Uważam i pewnie zgodzicie się ze mną że w ORG brakuje Odwagi.
Bracia są stłamszeni w jeden kokon. Pod przykrywką "jednosci" i " pokoju" stłamsza się poszczegolne osobowości.
Nie można odwaznie czegos zrobic i powiedziec. Wszyscy mają "grać i śpiewać" jednakowo. Nie moża wychodzic przed szereg!
Takajaja. Jeśli chodzi o ten aspekt życia świadka Jehowy czyli ogólnie odwagę, podzieliłabym to na trzy jej rodzaje.
Pierwszy, to ... Odwagę pozostania w tej organizacji pomimo informacji, że to jeden wielki szfindel.
Swoistego udawania bycia z nimi, choć się z nimi nie jest.
Chodzenia na zebrania, zgromadzenia, do służby, na Pamiątki itp., najczęściej ze względu na rodzinę, współmałżonka, dzieci, wnuki.
Trzeba tu mimo wszystko mieć odwagę, żeby w tych błyskach nowych świateł tam tkwić i nie zwariować.
I jeszcze zachować swoją indywidualność.
Bo jesteśmy -entym/nie -entym pokoleniem w rodzinie.
A wokół nas całe życie krążył świat strażnicy
Drugi rodzaj odwagi. To odwaga w przyjęciu i przyznaniu przed samym sobą, faktów takimi jakie one są dotyczące tej sekty.
Uznania, że to sekta i uznania, że ileś tam lat tkwiło się w tym kłamstwie religijnym.
I jeszcze innych się do tego przekonywało.
Bo wielokrotnie, najtrudniej jest uporządkować siebie i być uczciwym przed samym sobą.
To jest bolesne bardzo, ale bardzo opłacalne, bo zyskuje się mentalną wolność.
A wielu, tak przynajmniej wynika z moich doświadczeń, boi się wyjścia z tej iluzji w realny świat
A trzeci rodzaj odwagi. To ten, że wychodzisz mentalnie, przyjmujesz fakty takie jakimi one są.
Zrywasz całkowicie z tymi tzw., teokratycznymi zwyczajami.
I jeszcze tkwiąc tam oficjalnie, masz pragnienie pomocy innym, wiedząc, na co się narażasz.
Bo jednak łatwiej jest działać z pozycji bycia poza organizacją.
Niż tym, którzy chcą coś zrobić z ukrycia
CO DO INDYWIDUALNEGO WYBORU SWOJEJ POZYCJI PRZEZ KAŻDEGO Z NAS, POWIEM TAK. Przeczytałam na tym forum mnóstwo różnych historii, są tu ludzie wszelakiego przekroju odwagi.
Wielu jest w takiej sytuacji, jak ja, że oficjalnie jesteśmy tam, ale już nie jesteśmy z nimi, a raczej przeciwko przede wszystkim praktykom strażnicy.
I jej bardzo szkodliwej i wyniszczającej polityce wobec każdego człowieka.
Uważam, że przed zagrożeniami, jakie stwarza "strażnica", trzeba ostrzegać.
Nie patrząc już na wiele rzeczy świadkowskim czarno-białym okiem, szanuję decyzje poszczególnych forumowiczów
co do ich indywidualnego wyboru pozycji przed watch tower.
Takajaja. I tak jak wspominałaś, jest mnóstwo sytuacji, które powodują, że podejmujemy takie a nie inne decyzje co do wyjścia/pozostania z tej organizacji.
Szanuję bardzo indywidualne wybory każdego, wychodząc z założenia, że to ich indywidualne prawo.
I w związku z tym, nie potrafię absolutnie zrozumieć bardzo krytycznej, wręcz czasami złośliwej postawy niektórych w kwestii tych wyborów.
I realnych prób dyktowania czy wywierania presji, kto, co ma zrobić, czy powinien zrobić, czy musi zrobić !!!
To jest wręcz aż groteskowo śmieszne, gdy się weźmie pod uwagę, co w tej sekcie przeżyliśmy, czy nadal przeżywamy.
Szczególnie wtedy, gdy tam spędziliśmy kilka dekad swojego życia.
I wiemy, co to jest zniewolenie przez dyktaturę religijną strażnicy, umysłu jednostki.
Pozdrawiam.