja będę zarządzać Rzeczpospolitą Babską jako 18latek?!
Tak wynikałoby z porównania dat, kiedy miał być Armagedon i kiedy skończę 18lat...

Owszem, pamiętam, że Wacław z wielkim przejęciem odczytał mi słowa skierowane przez Pawła do Tymoteusza ("niechaj nikt nie lekceważy Cię z powodu Twojego młodego wieku"), ale mimo wszystko misja zarządzania Rzeczpospolitą Babską przez nastolatka(!) wydaje mi się mocno odjechana...

Co więcej, uwzględniając jakie mieliśmy oczekiwania w 1989 roku gdy w Polsce kończył się komunizm (wielu wierzyło że Armagedon nastanie jeszcze w 1989 a może w pierwszej połowie 1990 roku) należy dopuścić nawet opcję, że Rzeczpospolitą Babską miał zarządzać _niepełnoletni_ Sebastian...

No cóż, Wacław miał naprawdę nieziemską wyobraźnię!
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: NieZnaPrawdy w 27 Wrzesień, 2021, 21:16
Jednym zdaniem :miałem wrażenie ,że w momencie chrztu przyłączam się do RELIGII a wykluczyli mnie z SEKTY.


Jak za dzieciaka śmigałem na zebranka to to jeszcze nawet nie była religia.
Powtarzano, że określenie religia odnosi się do tych fałszywych systemów wierzeń.
Nasza organizacja to czyste wielbienie czy jakoś tak.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 27 Wrzesień, 2021, 22:35
Jak za dzieciaka śmigałem na zebranka to to jeszcze nawet nie była religia.
Powtarzano, że określenie religia odnosi się do tych fałszywych systemów wierzeń.
Nasza organizacja to czyste wielbienie czy jakoś tak.


Za prawdę - to było czyste wielbienie wzajemne (taka miłość dziewicza i niczem nie skażona)  :-*
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 27 Wrzesień, 2021, 23:33
przeczytałem to zdanie i zdziwiłem się...

faktycznie, od początku było jasne że chłopiec urodzony w 1972 będzie podchodzić do matury w 1991 roku, a rok wcześniej (w 1990 roku) uzyska pełnoletność.

faktycznie, Wacław przewidywał dla mnie niezwykłą funkcję sługi kraju.

ale dopiero teraz połączyłem te informacje ze sobą i... zdziwiłem się!

Czyżby Wacław zakładał, że ja będę zarządzać Rzeczpospolitą Babską jako 18latek?!
Tak wynikałoby z porównania dat, kiedy miał być Armagedon i kiedy skończę 18lat...

Owszem, pamiętam, że Wacław z wielkim przejęciem odczytał mi słowa skierowane przez Pawła do Tymoteusza ("niechaj nikt nie lekceważy Cię z powodu Twojego młodego wieku"), ale mimo wszystko misja zarządzania Rzeczpospolitą Babską przez nastolatka(!) wydaje mi się mocno odjechana...

Co więcej, uwzględniając jakie mieliśmy oczekiwania w 1989 roku gdy w Polsce kończył się komunizm (wielu wierzyło że Armagedon nastanie jeszcze w 1989 a może w pierwszej połowie 1990 roku) należy dopuścić nawet opcję, że Rzeczpospolitą Babską miał zarządzać _niepełnoletni_ Sebastian...

No cóż, Wacław miał naprawdę nieziemską wyobraźnię!

Hmmmm zastanawiam się czy ten Wacław w to rzeczywiście wierzył czy też starał się zachęcić Ciebie Sebastianie do większej gorliwości, gdyż nagroda będzie wielka?!

Nie zdziwię się jeśli on czuł się jak prorok Samuel, który ma namaścić młodego Dawida na króla!  ;D

Jakkolwiek nie było, strategia Wacława była skuteczna  ;D

Co do matury w 1991 roku...
Gdzież ja to czytałam (chyba w Kryzysie sumienia?)...
Nadzorca (chyba podróżujący) rozmawia z chłopakiem, który w 1941 lub 1942 roku miał zamiar kończyć liceum i udziela mu rady: "Nie pozwól żeby Armagedon zastał cię w szkolnej ławie!"  ;D ;D ;D
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Kyuubi w 28 Wrzesień, 2021, 09:52
Jak ja wchodziłem w etap to był jakoś rok 2017 październik-grudzień coś tak bo wtedy było zimno. Wtedy miałem ogólnie trudny okres psychika, zaburzenia lękowe i problemy ze zdrowiem.
I w tym dniu kiedy czekałem za kumplem to spotkałem sąsiada z bloku (kolege) który był świadkiem jehowy ochrzczonym i ogolnie go znałem. Gdy nie był jeszcze Świadkiem Jehowy to był kibicem Zawiszy, jeździł na mecze, jakieś tam stawki wciagał narokotyki, palił zioło i handlował towarem, trenował sztuki walki, laski dziewczyny, raz nawet groziła mu smierć.
Jednak odkąd zaczał chodzić do świadków i nim został to sie zmienił o 180 stopni na lepsze.I tego dnia gdy go spotkałem troche interesowałem sie Biblia ale nie analizując jej i nie czytajac z kontekstem tylko szukałem jakis zeczy na temat kościoła katolickiego ze to heretycy, usunięty dekalog itp. No troszkę porozmawialiśmy o tym jak powstał świat czy w wyniku wielkiego wybuch czy tez nie oczywiscie ja mówiłem ze to Bóg stworzył i takowo po rozmowie zaproponował mi studium Biblia "Czego naprawdę uczy Biblia" które rozpoczęło sie w sumie następnego dnia. Na początku byłem nastawiony septycznie, wiedziałem onich mówią że sekta itp, ale stwierdziłem ze sam to ocenia noi tak sie zaczęło.

Na początku chodząc na studium nie mówiłem o tym nikomu, w sensie ze np jak szedłem na studium do niego to biblie i książkę Czego naprawdę uczy biblia chowałem pod gacie zeby nikt nie widział, a w domu chowałem te publikacje np: pod łózko. Jak miałem isc na studium to mówiłem ze wychodzę na dwór a kumplowi jak widział jak chodze do niego to mówiłem że ide mu zrobić fife, albo jakąś gre zrobić. Zawsze sie śmiał ze ide mu tyle razy fife robic albo ze chce mnie nawrócić na jehowego xD. No ale powiedziałem mu ze chodze i wiadomo jak to kumpel zawsze śmiał albo coś dla jaj mówił czr np bede szarpał za klamkę ogólnie beka. Ale czy ktos mi z tego robił problem nie nikt nie robił i to jakos trwało około miesiaća noi potem mi zaproponował czy pojde na zebranie to mówiłem ze jeszcze nie czas czy coś i po paru dniach sie zgodziłem noi poszedłem(oczywiscie w domu nikt nie wiedział). Ubrany w dzinsy i zwykła koszule, gdy przyszedłem to wszyscy byli uśmiechnięci, witli sie, troche porozmawiali itp ogólnie było spoko. Wszystko czy omawiane artykuły czy tez ksiązki było nawet ciekawe z początku to lubiłem te studium i chodzenia na zebranie, ponieważ było to cos nowego nowi ludzie nowe otoczenie rownierz tez cie chwali na studium ze cos powiedziałem itp ale wydawało mi sie to czasami sztuczne. Widziałem ze są dobrze z organizowani itp po jakims czasie zapraszali do siebie np na Fife albo pograć w piłke czy tez na ognisko albo na rowery czy na studium zawsze chwalili itp. Jednak po 1,5-2 latach juz zaczeło sie wszystko zmieniać, ponieważ juz nie było tak jak na początku wtedy gdy zaczałem juz mniej chodzic do sluzby czy tez na studium miałem troszke inne zdanie nic to co by chcieli usłyszeć, za czasem studium zaczeło sie zmieniac w sensie ze: Jak nie bedziesz chodził na zebrania to zginiesz w armagedonie ale ludzie co są swiadkami tylko przezyja, czy bedą świadkiem bede musiał zrezygnować z osob które lubie ogranoiczyc kontakty. Noi od tamtego momentu poczółem nie chęc do wszystkiego co raz mniej zebrania dawały mi przyjemność z czasem czółem ze chodzą do słuzby na siłe czy też na zebrania. Spewnoscia duzy wpływ miał mój stan zdrowia: Zaburzenia lękowe, zmiany nastroju, osłabienie, nie pewnosc siebie, zmęczenie, senność, nie wyspanie, i wiele roznych mysli które jeszcze bardziej to pogłebiało. I druga kwestia zaczałe mnie to z czasem juz nudzic czułem sie jak bym był w więzieniu i właśnie jak zadziej chodziłem do słuzby czy tez na zebrania to juz mniejsze było zainteresowanie i równierz wczesniej jak chodziłem. Nieraz miałem takie sytuacje ze jak d okogoś coś mówiłem to ktoś mnie olał i poszedł gdzie indziej tak z dupy po prostu.'

Nie wiem czy juz dalej opisywać narazie to tyle.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 28 Wrzesień, 2021, 15:33
poniżej opiszę dziwną sytuację z czasów Polski Ludowej którą mi _opowiedziano_

wysłuchałem tej opowieści będąc gorliwym pionierem, a opowiadała mi to bardzo gorliwa siostra w wieku emerytalnym, która znaczną część życia była pionierką (Halina żona Wacława).

dzisiaj narzekamy że nie głosiciele nie znają statutu albo nie znają "paście" albo nie wiedzą że taka książka istnieje ew. narzekamy na zbyt sztywne trzymanie się "paście" albo na to że starszyzna nie stosuje sie do "paście", ale ogólnie wiadomo co starszyzna może wymyślić i jakimi regułami kieruje się. A co powiecie na realia konspiracyjne gdy "nikt nic nie wie i każdy starszy robi co uważa", a praktyka wykluczania dopiero kształtuje się i jest masa nadużyć? A na dodatek władza starszych jest o wiele większa niż dzisiaj?...

Halina była wtedy (lata 60-te) panną, pionierką, wysyłaną tam gdzie są większe potrzeby... Teoretycznie "zbór miał ją utrzymywać", w praktyce miała np. nocleg u jakiegoś małżeństwa rolników, którym musiała pomagać w gospodarstwie, a oprócz tego musiała dużo głosić... Ale nie narzekała: brała udział w dziele Bożym, czas naglił, itd. itp.

Halina zostaje skierowana na nowy teren, a tam dowiaduje się okrężną drogą, że starszyzna zabawia się w biuro matrymonialne. Jakiś traktorzysta wyznał starszyźnie że nie radzi sobie z popędem seksualnym i na ekspres musi ożenić się, a starszyzna chcąc mu pomóc postanowiła zeswatać Halinę z tym traktorzystą. Oczywiście Halinie nic o tym nie mówiąc. Starszyzna nadużyła zaufania, kierując Halinę NIE na teren "gdzie są potrzeby" ale na teren gdzie mieszkał ów traktorzysta. Już samo to sprawiło że Halina (pokątnie dowiadując się o tym) była wściekła!

Halina zbliżała się do 40-stki i traktorzysta wcale nie był zachwycony taką ofertą, chciałby pannę młodszą i ładniejszą, ale "z braku laku" zaczął Halinę podrywać.

Okazuje się że oprócz Haliny starszyzna przedstawiła traktorzyście jeszcze inną siostrę, a traktorzysta miał sobie wybrać. Zanim spotkał się z Haliną, pojechał do tamtej drugiej, gdyż miał informację, że tamta "co prawda też jest _starą_panną_ ale jest o 2 lata młodsza", więc w ocenie traktorzysty stanowiła nieco lepszą partię do żeniaczki.

Halina dowiaduje się o wszystkim i robi awanturę miejscowej starszyźnie, zarzucając im skandaliczne nadużycie władzy: mieli zarządzać sprawami duchowymi, a nie sprawami matrymonialnymi które są sferą osobistą!

Starszyzna _ostro_ koryguje Halinę, pouczając ją że "teokratyczne biuro matrymonialne" jak najbardziej wchodzi w zakres "spraw duchowych", które nadzoruje starszyzna. Obowiązkiem starszyzny jest bowiem dbać, aby wierni unikali grzechów skutkujących wykluczeniem, a zatem wyswatanie traktorzysty miało uchronić go przed utratą wiecznego zbawienia.

Halina była tak naiwna, że _przyjęła_ to wytłumaczenie...

Halina próbowała odmówić wydaniu jej za mąż, a wtedy starszyzna bierze ją na huki, że w Bożej organizacji nie ma miejsca na "randkowanie", więc skoro "spotykali się", to ma go poślubić i koniec kropka!

Halina owszem, parę razy pogadała sobie z traktorzystą w cztery oczy bez przyzwoitki, ale seksu nie było, pettingu nie było, przytulanek nie było, nawet zwykłego pocałunku nie było, więc skąd taka ostra reakcja?!

Nie ważne skąd, nie dyskutować tylko wychodzić za mąż!

Jakaś przyjaciółka doradziła Halinie, że podobno jest taka zasada w organizacji, że dopuszcza się możliwość poproszenia kandydata na męża o aktualne zaświadczenie o stanie zdrowia. Halina mocno zdziwiona ale skoro nie ma innej opcji, to brnie w tę dziwaczną procedurę i prosi traktorzystę o zaświadczenie lekarskie. Traktorzysta odmawia, strzela focha i rezygnuje z dalszego podrywu. Uff, sukces!

Słuchając tego, zakrztusiłem się herbatą, a po chwili pytam: "a nie mogłaś _po_prostu_ odmówić?!"

Halina odpowiada zdziwiona: "jak to _po_prostu_ odmówić?!"

Ja precyzuję: "normalnie... mówisz np. 'spadaj na drzewo, nie podobasz mi się' i już"

Halina jeszcze bardziej zdziwiona: "ale oni mi mówili, że tak nie można..."

Dokończę, że po "daniu kosza" traktorzyście, Halina poznała Wacława i urodziła Andrzeja.

Nie mam powodu nie uwierzyć Halinie że tak było, zwłaszcza że jeszcze po kilkudziesięciu latach opowiadała mi wszystko z wielkimi emocjami. Ale jak to w ogóle możliwe?!

Przypuszczam, że Organizacja do której Halina wstąpiła w 1955 roku znacząco różniła się od obecnej. Działalność nielegalna i niezarejestrowana, liczne aresztowania, liczne zmiany na stanowiskach starszego zboru, mianowanie "każdego kto portki nosi" (bo dotychczasowa kadra siedzi we więzieniu), itd. itp. - to wszystko łącznie mogło sprzyjać temu że starszymi zboru bywali ludzie, którzy nie powinni takich stanowisk piastować. Do tego w tamtym czasie chyba chyba (nie jestem pewny) dopuszczano jednoosobowe zarządzanie całym zborem przez _jednego_ starszego, a to sprzyjało wszelkiej samowolce.

Najprawdopodobniej z powyższych przyczyn w Organizacji lat 60-tych w której funkcjonowała pionierka Halina zdarzały się takie nadużycia jak wyżej opisane "teokratyczne biuro matrymonialne"...
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 28 Wrzesień, 2021, 17:12
Dlatego uważam, że upadek kościoła i obojętność religijna zadadzą Organizacji dotkliwsze ciosy niż polska dewocja spod znaku pontyfikatu JP2. Kiedyś można się było z krytyką kościelną nie zgadzać albo zgadzać, ale mało kogo ten antyklerykalizm i antysystemowość pozostawiały zupełnie obojętnym i można na to było łowić wierzących ale rozczarowanych klerem albo państwem.

A teraz to z 2/3 społeczeństwa jest antyklerykalne lub wręcz antyreligijne i nie ma już do kogo kierować dotychczasowej oferty, nie ma komu odbierać owiec. Nawet pacyfizm motywowany religijnie nie robi specjalnego wrażenia, bo powszechny jest pacyfizm świecki.

Jak to w ogóle wygląda obecnie w publikacjach i materiałach Towarzystwa - jak duża część materiałów to krytyka innych kościołów?


Masz poniekąd rację - gdyż teraz wszelkie autorytety spadają z piedestału i już nikt nikomu nie ufa  :(
- to zapewne jest syndrom "dni ostatnich" tego 'starego systemu rzeczy'  :P
W Bogu jednak miejmy nadzieję , że planeta Ziemia oraz ludzkość na niej nigdy nie zaginie .
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 28 Wrzesień, 2021, 18:54
Jak ja wchodziłem w etap to był jakoś rok 2017 październik-grudzień coś tak bo wtedy było zimno. Wtedy miałem ogólnie trudny okres psychika, zaburzenia lękowe i problemy ze zdrowiem.
I w tym dniu kiedy czekałem za kumplem to spotkałem sąsiada z bloku (kolege) który był świadkiem jehowy ochrzczonym i ogolnie go znałem. Gdy nie był jeszcze Świadkiem Jehowy to był kibicem Zawiszy, jeździł na mecze, jakieś tam stawki wciagał narokotyki, palił zioło i handlował towarem, trenował sztuki walki, laski dziewczyny, raz nawet groziła mu smierć.
Jednak odkąd zaczał chodzić do świadków i nim został to sie zmienił o 180 stopni na lepsze.I tego dnia gdy go spotkałem troche interesowałem sie Biblia ale nie analizując jej i nie czytajac z kontekstem tylko szukałem jakis zeczy na temat kościoła katolickiego ze to heretycy, usunięty dekalog itp. No troszkę porozmawialiśmy o tym jak powstał świat czy w wyniku wielkiego wybuch czy tez nie oczywiscie ja mówiłem ze to Bóg stworzył i takowo po rozmowie zaproponował mi studium Biblia "Czego naprawdę uczy Biblia" które rozpoczęło sie w sumie następnego dnia. Na początku byłem nastawiony septycznie, wiedziałem onich mówią że sekta itp, ale stwierdziłem ze sam to ocenia noi tak sie zaczęło.

Na początku chodząc na studium nie mówiłem o tym nikomu, w sensie ze np jak szedłem na studium do niego to biblie i książkę Czego naprawdę uczy biblia chowałem pod gacie zeby nikt nie widział, a w domu chowałem te publikacje np: pod łózko. Jak miałem isc na studium to mówiłem ze wychodzę na dwór a kumplowi jak widział jak chodze do niego to mówiłem że ide mu zrobić fife, albo jakąś gre zrobić. Zawsze sie śmiał ze ide mu tyle razy fife robic albo ze chce mnie nawrócić na jehowego xD. No ale powiedziałem mu ze chodze i wiadomo jak to kumpel zawsze śmiał albo coś dla jaj mówił czr np bede szarpał za klamkę ogólnie beka. Ale czy ktos mi z tego robił problem nie nikt nie robił i to jakos trwało około miesiaća noi potem mi zaproponował czy pojde na zebranie to mówiłem ze jeszcze nie czas czy coś i po paru dniach sie zgodziłem noi poszedłem(oczywiscie w domu nikt nie wiedział). Ubrany w dzinsy i zwykła koszule, gdy przyszedłem to wszyscy byli uśmiechnięci, witli sie, troche porozmawiali itp ogólnie było spoko. Wszystko czy omawiane artykuły czy tez ksiązki było nawet ciekawe z początku to lubiłem te studium i chodzenia na zebranie, ponieważ było to cos nowego nowi ludzie nowe otoczenie rownierz tez cie chwali na studium ze cos powiedziałem itp ale wydawało mi sie to czasami sztuczne. Widziałem ze są dobrze z organizowani itp po jakims czasie zapraszali do siebie np na Fife albo pograć w piłke czy tez na ognisko albo na rowery czy na studium zawsze chwalili itp. Jednak po 1,5-2 latach juz zaczeło sie wszystko zmieniać, ponieważ juz nie było tak jak na początku wtedy gdy zaczałem juz mniej chodzic do sluzby czy tez na studium miałem troszke inne zdanie nic to co by chcieli usłyszeć, za czasem studium zaczeło sie zmieniac w sensie ze: Jak nie bedziesz chodził na zebrania to zginiesz w armagedonie ale ludzie co są swiadkami tylko przezyja, czy bedą świadkiem bede musiał zrezygnować z osob które lubie ogranoiczyc kontakty. Noi od tamtego momentu poczółem nie chęc do wszystkiego co raz mniej zebrania dawały mi przyjemność z czasem czółem ze chodzą do słuzby na siłe czy też na zebrania. Spewnoscia duzy wpływ miał mój stan zdrowia: Zaburzenia lękowe, zmiany nastroju, osłabienie, nie pewnosc siebie, zmęczenie, senność, nie wyspanie, i wiele roznych mysli które jeszcze bardziej to pogłebiało. I druga kwestia zaczałe mnie to z czasem juz nudzic czułem sie jak bym był w więzieniu i właśnie jak zadziej chodziłem do słuzby czy tez na zebrania to juz mniejsze było zainteresowanie i równierz wczesniej jak chodziłem. Nieraz miałem takie sytuacje ze jak d okogoś coś mówiłem to ktoś mnie olał i poszedł gdzie indziej tak z dupy po prostu.'

Nie wiem czy juz dalej opisywać narazie to tyle.

Kyuubi jest tak jak piszesz... Moje początki w organizacji były podobne - w tym sensie, że człowiek z wypiekami na twarzy poznaje wspaniałe nauki biblijne, poznaje "prawdę". A dodatkowo ludzie ze zboru go chwalą; jak przyjdzie w dżinsach w ogóle nie karcą go za strój. I taki zainteresowany daje się w to wszystko wciągnąć. Myśli sobie: jaka w tym zborze jest miłość! Jak się mną interesują!
Po czym mija ileś czasu, a ludzie ze zboru dyskretnie oceniają "postępy" czynione przez zainteresowanego. I jeśli ten zainteresowany opuszcza zebrania i nie zgłasza, że marzy o chrzcie, to zaczynają się od niego dystansować!

Myślę, że jeszcze z 20 lat temu to dystansowanie się zboru od zainteresowanego "nie robiącego postępów" nie było aż takie ostre. Byli tacy zainteresowani, którzy potrafili mieć studium przez 5 lat, 10 lat... a nawet 40 lat... i było spoko.
Jednak obecnie jest bardzo duża nagonka w zborach na "słabych duchowo" zainteresowanych. Jak nie robisz "postępów" (czyli nie dasz się wciągnąć w chrzest, nie chodzisz regularnie na zebrania, nie ubierasz się stosownie i nie daj Boże! kwestionujesz jakieś nauki..... to jesteś wtedy traktowany prawie jak wykluczony!). I w tych kilku ostatnich latach jest to szczególnie widoczne!
Można wręcz powiedzieć, że jest takie podejście - albo bierzesz chrzest, albo spadaj! Już nie ma tyle głaskania po główce co kiedyś.
Jakby nie patrzeć, od kilku lat trwa szczególna nagonka Ciała Kierowniczego na odstępców, no to rykoszetem dostaje się też zainteresowanym! Przecież teraz każdy kto nie marzy żeby być Świadkiem jest podejrzany!

Kyuubi zapytam z ciekawości czy chociaż Świadkowie odzywają się do Ciebie czy udają, że Ciebie nie znają? Jeśli ta druga opcja, to znaczy, że zostałeś wykluczony jeszcze zanim zostałeś ochrzczony - to taka nowa moda, zapewne wynikająca z panicznego strachu organizacji przed "odstępcami".
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 28 Wrzesień, 2021, 19:40
Kyuubi zapytam z ciekawości czy chociaż Świadkowie odzywają się do Ciebie czy udają, że Ciebie nie znają? Jeśli ta druga opcja, to znaczy, że zostałeś wykluczony jeszcze zanim zostałeś ochrzczony - to taka nowa moda, zapewne wynikająca z panicznego strachu organizacji przed "odstępcami".
ten Kyuubi to znacznie ciekawszy przypadek niż "standardowy" odstępca :)

Kyuubi został ministrantem a planuje przyjąć święcenia kapłańskie w kościele katolickim :)

co prawda Kyuubi nie ma jeszcze "uprawnień do obsługi kropidła" :) ale już teraz świadkowie Jehowy boją się go bardziej niż katolicki diabeł katolickiej wody święconej :)
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 28 Wrzesień, 2021, 20:54
ten Kyuubi to znacznie ciekawszy przypadek niż "standardowy" odstępca :)

Kyuubi został ministrantem a planuje przyjąć święcenia kapłańskie w kościele katolickim :)

co prawda Kyuubi nie ma jeszcze "uprawnień do obsługi kropidła" :) ale już teraz świadkowie Jehowy boją się go bardziej niż katolicki diabeł katolickiej wody święconej :)


pitolisz Seba jak zwykle  :)
- otóż Kyubi po prostu dostał jakieś powołanie i chce wypełnić tym natchnieniem serca wszystkich
Chwała mu za taką postawę obywatelską  :)
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Ekskluzywna Inkluzywność w 28 Wrzesień, 2021, 20:54
potrafili mieć studium przez 5 lat, 10 lat... a nawet 40 lat... i było spoko.

40 lat to aż nie do uwierzenia, całe życie zainteresowanym, kto na to pójdzie.

Można wręcz powiedzieć, że jest takie podejście - albo bierzesz chrzest, albo spadaj!

Wypalenie zawodowe głosicieli. Kiedyś mieli cierpliwość, skoro dziś brak, widać wiara osłabła i nie chcą się użerać, wolą mieć spokój. I nie dziwota, bo jak ze swoimi więzi masz coraz słabsze, to co dopiero będziesz się z obcymi użerał.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 28 Wrzesień, 2021, 22:03
40 lat to aż nie do uwierzenia, całe życie zainteresowanym, kto na to pójdzie
czasami świadkowie Jehowy traktowali kogoś jako "zainteresowanego prawdą", a ten ktoś był zainteresowany czymś zupełnie innym...

przykładowo, w Karpaczu mieszkał taki nauczyciel (nie pamiętam, jakiego przedmiotu nauczał, ale chyba fizyki), który całe życie przyjmował świadków Jehowy i rozmawiał z nimi, a oni traktowali go jako zainteresowanego, raportowali sobie godzinki itd. itp.

natomiast nauczyciel próbował podczas tych rozmów poszerzyć chociaż odrobinkę horyzont umysłowy swoich rozmówców, wskazać na niekonsekwencje filozoficzne logiczne teologiczne lub historyczne, ale robił to w bardzo delikatny sposób, aby nie urazić swojego rozmówcy...

nauczyciel tłumaczył sam sobie, że "jeśli nie on to kto inny" miałby być kompetentny do rozmów ze świadkami Jehowy? Przecież z uwagi na wykonywany zawód zna podstawy pedagogiczne, jak zainteresować słuchacza, jak dostosować argumentację do poziomu umysłowego rozmówcy, itd. itp.

z tego co mi wiadomo, niektórzy z rozmówców owego nauczyciela "poodpadali od prawdy", ale zasługi owego nauczyciela umniejszano, wskazując, że ci co odeszli byli po prostu słabi duchowo albo zniechęcili się brakiem armagedonu w 1975 roku itd. itp.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Siedemtwarzy w 28 Wrzesień, 2021, 22:04
Organizacja w jakiej przyszło mi się urodzić, była tak samo zjebana jak teraz, a może i bardziej. To co robiło ja zjadliwą to było towarzystwo rówieśników. To dzięki temu, że w zborze było grupa około 15 osób w tym samym wieku stwarzało ochronne warunki. Poprostu wewnętrznie większość z młodych była SJ bo tak nakazywali rodzice. Czasami zdarzały się nam zrywy gorliwości, ale ogólnie robiliśmy wszystko, żeby nasze życie było podobne do tego jakie mieli nasi rówieśnicy poza orgiem. Wspólne wyjazdy pod namiot, ośrodki jak się udało, czy włóczenie się bez celu moga zatrzeć złe wrażenia z kontaktów ze starszymi, czy bezszczelnością braci ogólnie. Wtedy nie przywiązywaliśmy do tego wagi, ale ciągle kwitło śledzenie, donosicielstwo czy oskarżenia z dupy. Po nas kolejne połajanki ze strony starszych spływały jak po kaczce, ale patrząc z dzisiejszej perspektywy to było się czepianie o wszystko. Kiedy człowiek dorastał i coraz bardziej zdawał sobie sprawę z własnej wartości przeciwstawiał się temu. Strach pomyśleć co musieli znosić młodzi w zborach gdzie byli osamotnieni.
Często mówi się że kiedyś bardziej badano, posługiwano się Biblią. Myślę że to efekt używania elektronicznych wersji powoduje takie wrażenie, bo umówmy się, SJ nigdy Biblii nie używali, świadkowie tylko czytali wybrane fragmenty. Wartość pokarmu duchowego kiedyś i dziś, to ten sam bełkot, dziś chociaż ucięli duża część mitologii. Ludzie kiedyś donosili i robią to dziś, tylko mają większe możliwości, bo telefonem zrobisz zdjęcie i natychmiast wyślesz do starszego, że pod domem siostry stoi zaparkowane auto wykluczonego.
Elity zborowe jak trzęsły zborami, tak nadal trzęsą. Także zmieniła się moja percepcja, a w szambie tkwię ciągle tym samym..
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 28 Wrzesień, 2021, 22:06
pitolisz Seba jak zwykle  :)
przecież ani jednym słowem nie oceniłem (ani pozytywnie ani negatywnie) powołania Kyuubiego, ale skupiłem się na tym, jak reagują na niego świadkowie Jehowy (boją się go jak diabeł święconej wody).
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Kyuubi w 28 Wrzesień, 2021, 22:18
Kyuubi zapytam z ciekawości czy chociaż Świadkowie odzywają się do Ciebie czy udają, że Ciebie nie znają? Jeśli ta druga opcja, to znaczy, że zostałeś wykluczony jeszcze zanim zostałeś ochrzczony - to taka nowa moda, zapewne wynikająca z panicznego strachu organizacji przed "odstępcami".

nie zostałem wykluczony ponieważ nie byłem ochrzczony tak powiedział, mam kumpla ktory jest ochrzczony i z nim wychodzę normalnie bez problemu. Może dlatego tak jest ponieważ jest to osoba chorująca na schizofrenię i tez była wykorzystana w dzieciństwie seksualnie to może inaczej patrzą na ta kwestie. Z innymi to normalnie cześć, siema, dzień dobry, pare zdan zamienią i to tyle. Nawet 2 miesiące temu zaproponował mi studium osoba z którą studiowałem książkę "Trwajcie w miłości Bożej" ale nie stety miałem swoje zdanie na różne jakieś tematy noi od tamtej pory juz studium umarło i nie pisał nic w tej sprawie.

Jest tak nie masz takiego zdania jak oni w kwestii wiary to sie odsuwają proste, ja posiadam wiedze taka która dla nich jest powiedzmy nie zgodna z prawdą Bożą jaką podaje strażnica i to chyba zaważyło o tym ze przerwał studium. Raz sie pewna osoba napisała mi sms z ok pol roku temu ze chce odnowić kontakt ja odpisałem - ok. I od tamtej pory cisza :P
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 28 Wrzesień, 2021, 22:33
40 lat to aż nie do uwierzenia, całe życie zainteresowanym, kto na to pójdzie
nie wiem jak w innych miastach, ale w Karpaczu mieszkało (już nie żyją) co najmniej kilku czerwonych (mam na myśli antyklerykalnych ateistów należących do PZPR) którzy przez dziesięciolecia chętnie rozmawiali ze świadkami Jehowy, rozpytując ich jak odbierana jest ich działalność, jak ludzie religijni reagują itd. itp.

nie mam wiedzy czy rozmawiali "służbowo" (np. raportując odpowiednim władzom Polski Ludowej jakie są "nastroje wśród ludności") czy robili to "prywatnie" (np. jako antyklerykałowie interesując się jak silny jest przeciwnik świadków Jehowy czyli Kościół Katolicki i na tej podstawie prognozując sobie za ile pokoleń Polska "otrząśnie się z ciemnogrodzkiego amoku"), ale dawało się wyczuć, że NIE interesowali się _treścią_ orędzia świadków Jehowy, ale tym jaki jest _odbiór_społeczny_ ich działalności.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 28 Wrzesień, 2021, 23:04
40 lat to aż nie do uwierzenia, całe życie zainteresowanym, kto na to pójdzie.
Kolejna (na terenie Karpacza kikuosobowa) grupka „zainteresowanych”, którzy przez dziesięciolecia rozmawiali ze świadkami Jehowy, to naiwniacy, którzy mieli nadzieję, że znajdą sobie żonę u świadków Jehowy.

Dzisiaj legendy miejskie o rzekomo nadzwyczajnej uczciwości i o rzekomo wysokiej moralności seksualnej świadków Jehowy nieco już _przyblakły_ ale kiedyś naprawdę wiele osób „ze świata” myślało że kobiety ze społeczności świadków Jehowy są dobrym materiałem na idealną żonę.

Mieszkało w Karpaczu (już nie żyją) co najmniej trzech kawalerów, o których istnieniu wiem, (i być może kolejnych kilku o których nie wiem), którzy „nie robili postępów”, ale przyjmowali głoszące _kobiety_ świadków Jehowy, (ale tylko te w odpowiednim wieku i tylko te co na palcu nie nosiły obraczki), a podczas rozmowy używali dużo komplementów i rozpytywali swoje rozmówczynie o sprawy osobiste (czy ma męża/narzeczonego/itd. itp.) i co ważne: ten schemat rozmowy był powielany przez całe dekady!

Co najmniej jeden z tych "studiujących przez kolejne dekady" kawalerów był tzw. "erotomanem gawędziarzem" i każdą rozmowę kierował na sprawy seksu... Rozmówczynie o piekle, to on pyta czy za seks oralny idzie sie do piekła... Rozmówczynie o niebie, to on o tym, że z nim w łóżku kobieta będzie miała jak w niebie... itp. prostackie teksty.

Do tego (nie wiadomo czy zgodna z faktami czy gołosłowna) reklama własnych umiejętności w tym zakresie, dopytywanie jak "w praktyce" wygląda szukanie męża w społeczności w której przedmałżeński seks jest zabroniony itd. itp. naprowadzająca na "pytanie retoryczne" czy (z pkt widzenia kobiety, która "nie może spróbować przed ślubem"!) bardziej "opłacalne" jest poślubienie jakiegoś prawiczka, "który nie wiadomo co potrafi", czy raczej "nawrócenie" światusa, który "w łóżku byłby naprawdę dobry"... itd. itp.

Część kobiet ŚJ przychodziła do tych "niby-zainteresowanych" na „studium” z wyrachowania, aby „nastukać sobie godzin”, ale niektóre kobiety ŚJ lubiały słuchać komplementów tychże rozmówców.

Kobiety ŚJ miały "korzyść" bo nastukały sobie pustych godzin do raportu, a rozmówca erotoman miał "korzyść" bo miał rozmówczynię, która pięknie czerwieni sie, zamiast dać mu z liścia i wyjść... (wiadomo przecież, że "w służbie Bożej" po prostu "nie wypadało" powiedzieć "zamknij mordę, zbereźniku")...

Zakładam, że Karpacz nie jest jedyną miejscowością, w której takie zjawisko miało miejsce i że w innych miastach także mieszkali (1) naiwniacy, którzy _udawali_ „zainteresowanych”, _marząc_ o „idealnej żonie” oraz (2) erotomani gawędziarze, którzy realizowali swoje erotomańskie potrzeby, rozmawiając z nieśmiałymi kobietami, które przepięknie czerwieniły się podczas rozmowy, zamiast ostro odpowiedzieć...
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 28 Wrzesień, 2021, 23:48
Nie zdziwię się jeśli on czuł się jak prorok Samuel, który ma namaścić młodego Dawida na króla!  ;D
nie tylko nie mogę tego wykluczyć, ale uznaję taką opcje za wysoce prawdopodobną...

Byłem nawet nieco zły na Wacława, gdy pokreślił, że Dawid NIE BYŁ przystojny, a _mimo_to_ został wybrany...

Ja to odebrałem osobiście (jako "kryzysowe pocieszenie" :) w stylu "wyglądasz jak 7 nieszczęść, ale głowę na karku masz"), ale czy Wacław faktycznie miał takie intencje?... NIE WIEM...

W każdym razie kwalifikacje do zarządzania ludem Bożym pojawiały się na studium biblijnym BARDZO często (Wacław wskazywał na pokorę, posłuszeństwo teokratyczne, itd. itp.), o wiele częściej niż wynikałoby to "po prostu" z materiału, który "standardowo" omawiany jest z każdym nastolatkiem...

Pamiętam za to _bardzo_ wyraźnie, z jak wielkimi emocjami Wacław pokazywał mi w Biblii wersety o Dawidzie, który "okazał się niegodny" zbudować Jehowie świątynię, ale jego syn Salomon dokończył dzieła swojego ziemskiego ojca...

Dzisiaj (z perspektywy czasu) powiązałem tamte emocje Wacława z jego przekonaniem że "zawiódł Jehowę" źle wychowując Andrzeja. Na tej podstawie przypuszczam, że miałem być takim "Salomonem", a Wacław "Dawidem", czyli miałem przewodzić ludowi Bożemu w Polsce podczas Armagedonu, gdyż "Wacław okazał sie niegodny"...

Wyżej wspominałem że ta perspektywa (być sługą kraju) spodobała mi sie i zrobiła na mnie wielkie wrażenie, ale wspomniałem także że wcale nie byłem zachwycony...

Między tymi dwoma odczuciami NIE MA sprzeczności...

Byłem przerażony ciężarem odpowiedzialności i podobnie jak Józef-Jeszcze-Nie-Święty :) czy jak Jonasz miałem ochotę uciekać, ale jednocześnie czułem się niesamowicie zaszczycony (Wacław twierdził że zostałem wybrany jeszcze przed narodzeniem!) i jak Jehowa kogoś wyznacza, to człowiekowi "po prostu nie wypada" odmówić (więc pomysł Jonasza uznałem za nieprawidłowy)...
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: lukier w 29 Wrzesień, 2021, 14:02
Ale się fajnie rozgadaliście w tym wątku :) Aż naszła mnie ochota, żeby się odezwać ;)

Ja odchodziłam z orga jak wprowadzali wózki z literaturą, tablety na zebraniach, za to nie było już oficjalnych ośrodków pionierskich i zebrań w domach. Ostatni wykład jaki pamiętam z kongresu to kolejna wersja światła o Pokoleniu. W moim odczuciu był to zmierzch organizacji. Ale teraz widzę, ze to normalne odczucie przy wybudzeniu, organizacja nadal istnieje i ma się nie najgorzej.

Generalnie jestem osobą, która wszelkie zmiany systemowe i społeczne na świecie mocno przeżywa. Mam dość katastroficzne i pesymistyczne spojrzenie na rzeczywistość jak coś się dzieje na świecie. Pewnie to jeszcze spadek po organizacji, trochę przekleństwo, ale jednocześnie pozwoliło mi się do końca otrząsnąć z kolorowej wizji życia w raju. Dzięki temu pesymizmowi co do świata, wyssanego z mlekiem organizacji, w końcu przyszłość samego JW orga wydała mi się niewesoła.

Nie była to już religia mojego dzieciństwa i lat nastoletnich. Coś się zmieniło, myślę, że to była przemiana we mnie związana z wybudzeniem, ale też zbiegło się to z "rewolucyjnymi" jak na orga zmianami.

 
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Lovely w 30 Wrzesień, 2021, 08:16
Czytam z wielkim zainteresowaniem Waszych historii i tak się zastanawiam:
Czy organizacja była taka sama jak do niej przychodziliśmy tylko zmieniło się nasze postrzeganie jej czy była inna?

Wysłane z mojego RMX3241 przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: paragraf4N wg.CK w 30 Wrzesień, 2021, 11:22
Przepraszam,ale się powtórzę : to był ruch religijny- teraz to sekta wielbicieli cudownego CK.
Po drugie : włączyliśmy krytyczne myślenie i nie łykamy wszystkiego jak "pelikany".
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 30 Wrzesień, 2021, 13:42
40 lat to aż nie do uwierzenia, całe życie zainteresowanym, kto na to pójdzie.

Wypalenie zawodowe głosicieli. Kiedyś mieli cierpliwość, skoro dziś brak, widać wiara osłabła i nie chcą się użerać, wolą mieć spokój. I nie dziwota, bo jak ze swoimi więzi masz coraz słabsze, to co dopiero będziesz się z obcymi użerał.

40 lat to skrajność, ale znam osobiście taki przypadek. Mąż "światus" i żona Świadek (nie wiem czy najpierw wyszła za mąż czy najpierw została Świadkiem). No i ten "światus" latami chodził na zebrania, latami studiował, ale przez 40 lat chrztu  nie brał. Wszyscy się do tego przyzwyczaili. Aż w koncu nadeszła starość, żona umarła, a małżonek wtedy wziął chrzest. Wszyscy w szoku. Prawdopodobnie śmierć żony tak na niego podziałała... Może Świadkowie okazali mu wtedy wsparcie? Nie znam dokładnie okoliczności, ale sensacja była, że on wziął chrzest.

Co do wypalenia zawodowego... myślę, że nie jest to jedyny powód. Bardziej główny powód to są zalecenia z góry. Pamiętam, że z biegiem lat pojawiały się takie rady, że jak zainteresowany jednak jest mało zainteresowany, to żeby go olać.
Nawet Świadkowie bardzo wypaleni sami z siebie nie olewaliby zainteresowanych, no chyba, że studium wyjątkowo by ich męczyło. Zainteresowany jest jednak jak "bankomat z czasem głoszenia". Więc kto by się pozbywał takich "cennych" ludzi?

Fakt jednak, że jak ktoś miał trudnych zainteresowanych (np. z marginesu społecznego - pijący, palący, żebrzący, chorujący, brzydko pachnący...), no to łatwiej było z nimi zerwać studium powołując się na to, że nie robią "postępów".

nie zostałem wykluczony ponieważ nie byłem ochrzczony tak powiedział, mam kumpla ktory jest ochrzczony i z nim wychodzę normalnie bez problemu. Może dlatego tak jest ponieważ jest to osoba chorująca na schizofrenię i tez była wykorzystana w dzieciństwie seksualnie to może inaczej patrzą na ta kwestie. Z innymi to normalnie cześć, siema, dzień dobry, pare zdan zamienią i to tyle. Nawet 2 miesiące temu zaproponował mi studium osoba z którą studiowałem książkę "Trwajcie w miłości Bożej" ale nie stety miałem swoje zdanie na różne jakieś tematy noi od tamtej pory juz studium umarło i nie pisał nic w tej sprawie.

Jest tak nie masz takiego zdania jak oni w kwestii wiary to sie odsuwają proste, ja posiadam wiedze taka która dla nich jest powiedzmy nie zgodna z prawdą Bożą jaką podaje strażnica i to chyba zaważyło o tym ze przerwał studium. Raz sie pewna osoba napisała mi sms z ok pol roku temu ze chce odnowić kontakt ja odpisałem - ok. I od tamtej pory cisza :P

Kyuubi no wiesz, pandemia jest... to szukają "na gwałt" zainteresowanych żeby jakoś godziny raportować.
I tak dobrze, że się do Ciebie odzywają. Ale jak Ciebie zobaczą z kropidłem, to może być tak, że zaczną uciekać  ;D

Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 30 Wrzesień, 2021, 15:16
nie tylko nie mogę tego wykluczyć, ale uznaję taką opcje za wysoce prawdopodobną...

Byłem nawet nieco zły na Wacława, gdy pokreślił, że Dawid NIE BYŁ przystojny, a _mimo_to_ został wybrany...

Ja to odebrałem osobiście (jako "kryzysowe pocieszenie" :) w stylu "wyglądasz jak 7 nieszczęść, ale głowę na karku masz"), ale czy Wacław faktycznie miał takie intencje?... NIE WIEM...

W każdym razie kwalifikacje do zarządzania ludem Bożym pojawiały się na studium biblijnym BARDZO często (Wacław wskazywał na pokorę, posłuszeństwo teokratyczne, itd. itp.), o wiele częściej niż wynikałoby to "po prostu" z materiału, który "standardowo" omawiany jest z każdym nastolatkiem...

Pamiętam za to _bardzo_ wyraźnie, z jak wielkimi emocjami Wacław pokazywał mi w Biblii wersety o Dawidzie, który "okazał się niegodny" zbudować Jehowie świątynię, ale jego syn Salomon dokończył dzieła swojego ziemskiego ojca...

Dzisiaj (z perspektywy czasu) powiązałem tamte emocje Wacława z jego przekonaniem że "zawiódł Jehowę" źle wychowując Andrzeja. Na tej podstawie przypuszczam, że miałem być takim "Salomonem", a Wacław "Dawidem", czyli miałem przewodzić ludowi Bożemu w Polsce podczas Armagedonu, gdyż "Wacław okazał sie niegodny"...

Wyżej wspominałem że ta perspektywa (być sługą kraju) spodobała mi sie i zrobiła na mnie wielkie wrażenie, ale wspomniałem także że wcale nie byłem zachwycony...

Między tymi dwoma odczuciami NIE MA sprzeczności...

Byłem przerażony ciężarem odpowiedzialności i podobnie jak Józef-Jeszcze-Nie-Święty :) czy jak Jonasz miałem ochotę uciekać, ale jednocześnie czułem się niesamowicie zaszczycony (Wacław twierdził że zostałem wybrany jeszcze przed narodzeniem!) i jak Jehowa kogoś wyznacza, to człowiekowi "po prostu nie wypada" odmówić (więc pomysł Jonasza uznałem za nieprawidłowy)...

Sebastianie mam już gotowy zarys scenariusza do filmu!  ;D

Scena 1
Zmartwiony Wacław rozmyśla nad swoim życiem. Nie udało mu się wychować syna na przykładnego sługę Jehowy! Zawiódł samego Boga. Drzwi ziemskiego raju zatrzasnęły się przed jego nosem!  :(

Scena 2
Wacław poznaje Sebastiana. Młody Sebastian robi piękne postępy duchowe. Nad głową Wacława zapala się żarówka: "To on może być wybrańcem! Urodę ma "Dawidową", więc wszystko się zgadza  ;D  Zrobię wszystko żeby został "namaszczony". Dzięki niemu odkupię swoje winy i dostanę przepustkę do raju!  ;D

Scena 3
Wacław "urabia" młodego Sebastiana jak może. Traktuje go jak swojego drugiego syna! Cielesny syn marnotrawny porzucił "prawdę", ale duchowy syn Sebastian (wybrany przez Jehowę jeszcze w łonie matki) da braciom w Polsce wybawienie!

Scena 4
"Urabiany Sebastian" przeżywa rozterki. Z jednej strony fajnie być "pomazańcem", a z drugiej strony to jednak wcale nie jest łatwy kawałek chleba. "Nie chcem, ale muszem.." myśli sobie - ktoś tych Świadków w Polsce jednak musi wybawić i przeprowadzić przez Armagedon!

Scena 5
Sebastian porzuca organizację Świadków Jehowy. Wacław mdleje. Drzwi raju zatrzaskują się przed Wacławem.

Scena 6
Sebastian zostaje aktywnym odstępcą. Wacław.......... (tu Sebastian może dokończyć  ;D )

Scena 7
(to na razie niespodzianka  ;D )
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 30 Wrzesień, 2021, 16:18
my sobie śmieszkujemy, a Wacław musiał naprawdę być wstrząśnięty gdy usłyszał komunikat na zebraniu "Sebastian odłączył się od świadków Jehowy"...
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 30 Wrzesień, 2021, 16:28
my sobie śmieszkujemy, a Wacław musiał naprawdę być wstrząśnięty gdy usłyszał komunikat na zebraniu "Sebastian odłączył się od świadków Jehowy"...

No właśnie... żeby dokończyć scenariusz chętnie poznałabym dalszą część losów Wacława. Mieliście okazję porozmawiać niedługo przed Twoim odłączeniem lub po nim (aczkolwiek to by było trudne)?
Czy Wacław jeszcze żyje? Czy pozbierał się po tym jak utracił duchowego syna - "pomazańca" oraz szansę na wstęp do ziemskiego raju (jako ojciec cielesny i duchowy już dwóch synów marnotrawnych)?
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 30 Wrzesień, 2021, 16:37
piszesz "pomazańca" w cudzysłowiu - i dobrze, bo nikt nigdy nie sugerował mi nadziei innej niż ziemska. Co więcej: Wacław twierdził, że nadzieja ziemska jest lepsza...

ja odpływałem mentalnie około 6 lat (od 1996 do 2002) i w tym czasie nie widywałem się z Wacławem, a w latach 2000, 2001, 2002 chodziłem już tylko na Pamiątkę (po to, aby nie dawać powodu do wizyty pasterskiej).

Wacław zmarł kilkanaście lat po moim odejściu z Organizacji (rok lub 2 przed epidemią).
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: DeepPinkTool w 30 Wrzesień, 2021, 19:22
O co chodzi z tym zatrzaskiwaniem drzwi do raju przed dawcą nasienia i nasiona prawdy po zejściu synów na drogę marnotrawstwa? Czy to jakaś nowa nauka Strażnicy czy tylko odstępcze wyobrażenie o tejże?
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 30 Wrzesień, 2021, 19:35
O co chodzi z tym zatrzaskiwaniem drzwi do raju przed dawcą nasienia i nasiona prawdy po zejściu synów na drogę marnotrawstwa? Czy to jakaś nowa nauka Strażnicy czy tylko odstępcze wyobrażenie o tejże?

To nie nauka tylko wewnętrzne obawy...
Wielu Świadków obawia się czy przeżyją Armagedon. Żyją w poczuciu winy, nie czują się godni życia w raju (bo za mało robią, za mało głoszą itd. itp.)
W tym scenariuszu Wacław czuje się winny tego, że źle wychował swojego syna... nie potrafił przewodzić swojemu domowi... To również mogło go wpędzić w poczucie winy i zastanawiał się czy zasługuje na raj.
Scenariusz jest "podkolorowany" i oczywiście nie wiemy co siedziało w jego głowie. Ale Sebastian opisał go jako bardzo gorliwego... te jego przykłady o Dawidzie i Salomonie...

Wiele dziwnych zachowań ludzi wynika z przeżywanego przez nich lęku... a Wacław trochę dziwnych zachowań i wypowiedzi miał (choć wg standardów Świadków był wzorem gorliwości).
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: DeepPinkTool w 30 Wrzesień, 2021, 19:52
To chyba mocno uwewnętrznione lęki.  ;) Znani mi seniorzy ŚJ po zejściu potomstwa na drogę marnotrawstwa nie dawali po sobie poznać, że obwiniają się o zbłądzenie swoich niepociech. Raczej mnożyli dowody i wspomnienia, że zrobili więcej niż musieli.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: NieZnaPrawdy w 01 Październik, 2021, 00:20
W tej historii Sebastiana i Wacława dostrzegam inną paralelę - Samuel i Dawid.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 01 Październik, 2021, 03:50
z tego co mi wiadomo, Wacław bardzo mocno przeżywał "odpadnięcie syna Andrzeja od prawdy" i bardzo mocno to odchorował. Osoby będące w zborze dłużej ode mnie odpowiadały mi, że "to już nie jest ten Wacław co kiedyś", nie ma ochoty do żartów, nie tryska optymizmem, jest mocno znerwicowany, itd. itp.

tego jak Wacław przeżywa odejście Sebastiana od prawdy już mi NIE opowiedziano (z wiadomych powodów: nie należy rozmawiać z odstępcami).
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 01 Październik, 2021, 07:50
z tego co mi wiadomo, Wacław bardzo mocno przeżywał "odpadnięcie syna Andrzeja od prawdy" i bardzo mocno to odchorował. Osoby będące w zborze dłużej ode mnie odpowiadały mi, że "to już nie jest ten Wacław co kiedyś", nie ma ochoty do żartów, nie tryska optymizmem, jest mocno znerwicowany, itd. itp.

Cóż się dziwić... syn Wacława odszedł do świata, czyli wybrał śmierć zamiast życia w raju... Wacław był niczym w żałobie.
Kto wie Sebastianie czy dzięki Tobie - gdy poznawałeś "prawdę" - nie odzyskał on choć trochę optymizmu, że jednak nie wszystko spartolił...?!
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 01 Październik, 2021, 08:00
rodzice Andrzeja byli bardzo kreatywni jeśli chodzi o religijne usprawiedliwianie własnej nieudolności wychowawczej. Halina opowiadała mi że gdy Andrzej chodził do 8 klasy i miał powtarzać rok podjęła jakieś nieskuteczne działania, aby temu zapobiec. Wówczas piętrzyły się trudności i w końcu Andrzej powtarzał klasę. Halina była tym zasmucona, ale... wtedy jeszcze nie wiedziała jak wspaniałe skutki ma przynieść to, że jej syn zaniedbał naukę. Przecież dzięki temu że powtarzał klasę, poznał Sebastiana i przedstawił Sebastianowi dobrą nowinę.

w ocenie Haliny Nieudolność wychowczą można usprawiedliwość wolą Jehowy.

to że ja "poznałem prawdę" było wielką radością - i dla Haliny i dla Wacława.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 01 Październik, 2021, 15:23
rodzice Andrzeja byli bardzo kreatywni jeśli chodzi o religijne usprawiedliwianie własnej nieudolności wychowawczej. Halina opowiadała mi że gdy Andrzej chodził do 8 klasy i miał powtarzać rok podjęła jakieś nieskuteczne działania, aby temu zapobiec. Wówczas piętrzyły się trudności i w końcu Andrzej powtarzał klasę. Halina była tym zasmucona, ale... wtedy jeszcze nie wiedziała jak wspaniałe skutki ma przynieść to, że jej syn zaniedbał naukę. Przecież dzięki temu że powtarzał klasę, poznał Sebastiana i przedstawił Sebastianowi dobrą nowinę.

w ocenie Haliny Nieudolność wychowczą można usprawiedliwość wolą Jehowy.

to że ja "poznałem prawdę" było wielką radością - i dla Haliny i dla Wacława.

W zasadzie każde wydarzenie, które sprawia, że spotykasz na swojej drodze Świadka Jehowy dla nich jest kierownictwem Jehowy!
Ja też myślałam, że to anioły Jehowy zaaranżował moje przypadkowe spotkanie z pionierką, która zaczęła ze mną studium  ;D



Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 01 Październik, 2021, 23:02
aby Sebastian mógł "poznać prawdę", niebiosa musiały współpracować z państwem ciemności :) tzn. jakiś anioł uzgodnił z jakimś demonem, że warto kusić Andrzeja do złych czynów (pogrążanie sie w nałogach, zaniedbywanie nauki w szkole) bo dzięki temu Andrzej spotkał Sebastian i przedstawił mu dobrą nowinę :)
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 01 Październik, 2021, 23:07
aby Sebastian mógł "poznać prawdę", niebiosa musiały współpracować z państwem ciemności :) tzn. jakiś anioł uzgodnił z jakimś demonem, że warto kusić Andrzeja do złych czynów (pogrążanie sie w nałogach, zaniedbywanie nauki w szkole) bo dzięki temu Andrzej spotkał Sebastian i przedstawił mu dobrą nowinę :)

Hmmm można to jeszcze ugryźć inaczej.
Andrzej mógł być tym wybrańcem, ale odrzucił swoją szansę na rzecz złych postępków (powiedzmy, że niczym król Saul). A zatem trzeba było znaleźć za niego zastępstwo i pojawił się na horyzoncie Dawid - Sebastian :)
Sebastian również porzucił "prawdę"... I pytanie kto jest teraz w zastępstwie za Sebastiana?!  ;D
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: DeepPinkTool w 01 Październik, 2021, 23:19
aby Sebastian mógł "poznać prawdę", niebiosa musiały współpracować z państwem ciemności :) tzn. jakiś anioł uzgodnił z jakimś demonem, że warto kusić Andrzeja do złych czynów (pogrążanie sie w nałogach, zaniedbywanie nauki w szkole) bo dzięki temu Andrzej spotkał Sebastian i przedstawił mu dobrą nowinę :)

Współpraca sił dobra ze złem istnieje od zarania dziejów, jedno nie może istnieć bez drugiego. Przecież to dzięki Szatanowi Hiob mógł zostawić potomnym przykład wierności i zaufania do Boga.  >:D
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 01 Październik, 2021, 23:34
Współpraca sił dobra ze złem istnieje od zarania dziejów, jedno nie może istnieć bez drugiego. Przecież to dzięki Szatanowi Hiob mógł zostawić potomnym przykład wierności i zaufania do Boga.  >:D


To myślisz , że taki dil polityczny jak obecnie istniał już w czasach Biblijnych ?
No to jakiemu Bogu obaj służą ; "mamonie" ?
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 02 Październik, 2021, 07:24
Hmmm można to jeszcze ugryźć inaczej.
Andrzej mógł być tym wybrańcem, ale odrzucił swoją szansę na rzecz złych postępków (powiedzmy, że niczym król Saul). A zatem trzeba było znaleźć za niego zastępstwo i pojawił się na horyzoncie Dawid - Sebastian :)
Sebastian również porzucił "prawdę"... I pytanie kto jest teraz w zastępstwie za Sebastiana?!  ;D
jeśli Andrzej jest Saulem oraz Sebastian jest Dawidem to błogosławieństwo przechodzi na Salomona ale wcześniej Batszeba musi go urodzić :) a zatem...

możecie dziękować (do wyboru) Jehowie albo Szatanowi że moja Batszeba nie urodziła jeszcze mojego Salomona, bo dzięki temu sprawa odwlokła się o około 40 lat... :)
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 02 Październik, 2021, 23:33
Organizacja w jakiej przyszło mi się urodzić, była tak samo zjebana jak teraz, a może i bardziej.
podpisuję się pod tym stwierdzeniem obiema rękami!

Nie zamierzam wychwalać Organizacji Jehowy i publikować pienia pochwalnego że "Organizacja normalnieje" albo że "Organizacja zmieniła się na lepsze", ale zgadzam się z Siedmioma Twarzami, że kiedyś było _jeszcze_gorzej_ niż obecnie:

1) kiedyś "była autentyczna wiara" gdyż "armagedon był realny" - więc jak armagedon był realny, to była znacznie większa motywacja, aby np. rezygnować ze studiów na wyższej uczelni czy z zawarcia małżeństwa na rzecz służby Bożej, co oznaczało utratę ważnych szans życiowych

2) kiedyś odradzano nie tylko studia na wyższej uczelni ale nawet szkoły średnie ("po co ci matura, jak za chwilę będzie armagedon? lepiej idź do zawodówki budowlanej, bo po armagedonie będzie budować się dużo domów itd. itp.")

3) dzisiaj świadek Jehowy "jest jak maxi kass" :) czyli (w dziedzinie seksualnej) "może wszystko, ale tylko jeden raz" :) bo za pierwszym razem go nie wykluczą. A kiedyś wykluczano z automatu, a jak ktoś chciał wracać, to po roku siedzenia w oślej ławce można było mieć rozjechaną psychikę na komitecie przyłączeniowym. Oznacza to,  że dawniej było jeszcze mniej normalności obyczajowej niż obecnie.

4) kiedyś kwitła "pobożność ludowa" objawiająca sie np. lękami przed demonami (strach cokolwiek kupić w lumpeksie bo demon cię opęta, itd. itp.)

5) kiedyś lęk przed "gniewem Jehowy i śmiercią w armagedonie" skutkował tym, że niektórzy fanatyczni rodzice wydawali swoje córki za mąż zaraz po ukończeniu 18 lat, często za mężczyznę starszego o dwie dekady... Dzisiaj to zjawisko istnieje nadal ale zdarza się dużo dużo rzadziej...

6) współcześnie (nawet przed epidemią) można już NIE głosić (krótko przed epidemią wystarczyło stać przy stojaku, co czasami oznaczało przyjemne spędzanie czasu z kobietą, patrzenie jej w oczy itp.) a kiedyś trzeba było łazić do obcych ludzi, pukać do drzwi nie wiedząc czy nie wyskoczy groźny pies, itd. itp.

7) obecnie nacisk mediów jest na tyle duży że Organizacja już nie potrafi zapewnić pedofilowi tak wielkiej bezkarności jak kiedyś - a jeszcze 2 lub 3 dekady temu wszystko zamiatano pod dywan (zasada dwóch świadków) a zboczeniec mógł krzywdzić kolejne dzieci... Koszmar!
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 03 Październik, 2021, 00:29
Sebastianie gratuluje Ci za ten wykład i analizę 'WQTS'
sam to pisałeś ? - czy ktoś w tym Ci pomaga ?
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Lovely w 03 Październik, 2021, 01:23
Sebastian, wg mnie 1,2 i 4 nadal istnieje. Odnośnie 3 to nie słyszałam. Myślę, że gdyby panna przyznała się do jednorazowego seksu i upierała się, że go nie żałuje to zostałaby wykluczona (gdyby regularnie chodziła na zebrania i uczestniczyła w służbie).

To nie jest zaczepka, mam po prostu inną opinie w tej sprawie
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 03 Październik, 2021, 01:48
(Tego obiektywnie NIE zmierzymy, gdyż skrojone dużą skalę badanie statystyczne nie jest możliwe, a nasze obserwacje zawsze pozostaną tylko jednostkowe lub będą dotyczyć pojedynczego zboru, ale) w mojej ocenie większość z powyższych pkt występuje nadal, jednakże (na szczęście) występuje (chyba) w mniejszym nasileniu występowało niż kiedyś...


Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Lovely w 03 Październik, 2021, 02:16
Rozmawiamy o rzeczach niemierzalnych. Chcę Cię tylko zapewnić, że wielu ŚJ nadal uważa, że Lovely i Sebastian umrą w trakcie armagedonu, ponieważ piszą posty na forum odstępców.
A czy ich jest większość czy mniejszość to nie policzymy

Wysłane z mojego RMX3241 przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 03 Październik, 2021, 12:11
podpisuję się pod tym stwierdzeniem obiema rękami!

Nie zamierzam wychwalać Organizacji Jehowy i publikować pienia pochwalnego że "Organizacja normalnieje" albo że "Organizacja zmieniła się na lepsze", ale zgadzam się z Siedmioma Twarzami, że kiedyś było _jeszcze_gorzej_ niż obecnie:

1) kiedyś "była autentyczna wiara" gdyż "armagedon był realny" - więc jak armagedon był realny, to była znacznie większa motywacja, aby np. rezygnować ze studiów na wyższej uczelni czy z zawarcia małżeństwa na rzecz służby Bożej, co oznaczało utratę ważnych szans życiowych

2) kiedyś odradzano nie tylko studia na wyższej uczelni ale nawet szkoły średnie ("po co ci matura, jak za chwilę będzie armagedon? lepiej idź do zawodówki budowlanej, bo po armagedonie będzie budować się dużo domów itd. itp.")

3) dzisiaj świadek Jehowy "jest jak maxi kass" :) czyli (w dziedzinie seksualnej) "może wszystko, ale tylko jeden raz" :) bo za pierwszym razem go nie wykluczą. A kiedyś wykluczano z automatu, a jak ktoś chciał wracać, to po roku siedzenia w oślej ławce można było mieć rozjechaną psychikę na komitecie przyłączeniowym. Oznacza to,  że dawniej było jeszcze mniej normalności obyczajowej niż obecnie.

4) kiedyś kwitła "pobożność ludowa" objawiająca sie np. lękami przed demonami (strach cokolwiek kupić w lumpeksie bo demon cię opęta, itd. itp.)

5) kiedyś lęk przed "gniewem Jehowy i śmiercią w armagedonie" skutkował tym, że niektórzy fanatyczni rodzice wydawali swoje córki za mąż zaraz po ukończeniu 18 lat, często za mężczyznę starszego o dwie dekady... Dzisiaj to zjawisko istnieje nadal ale zdarza się dużo dużo rzadziej...

6) współcześnie (nawet przed epidemią) można już NIE głosić (krótko przed epidemią wystarczyło stać przy stojaku, co czasami oznaczało przyjemne spędzanie czasu z kobietą, patrzenie jej w oczy itp.) a kiedyś trzeba było łazić do obcych ludzi, pukać do drzwi nie wiedząc czy nie wyskoczy groźny pies, itd. itp.

7) obecnie nacisk mediów jest na tyle duży że Organizacja już nie potrafi zapewnić pedofilowi tak wielkiej bezkarności jak kiedyś - a jeszcze 2 lub 3 dekady temu wszystko zamiatano pod dywan (zasada dwóch świadków) a zboczeniec mógł krzywdzić kolejne dzieci... Koszmar!

No właśnie takie opowieści są mi potrzebne, aby dowiedzieć się co działo się w głowach ŚJ zanim ja weszłam do organizacji.

Pamiętam jak moja ciotka - po dowiedzeniu się, że zostałam Świadkiem - zadała mi pytanie czy mogę oglądać telewizor. Popatrzyłam na nią jak na wariata. Ale w sumie jej pytanie nie było takie dziwne jeśli popatrzeć na przekonania Świadków sprzed kilkudziesięciu lat. Dotarły bowiem do mnie później takie opowieści, że wielu "braci" uznawało kiedyś telewizję za "okno Szatana" i specjalnie nie kupowali sobie telewizorów! (pomijam fakt, że kiedyś telewizory były drogie i było to raczej dobro luksusowe).
Później telewizory nie były już takie złe (w końcu filmy teokratyczne były na kasetach VHS), ale za to trzeba było starannie dobierać programy, które się ogląda. I jak tu już pisałam, byli bracia którzy swoim dzieciom zakazywali oglądania Smerfów!

Inna sprawa to transfuzja krwi. Stanowisko w sprawie dopuszczenia niektórych frakcji krwi pojawiło się około roku 2000. I pomyślałam sobie: "Uff, dobrze, że wcześniej nie byłam Świadkiem, bo co ja bym zrobiła gdybym musiała w szpitalu przyjąć jakąś frakcję, na którą kiedyś nie było zgody?!". Tak więc człowiek już sobie tam kalkulował w głowie, że "zasady, zasadami, a jednak fajnie by było jednak nie umierać młodo z powodu zakazu transfuzji".

Inna kwestia to ludzie żyjący parę lat przed 1975 rokiem. Sama słyszałam historię o bracie, który tak się nastawił na Armagedon, że żadne remonty mieszkania czy inne ważne plany nie były mu w głowie. W końcu jaki szaleniec będzie tracił cenny czas przed Armagedonem na takie "głupoty"?! Przecież wszystko załatwi raj!

Pamiętam też inną historię. Opowiadał ją pewien brat, który urodził się w okolicach roku 1975). Mówił, że gdy bracia ze zboru dowiedzieli się, że jego mama jest w ciąży to pukali się w głowę (toż to szalenstwo tuż przed Armagedonem mieć dzieci). No a ona dziecko urodziła i nawet wnuków się doczekała.

Inna siostra (obecnie już bardzo stara emerytka) mówiła, że starsi zboru prawie prześladowali ją za to, że poszła do liceum, a później na studia. Bo oczywiście tylko zawodowka wchodziła w grę. Ona się wykształciła i miała pracę w oświacie. Gdyby się poddała terrorowi starszych, to pewnie skończyłaby jako sprzątaczka lub inny zawód tego typu.

Jeszcze inna "siostra" opowiadała mi jak to przez starszych musiała zrezygnować z liceum na rzecz zawodówki. I że jej ojciec praktycznie na siłę wyrwał ją z liceum po rozmowie ze starszymi zboru (w latach 80-tych). Ona uparła się i zdobyła średnie wykształcenie, ale dopiero 20 lat później. A studia robiła 30 lat później... Przez wiele lat pracowała tam gdzie nie chciała, bo nie miała odpowiedniego wykształcenia. A jak już zdobyła wykształcenie, to niestety poważnie zachorowała. Świadkowie zmarnowali jej kilkadziesiąt lat życia!

Jeszcze inna osoba mówiła mi jakie było kiedyś podejście do chodzenia ze sobą i małżeństwa. W latach 70-tych mówiła, że była zasada "pół roku". Czyli jeśli spotykasz się z kimś, to do pół roku trzeba albo wziąć z nim ślub albo zerwać znajomość. Długoletnie "chodzenie ze sobą" nie wchodziło w rachubę; starsi wyjątkowo interesowali się takim związkiem. I nalegali, że "albo w te, albo wewte".

I ja tak tych historii słuchałam i sobie myślałam, ze jednak fajnie, że nie byłam wtedy Świadkiem... Że fajnie, że jednak zasady w tej religii znormalniały... Ale one były tylko trochę "normalniejsze".

I pomyśleć, że człowiek sam dał się w taki kierat wprowadzić i sam sobie na własne ręce kajdany założył... myśląc, że tego chce od nas Bóg!
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Lovely w 03 Październik, 2021, 12:52


Później telewizory nie były już takie złe (w końcu filmy teokratyczne były na kasetach VHS), ale za to trzeba było starannie dobierać programy, które się ogląda. I jak tu już pisałam, byli bracia którzy swoim dzieciom zakazywali oglądania Smerfów!

Pomiędzy "zaakceptowaniem" tv a pojawieniem się filmów teokratycznych bracia nie rekomendowali kupowania video, ponieważ na VHS to sama pornografia
Tak samo internet. Jak byłam młoda to bardzo chciałam mieć internet. Komputer mieliśmy a internetu nie, bo to dzieło szatana. Każdy w klasie miał internet, jedna pani poświęciła lekcje (francuskiego), żeby mnie przekonać, że internet jest dobry i powinnam go mieć (akurat jakbym decyzyjność). Potem już wiele osób w zborze miało internet to my też go sobie załatwiliśmy. A kilka lat później bez internetu nie bardzo możesz być SJ.

Wysłane z mojego RMX3241 przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 03 Październik, 2021, 13:48
(mtg): wiele przykładów można mnożyć jak destrukcyjnie wpływała (Ww) na młodych, proszę zauważyć w takim ''obozie'' czyli zbór.
Młodzi, którzy zostali wychowani w nurcie sekty ograniczało ich znacznie w zdobywaniu doświadczenia i wypracowaniu osobistej postawy wobec  różnych życiowych sytuacji ponieważ mieli wiele zainteresowań, pasji, jak również podejmowaniu różnych decyzji związane np. wykształcenie, poznawanie otaczającego świata, dobór odpowiedniego towarzystwa oraz osobiste kształtowanie spostrzegania co może być dobre, złe.
Młodzi pod taką presją ze strony sekty, rodziców, mówiąc szczerze stawali się odizolowani od realnego życia w społeczeństwie można nazwać takie ''odludki''.

Jednak chciałbym zwrócić uwagę również na jak istotny problem młodych mężczyzn w wieku poborowym, to był dla niejednego wielki problem istna trauma, ponieważ za odmowę służby wojskowej była perspektywa jedna – więzienie ( potem wprowadzili służbę zastępczą) co było dla kolejnego rocznika jawnym wybawieniem.

Młode dziewczyny nie mając doświadczenia życiowego , poprzez zakazy i nakazy sekty oraz presję betonowych rodziców w niejednym przypadku takie wychowanie odbiło się na ich dalszym życiu, zdrowiu czy nawet psychice gdzie same musiały podołać zaistniałym problemom, jednym się udało wyjść na prostą inni natomiast wręcz przeciwnie kuleją lub są całkowicie zagubione życiowo.

Ale powrócę do tematu męskiej młodzieży, perspektywa przeżycia dwóch lat w zakładzie penitencjarnym nie jednego wstrząsnęła a nawet sprowadziła na drogę z kolizją prawa, nie wspomnę w nie jednym przypadku byli pogardzani, wyśmiewani, bici a nawet wykorzystani seksualnie przez innych skazanych przebywających w tak odosobnionym od normalnego środowiska miejscu.
Niektórym mimo wszystko udało się  przeżyć taką szkołę życia, lecz piętno doznań  pozostało ( jak czytaliśmy kilka odcinków  Brat Bogumił - przedstawiony przez naszego forumowicza  EI ) przetrwali i ponownie wrócili do sekty, gdzie był inny tj. terror psychiczny odbierany i zadawany.

Wiele osób z takim życiowym doświadczeniem jednak opuściło niszczycielską sektę (Ww), egzystencję zaczęli od nowa inaczej można to nazwać  narodzili się ponownie wśród normalnych ludzi, ale, ale co przeszli, przeżyli trudno ubrać w słowa.
Inni natomiast poprzez takie wstrząsające przeżycia zostali na marginesie dalszego swojego bytu – zawdzięczając to tylko: sekcie, betonowych rodziców i ''Dżechowie'', który chroni swój lud - Zapytam subtelnie przed czym chroni ….?
 
 
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: dziewiatka w 03 Październik, 2021, 15:41
Jak już wcześniej napisałem kontakt z świadkami miałem tak od połowy lat siedemdziesiątych niemal tuż po końcu świata.W zbór,e następowały zmiany organizacyjne zjednoosobowego zawiadywania zborem na kolektywny komitet z silną pozycją przewodniczącego dawniej sługi zboru.Pętając się wokół świadków trochę ich podziwiałem  zawsze byli gotowi do pomocy i to trzeba im przyznać mieli odwagę by przeciwstawić się władzy choć wiedzieli że z góry są skazani na przegraną.Byli gotowi iść do więzienia za odmowę służby wojskowej. Jak ja miałem wstawić się do WK U to taki numer odwinąłem że trafiłem do psychiatryka .I wtedy jeden z braci starszych mi powiedział, że jako świadek nie mógłbym tego zrobić bo to było oszustwo.Stwierdziłem na tamten czas że są  aż do przesądy uczciwi ,mimo to dalej byłem zapraszamy na spotkania towarzyskie ale nie na zebrania dopiero jak mi zaufali ,była tam większą konspira jak na tajnych kompletach podczas wojny.Z konspirą poluzowało się podczas  stanu wojennego.Opowiadano wtedy różne anegdoty o tym jak ktoś dzwoni na milicję by donieść że u Kowalskich świadki mają spotkanie.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 03 Październik, 2021, 19:00
Pierwsze lata w organizacji wspominam dobrze. Bracia się troszczyli o siebie. Kierowali się zasadami Chrystusowymi, jak była potrzeba to pomagali, służyli radą. Troszczyli się o siebie. Jeden starszy potraktował mnie jak swojego syna proponując przyłączenie się do rodzinnego studium. Jak był problem nie zwoływano zaraz wizyty pasterskiej, po prostu podczas służby była spokojna rozmowa, jakbyś ze swoim przyjacielem rozmawiał. Trafiłem także w dobre towarzystwo, rówieśników, pionierów. Kumplowaliśmy się i angażowaliśmy na terenach wiejskich. Potem przyszły ośrodki pionierskie i pierwsze obowiązki w organizacji. Świadomość, że robisz coś ważnego dla innych motywowała. Każdy trzymał się zasad, ale nie było jakiejś specjalnej presji. Było super!! Ten czas wspominam najlepiej, stałem się lepszym człowiekiem. Przynajmniej tak to odczuwałem.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 03 Październik, 2021, 19:47
Z drugiej strony było wszystko to co napisaliście powyżej. Organizacja ograniczała. U mnie w zborze nawoływano do skończenia Ochotniczego Hufca Pracy, a nie szkoły zawodowej. Ba nawet by wystarczył dwu tygodniowy kurs doszkalający w zawodzie. Na tablicy był zamieszczony spis wędlin z plazmą krwi, do dziś pamiętam mortadele. Przeszedłem traume po konfrontacji z WKU, gdzie stary wiarus straszył mnie prokuratorem wojskowym i więzieniem. Z perspektywy czasu uważam, że mój tatuś duchowy wstrzymywał mi odroczkę od woja. Musiałem więc jechać jeszcze wówczas do Marek po zaświadczenie. W Markach zaświadczenie, że jestem ŚJ wręczał mi Mielczarek. Potem był szantaż emocjonalny za zwolnienie mnie ze służby wojskowej. Usłyszałem, że mam rzucić wszystko i podjąć stałą służbę pionierską, wówczas było to 90 godzin w miesiącu. A przecież wówczas robiłem dużo dla organizacji. Ale to co robiłem było zbyt mało, aby zasłużyć na odroczenie. Także życie osobiste podlegało kontroli, każdorazowe spotkanie z płcią przeciwną było kontrolowane przez starszych. Znam małżeństwa, które bez tzw. chodzenia pobrali się. Małżeństwo okupione alkoholizmem. Także znam małżeństwa pobierane z przymusu, bo siostra kwiaty przyjęła, lub na randkę się umówiła. To wystarczyło aby została zmuszona do zawarcia związku małżeńskiego. Przykładów mogę mnożyć.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 03 Październik, 2021, 20:34
Nadszedł rok 2006, dla mnie przełomowy. Wówczas spotkałem się z kłamstwami ze strony starszych zboru, obojętnością ze strony NO na patologię, upadku moralności tj. rozwodom, tolerancji dla homoseksualizmu, nadużywaniu władzy itp. Do zboru wkradł się duch korporacyjny. Nie ważne były zasady z PŚ tylko organizacyjne. Wiedza z Biblii nic nie znaczyła, tylko to co organizacja powiedziała. Nagle spostrzegłem i dostrzegłem, że utraciłem więź  z moim rodzeństwem przy jednoczesnym wyopcowaniu z braćmi w zborze. Człowiek nic nie znaczył. To był przełom i znalazłem się tu. To tak w skrócie.  :o
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: paragraf4N wg.CK w 03 Październik, 2021, 20:35
Chrześcijański islam czy islam po chrześcijańsku ?
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 03 Październik, 2021, 20:46
(mtg): Islam czy ''islam po chrześcijańsku'' to mały pryszcz wobec SEKTY (Ww)  >:D >:D
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 03 Październik, 2021, 22:14
Nim jednak trafiłem na to forum dużo czasu upłynęło od roku 2006. Bodajże 2017 wykręcam niezłe godziny w tygodniu wzmożonej aktywności. Wziąłem urlop i głosiłem do i po południu, pomimo kryzysu. I stało się, ktoś, nie napisze kto i oficjalnie zaprzeczę, kieruje mnie na to forum. Pamiętam rozmowę, ja zarzucam, że ta osoba będąc doświadczona wcześniejszymi przywilejami ma to wszystko w pompie, a ona kieruje mnie na to forum. Czytam forum i rejestruje się, czytam Franza. Forum wszystko zmienia, zaczynam dostrzegać i rozumieć.....
To tyle z mojej strony. 
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Warszawa wschodnia w 04 Październik, 2021, 00:31
W sumie ciekawe że tytuł to jak wyglądało jak przyszedłeś, a treści częściej czemu odszedłeś.
Kiedy przyszedłem/jaka była organizacja? (W sumie taki post to może być dobra podpucha)
Wychowałem się wiec nie miałem wyjścia. Całe życie powtarzano mi ze to prawda. Do dziś ciezko mi uwierzyć... że tak... Gowno prawda. moze dlatego ze czesc nauk jest po prostu dobrych i oczywistych z którymi ciężko się nie zgodzić.
W szkole miałem harpagana SJ. Ten to był. Zazdrościłem mu. Jednak robiłem swoje. Nawet usłyszałem że jestem SJ 21 wieku. Od kolegów oczywiście. Wtedy zrobiło to na mnie wrażenie  jednak organizacja wtedy był bardziej czarno białą. Grzech = wykluczenie o czym juz niektórzy napisali. Jestem przekonany do jednego. To nie organizacja się zmieniła. To ludzie. Organizacja tylko się dopasowuje i wybiera najlepsza w jej odczuciu ścieżkę do przetrwania. To ludzie powodują że wykluczenie nie jest proste. To lata sprawiają ze ludzie "lagodnieja" i nie chca tak krwi.
Dzisiaj.
Ludzie są gorsi. Maja więcej ludzkich odruchów. I to dobrze. Jednak dali sobie wmówi ślepe posluszenstwo które gasi ich wątpliwości. Kiedyś wykluczali bo w to wierzyli. Teraz bo tak trzeba i nie dało się kogos obronić. To moim zdaniem pokazuje degeneracje wiary i zbliżenie się do KK.
Pomijam szeryfów które myślenie zostawili innym a obronę SJ trkatuja jak sukces życiowy. Dyskutowałem z takim. Oczywiste argumenty był w stanie zignorować a usłyszenie ich uznał za gwałt na jego osobie.
Odzedlem?
Książki, rozmowy (TAK). To było ważne. Ważniejsze było jednak to ze zawsze mi coś nie grało. Nie lubią myślenia, pytań. Masz robić a zasługi cie pchają dalej ale to podobno tylko owoc wiary. Później dyskusje, dały więcej światła. Książki Franza  to taki przełom. Furuli, książka o 607 i z roku na rok widze jak bardzo mnie to nie interesuje i jak bardzo chce iść inaczej. Jednak podkreślę, początek to poczucie niesprawiedliwosci i brak wiary że jest jak mówią. Teraz jestem PIMO. Modlę się o zoom do końca świata i jeden dzień dłużej. Szkoda mi tych którzy wątpliwości chowają w tezę nie ma nic lepszego. Żyje, wierze w PS choć i to czasem wymaga pracyi  chce stosować mierniki które tam są opisane bo uważam że są dobre. Żyje po swojemu i jest mi z tym dobrze. Cenie kontakt z wieloma SJ bo to super ludzie. Nie ka co komplikować.  Mam gdzieś czy ktoś powie źle że udajesz albo jak masz na to siły. Jest mi z tym dobrze. Słuchanie zebrań cwiczy panowanie nad sobą ;) obowiązków nie mam i mieć nie bede. Teoche jak katolik chodzę do kościoła ale robie co uznam za stosowne.

Jutro...
Jutro pewnie dalej będę. Chociaz marzy mi się zwarcie. Dyskusja intelektualna. Odrobina adrenaliny. Chciałbym żeby wszyscy na których mi zależy odeszli ze mną. Mrzonka, ale lubie ja. Każdy kiedyś dojdzie do ściany. Pokolenie nie trwa wiecznie, a pytanie to wielu wybudzi. Chociaz części robi wszystko by tego nie dostrzec bo całe życie im.legnie w gruzach. Nie każdy to jest w stanie unieść.

Uzwanetrznilem się. Mam nadzieję że trochę lepiej mnie poznaliście.
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Storczyk w 04 Październik, 2021, 18:14
Organizacja jest taka sama, jak do niej wchodziłam w latach 90, zakłamana, zimna i bezwzględna.
 Wtedy  cisnęli na głoszenie i wyniki, obecnie to samo tylko  zmienili sposoby.
Wcześniej zakazany internet, dziś jest niezbędny do życia teokratycznego .
Jak tam nie popaść  w obłęd?
Myślący to wyłapują, oczywiście po czasie, łącząc kropki i odchodzą. A reszta leci  na psychotropach lub alkoholu.



Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: Legion w 05 Październik, 2021, 01:17
Wydaje mi się, że pytanie zawarte w temacie "Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?" powinno brzmieć: "Jaką widzieliście organizację gdy do niej wchodziliście?"
Wchodząc absolutnie nie wiemy na co się piszemy. Jak jest w środku, jak zmieniają się przebłyski i nie widzimy technik manipulacji.

W moim przypadku gdzie praktycznie urodziłem się w domu świadków, nie znałem innego życia. Chrzest w wieku nastoletnim (bliżej 10).
Jaka była organizacja? W takim wieku nie widzi się mechanizmów, manipulacji. Łyka się wszystko co się dostaje.
Poznaje się ludzi i to oni są dla Ciebie tą organizacją, jednych lubisz mniej, drugich bardziej. Jeżeli znajdziesz towarzystwo tobie odpowiadające to łatwiej Ci pozostać w środku bez buntów.
Jedyne co na prawdę cenię u ŚJ to ludzi (nie wszystkich choć większość nawet tych tzw. betonów uznaję ofiary, których mi szkoda).
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 10 Październik, 2021, 22:28
Wydaje mi się, że pytanie zawarte w temacie "Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?" powinno brzmieć: "Jaką widzieliście organizację gdy do niej wchodziliście?"
Wchodząc absolutnie nie wiemy na co się piszemy. Jak jest w środku, jak zmieniają się przebłyski i nie widzimy technik manipulacji.

Zgadzam się, że każdy widział organizację ze swojej perspektywy. Ale pojawiające się tu posty świadczą o tym, że wiele obserwacji mieliśmy podobnych jeśli nie takich samych.

Ja też nie widziałam manipulacji w organizacji, a wręcz byłam dumna, że Świadkowie nie dawali się złamać i za wiarę szli do obozów koncentracyjnych...

Ale ci Świadkowie z 1942 roku to inni Świadkowie niż obecni...
Może kiedyś ta religia miała jakąś domieszkę chrześcijaństwa, ale obecnie to jest jakiś sztuczny twór, który jest hybrydą wierzeń i poglądów Żydów, chrześcijan, handlowców i prezesów korporacji...
Tytuł: Odp: Jaka była Organizacja ŚJ gdy do niej wchodziliście?
Wiadomość wysłana przez: spawarka noego w 29 Listopad, 2021, 17:40
Hej,

mam takie pytanie do wszystkich, którzy w pewnym momencie dołączali do organizacji Świadków. Jakie macie wspomnienia z tego momentu?
...
Jestem ciekawa jakie Wy macie obserwacje i przeżycia z momentu, gdy wchodziliście do Organizacji.

Jak się szczenięciem wchodziło do org. w latach 80, to można się było chwalić kumplom z podwórka, że Michael Jackson to twój wujek.
Dziś ani Jackson'em (jednym i drugim), podobnie jak resztą wujków z USA, raczej trudno się szczycić.
I to chyba dobrze obrazuje zmiany, jakie się w tym czasie dokonały.

***

Stefciu, opowiedz, jak ty mnie właściwie poznałeś – zagruchała Jadwinia.
- Po owocach. Jak i wszyscy bracia z obwodu - odparł rzeczowo Stefan.
- Aha, a potem? Co było potem? - nadskakiwała.
- A potem siałem, nawoziłem obficie, podlewałem, aż zakwitło, a potem nastał czas rżnięcia – odparł poetycko Stefan i przygarnął do siebie Jadwinię swoją wielką jak bochen łapą dekarza.