Łoj, łoj...ale żeście się rozkokosiły i dobrze.
Chyba nie do końca się rozumiemy, ja nikogo nie potępiam, nikim nie gardzę i nie gardziłam, nawet świadkami, od których wiele w życiu wycierpiałam. Szanuję każdego człowieka, mogę tylko zgadzać się lub nie z jego postępowaniem, zasadami itp...Mnie zwyczajnie chodziło o dorabianie ideologii do pozostawania tam. Kto chce niech będzie, bo ma taką potrzebę, czuje się tam dobrze lub jest tam szczęśliwy, jego prawo. I taka osoba też musi mieć odwagę, aby się do tego przyznać, że to jej miejsce na ziemi. A nie czarować....
Jednak gdy ktoś w sobotę siedzi tu i syczy na świadków, a w niedzielę biegnie do służby, na zebranie i tam czyni swoją powinność to już...inna bajka.
Nikogo nie wybudzałam, nie wybudzam i wybudzać nie będę, to ludzie sami do mnie przychodzą by ze mną ''walczyć'' lub aby '' wytrzeć im nosa'' gdy im źle. Dlaczego nie zajmuję się wybudzaniem? Bo już raz ludzi uszczęśliwiałam, wmawiałam im cuda wianki podczas głoszenia i obiecałam sobie...nigdy więcej. Mało tego, są osoby które wróciły do zboru, bo po naszej wspólnej analizie uznali, że tam im jednak będzie lepiej. I do tego też mam odwagę się przyznać.
Nie wstydzę się swoich słabości i nie wypieram potknięć. Jeśli biegam po schodach, zamiast jechać windą, to nie czaruję ludzi że jestem taka fit, sprawna, zwinna, zdrowa, to mój sposób na sprawność i w ogóle.... Ja zwyczajnie boję się sama wsiąść do windy.
Tak samo jak nigdy nikomu nie wmawiałam, że było mi łatwo odejść, nieraz chciałam umrzeć z bezradności, odrzucenia i potępienia przez całą świadkowską rodzinę w jakiej się wychowałam. A nowa? Ta też mi nie szczędziła bęcków, dla nich byłam jehówka albo ta z kociej wiary i dla większości nadal jestem.
Zapytajcie naszej Matyldy jak to jest odejść i byciu samym jak palce, gdy nie ma internetu, takich miejsc jak to, a człowiek się czuje jako jeden jedyny taki zły na świecie.
Estera, gdybym była zacięta ( mając dowody i świadków) to bym ludzi którzy mnie w jakiś sposób zniesławili, pomówili, oczerniali zawlokła przed sąd i domagała się zadośćuczynienia. A ja odpuszczam, bo nie jestem konfliktowa, ale...nigdy nie zapominam.
Ludziom włos się nie jeży od tego, że ktoś ma odwagę napisać publicznie swoje zdanie, ale od tego co niektórzy potrafią robić za plecami, próbując w podły sposób coś dla siebie ugrać.
Ja Cię uprzedzam, Ty mnie nie tykaj, bo...inni przy mnie to pluszowe misie. Kurz opadał, ale smród pozostał.