Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Radość ze służby?  (Przeczytany 5039 razy)

Offline Rutheford

  • Nieochrzczony głosiciel
  • Wiadomości: 33
  • Polubień: 110
  • ...na obraz Boży go stworzył (logiczny Bóg)
Radość ze służby?
« dnia: 12 Wrzesień, 2019, 09:37 »
Cześć. Nasuwa mi się pytanie: w jaki sposób odczuwaliście radość ze służby jako głosiciele (głoszenie od drzwi do drzwi, odwiedziny ponowne itp.).

Przyznaję, że nie lubiłem nigdy tej gałęzi. Męczyło mnie to... Nawet było mi wstyd, że idę jak akwizytor i gadam o czymś, co ludzi nie interesuje... Od kilku lat nie uczestniczę w tym... Na szczęście nikogo nie wciągnąłem, nie zrekrutowałem :) :)  Dla mnie to bezskuteczna metoda... Może w afryce... ale nie tu...
Piszcie pozytywy i negatywy - będziemy mieli obraz z różnych punktów widzenia...


Offline Fantom

Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #1 dnia: 12 Wrzesień, 2019, 10:05 »
 Radość była proporcjonalna do zostawionych publikacji:) i do odwiedzin ponownych. Ja lubiłem udzielać się w gloszeniu, ale nie zgłaszałem się na zebraniu. Tam dopiero widziałem bezsens powtarzania tego, co przed chwilą zostało przeczytane w akapicie.
''Brak sprzeciwu wobec błędu jest jego zatwierdzeniem, a niebronienie prawdy oznacza jej tłumienie''
 Ignoruję: Tusia,tomek_s


Offline klara kot

Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #2 dnia: 12 Wrzesień, 2019, 10:42 »
Moim zdaniem radość tak naprawdę wynika z poczucia dobrze spełnionego obowiązku, satysfakcja że się "dobrze" wykorzystało czas. Druga kwestia- zwłaszcza jeśli ktoś stresuje się głoszeniem- radość pojawia się po powrocie ze służby, bo już koniec stresu ;) gdyby służba sprawiała nam radość to byśmy chętnie do niej wyruszali a nie z niej radośnie wracali


Offline zona_abrahama

Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #3 dnia: 12 Wrzesień, 2019, 11:03 »
Moim zdaniem radość tak naprawdę wynika z poczucia dobrze spełnionego obowiązku, satysfakcja że się "dobrze" wykorzystało czas. Druga kwestia- zwłaszcza jeśli ktoś stresuje się głoszeniem- radość pojawia się po powrocie ze służby, bo już koniec stresu ;) gdyby służba sprawiała nam radość to byśmy chętnie do niej wyruszali a nie z niej radośnie wracali

O, taaaak. Ta myśl, że zrobiłam coś co do mnie należało.

A samej służby nie lubiłam. Zawsze mnie stresowała i uważałam, że przeszkadzamy ludziom. Najbardziej nie lubiłam, jak co jakiś czas któryś ze starszych wpadał na cudowny pomysł głoszenia w święto np. 11 listopada, 25 grudzień - bo wtedy ludzie są w domu więc trzeba do nich iść.


Offline Tokaji

Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #4 dnia: 12 Wrzesień, 2019, 11:29 »
Mnie służba nie sprawia radości, wprowadza wręcz otępienie na potrzeby ludzi dookoła mnie. Kiedy skupiam się na głoszeniu, nie mam  już sił i chęci pomagać innym w praktyczny sposób, co nie jest odzwierciedleniem chrześcijańskiej miłości. Od kiedy ograniczyłem swój udział w służbie dla WTS, czuję jak w oparciu o czytanie Biblii w różnych przekładach odradza się w moim sercu prawdziwa miłość do otaczających mnie ludzi bez względu, czy są z orga, czy nie.

Miłość którą okazywałem wcześniej podczas głoszenia była plastikowa i nadmuchana presją i wymaganiami organizacji. Teraz wiem, że służba to pozyskiwanie i indoktrynowanie osób, które o Biblii nie mają zielonego pojęcia. Jestem w orgu i pewnie przez najbliższych kilaka lat będę ze względu na rodzinę i paru przyjaciół którym bardzo chcę pomóc.

Ps. Służba, to dla mnie dobry sposób, żeby spędzić czas z osobami, z którymi nie mam czasu spotkać się w innych okolicznościach i tak na to patrzę, żeby wytrwać :)
"Ci, którzy marzą w nocy, budzą się i stwierdzają, że to był sen.
Ci, którzy marzą w dzień, są niebezpieczni, bo robią wszystko, żeby te marzenia spełnić."


Offline Tokaji

Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #5 dnia: 12 Wrzesień, 2019, 12:14 »
Wybaczcie, że się rozgadałem, ale jako przebudzony świadek Jehowy nie bardzo mam komu to powiedzieć. Myślę, że służba dla WTS jest także procesem znieczulającym nas na dobro pochodzące od tak zwanych "ludzi ze świata". Służba w 95% to odmowy ze strony rozmówców, przez co w głowie tworzy się obraz ignorantów, niewdzięcznych, niemiłych i to pozostaje w człowieku podświadomie przez cały czas. Z perspektywy czasu z przykrością stwierdzam, że osoby którym głosiłem i które gdzieś tam znam ze świata, były i są bardziej życzliwe ode mnie i niektórych braci z mojego zboru.
"Ci, którzy marzą w nocy, budzą się i stwierdzają, że to był sen.
Ci, którzy marzą w dzień, są niebezpieczni, bo robią wszystko, żeby te marzenia spełnić."


Offline Sebastian

Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #6 dnia: 12 Wrzesień, 2019, 12:17 »
radość ze służby? byłem nawet pionierem ale służba nie sprawiała mi nigdy radości...

Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


DeepPinkTool

  • Gość
Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #7 dnia: 12 Wrzesień, 2019, 12:50 »
Ja niestety nie bardzo mam czym się pochwalić, otóż 3 osoby wkręcone przeze mnie w sektę są nadal czynne i aktywne. Czy miałem radość ze służby? Raczej uznawałem to za coś oczywistego, skoro wierzę w to co wierzę. Obowiązek ogłaszania armagedonowych planów Jehowi i wiążąca się z tym odpowiedzialność za życie bliźnich. Moja prawdziwa aktywność przypadła na lata 90-te XX wieku. Wtedy jeszcze wierzono, że pokolenie 1914 wejdzie do Nowego Świata. Trzeba by było nie mieć serca by wierzyć w to i o tym nie głosić. Tak mi się zdawało. Dziś wiem, że może i serca mi wtedy nie brakowało ale rozumu na pewno  ;) ;D >:D


Offline Brat Kardyga

Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #8 dnia: 12 Wrzesień, 2019, 15:00 »
Podczas mojej 20-sto letniej "kariery" w orgu na oficjalnym głoszeniu byłem może ze 30 razy.
Migałem się jak mogłem żeby nie łazić po chałupach, było to dla mnie mocno stresujące. Na sprawozdaniach wypisywałem kilka fikcyjnych godzinek żeby się odczepili, że nie głoszę.
Pod koniec mojego pobytu w tej pseudo bożej organizacji przestałem składać sprawozdania. Na szczęście nikogo nie wciągnąłem do szeregów ŚJ.
Pamiętam jak kiedyś nie miałem wyboru i musiałem głosić sąsiadom i jeden z nich po wygłoszeniu mojego wstępu powiedział coś takiego : A idź pan w cholerę i nie zawracaj  mi głowy głupotami. Było mi bardzo głupio z tego powodu bo myślałem, że może chociaż sąsiad wysłucha co mamy do powiedzenia.
Generalnie unikałem głoszenia jak ognia.


Offline Technolog

Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #9 dnia: 12 Wrzesień, 2019, 17:36 »
Dziesiątki zebrań i słyszysz, że:
- to najważniejsza działalność na świecie
- to działalność ratująca życie
- to największa działalność edukacyjna na świecie
- to najważniejsze twoje zadanie
- to ratowanie ludzi z tonącego statku
- to radosna służba
- wszyscy mają radość ze służby
- ty też musisz mieć radość ze służby
- że jak się ktoś nie opowie to nie przeżyje Armagedonu
- że biada temu kto wie o zagrożeniu a nie ostrzega...

I tak siedzisz i myślisz... o co tu w ogóle chodzi, bo ty widzisz to w zupełnie inny sposób... i chyba jesteś jakiś dziwny..
« Ostatnia zmiana: 12 Wrzesień, 2019, 17:43 wysłana przez Technolog »


Offline Rutheford

  • Nieochrzczony głosiciel
  • Wiadomości: 33
  • Polubień: 110
  • ...na obraz Boży go stworzył (logiczny Bóg)
Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #10 dnia: 12 Wrzesień, 2019, 18:17 »
Głoszenie najważniejsze i największą pomocą dla ludzi!!!  Nigdy do mnie to nie przemawiało... Dla większości głosicieli myślących to kula u nogi.

Nie mogę zrozumieć, dlaczego nie tworzy się jakichś akcji rzeczywistego pomagania potrzebującym - np.zborowe przygotowanie kanapek (nawet prostych i tanich) i rozdawanie bezdomnym, biednym wraz z małą butelką wody. To kosztowałoby może 250-300 zł (chleb, pomidor albo ogórek, jajko gotowane pokrojone, jakaś tania wędlina) a można dla 100 osób zrobić przysługę... Albo jakaś zrzutka na środki czystości dla noclegowni... albo akcja - remontujemy noclegownie, jadłodajnie dla ubogich itp. Nawet sama usługa bez materiałów... Roboczogodziny i maszynogodziny społeczne.... To też fajny podarunek dla potrzebujących. Są brygady budowlane przecież... taki remont trwałby 2-5 dni przy tylu ochotnikach... a jakie świadectwo!! Jezus powiedział... jeśli pomagacie swoim to cóż wielkiego czynicie... czyż i ludzie z narodów tego nie czynią?

Jezus pomagał ludziom... czynnie - najpierw pomagał, a dopiero potem głosił... A czasem nawet głoszenie pomijał... Chyba że mam inne Pismo...


Offline Terebint

Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #11 dnia: 12 Wrzesień, 2019, 19:35 »
Dla mnie to była katorga, tortury. Kto wie czy bym mniej się nie stresował łażąc nago po ulicy...
"Dusza jest całym światłem... Ciemność jest spowodowana martwym sercem, które ożywić może ból". Hazrat Inayat Khan


Offline Trinity

Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #12 dnia: 12 Wrzesień, 2019, 22:39 »
a jakie znacie określenia? niwa pańska? praca pańska?
PR to maja dobry
idź głoś bo tym ratujesz ludzi. kto odmówi?
ale będąc młodą świadkówną głosiłam na prawdę z tego powodu.
myślałam że ratuję ludzi, że uświęcam imię boże itd.
te przejeżdżone kilometry na rowerze, te zdarte zelówki wszystko po to by czuć się dobrze
że się spełniło misję, i to może robiło robotę ze 20 lat temu. gdy transformacja raczkowała, i wszystkiego byliśmy ciekawi,
ale teraz kiedy wszystkiego mamy za dużo wts wylał dziecko z kąpielą. społeczeństwo sie odmóżdża, ma być łatwo, prosto i przyjemnie.
te stojaki, stażnice te czasopisma po 3 strony, uproszczony język, broszura z samymi obrazkami?
ja byłam ze szkoły, że robimy postępy, wzrastamy duchowo a nie cofamy się w rozwoju. wałkujemy trudne tematy a nie techniki sprzedażowe na zebraniach.
również nie przepadałam wycierać klatek, ale mam taki charakter że robię ze słabości swoją siłę.
ale wiecie co?
zawsze po wypowiedzianym wstępie czułam ogromną pustkę
choćby nie wiem jaki był, to później nic nie czułam albo ? i co? to już?  :o
coś na kształt że cobym nie opowiedziała to i tak chodzi o jedno.
wolałam robić dobre wrażenie, te merytoryczne dyskusję mnie męczyły


Offline Bugareszt

  • Pionier
  • Wiadomości: 757
  • Polubień: 848
  • Dzięki bogu jestem ateistą. Nigdy nie byłem w org.
Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #13 dnia: 13 Wrzesień, 2019, 05:53 »
Jak ktoś by Was jeszcze jak byliście w organizacji zapytał wtedy czy macie radość że służby to jaka była by odpowiedzieć ? Jak pytam teraz o to świadków to wszyscy odpowiadają że mają wielką radość
Nie mamy prawa naszej nieznajomości praw rządzących światem uważać za przejaw boskości. To tylko nasza niewiedza.


Offline Gandalf Szary

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 780
  • Polubień: 5166
  • Najbardziej boję się fanatyków.
Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #14 dnia: 13 Wrzesień, 2019, 07:50 »
Jeżeli głosisz regularnie dajmy na to trzy razy w tygodniu, to czynność ta staje się mechaniczna. Tak samo jak spanie, jedzenie, picie. Czy te czynności sprawiają radość? W pewnych okolicznościach tak. I podobnie jest ze służbą. Ale najczęściej umawiasz się i lecisz do służby jakbyś zjadł kotleta niekoniecznie smacznego w pośpiechu, aby zaspokoić głód.
 
Jeżeli o mnie chodzi to strasznie nie lubiłem bloków, zresztą do tej pory nie lubię, ze względu na to, że moglem spotkać osoby znajome oraz to, że sąsiedzi podsłuchiwali rozmowy. Było to krępujące dla mnie.
Czy odczuwałem radość ze służby? Raczej ze spełnionego obowiązku wobec mieszkańców, ostrzeżenie ich przed armagedonem. No i jeszcze przed Bogiem, gdyż On tego sobie życzy (Mat 24:14). Tak myślałem. Sama służba była mi obojętna. Obecnie nie brak mi tego, chodzenie po chałupach jest nienaturalne i stresujące. Jeżeli dana czynność stresuje czy można mieć z tego radość? 
« Ostatnia zmiana: 13 Wrzesień, 2019, 07:58 wysłana przez Gandalf Szary »
„Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest”.

Johann Wolfgang Gothe,