Witam wszystkich czytających ten wątek i apeluję o trochę rozsądku.
Izę i Alka, wszyscy jako ci, co opuścili szeregi tej jw.org znamy nie od dziś i wiemy ile zrobili w kwestii obnażania praktyk tej sekty.
Jak czytam wypowiedzi co niektórych forumowiczów w tym temacie, to ogarnia mnie wielkie zdziwienie za konkretny brak zrozumienia.
Zrozumienia dla całej tej powstałej sytuacji.
Forum jest publiczne.
Zaglądają tu różni ludzie, również nadarzyńscy "oficerowie" od zadań specjalnych i zapewne nie tylko nadarzyńscy.
Chętnie by nas rozgnietli, gdyby tyko mogli i chętnie by nam zakneblowali usta, by ukryć prawdę o tym, czego się dopuszczają w imię boga.
Czy tak trudno jest zrozumieć, że pewnych rzeczy nie można narazie upublicznić?
Myślę, że nastanie taki czas, że będziemy znali wszystko w najdrobniejszych szczegółach, a na dziś, nie żądajmy wszystkiego.
Kto ma wątpliwości, co do celu zbiórki tych pieniędzy, niech nie dokłada nawet złamanego grosza.
Czy tak ciężko jest okazać trochę empatii?
Przecież Iza i Alek, to są normalni ludzie, którzy prowadzą swoje normalne, rodzinne życie.
Taki pozew wprowadzony nagle do ich życia, wywraca wszystko do góry nogami, a przecież też mają swoje obowiązki i zobowiązania.
Którymi nadal trzeba się zajmować, na przykład wychowywaniem dzieci.
Nie można ich sobie schować na strych i zająć się tylko rozwiązaniem tego problemu.
Pomyślmy.
Gdyby to nas dotknęło?
Takie nagłe ni z gruszki ni pietruszki pałowanie, po czterech latach milczenia, tak znienacka, z zaskoczenia?
I łotrowskim wbijaniu noża w plecy, pobożnie się uśmiechając.
A tak tu zadziałała strażnica, to mistrzowie w kopaniu leżącego, o czym niejeden z nas się mógł przeknać.
Jak byśmy się czuli?
Jak by wyglądało nasze życie?
I życie naszych najbliższych w takiej sytuacji?
Towarzystwo strażnica najchętniej by nas wszystkich rozjechało, jak jakieś robactwo.
Nie rozjeżdżajmy się tu nawzajem.
Wiemy skąd wyszliśmy.
Nie wszyscy chcą coś zrobić, krytykantów również nie brakuje.
Alek z Izą poświęcili jakiś kawał czasu na demaskowanie praktyk strażnicy.
To oni pakowali banery, wlewali paliwo do baków za swoje własne pieniądze i jechali na różne akcje.
Akcje, które dla wielu pomogły otworzyć oczy na to, co w tej organizacji się wyprawia.
Czy nie widzicie, że strażnicy chodzi o to, żeby skutecznie zabetonować wszystkim działaczom usta?
Na tę ich gównianą prawdę??
Co się sama nie może obronić??
Osobiście, apelowałabym o trochę cierpliwości.
Kto nie chce, niech nie wspiera tych ludzi, bo odstępcy, to też różne kategorie charakterów.
Proponuję, za radą
Efektumotyla ... wrzucić trochę na luz ...
A kto chce tylko z boku popatrzeć, jak strażnica rozszarpuje czyjeś nowe, poukładane życie, niech na ten moment zamilknie.
I nie buduje dla nich szubienicy razem ze strażnicą.
Trochę człowieczeństwa, Panie i Panowie.
Trochę człowieczeństwa.