mimo że nie było to w moim zborze zbyt dobrze odbierane, ja jeszcze będąc aktywnym świadkiem Jehowy (mimo że nie przepracowałem ani jednego dnia w placówce oświatowej) zacząłem udzielanie różnym osobom płatnych korepetycji... a działalność tę kontynuowałem także jako odstępca...
pokaźna grupka moich uczniów zdała maturę a ci młodsi dostali się do wymarzonego liceum czy technikum... oczywiście wśród moich uczniów byli zarówno chłopcy jak i dziewczęta...
traktowałem to trochę jako sposób na dorabianie sobie małych kwot (starsze pokolenie zna zapewne określenie "fuchy" - to były takie właśnie "fuchy": nie były podstawą mojego utrzymania ale były miłym dodatkiem), a trochę jako działalność na wpół dobroczynną (jak kogoś nie było stać, a potrzebował, zlitowałem się i uczyłem go gratis, ale były to raczej wyjątki od reguły, którą była _odpłatność_)...
byłem mocno zdziwiony, gdy (będąc już odstępcą) od jednej z moich uczennic dowiedziałem się, że próbuje ją agitować do sekty, a jednocześnie "podrywać", jeden z _żonatych_ starszych zboru z jednej z sąsiednich miejscowości...
no cóż, sam nie jestem święty... więc specjalnie nie dziwiłbym się temuż (zaniedbywanemu przez żonę) mężczyźnie, gdyż dziewczę naprawdę przepiękne, szczupłe, długowłose... jedyny problem w tym, że podrywana dziewczyna miała wtedy... 14 lat!
Dzisiaj jest to przepiękna dorosła kobieta, ale wtedy... wszelkie propozycje pod jej adresem były wtedy albo przestępstwami albo były niebezpiecznie blisko znamion przestępstwa!
doradziłem pannie, aby sprawę załatwiła "po chrześcijańsku", czyli aby publicznie spoliczkowała amanta, najlepiej w obecności jego żony... co dziewczę uczyniło i czym pochwaliło mi się...
nawiasem mówiąc, dziewczę (zachęcone przeze mnie) chciało koniecznie zrobić to "w obecności jego żony", a ponieważ nie mogło wymyślić innych okoliczności, wybrało się na salę królestwa i spoliczkowało amanta na 5 minut przed zebraniem, w obecności żony!
no cóż, starszy zboru miał chyba problemy ze sklerozą... gdyż (począwszy od następnego dnia po spoliczkowaniu) starszy zboru "po prostu zapomniał" o prowadzeniu studium biblijnego ze swoją nieletnią zainteresowaną i dziewczę NIE zostało członkiem sekty!
a mówiąc poważnie... starszy zboru wybrał dość skuteczną metodę zatuszowania sprawy...
ewentualne dalsze studium plus ewentualny chrzest plus ewentualna obecność w zborze podrywanej dziewczyny mogłyby być dla niego (mówiąc delikatnie) "mocno kłopotliwe", a tak: nie ma człowieka nie ma problemu...