Dziękuję za ten potrzebny temat.
Za moich czasów była taka zasada przy liczeniu godzin, że między jedną a drugą rozmową można było wliczać w raportowany czas maksimum do 30 minut przeznaczone na dojście lub dojazd do kolejnego słuchacza. Więc, co robili niektórzy pionierzy i głosiciele? Porozmawiali przy wychodzeniu z domu lub miejsca zbiórki z jakimś sąsiadem czy znajomym bardzo krótko na temat zbliżony do biblijnego, po czym udawali się dalej, a czas już im się liczył.
Znałem też takie pionierki i głosicielki, które odwiedzały stare znajome, rozmawiały na wiele tematów niezwiązanych z Biblią, ale trochę rozmawiały o Biblii również, lecz liczyły cały ten czas do sprawozdania. A że i one, i ich znajome były rozmowne i towarzyskie, to z takich spotkań niejednokrotnie wychodziły zaraportowane 3 godziny z każdego spotkania. Nie wiem, czy niektórzy mężczyźni robili coś podobnego. Może Wy macie jakieś podobne przykłady.