Czytając Wasze wspomienia z lat 80-tych rozumiem już dlaczego ludzie chętnie przystępowali do ŚJ. Po prostu w zborach była fajna, chrześcijańska atmosfera.
Moim zdaniem wprowadzenie Broadcastingu (chyba w 2013 roku), to był strzał w stopę Ciała Kierowniczego. Gdy wcześniej Świadkowie ich nie znali, to wydawało się, że ich nauki pochodzą prosto od Boga. A gdy pojawili się na ekranie, to okazało się, że to zwykła grupka facetów z Ameryki w wieku przedemerytalnym i emerytalnym.
Moje miłe wpomnienie, myślę że z lat 2006 - 2008, to wspólne śpiewanie pieśni w domach przy kawie i ciastku. Poza tym wspólne studiowanie książki w mniejszej grupce w domu sprawiało, że ludzie byli bardziej zżyci ze sobą. Obstawiam, że grupy książki zakończyły swój żywot w 2009 albo 2010 roku. Wszystkie zebrania zostały przeniesione na salę. Pamiętam te artykuły, że powodem niby była oszczędność czasu i paliwa (bo ludzie nie musieli jechać na studium książki w domu prywatnym). Bo kiedyś... jakby nie patrzeć... Świadkowie spotykali się na zebraniach 3 razy w tygodniu! Niedzielne, zebranie służby i zebranie książki. A jeszcze warto dodać zbiórkę w sobotę... No to nam wychodzi minimum 4 spotkania w tygodniu (nie licząc spotkań podczas głoszenia).
Z jednej strony te spotkania przybliżały ludzi do siebie, a z drugiej zajmowały cholernie dużo czasu i to było bardzo męczące! W zasadzie człowiek pracujący nie miał nigdy czasu na odpoczynek - w tygodniu po pracy leciał z językiem na brodzie na zebranie albo do slużby, a w weekend nie pospał, to zbiórka w sobotę rano i zebranie w niedzielę... często w okolicach godziny 9.00 - 10.00.
Dlatego teraz te zebrania na Zoomie, to dla wielu Świadków wybawienie! W końcu mają czas dla siebie! Ja nawet nie wiem czy będą chieli wracać na salę!
Jeszcze inne moje wspomnienie z czasów gdy studiowałam ze ŚJ, to brak literatury na ich temat. W księgarni znalazłam o Świadkach tylko jedną książkę. Przeczytałam ją, ale nie była przekonywująca. Napisana przez katolika, który porównywał swoją religię do Świadków i oczywiście stawiał swoją religię w lepszym świetle. A ja byłam zrażona do kościoła, więc książka w ogóle nie była dla mnie wiarygodna.
Dzisiaj studiując ze Świadkami zapewne sięgnęłabym do internetu, a tam kanałów ex-Świadków do wyboru do koloru. Nie sądzę, że zostałabym Swiadkiem w dzisiejszych czasach! Za dużo złych rzeczy jest w mediach o Świadkach!
Kiedy ja brałam chrzest, to Świadkowie byli postrzegani jako ludzie kulturalni, uczciwi. Trudno było się do nich przyczepić, coś im zarzucić. Nie słyszało się o żadnych skandalach. Byłam przekonana, że to religia wybrana przez Boga.
Kryzys zaczęłam mieć w okolicach roku 2012... wtedy już nie czułam fajnej atmosfery w zborze, ludzie się od siebie oddalali. Ponadto co tydzień te same treści na zebraniach ubrane tylko w nieco inne słowa. No ale chodziło się na zebrania, bo co ludzie powiedzą...? Będą dociekać czemu mnie nie ma na zebraniu, krzywo patrzeć...
Tak... myślę, że mniej więcej w tym roku już całkiem zgasł mój entuzjazm dla tej religii i przestałam się udzielać w zborze, "wychylać". Nawet się nie dopraszałam o to żeby stać przy wózkach z literaturą (a zostały wprowadzone chyba w 2014/2015).
Rok 2016 to afera australijska i mój początek wybudzania się...