Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

WSZYSTKO INNE => NAPISZ my znajdziemy odpowiedni dział => Wątek zaczęty przez: ihtis w 29 Lipiec, 2024, 15:42

Tytuł: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: ihtis w 29 Lipiec, 2024, 15:42
Cześć,
w ostatnim czasie, wiele mówi się i pisze o ostracyzmie. Tu na forum tez już sporo w temacie. Ale to znaczy, ze temat żyje. Pewna znajoma osoba, uważa, że nie ma czegoś takiego jak ostracyzm, ale zwykłe zaburzone relacje wewnątrz rodzin. To co przypisuje się OGROWI zazwyczaj wynika z patologii konkretnych osób a nie systemu.
To, ze ORG zachęca do nieutrzymywania kontaktów z wykluczonymi, nie musi być takie złe. Problem, jeśli robi się to nieodpowiednio.
Poza tym, gdy w rodzinie są napięcia, i część rodziny nie odzywa się do drugiej części, to mamy do czynienia z waśniami rodzinnymi, a nie ostracyzmem. itd. ... itd. To oczywiście argumentacja znajomego Świadka Jehowy.
No i Kościół tez ekskomunikuje... usłyszałem.
Ciekaw jestem, jakie macie doświadczenia w rozmowie na temat ostracyzmu ze ŚJ lub w ogóle jak u was to ostatni wygląda? Czy coś się zmienia teraz po nowych światłach?
pozdrawiam miło.
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 29 Lipiec, 2024, 17:27
Przecież tu nie jest klub dyskusyjny, czy ostracyzm jest, czy go nie ma.
Tu są ludzie, którzy go konkretnie doświadczyli.
A że ŚJ źle wytyczne organizacji interpretują to ich sprawa, a nie nasza.

Jak ŚJ ma rozumieć te słowa:

„ZASTANÓW SIĘ: »Czy jestem gorliwy w sprawach związanych z czystym wielbieniem? Czy przestaję utrzymywać kontakty z każdym, kto odwraca się od Jehowy, nawet jeśli jest członkiem mojej rodziny?«” (Chrześcijańskie życie i służba – program zebrań wrzesień-październik 2022 s. 8).
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 29 Lipiec, 2024, 19:13
Cytuj
Czy coś się zmienia teraz po nowych światłach?

Tak się zmieniło, że znajoma exŚJ odebrała telefon od swojej dawnej przyjaciółki-ŚJ.
Ta ją przywitała i powiedziała, że może zabrać ją do Sali Królestwa, ale po drodze nie będą rozmawiać. ;D
Nie powiedziała jej, że wg nowych wytycznych nie wolno jej rozmawiać ale dała do zrozumienia.
Wg wytycznych cała rozmowa z wykluczonym ma polegać na zaproszeniu do Sali:

"19. Chrześcijanin może też postanowić, że osobę wykluczoną — na przykład krewnego, kogoś, z kim kiedyś studiował Biblię, lub dawnego przyjaciela — zaprosi na zebranie."
(Zmiany w sposobie zajmowania się poważnymi grzechami w zborze 2024).
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: donadams w 29 Lipiec, 2024, 20:13
Pewna znajoma osoba, uważa, że nie ma czegoś takiego jak ostracyzm, ale zwykłe zaburzone relacje wewnątrz rodzin. To co przypisuje się OGROWI zazwyczaj wynika z patologii konkretnych osób a nie systemu.

Jeśli system nie tylko "zachęca" ludzi do określonych zachowań, ale wskazuje także, że niezastosowanie się do tych "zachęt" będzie wiązać się ze zasmuceniem samego Boga, to wydaje mi się, że może to wynikać jednak także z systemu. Sprawa jest na pewno złożona i nie można jednoznacznie wskazać odpowiedzialności, czy też zrzucić ją na którąś ze stron. Ludzie, czy też rodziny, także ponoszą konkretne winy. Ale jak ustalić, w jakim stopniu? Tego nie da się zrobić. Należy raczej zadać sobie pytanie, co można zrobić, żeby tego problemu uniknąć. Czy ingerować w podstawową komórkę społeczną, jaką jest rodzina? Wydaje mi się, że to nie jest właściwe, a ponieważ org to robi, w pierwszej kolejności należy rozwiązać problem powodowany przez org. Następnie okaże się, ile rodzin potrzebuje dalszej pomocy i gdzie faktycznie pojawia się jakaś patologia wewnątrz. Usunięcie zbędnego czynnika zewnętrznego jest najprostszym rozwiązaniem.

Poza tym, z czego wynika czyjś alkoholizm? Wiele mówi się o tym, że są ludzie, którzy są po prostu podatni na nałogi. Jeśli teraz jest to "patologia konkretnych osób", o której piszesz, to co można z tym zrobić? Czy należy fundować im alkohol? Może zapraszać do barów? Zapraszać w towarzystwo innych alkoholików lub ludzi, którzy uwielbiają alkohol? Przecież to nie wina alkoholu tylko tych ludzi! Mnóstwo ludzi pije alkohol i się nie uzależnia, co nie? No nie... Jeśli mamy grupę ludzi podatnych na manipulację i wpływy innych, w tym guru religijnych, którzy dają gwarancję szczęścia teraz i na wieki, to trzeba wpierw ich odciąć, żeby móc pomóc człowiekowi, który jest pod ich wpływem.

To są w ogóle argumenty wtórne, bo nie ma podstaw dla wykluczania w takiej formie i za takie rzeczy, jak to funkcjonuje w organizacji.

To, ze ORG zachęca do nieutrzymywania kontaktów z wykluczonymi, nie musi być takie złe. Problem, jeśli robi się to nieodpowiednio.

A jak to jest odpowiednio? Org "zachęca" do nieodpisywania na SMS od wykluczonej córki. Czy to jest odpowiednio? Może matka powinna jednak odpisać córce, żeby ta "przestała do niej pisać". Czy to byłoby odpowiednio? Jaka forma nieutrzymywania kontaktu matki z córką jest "odpowiednia" i "nie musi być taka zła"? Nie wiem, czy masz dzieci, ale ja mam i to zacytowane powyżej zdanie uważam za absurdalne.

Poza tym, gdy w rodzinie są napięcia, i część rodziny nie odzywa się do drugiej części, to mamy do czynienia z waśniami rodzinnymi, a nie ostracyzmem. itd. ... itd. To oczywiście argumentacja znajomego Świadka Jehowy.

Jest to osobista decyzja nieobciążona systemowymi karami przewidzianymi przez organizację. Nie widzisz różnicy? Mogę nie rozmawiać ze szwagrem-idiotą, bo oceniam taką rozmowę z nim jako szkodliwą. Mogę jednak rozmawiać ze szwagrem-idiotą i nie martwić się, że jeśli ktoś się o tym dowie, zostanie nałożona na mnie sankcja przez resztę rodziny, która będzie musiała taką sankcję zastosować, ponieważ została ona przewidziana w podręczniku "Paście rodziny" i jako procedura musi być zastosowana. Ja widzę różnicę.

No i Kościół tez ekskomunikuje... usłyszałem.

A jak w praktyce wygląda ekskomunika dokonywana przez Kościół Katolicki? Jaka jest praktyka stosowania prawa? Każdy z nas doskonale wie, że nie jest w 1/10 tak restrykcyjna i daleko idąca w praktycznych konsekwencjach dla życia tej osoby, jak wykluczenie.

Podsumowując - nie przesadzamy. Wszystko można relatywizować do woli i ludzie będą to robić chociażby po to, żeby lepiej poczuć się ze swoimi głupimi wyborami życiowymi - na przykład takimi, by zerwać kontakt z synem, który zrobił dziecko bez ślubu i teraz ma czelność wychowywać je 13 rok z rzędu z tą samą kobietą, jak porządny, dojrzały mężczyzna, zamiast ich porzucić.
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: ihtis w 29 Lipiec, 2024, 20:33
Sprawa jest na pewno złożona i nie można jednoznacznie wskazać odpowiedzialności, czy też zrzucić ją na którąś ze stron. Ludzie, czy też rodziny, także ponoszą konkretne winy. Ale jak ustalić, w jakim stopniu?
Też tak myślę, w ogóle myślę, że co do ostracyzmu w społeczeństwie panuje wiele stereotypów. Ostracyzm stał się wygodną łatką dla krytyków Świadków Jehowy. Nie znaczy, że nie ma w tego typu opiniach słuszności, ale chyba też się wiele naciąga.

Wszystkie religie uczą, że Boga należy cenić bardziej od wszystkiego innego, tak uczy Biblia. Inaczej Bóg przestałby być Bogiem.
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: donadams w 29 Lipiec, 2024, 20:50
Nie wiem jak w innych kwestiach, ale w tej konkretnej piszesz oderwane od rzeczywistości bzdury. Co gorsza, wyrwałeś z kontekstu fragment mojej wypowiedzi sugerując, że myślimy podobnie, co jak na razie jest dalekie od prawdy.

Wszystkie religie uczą, że Boga należy cenić bardziej od wszystkiego innego, tak uczy Biblia. Inaczej Bóg przestałby być Bogiem.

Zlituj się nade mną i nie wyciągaj takich dennych argumentów. Mogę uczyć, że Bóg jest najważniejszy i jednocześnie, że ten Bóg wymaga ode mnie, abym wyrażał miłość do niego wyrażając miłość do mojej rodziny.

Mogę też uczyć, że Bóg jest najważniejszy i wymaga ode mnie, bym zrywał kontakt ze swoją rodziną.

Zdajesz się sugerować, że jedno i drugie oznacza, że "Boga należy cenić bardziej od wszystkiego innego", a jednak nie zauważasz, że można manifestować rzekomo tę samą naukę w wykluczające się sposoby, co sprawia, że w gruncie rzeczy to nie są te same nauki i tym samym jednak nie "wszystkie religie" tego uczą.
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: NieZnaPrawdy w 29 Lipiec, 2024, 21:59
Też tak myślę, w ogóle myślę, że co do ostracyzmu w społeczeństwie panuje wiele stereotypów. Ostracyzm stał się wygodną łatką dla krytyków Świadków Jehowy. Nie znaczy, że nie ma w tego typu opiniach słuszności, ale chyba też się wiele naciąga.
Co to znaczy wygodna łatka? Ludzie krytykują SJ za wady które znają. Nie mają oni pojęcia o ich największej wadzie, o kradzieży życia.
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: ihtis w 29 Lipiec, 2024, 22:51
Nie wiem jak w innych kwestiach, ale w tej konkretnej piszesz oderwane od rzeczywistości bzdury. Co gorsza, wyrwałeś z kontekstu fragment mojej wypowiedzi sugerując, że myślimy podobnie, co jak na razie jest dalekie od prawdy.

Po pierwsze ja nic nie sugeruje, to Ty tak sobie odbierasz, to co napisałem. Wręcz przeciwnie, uważam, że to Ty swoim ostatnim wpisem sugerujesz, że myślimy podobnie  :)

No ale nie musisz się ze mną zgadzać, i tyle.
I przy okazji przypomnę moje pytanie z pierwszego wpisu:

Ciekaw jestem, jakie macie doświadczenia w rozmowie na temat ostracyzmu ze ŚJ lub w ogóle jak u was to wygląda? Czy coś się zmienia teraz po nowych światłach?

 
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 29 Lipiec, 2024, 23:13
jest dla mnie oczywiste, że my jako odstępcy "przesadzamy", ale... w zupełnie innych aspektach, niż ihtis opisał...

ostracyzm jest realnym zjawiskiem, co więcej: jest to "wymuszony" ostracyzm, "narzucony z góry"...

natomiast część ex-ów popełnia ten wielki błąd, że _wszystkie_ swoje problemy przypisuje _wyłącznie_ ostracyzmowi... zdejmując z samego siebie odpowiedzialność za swoje życie...

jeśli np. ostracyzmowany odstępca "z rozpaczy" popada w alkoholizm, to wtedy ja Sebastian pozwolę sobie nie zgodzić się z poglądem że to sekta jest winna, że odstępca popadł w alkoholizm.

Niezależnie od wielkości i istoty problemów, problemów nie wolno "topić w alkoholu", ale trzeba je skutecznie rozwiązywać...
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 29 Lipiec, 2024, 23:17
To ja Ci odpowiem. Wiele lat temu, sam będąc już poza tą destrukcyjną religią wyciągnąłem swoją żonę z jej szponów, po tym jak na wskutek serii traumatycznych przeżyć, dała się zwieść na powrót. Kiedy żona odeszła z tej religii, po pewnym czasie dostałem kondolencje od znanej mi osoby po śmierci mojej żony. Tylko szkopuł jest taki że ona żyje i ma się dobrze. Szczęka mi opadła. Potem dostałem kondolencje z tego samego powodu od jeszcze dwóch osób. Oczywiście zawsze sprostowałem nieporozumienie. Każda z tych trzech osób mówiła to samo.
 Otóż siostra mojej żony, fanatyk śJ po tym jak żona odeszła z tej religii na zasadach sekty, opowiadała innym, że "miała siostrę".
 No to ludzie myśleli, że moja żona zmarła.
Jak ktoś twierdzi, znając śJ, że tam nie ma ostracyzmu, to niech się zastanowi nad tym jakie farmazony wygaduje.
Pozdrawiam Wszystkich.  :)
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 29 Lipiec, 2024, 23:31
skoro dyskutujemy o ostracyzmie, to ja proponuję odróżnić ostracyzm "naturalny" od ostracyzmu "nienaturalnego"

jeśli w katolickiej rodzinie babcia (która nie może pogodzić się że wnuczek nie chodzi do kościoła i nazywa sam siebie ateistą) przestanie zapraszać wnuczka na wielkanoc i na boże narodzenie (mimo że proboszcz wcale tego od babci nie żądał) to jest to "naturalny" ostracyzm

jeśli bezdzietne małżeństwo na serdecznie dość tego że teściowa psuje im każde święta pytaniami "kiedy zdecydują się na dziecko" i na każde pytanie "co chciałaby na prezent" zawsze odpowiada "wnuczka"... aż w końcu to bezdzietne małżeństwo przestanie zapraszać ją na święta, to także jest to "naturalny" ostracyzm...

mówię o "naturalnym" ostracyzmie wtedy, gdy jest to wynik sporów, które "samoistnie" pojawiły się w rodzinie...

ale czymś zupełnie innym jest "wymuszony" ostracyzm, gdy zbór naucza, że normalne stosunki rodzinne "zasmucają" Boga Jehowę... i że "musisz wybrać" czy bardziej miłujesz Boga czy własną rodzinę...
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Estera w 30 Lipiec, 2024, 00:47
(...) jakie macie doświadczenia w rozmowie na temat ostracyzmu ze ŚJ lub w ogóle jak u was to ostatnio wygląda?
Czy coś się zmienia teraz po nowych światłach? (...)
   Tak, zmienia się i to raczej powiedziałabym, że na gorsze.
   Ostatnie wskazówki mówią, że każdy sam będzie mógł sobie naznaczyć nieprzykładną owieczkę ze zboru.
   Świadkowie bardzo chętnie z tego korzystają i chętnie stają się osobistymi sędziami innych.
   A największym miernikiem Twojej duchowości co jest? No oczywiście!
   Wystarczy, że nie chodzisz na zebrania, nie jeździsz na zgromadzenia, nie ma Cię na zbiórkach i na tych innych ich teokratycznych pierdołach.
   Już masz przyklejoną łatkę, żeś ostatni bezbożnik i tkwisz ugrzęźnięty w świecie dwiema nogami.
   I nie jesteś warty jakiejkolwiek uwagi, zaczynając od starszych zboru, ich żon, pionierów, a kończąc na szeregowych śj.
   Banicja zborowa zapewniona z miejsca.
   Jesteś jak wyjęty z pod prawa.


   Ostatnio miałam sytuację, że starszy zboru uchodzący oczywiście za wzór do naśladowania.
   Po spotkaniu mnie ze swoją żoną w sklepie, prawie twarzą w twarz zawrócił się plecami w przeciwną stronę żona też udała, że mnie nie widzi.
   Nie mrugnąwszy nawet okiem, czy jakimś miłym uśmiechem na twarzy, gestem ręki, a nie jestem przecież osobą wykluczoną.
   I raczej z punktu widzenia takiego pasterza, powinnam uchodzić za zagubioną owcę ze stada potrzebującą "pogłaskania" raczej ??? ;D
   Symbolicznie rzecz ujmując, przy takim spotkaniu.
   Niestety, emocjonalnie ściana lodu jak na Mount Evereście, jakbyś całkowicie był niewidzialny w tym wymiarze.
   Mówiąc szczerze nie bolą mnie już dawno takie sytuacje i tylko upewniają mnie, że to zwyczajna sekta
   Raczej jest mi żal tych ludzi, że tak po ludzku zwyczajnie nie stać ich na zwykłe, człowiecze gesty i że nie ma to nic wspólnego z miłością braterską.
   Na więcej empatii zdobywają się tam dla jakiegoś alkoholika, z którym studiują, jak dla swojego brata czy siostry.
   No ale niestety, tak to tam działa.
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: ihtis w 30 Lipiec, 2024, 13:21
Myślę że nie powiedzenie komuś w sklepie dzień dobry, nie jest istotą ostracyzmu. To zwykła reakcja na fakt, że ktoś zdecydował się odejść z grupy (prostackie, ale w życiu często tak bywa).
Rozumiem, że gdyby ktoś zabiegał o powtórne przyłączenie - a oni mówili twarde NIE i unikali, to mielibyśmy przykład ostracyzmu.
Inna jeszcze sprawa, jeżeli ktoś udaje, że jest SJ ale wewnętrznie ma "wywalone", opuszcza spotkania, lawiruje, itp. To przecież widać i czuć, jeżeli jest się PIMO, to bracia i siostry to rozpoznają.
Relacje słabną naturalnie, i zbór ma prawo żyć własnym życiem, podobnie jak PIMO i inni tzw. odstępcy. Na co komu to nieszczere dzień dobry.
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 30 Lipiec, 2024, 13:29
Jeśli organizacja ŚJ utrzymywanie nieuzasadnionych kontaktów z wykluczonym nazywa postępowaniem „bezczelnym”, to ja nie wiem jak można uważać, że przesadzamy z ostracyzmem:

„W poniższych sytuacjach – choć nie są to wszystkie – w grę może wchodzić rozpasanie, jeśli obwiniony przejawia bezczelną, lekceważącą postawę, praktykując następujące rzeczy:
1) Utrzymywanie nieuzasadnionych kontaktów z osobami wykluczonymi lub osobami, które się odłączyły. Jeśli ktoś mimo wielokrotnych rad starszych w dalszym ciągu, dobrowolnie i bez uzasadnionej przyczyny utrzymuje kontakty z osobami, które zostały wykluczone lub się odłączyły, a nie są jego krewnymi, stanowi to podstawę do podjęcia działań sądowniczych (Mat. 18:17b; 1 Kor. 5:11, 13; 2 Jana 10, 11; lvs 39, 40)” (‘Paście trzodę Bożą’ (1 Piotra 5:2) 2021 rozdz. 12:17).

Tu widać nie dość, że stosowanie ostracyzmu, to jeszcze zastraszanie tych, którzy mogliby łamać jego stosowanie. :-\
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Estera w 30 Lipiec, 2024, 14:40
Myślę że nie powiedzenie komuś w sklepie dzień dobry, nie jest istotą ostracyzmu.
To zwykła reakcja na fakt, że ktoś zdecydował się odejść z grupy (prostackie, ale w życiu często tak bywa).
   Nie zgodzę się z Tobą.
   Tam jest tak, że nawet jak w "kratkę" już chodzisz na zebrania i zbiórki, to jesteś postrzegany jako złe towarzystwo.
   Oni tego uczą, a owieczki wiernie tego przestrzegają.
   I tu nie chodzi o jakieś zwykłe "dzień dobry" w sklepie, czyli w skrócie mówiąc jakieś jakiekolwiek przywitanie się.
   Jak odchodzisz od grupy i Cię ileś lat już tam nie ma.
   Jak się z kimś było w zborze 25 lat, to chyba to nie jest to jakieś normalne, że raptem Cię nie znają.
   Albo raptem Cię nie widzą i nie rozpoznają choć są od Ciebie pół metra twarzą w twarz?
   Ta warunkowość, że będziemy dla Ciebie mili ale tylko wtedy jak będziesz z nami?
   To tak naprawdę nie jest ani normalne ani ludzkie.
   A te zachowania są narzucone z góry, wyuczone, regularnie przypominane i stosowane.


   Bo może niejeden miałby ochotę zachować się normalnie, ale ma w sobie ten zakodowany sekciarski hamulec.
   Opisałam tu jedną z sytuacji, którą tylko ostatnio spotkałam.
   Ale te sytuacje zaczęły się od razu, jak przestałam chodzić na zebrania.
   A niektórzy starsi, a nawet pionierzy stali rozpuszczali wici po zborze, że jestem złym towarzystwem i żeby się ze mną nie zadawać.
   Nie wspomnę o różnych plotkach i oszczerstwach opowiadanych przez zwykłych głosicieli.
   Nikt ze zboru nie wnikał, dlaczego mnie tam nie ma?
   A może chora byłam, może miałam poważne problemy osobiste, rodzinne, finansowe itp., itd.
   Nikt się moją sytuacją tak naprawdę głębiej nie zainteresował, od razu nastąpił osąd i działanie.
   Na początku to byłam w totalnym szoku, jak doszły mnie informacje, że to właśnie starsi i pionierzy takie osądy o mnie wydają.
   Nie jestem w tej grupie, ale nadal pozostaję człowiekiem z krwi i kości i emocji.
   Dlatego te ich gadki o miłości braterskiej, miłosierdziu i życzliwości to o kant dupy rozbić.
   Nikomu osobiście nic złego nie zrobiłam, a zostałam potraktowana jak ostatnie ścierwo.
   I tylko i wyłącznie dlatego, że przestałam być teokratycznie aktywna.
   Na takich zasadach to działa i myślę, że prawie wszyscy odchodzący stamtąd by to potwierdzili.
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 30 Lipiec, 2024, 16:39
Cytuj
Myślę że nie powiedzenie komuś w sklepie dzień dobry, nie jest istotą ostracyzmu.

To ciekawe czemu ludziom z 'pogan', "ze świata" mówią "dzień dobry", a tym co odeszli od nich, choć często wierzą w Boga, w Jezusa i w Biblię, nie powiedzą.
Ba! Spojrzą na nich jak na trędowatych. :-\
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: ihtis w 30 Lipiec, 2024, 18:57
   ...
   A niektórzy starsi, a nawet pionierzy stali rozpuszczali wici po zborze, że jestem złym towarzystwem i żeby się ze mną nie zadawać.
   Nie wspomnę o różnych plotkach i oszczerstwach opowiadanych przez zwykłych głosicieli.
   Nikt ze zboru nie wnikał, dlaczego mnie tam nie ma?
   A może chora byłam, może miałam poważne problemy osobiste, rodzinne, finansowe itp., itd.
   Nikt się moją sytuacją tak naprawdę głębiej nie zainteresował, od razu nastąpił osąd i działanie.
   

Przez Twój wpis przebija złość i ból, nawet po latach. Ale wczytaj się w to co napisałaś. W Twoich słowach tez jest mnóstwo osądów i uogólnień.
Skąd wiesz, że nikt nie wnikał? Nie wiesz tego, to Twoja ocena wszystkich.
Jaka masz pewność, że nikt głębiej się nie zainteresował Twoją sytuacją? Może też, czego  nie wiesz były jakieś okoliczności, które ni pozwoliły komuś zareagować, tak, abyś była zadowolona. A może ktoś próbował, ale się nie udało? Może działanie nastąpiło po czasie, po jakiś próbach, ale Ty ze swej strony widzisz to inaczej.
Estera,
żeby było jasne! Nie odbieram Ci prawa do Twoich odczuć, myśli i osądów. Masz prawo do Twojego punktu rozumienia i przeżywania swojej sytuacji. Dzięki, że dzielisz się swoją recepcją sytuacji.

Boże, ja nie bronię ŚJ, zwłaszcza TS, jednak jak słucham opowieści różnych osób, to rodzi się we mnie myślenie, że dochodzi do jakiegoś rozszczepienia w wielu ludziach. Tak jak kiedyś życie oddawali za orga, tak teraz przeciwnie, robią wszystko, aby dokopać niedobrym byłym współbraciom.

Jest w tym jakiś dziwny mechanizm. Ja zaś znam siostrę, która ze zboru odeszła po napisaniu listu już 15 lat temu. I do dziś dzwonią do niej Świadkowie (byłe siostry), oferując pomoc w różnych kwestiach. Pytają jak się ma, dorzucając przy okazji trzy grosze, jak dobrze by było gdyby wróciła. Ona oczywiście wytrwale mówi nie, i przy tej okazji uświadamia ich, o przekrętach TS.

Przykładów jak ludzi. Te trudne niewątpliwie smucą. Ostracyzm to bardzo niepokojąca sprawa. Niemniej, myślę, że często jest łatką, którą dopinamy byłym współwyznawcom, mówimy o nim, gdy nie mamy odwago odejść z orga, itp.



Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 30 Lipiec, 2024, 19:07
Cytuj
Boże, ja nie bronię ŚJ, zwłaszcza TS
Ihtys ja znam Twój styl pisania, bo pisałeś na starym forum jako Adam i tam stale broniłeś ŚJ. Przy tym udawałeś obiektywnego. ;D

Tak więc nie ze mną te numery, bo przecież znam dobrze Twoją historię i "twoja mowa cię zdradza", jak podaje Ewangelia. :)
Innym chcesz teraz ten sam kit sprzedawać. Ale trzeba przyznać, że długo się tajniaczyłeś. >:D
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Blue w 30 Lipiec, 2024, 20:21
ihtis, skąd Ty się urwałeś :D

Tak, starsze siostry dzwonią do wykluczonej siostry i proponują ciasteczka. To może one PIMO są?
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: donadams w 30 Lipiec, 2024, 20:40
Myślę że nie powiedzenie komuś w sklepie dzień dobry, nie jest istotą ostracyzmu. To zwykła reakcja na fakt, że ktoś zdecydował się odejść z grupy (prostackie, ale w życiu często tak bywa).

Jak widzę nadal nie odróżniasz osobistej decyzji - w dodatku prostackiej, jak sam zauważyłeś - od obłożonego sankcjami przymusu z góry. Myślę, że to będą zmarnowane słowa, ale postaram się to dość mocno przerysować, żebyś miał szansę zrozumieć.

Gdyby ktoś postanowił porwać twoich bliskich, a następnie kazałby ci zabić kogoś innego grożąc, że jeśli tego nie zrobisz, zabije twoich bliskich. Gdybyś zdecydował się wykonać tę "zachętę", to oczywiście byłby twój wybór. Ale czy dokonałbyś takiego samego, gdyby nie doszło do tej sytuacji? Czy któregoś dnia rano obudziłbyś się jakby nigdy nic, twoi bliscy byliby bezpieczni, a ty uznałbyś, że to świetny dzień na zabicie kogoś?

Świadkowie Jehowy są w takiej sytuacji. Ktoś grozi im, że jeśli czegoś nie zrobią, to odbiorą im rodzinę. Następnie te same osoby każą im "podjąć osobistą decyzję" o zerwaniu z kimś kontaktów. Czy podjęliby taką samą bez groźby utraty bliskich, tzn. wykluczenia za kontakty z wykluczonym?

Ostatnie zmiany w organizacji doskonale pokazują, na ile osobiste są poglądy poszczególnych głosicieli. Wcześniej każdy mężczyzna zakładał krawat, bo to było godne reprezentowanie Jehowy. To była ich osobista decyzja. Kobiety nie zakładały spodni, bo to by uwłaczało Jehowie, naruszało ich rolę, a one chcą dawać dobry przykład nawet aniołom. To była ich osobista decyzja. Nikt nie zapuszczał brody, bo to mogło w złym świetle stawiać organizację Jehowy, a przecież nikt z nas tego nie chce. To też była ich osobista decyzja.

Aż przyszedł dzień, w którym ich osobiste decyzje, wynikające z głębokiego oddania Bogu i zrozumienia jego mierników, uległy nagłej zmianie. To samo dotyczy witania wykluczonych na zebraniach. Dzień wcześniej podejmowali osobistą decyzję, by nie witać wykluczonych, a tego dnia podejmowali już tak samo osobistą decyzję, by ich witać.

To wszystko sprawia, że śmiem wątpić, na ile ten tak zwany ostracyzm również jest osobistą decyzją. W zasadzie jestem przekonany, że gdyby zniknęła sankcja wisząca nad nim, przestałby istnieć, bo nikt normalny, bez "pistoletu przy głowie" w takiej czy innej formie, nie będzie tego robił. Jasne, zdarzą się prostackie zachowania, ale one będą rzeczywistą osobistą decyzją i nie będą wynikać z usankcjonowania jakiegoś regulaminu w postaci zapisów Strażnicy czy Paście. Czuję, że to wszystko pójdzie na marne i nadal nie będziesz widział różnicy, ale jakoś przeżyję, może inni zobaczą.

Jest w tym jakiś dziwny mechanizm. Ja zaś znam siostrę, która ze zboru odeszła po napisaniu listu już 15 lat temu. I do dziś dzwonią do niej Świadkowie (byłe siostry), oferując pomoc w różnych kwestiach. Pytają jak się ma, dorzucając przy okazji trzy grosze, jak dobrze by było gdyby wróciła. Ona oczywiście wytrwale mówi nie, i przy tej okazji uświadamia ich, o przekrętach TS.

Rozmowa o konkretnych ludziach jest słabym pomysłem, kiedy organizacja, do której przynależą, głosi sprzeczne zasady, a ci sami ludzie mówią, że to jest "Prawda", a w dodatku prowadzona przez samego Boga. Czy ci sami ludzie podejmują krytykę wykluczania? Czy prowadzą ją na forum zboru? Czy zgłaszają się na Strażnicy i mówią, że wykluczanie nie jest formą okazania miłości i oni okazują miłość tej wykluczonej w taki sposób, że utrzymują z nią regularny kontakt? Rzecz jasna odpowiedź na to pytanie jest "nie, nie robią tego", bo gdyby robiły, nie byłyby już Świadkami Jehowy. Co z tego, że podejmują działania wbrew polityce organizacji nie mogąc się tym nawet pochwalić? To w oczywisty sposób świadczy na rzecz tego, że nie przesadzamy i jest to poważny problem.

Przykładów jak ludzi. Te trudne niewątpliwie smucą. Ostracyzm to bardzo niepokojąca sprawa. Niemniej, myślę, że często jest łatką, którą dopinamy byłym współwyznawcom, mówimy o nim, gdy nie mamy odwago odejść z orga, itp.

No, to też jest dobre! "Gdy nie mamy odwagi odejść z orga". Powiedz to ludziom, którzy z tego powodu się okaleczają, popadają w alkoholizm, depresję czy wreszcie odbierają sobie życie. Powiedz im: "Odwagi! Nie tłumaczcie się jakimś tam ostracyzmem, tylko miejcie jaja i podejmijcie decyzję, która sprawi, że staniecie się martwi dla swoich bliskich, a życie stanie się nieznośnie samotne."

Zastanów się chwilę nad swoim poziomem empatii, bo z twoich tekstów wynika, że osiągnął jakieś ujemne wartości. "Odwaga" to frazes. To, o czym piszemy, niszczy ludziom życia i odwaga nie ma z tym nic wspólnego. To obrzydliwy emocjonalny szantaż, na który nikt nie powinien być gotowy, bo on po prostu nie powinien mieć miejsca.
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Estera w 30 Lipiec, 2024, 20:54
(...) Skąd wiesz, że nikt nie wnikał? Nie wiesz tego, to Twoja ocena wszystkich.
Jaka masz pewność, że nikt głębiej się nie zainteresował Twoją sytuacją? (...)
   Wiem, mam na to dowody, żadne domysły.
   I wiem co napisałam, wybacz więcej szczegółów nie ujawnię.
   I dla mnie to już dawna przeszłość.
   Prosiłeś o jakieś doświadczenia to się podzieliłam.
   Napisałam o faktach, a Ty podpinasz to pod ból, złość, osądy i uogólnienia, kiepskie to.


ihtis, skąd Ty się urwałeś :D
Tak, starsze siostry dzwonią do wykluczonej siostry i proponują ciasteczka. To może one PIMO są?
   Tak dokładnie, PIMO zaprosi PIMO na herbatkę i ciasteczko :-*
   Nie ma opcji, żeby osoba niewykluczona zaproponowała towarzyskie spotkanko z ciasteczkiem.
   Więc ihtis z jakiego Ty nieba jesteś?
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: ihtis w 30 Lipiec, 2024, 22:25
   
   Prosiłeś o jakieś doświadczenia to się podzieliłam.
    ....
   Więc ihtis z jakiego Ty nieba jesteś?

Estero,
nie chciałem w żaden sposób niestosownie odnosić się do Twego wpisu. Dziękuję za podzielenie się, doceniam.
A odpowiadając na pytanie  ;D  - właściwie nie wiem jak odpowiedzieć.

Staram się pomyśleć o ostracyzmie szerzej ... Jakoś tak się składa, że pomimo tego pozornie oczywistego ostracyzmu, wielu ludzi chętnie pozostaje w społeczności zborowej, karmi się do syta podawanym pokarmem.

Ostracyzm obecny jest w wielu wspólnotach, protestanckich, katolickich, prawosławnych, grupach rówieśniczych, pracowniczych, i nie potrzeba do tego wytycznych. To taki mechanizm społeczny. U Świadków Jehowy, może potrzeba więcej światła od Jehowy w tym względzie, i to się teraz chyba dzieje. Procesy sądowe to doskonałe źródła światła, przez które Jehowa oświetla swój lud (to oczywiście sarkazm z mojej strony).


U Roszady zostałem już jakimś Adamem, Blu pyta skąd się urwałem, Sebastian - spoko, donadams - ciekawie napisał. 
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 30 Lipiec, 2024, 22:37

U Roszady zostałem już jakimś Adamem,
Nie udawaj, bo ja Ciebie w 2017 roku tu opisałem:

https://sjwp.pl/napisz-my-znajdziemy-odpowiedni-dzial/krzyz-przebudzcie-sie-2017-nr-2/msg116783/#msg116783

Siedziałeś cicho, a teraz wyłazi z ciebie, co wyłazi. ;D
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: ihtis w 30 Lipiec, 2024, 23:35
Nie udawaj, bo ja Ciebie w 2017 roku tu opisałem:

https://sjwp.pl/napisz-my-znajdziemy-odpowiedni-dzial/krzyz-przebudzcie-sie-2017-nr-2/msg116783/#msg116783

Siedziałeś cicho, a teraz wyłazi z ciebie, co wyłazi. ;D

Roszada, masz jakąś obsesję człowieku. Tyle w temacie. Ja Cię nie zaczepiam, a ty wciąż mnie atakujesz, jako jakiegoś urojonego Adama. Ani dziś, ani wcześniej, nie udowodniłeś nikomu, że jakiś Adam to ja. A co ty w ogóle z tym Adamem? Co on Ci zrobił? Zgłoś na policję, jak ci krzywdę wyrządził, a mnie daj spokój. Nie musisz się zgadzać z tym co piszę. Wiele osób nie musi się z Tobą zgadzać. To forum dla wszystkich ludzi. Jeżeli Ci napisałem coś niegrzecznego, to wykaż mi, to Cię przeproszę. A jak nie, to daj sobie spokój.
Ja nic do Ciebie nie mam, i proszę o to samo. Admina proszę by uspokoił Roszadę  :)), bo znów zaczyna swoje podjazdy z tym Adamem.
Jeszcze raz mi napiszesz, że jestem jakimś Adamem, to zgłoszę do Amina, że mnie nękasz.  Za to jest Komitet  8-)


Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Blue w 30 Lipiec, 2024, 23:48
Roszada, masz jakąś obsesję człowieku. Tyle w temacie. Ja Cię nie zaczepiam, a ty wciąż mnie atakujesz, jako jakiegoś urojonego Adama. Ani dziś, ani wcześniej, nie udowodniłeś nikomu, że jakiś Adam to ja. A co ty w ogóle z tym Adamem? Co on Ci zrobił? Zgłoś na policję, jak ci krzywdę wyrządził, a mnie daj spokój. Nie musisz się zgadzać z tym co piszę. Wiele osób nie musi się z Tobą zgadzać. To forum dla wszystkich ludzi. Jeżeli Ci napisałem coś niegrzecznego, to wykaż mi, to Cię przeproszę. A jak nie, to daj sobie spokój.
Ja nic do Ciebie nie mam, i proszę o to samo. Admina proszę by uspokoił Roszadę  :)), bo znów zaczyna swoje podjazdy z tym Adamem.
Jeszcze raz mi napiszesz, że jestem jakimś Adamem, to zgłoszę do Amina, że mnie nękasz.  Za to jest Komitet  8-)

Roszadę adminem straszysz?  ;D Dobre sobie

Ić stond trollu
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Reskator w 31 Lipiec, 2024, 07:57
O czym rozmawiacie o ostracyżmie? :) :D
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 31 Lipiec, 2024, 08:32
Cytuj
Roszada, masz jakąś obsesję człowieku
Człowieku byłbym takim samym kłamcą, jak Ty, jakbym powiedział, że "nie znam człowieka".

Znałem bardzo dobrze zlikwidowane forum Mictlana i znałem Twoje pisarstwo tam, Twój styl, bronienie ŚJ, przywoływanie KK i adwentystów.
Dziś identyczny styl tu reprezentujesz.
Nie udawaj głupiego.
Już dawno temu sprawdzono Twoje IP. ;D
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: cichybob w 31 Lipiec, 2024, 08:41
Co do ostracyzmu:
Jezus uczył, by nie osądzać bliźnich. By miłować innych. Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie pokazuje, że powinniśmy pomóc w trudnej potrzebie każdemu - niezależnie od jakichkolwiek okoliczności.

Praktyka w świecie ŚJ: Osoba poza zborem jest dla takich "wczutych" ŚJ jakby martwa. Nie mają z nią kontaktu, starają się o niej nie myśleć. Unikają jej totalnie (oczywiście są ŚJ, którzy tak nie robią i książka Paście pozwala na to). Rady ze Strażnicy są wyraźne: zasmucisz tym Jehowę, osłabisz z nim więź itp.
Dodatkowo po ostatnich zmianach z naznaczaniem dochodzi do tego, że ŚJ unikają innych ŚJ, którzy są "niewłaściwym towarzystwem". Nijak więc ma to się do tego, czego uczył Jezus.
Strażnica w sądzie pokaże książkę Paście, gdzie piszą jak wół że w rodzinie można mieć taki kontakt, ale potem sąd pokazuje ich filmiki - jak rodzice nie odbierają od córki żadnych telefonów.

A potem... idą sobie tacy przykładni głosiciele do ludzi i czytają im o "braku naturalnych uczuć".
Sam jestem PIMO - niektórzy wiedzą, że nie uznaję CK (więc pewnie cały zbór już wie). Tylko nieliczni utrzymują ze mną kontakt, przeważnie gdy mają sprawę. Na zebraniach czasem jestem, ale czytam na nich książki lub neta.
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: janeczek w 31 Lipiec, 2024, 08:44
Cześć,
w ostatnim czasie, wiele mówi się i pisze o ostracyzmie. Tu na forum tez już sporo w temacie. Ale to znaczy, ze temat żyje. Pewna znajoma osoba, uważa, że nie ma czegoś takiego jak ostracyzm, ale zwykłe zaburzone relacje wewnątrz rodzin. To co przypisuje się OGROWI zazwyczaj wynika z patologii konkretnych osób a nie systemu.
To, ze ORG zachęca do nieutrzymywania kontaktów z wykluczonymi, nie musi być takie złe. Problem, jeśli robi się to nieodpowiednio.
Poza tym, gdy w rodzinie są napięcia, i część rodziny nie odzywa się do drugiej części, to mamy do czynienia z waśniami rodzinnymi, a nie ostracyzmem. itd. ... itd. To oczywiście argumentacja znajomego Świadka Jehowy.
No i Kościół tez ekskomunikuje... usłyszałem.
Ciekaw jestem, jakie macie doświadczenia w rozmowie na temat ostracyzmu ze ŚJ lub w ogóle jak u was to ostatni wygląda? Czy coś się zmienia teraz po nowych światłach?
pozdrawiam miło.

Piszesz logicznie i tak być powinno wszędzie, Ukraina jest napadana i zgłasza skargę do ONZ zbiera się rada bezpieczeństwa ONZ i wydaje zakaz agresji na Ukrainę wojna kończy się tak działa prawo i logika.
Jest tylko małe ALE napadł stały członek rady bezpieczeństwa z prawem VETA i mówi Ukraina nie jest w stanie wojny bo my tak mówimy, to operacja specjalna wojny brak.
Zwykłe unikanie czy sytuacja że pokłócimy się występują wszędzie.
Tylko że w organizacji mamy szacunek dla jehowy, to jehowa nakazuje w ramach miłość unikanie całkowite członków rodziny.
Celem jest ratowanie życia osoby obwinionej żeby jehowa nie zgładził jej w armagedonie.
Znam osobiści 2 braci jeden wykluczony w 80 latach, drugi został w strażnicy zmarli tak ze 4 lata temu w odstępie roku nie odezwali się do siebie do konnica, skłócili też swoje rodziny.
Wszystko w imię jehowy że ratuje bratu życie, ten co został w strażnicy bo drugi wrócił do wiary katolickiej żeniąc się ponownie z katoliczką.
Był wzorem lojalność nie ugiął się pozostał wierny jehowie, tak działa to w życiu jak pamięć o pionierce odmówiła leczenia i do konnica głosiła miała białaczkę lekką, wyleczalną ale krew była konieczna na początku terapii.
W świecie idealnym masz racje, tylko że żyjemy w zwykłym i jak wzywasz do nienawiść zachęcasz do znęcani się emocjonalnego, to na pewno ktoś przegnie i to szybciej niż później
Zresztą przeczytaj pasiće jak to brzmi, czy nie wzywają do nękania starszymi zwykłych głosicieli, to jest systemowe dlatego jest takie złe.
Myślisz że starszyzna lubi pójść do babci, żeby nie odwiedzała córki i wnucząt bo jehowa tak wymaga.
Ja tak rozumiem kwietniowe 2024 pasiće, ty inaczej rozumiesz.             
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: donadams w 31 Lipiec, 2024, 09:10
Podziwiam was, że jeszcze próbujecie merytorycznej dyskusji w temacie tak oczywistym. Wydaje mi się, że dość często mam przyklejaną łatkę a to kogoś z Nadarzyna, a to jakiegoś starszego-mizogina, także przez osoby, które są obecne w tym wątku, a jednak moja obrona organizacji nigdy nie jest tak absurdalnie daleko posunięta i nie dotyczy rzeczy, których nie da się bronić. Właśnie tak widzę naukę o wykluczaniu czy usuwaniu ze zboru. Nie da się jej bronić zarówno na gruncie społecznym jak i biblijnym. Autorytet tzw. "Jehowy" w osobie Ciała Kierowniczego jest tutaj tak silny, że ci ludzie mają to wdrukowane w swoje głowy i najczęściej tak długo, jak nie zobaczą innych kwestii czy też nie dotknie to ich najbliższych, nie są w stanie spojrzeć na to tak, jak normalni ludzie.

Pomijam już to, że na moje wywody otrzymałem albo tylko jedno zdanie wyrwane z kontekstu, albo dwa słowa, które nie odniosły się do wartości merytorycznej argumentów. To co ja tutaj jeszcze robię? Myślę, że już nic mądrego nie napiszę bez powtarzania się, także życzę Wam tutaj dużo szczęścia w tym wątku z naszym nowym pretendentem do roli Pierwszego Trolla tego forum :)
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Gostek w 31 Lipiec, 2024, 12:19
Przez Twój wpis przebija złość i ból, nawet po latach. Ale wczytaj się w to co napisałaś. W Twoich słowach tez jest mnóstwo osądów i uogólnień.
Skąd wiesz, że nikt nie wnikał? Nie wiesz tego, to Twoja ocena wszystkich.
Jaka masz pewność, że nikt głębiej się nie zainteresował Twoją sytuacją? Może też, czego  nie wiesz były jakieś okoliczności, które ni pozwoliły komuś zareagować, tak, abyś była zadowolona. A może ktoś próbował, ale się nie udało? Może działanie nastąpiło po czasie, po jakiś próbach, ale Ty ze swej strony widzisz to inaczej.
Estera,
żeby było jasne! Nie odbieram Ci prawa do Twoich odczuć, myśli i osądów. Masz prawo do Twojego punktu rozumienia i przeżywania swojej sytuacji. Dzięki, że dzielisz się swoją recepcją sytuacji.

Boże, ja nie bronię ŚJ, zwłaszcza TS, jednak jak słucham opowieści różnych osób, to rodzi się we mnie myślenie, że dochodzi do jakiegoś rozszczepienia w wielu ludziach. Tak jak kiedyś życie oddawali za orga, tak teraz przeciwnie, robią wszystko, aby dokopać niedobrym byłym współbraciom.

Jest w tym jakiś dziwny mechanizm. Ja zaś znam siostrę, która ze zboru odeszła po napisaniu listu już 15 lat temu. I do dziś dzwonią do niej Świadkowie (byłe siostry), oferując pomoc w różnych kwestiach. Pytają jak się ma, dorzucając przy okazji trzy grosze, jak dobrze by było gdyby wróciła. Ona oczywiście wytrwale mówi nie, i przy tej okazji uświadamia ich, o przekrętach TS.

Przykładów jak ludzi. Te trudne niewątpliwie smucą. Ostracyzm to bardzo niepokojąca sprawa. Niemniej, myślę, że często jest łatką, którą dopinamy byłym współwyznawcom, mówimy o nim, gdy nie mamy odwago odejść z orga, itp.






Ta historia o byłej siostrze,która to odeszła od zboru przed 15ma latami i którą to inne siostry się nadal opiekują i wspierają nawet finansowo jest kompletnie z d..py Jest tak niewiarygodnie prawdziwa,że wręcz nierealna.

Dlatego nie dźiw się ,że Cię w tym wątku tak wielu na poważnie nie bierze.Widać,że sam nigdy nie przeżyłeś tego ,co przechodzą byli już bracia i siostry po wyjściu z tej zakłamanej organizacji .Wydajesz opinie z punktu widzenia obserwatora,bo gdybyś przechodził wszstkie te rzeczy związane z ostracyzmem ,pisałbyś zupełnie coś innego ..🫤
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 31 Lipiec, 2024, 13:21
CK napisało:

*** w09 1.3 s. 13 ***
Ówcześni przywódcy religijni grozili ostracyzmem każdemu, kto wierzył w Chrystusa

Dzisiaj jest ostracyzm 'odwrotny':

"Obecni przywódcy religijni ŚJ grożą ostracyzmem każdemu, kto przestał wierzyć w Jehowę". ;)
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Estera w 31 Lipiec, 2024, 13:30
Co do ostracyzmu: (...)
Strażnica w sądzie pokaże książkę Paście, gdzie piszą jak wół że w rodzinie można mieć taki kontakt,
ale potem sąd pokazuje ich filmiki - jak rodzice nie odbierają od córki żadnych telefonów.
A potem... idą sobie tacy przykładni głosiciele do ludzi i czytają im o "braku naturalnych uczuć" (...)
   Dokładnie tak, cichybobie :)
   Doskonale ująłeś te ich podwójne mierzenie.
   W stosunku do swoich niewykluczonych i wykluczonych i tych co sami odeszli braci i sióstr demonstrują jakże mocno są wyzuci z naturalnych uczuć.
   Ale dla największego łajdaka, pijaka, złodzieja, narkomana, więźnia czy prostytutki studiującego z nimi, zawsze będą mieli cały wachlarz serdecznych uczuć.
   A nawet zaoferowaną pomoc w różnych kierunkach i miejsce w samochodzie do wożenia na zebrania.
   Bardzo często właśnie ta hipokryzja nieraz doprowadzała mnie do zaskakujących wniosków i wątpliwości jak jeszcze tam byłam.
   Co w końcu doprowadziło mnie do miejsca, w którym obecnie jestem.
   Bo jakoś nigdy wewnętrznie nie mogłam się pogodzić z takim stanem rzeczy.
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: ihtis w 31 Lipiec, 2024, 14:44

Wydajesz opinie z punktu widzenia obserwatora, bo gdybyś przechodził wszstkie te rzeczy związane z ostracyzmem ,pisałbyś zupełnie coś innego ..🫤

No widzisz, sęk w tym, że ja nie wydałem żadnych opinii, w pierwszym poście, zadałem pytanie, nie stwierdzając żadnej kategorycznej opinii. W dalszej części rozumiem, że rozmawiamy. No ale część Forumowiczów, zaczęła mnie atakować. Dobrze, spokojnie przetrzymam to, licząc na dyskusję, w której każdy może się wypowiedzieć i nie być nazwany trolem, czy jakkolwiek inaczej źle. I mam nadzieję, że nie musimy we wszystkim być jednomyślni, jak to ma miejsce w grupach sektowych.

Mimo wszystko, uważam, że pośród całego ostracyzmu, w gronie Świadków Jehowy są ludzie porządni. Wielu ma niestety przemielony umysł, i po wyjściu walczą dalej z każdym, kto myśli inaczej. Inni jakoś sobie radzą bez konieczności konfrontacji.

Do Świadków Jehowy dołączają różni ludzie, z różnymi sytuacjami życiowymi i znajdują tam to czego im w życiu dotychczasowym brakowało. Inni odchodzą z orga bo odkrywają świat na zewnątrz, i są pociągani innymi wartościami, aniżeli te, w których wyrośli. I to normalne. Gorzej, jak temu wyjściu towarzyszy ostracyzm - to oczywiste. Niemniej zbór ma prawo sam decydować, że nie chce mieć kontaktu z jakąś osobą, która decyduje się zerwać kontakt z owym zborem. I problem zaczyna się, np. gdy zbór chce opuścić syn czy córka, małżonek, a reszta rodziny nie ma takiego zamiaru. Rozdarcie niszczy, dla mnie to oczywiste.
Tak sobie myślę, że ostracyzm swe źródło ma w ogólnym dysfunkcyjnym zorganizowaniu niektórych religii, ścisłych strukturach, itp. które muszą być, a które stwarzają ramy dla nadużyć. Więc może mają racje Ci, którzy po wyjściu nie chcą należeć do żadnej zorganizowanej religii?
 


Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: cichybob w 31 Lipiec, 2024, 14:50
No widzisz, sęk w tym, że ja nie wydałem żadnych opinii, w pierwszym poście, zadałem pytanie, nie stwierdzając żadnej kategorycznej opinii. W dalszej części rozumiem, że rozmawiamy. No ale część Forumowiczów, zaczęła mnie atakować. Dobrze, spokojnie przetrzymam to, licząc na dyskusję, w której każdy może się wypowiedzieć i nie być nazwany trolem, czy jakkolwiek inaczej źle. I mam nadzieję, że nie musimy we wszystkim być jednomyślni, jak to ma miejsce w grupach sektowych.

Mimo wszystko, uważam, że pośród całego ostracyzmu, w gronie Świadków Jehowy są ludzie porządni. Wielu ma niestety przemielony umysł, i po wyjściu walczą dalej z każdym, kto myśli inaczej. Inni jakoś sobie radzą bez konieczności konfrontacji.

Do Świadków Jehowy dołączają różni ludzie, z różnymi sytuacjami życiowymi i znajdują tam to czego im w życiu dotychczasowym brakowało. Inni odchodzą z orga bo odkrywają świat na zewnątrz, i są pociągani innymi wartościami, aniżeli te, w których wyrośli. I to normalne. Gorzej, jak temu wyjściu towarzyszy ostracyzm - to oczywiste. Niemniej zbór ma prawo sam decydować, że nie chce mieć kontaktu z jakąś osobą, która decyduje się zerwać kontakt z owym zborem. I problem zaczyna się, np. gdy zbór chce opuścić syn czy córka, małżonek, a reszta rodziny nie ma takiego zamiaru. Rozdarcie niszczy, dla mnie to oczywiste.
Tak sobie myślę, że ostracyzm swe źródło ma w ogólnym dysfunkcyjnym zorganizowaniu niektórych religii, ścisłych strukturach, itp. które muszą być, a które stwarzają ramy dla nadużyć. Więc może mają racje Ci, którzy po wyjściu nie chcą należeć do żadnej zorganizowanej religii?

Problemem jest to, że do orga może wejść, ale potem przez psychiczny i emocjonalny szantaż ciężko wyjść. Ciało Kierownicze zamiast wprost mówić: "Tak, stosujemy ostracyzm - uważamy, że to biblijne bla bla bla" odwraca w sądach kota ogonem, zaś rzeczywistość jest taka, że ludzie są bombardowani że muszą być lojalni wobec nich / Jehowy, Jezusa etc. i koniecznie zerwać kontakty. Nie ma opcji, że ktoś by samemu podjął taką decyzję, ale jak grozi mu utrata reputacji / "przyjaciół" czy "przywilejów" to jest w stanie to zrobić. Tłumacząc sobie, że "Bóg tego ode mnie oczekuje", co jest kłamstwem i głupotą.
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Reskator w 31 Lipiec, 2024, 15:05
O czym rozmawiacie o ostracyżmie? :) :D
Czytając te posty i stojąc na wzgórzu myślę że ihtis doświadcza ostracyzmu na forum.
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Gostek w 31 Lipiec, 2024, 15:26
Prawdą jest ,że z ostracyzmem możemy się spotkać wszędzie ,np.w pracy czy w szkole. Ja wraz z moją żoną po raz pierwszy poznaliśmy jak to działa ,kiedy to zainteresowaliśmy się religią Świadków Jehowy a w szczególności ,kiedy to oświadczyliśmy ultra katolickim rodzicomże z powodów wyznawanej religii nasze dzieci nie będą ochrzczone w ich religii. 5 dłuuugich lat musiało upłynąć,kiedy to razem wspólnie usiedliśmy wspólnie do jednego stołu.Wcześniej oni wyparli się nas kompletnie i nachodząc na siebie na ulicy ,katoliccy rodzice widząc nas przechodzili na drugą stronę. Potem po 5 latach powiedzieli nam ,że przykro im ,że się tak zachowywali ale nie mogli pogodzić się z faktem ,że porzuciliśmy religię,w której byliśmy wychowywani i przyłączyliśmy się do Jehowów. Fakt faktem,że doznaliśmy z ich strony ostracyzmu,z tą jednak różnicą,że to była tylko i wyłącznie ich własna decyzja.Nikt inny na nią nie wpłynął.

Teraz ,jednak kiedy na co dzień przechodzimi podobną sytuację,tylko ,że od strony współbraci z którymi łączyła nas wspólna wieloletnia przyjaźń ,wpływna to mają inni ludzie,ludzie zza oceanu i ich posłuszne pachołki w zborach, którzy dawają swym owieczkom "dobre rady od Jehowy". Jest to inna forma ostracyzmu,taka niejako z "urzędu" .Tam są nią ludzie  zaprogramowani ,by ten ostracyzm praktykować na innych ludziach i to nie ważne ,czy tych ludzi lubią czy też nie.Góra zadecydowała i tak ma być .!

Jest to nieludzkie i brutalne działanie wywierane na innych,które powinno być z urzędu tępione.
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: spawarka noego w 31 Lipiec, 2024, 15:49
Czytając te posty i stojąc na wzgórzu myślę że ihtis doświadcza ostracyzmu na forum.

Jaki tam ostracyzm? Troszeczkę przesadzasz. To zwyczajny, prewencyjny pręgierz towarzyski jest raptem.

A że wątek trącił prowokacją, zdarzyć się mogło i kamienowanko.
 :)
Wszak nick autora czytany wspak ciemną stroną mocy wionie...  ;D
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 31 Lipiec, 2024, 16:19
(mtg): ostracyzm, to potoczne zdarzenia w społeczeństwie nawet w małżeństwie.
Żona mówi do męża, STOP - seksu na tydzień, to kara!!! ''misiu'' z uśmiechem odwraca się w drugą stronę na łożnicy małżeńskiej.
Co czyni ''męż'', jest rozczarowany takim splotem wydarzeń z p. Rączkowską idzie w tany, nieeeeeeeeee  na kolejny wieczór, to pielgrzymka na nocne motylki.
W niedługim czasie żoncia jest z nieodzownym wibratorem - tak przedstawia się małżeński ostracyzm (FFF)   
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: ihtis w 31 Lipiec, 2024, 16:30
... To zwyczajny, prewencyjny pręgierz towarzyski jest raptem.


Pięknie powiedziane  ;D

.... przechodzimi podobną sytuację,tylko ,że od strony współbraci z którymi łączyła nas wspólna wieloletnia przyjaźń.
Jest mi bliskie to co piszesz, boli chyba najbardziej to, że odwracają się od Ciebie ludzie, którzy latami twierdzili, że są braćmi. Zakładając jednak, że tak, jak napisałeś, są zaprogramowani, to na ile można ich winić? Zdaje się że są też ofiarami systemu, choć to Ty w tym najbardziej cierpisz. Z innej strony, każdy podejmuje decyzje. I dobrze by pewnie było, żeby bracia potrafili powiedzieć od siebie stop ideologii Towarzystwa Strażnica.


Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 31 Lipiec, 2024, 16:45
(mtg): bracia, przyjaciele!  :o w (Ww), toż to wielkie ''PISANKI" czyli (jaja) - to absurdalne stwierdzenie, tak mnie rozwalił ten komentarz, że mam cały mokry monitor jak to czytam, dawno takiego ubawu nie zaznałem.
W tej sekcie PRZYJAŹŃ nie istnieje, to budowanie zamku na piasku - pozdrawiam   
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 31 Lipiec, 2024, 16:57
Na co komu to nieszczere dzień dobry.
Zwykła przyzwoitość, dobre wychowanie, czy też normalna ludzka empatia powinna skłaniać do przywitania się z osobą którą znamy. Wystarczy właśnie to zwykłe dzień dobry, albo cześć. No ale widocznie śJ tych cech brakuje.
Tym bardziej że jeszcze kilka miesięcy wcześniej przytulali nas, mówili że nas kochają (szczególnie robili to na kongresach) a jak odeszliśmy to udają ze nas nie znają. Mi to trąci hipokryzją. Jakby naprawdę nas kochali, jak o tym zapewniali, to mieliby gdzieś czy jesteśmy śJ czy nie.
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: ihtis w 31 Lipiec, 2024, 23:36
... a jak odeszliśmy to udają ze nas nie znają.

Myślę, że strach jaki  siedzi w umysłach wielu Świadków Jehowy sprawia, że nie maja w sobie siły być ludźmi zdolnymi do szczerych gestów. Czyż wszelkie zebrania to nie jest gra pozorów.
Mimo wszystko wciąż zastanawiam się, czy na zachowania "ostracyjne" nie należy patrzeć w kontekście tego, że mamy do czynienia z ludźmi zastraszonymi doktrynalnie i psychologicznie równocześnie. To nie usprawiedliwia nikogo oczywiście. Ale stwierdzenie tylko, że są zmanipulowani też niewiele daje.
Myślę, że osobiste świadectwo normalności jest najcenniejsze. Rozumiem jednak również tych, co odeszli, i też separują się od przeszłych doświadczeń, ludzi i miejsc, tak by zachować zdrowie psychiczne. Takie ich prawo i wybór, choć z perspektywy osób pozostających w orgu może to wyglądać inaczej i mogą myśleć podobnie o nas, jak my myślimy o nich.

Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 01 Sierpień, 2024, 10:19
Myślę, że osobiste świadectwo normalności jest najcenniejsze. Rozumiem jednak również tych, co odeszli, i też separują się od przeszłych doświadczeń, ludzi i miejsc, tak by zachować zdrowie psychiczne. Takie ich prawo i wybór, choć z perspektywy osób pozostających w orgu może to wyglądać inaczej i mogą myśleć podobnie o nas, jak my myślimy o nich.
Następny przykład... mieszkam w małej wsi. Wszyscy się tu znają. Jest kilka domów śJ. Kiedy przejeżdżam przez wieś i widzi mnie z podwórka jeden ze śJ. Zawsze kiwnie ręką na powitanie. Ale to tylko jak jest sam. Jak w jego obejściu jest jeszcze jego żona, to co najwyżej nieznacznie skinie głową. A kiedy idę z żoną na spacer, a oni idą z naprzeciwka to odwracają głowy w drugą stronę.  ;D.
W tej wsi jest mały sklepik spożywczy. Stoję rano w kolejce i za mną wchodzi jedna z tutejszych śJ. Zobaczyła mnie i nie stanęła za mną w kolejce. Wyszła na zewnątrz i tak długo tam była aż wyszedłem.
Czy to jest normalne?
Tytuł: Odp: Ostracyzm - a może trochę przesadzamy?
Wiadomość wysłana przez: Blue w 01 Sierpień, 2024, 12:30
Myślę, że strach jaki  siedzi w umysłach wielu Świadków Jehowy sprawia, że nie maja w sobie siły być ludźmi zdolnymi do szczerych gestów. Czyż wszelkie zebrania to nie jest gra pozorów.
Mimo wszystko wciąż zastanawiam się, czy na zachowania "ostracyjne" nie należy patrzeć w kontekście tego, że mamy do czynienia z ludźmi zastraszonymi doktrynalnie i psychologicznie równocześnie. To nie usprawiedliwia nikogo oczywiście. Ale stwierdzenie tylko, że są zmanipulowani też niewiele daje.
Myślę, że osobiste świadectwo normalności jest najcenniejsze. Rozumiem jednak również tych, co odeszli, i też separują się od przeszłych doświadczeń, ludzi i miejsc, tak by zachować zdrowie psychiczne. Takie ich prawo i wybór, choć z perspektywy osób pozostających w orgu może to wyglądać inaczej i mogą myśleć podobnie o nas, jak my myślimy o nich.

Co Ty chcesz powiedzieć człowieku? To Świadkowie nagrywają filmiki instruktarzowe dla swojej trzody, by nie odbierali telefonów od wykluczonych dzieci. To Świadkowie przedstawiają tych, którzy odchodzą jako chorych psychicznie. To w końcu Świadkowie szantażują pozostałych w zborze, by nie kontaktowali się z tymi, których "usnięto" (zgodnie z nowomową) bo inaczej oni też zostaną "usunięci".

Naprawdę, musisz być trollem, jeżeli zrównujesz zachowanie exów i członków organizacji.