Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => ŻYCIE ZBOROWE, GŁOSZENIE, SALE KRÓLESTWA => Wątek zaczęty przez: Rutheford w 12 Wrzesień, 2019, 09:37

Tytuł: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Rutheford w 12 Wrzesień, 2019, 09:37
Cześć. Nasuwa mi się pytanie: w jaki sposób odczuwaliście radość ze służby jako głosiciele (głoszenie od drzwi do drzwi, odwiedziny ponowne itp.).

Przyznaję, że nie lubiłem nigdy tej gałęzi. Męczyło mnie to... Nawet było mi wstyd, że idę jak akwizytor i gadam o czymś, co ludzi nie interesuje... Od kilku lat nie uczestniczę w tym... Na szczęście nikogo nie wciągnąłem, nie zrekrutowałem :) :)  Dla mnie to bezskuteczna metoda... Może w afryce... ale nie tu...
Piszcie pozytywy i negatywy - będziemy mieli obraz z różnych punktów widzenia...
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Fantom w 12 Wrzesień, 2019, 10:05
 Radość była proporcjonalna do zostawionych publikacji:) i do odwiedzin ponownych. Ja lubiłem udzielać się w gloszeniu, ale nie zgłaszałem się na zebraniu. Tam dopiero widziałem bezsens powtarzania tego, co przed chwilą zostało przeczytane w akapicie.
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: klara kot w 12 Wrzesień, 2019, 10:42
Moim zdaniem radość tak naprawdę wynika z poczucia dobrze spełnionego obowiązku, satysfakcja że się "dobrze" wykorzystało czas. Druga kwestia- zwłaszcza jeśli ktoś stresuje się głoszeniem- radość pojawia się po powrocie ze służby, bo już koniec stresu ;) gdyby służba sprawiała nam radość to byśmy chętnie do niej wyruszali a nie z niej radośnie wracali
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: zona_abrahama w 12 Wrzesień, 2019, 11:03
Moim zdaniem radość tak naprawdę wynika z poczucia dobrze spełnionego obowiązku, satysfakcja że się "dobrze" wykorzystało czas. Druga kwestia- zwłaszcza jeśli ktoś stresuje się głoszeniem- radość pojawia się po powrocie ze służby, bo już koniec stresu ;) gdyby służba sprawiała nam radość to byśmy chętnie do niej wyruszali a nie z niej radośnie wracali

O, taaaak. Ta myśl, że zrobiłam coś co do mnie należało.

A samej służby nie lubiłam. Zawsze mnie stresowała i uważałam, że przeszkadzamy ludziom. Najbardziej nie lubiłam, jak co jakiś czas któryś ze starszych wpadał na cudowny pomysł głoszenia w święto np. 11 listopada, 25 grudzień - bo wtedy ludzie są w domu więc trzeba do nich iść.
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Tokaji w 12 Wrzesień, 2019, 11:29
Mnie służba nie sprawia radości, wprowadza wręcz otępienie na potrzeby ludzi dookoła mnie. Kiedy skupiam się na głoszeniu, nie mam  już sił i chęci pomagać innym w praktyczny sposób, co nie jest odzwierciedleniem chrześcijańskiej miłości. Od kiedy ograniczyłem swój udział w służbie dla WTS, czuję jak w oparciu o czytanie Biblii w różnych przekładach odradza się w moim sercu prawdziwa miłość do otaczających mnie ludzi bez względu, czy są z orga, czy nie.

Miłość którą okazywałem wcześniej podczas głoszenia była plastikowa i nadmuchana presją i wymaganiami organizacji. Teraz wiem, że służba to pozyskiwanie i indoktrynowanie osób, które o Biblii nie mają zielonego pojęcia. Jestem w orgu i pewnie przez najbliższych kilaka lat będę ze względu na rodzinę i paru przyjaciół którym bardzo chcę pomóc.

Ps. Służba, to dla mnie dobry sposób, żeby spędzić czas z osobami, z którymi nie mam czasu spotkać się w innych okolicznościach i tak na to patrzę, żeby wytrwać :)
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Tokaji w 12 Wrzesień, 2019, 12:14
Wybaczcie, że się rozgadałem, ale jako przebudzony świadek Jehowy nie bardzo mam komu to powiedzieć. Myślę, że służba dla WTS jest także procesem znieczulającym nas na dobro pochodzące od tak zwanych "ludzi ze świata". Służba w 95% to odmowy ze strony rozmówców, przez co w głowie tworzy się obraz ignorantów, niewdzięcznych, niemiłych i to pozostaje w człowieku podświadomie przez cały czas. Z perspektywy czasu z przykrością stwierdzam, że osoby którym głosiłem i które gdzieś tam znam ze świata, były i są bardziej życzliwe ode mnie i niektórych braci z mojego zboru.
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 12 Wrzesień, 2019, 12:17
radość ze służby? byłem nawet pionierem ale służba nie sprawiała mi nigdy radości...

Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: DeepPinkTool w 12 Wrzesień, 2019, 12:50
Ja niestety nie bardzo mam czym się pochwalić, otóż 3 osoby wkręcone przeze mnie w sektę są nadal czynne i aktywne. Czy miałem radość ze służby? Raczej uznawałem to za coś oczywistego, skoro wierzę w to co wierzę. Obowiązek ogłaszania armagedonowych planów Jehowi i wiążąca się z tym odpowiedzialność za życie bliźnich. Moja prawdziwa aktywność przypadła na lata 90-te XX wieku. Wtedy jeszcze wierzono, że pokolenie 1914 wejdzie do Nowego Świata. Trzeba by było nie mieć serca by wierzyć w to i o tym nie głosić. Tak mi się zdawało. Dziś wiem, że może i serca mi wtedy nie brakowało ale rozumu na pewno  ;) ;D >:D
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Brat Kardyga w 12 Wrzesień, 2019, 15:00
Podczas mojej 20-sto letniej "kariery" w orgu na oficjalnym głoszeniu byłem może ze 30 razy.
Migałem się jak mogłem żeby nie łazić po chałupach, było to dla mnie mocno stresujące. Na sprawozdaniach wypisywałem kilka fikcyjnych godzinek żeby się odczepili, że nie głoszę.
Pod koniec mojego pobytu w tej pseudo bożej organizacji przestałem składać sprawozdania. Na szczęście nikogo nie wciągnąłem do szeregów ŚJ.
Pamiętam jak kiedyś nie miałem wyboru i musiałem głosić sąsiadom i jeden z nich po wygłoszeniu mojego wstępu powiedział coś takiego : A idź pan w cholerę i nie zawracaj  mi głowy głupotami. Było mi bardzo głupio z tego powodu bo myślałem, że może chociaż sąsiad wysłucha co mamy do powiedzenia.
Generalnie unikałem głoszenia jak ognia.
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Technolog w 12 Wrzesień, 2019, 17:36
Dziesiątki zebrań i słyszysz, że:
- to najważniejsza działalność na świecie
- to działalność ratująca życie
- to największa działalność edukacyjna na świecie
- to najważniejsze twoje zadanie
- to ratowanie ludzi z tonącego statku
- to radosna służba
- wszyscy mają radość ze służby
- ty też musisz mieć radość ze służby
- że jak się ktoś nie opowie to nie przeżyje Armagedonu
- że biada temu kto wie o zagrożeniu a nie ostrzega...

I tak siedzisz i myślisz... o co tu w ogóle chodzi, bo ty widzisz to w zupełnie inny sposób... i chyba jesteś jakiś dziwny..
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Rutheford w 12 Wrzesień, 2019, 18:17
Głoszenie najważniejsze i największą pomocą dla ludzi!!!  Nigdy do mnie to nie przemawiało... Dla większości głosicieli myślących to kula u nogi.

Nie mogę zrozumieć, dlaczego nie tworzy się jakichś akcji rzeczywistego pomagania potrzebującym - np.zborowe przygotowanie kanapek (nawet prostych i tanich) i rozdawanie bezdomnym, biednym wraz z małą butelką wody. To kosztowałoby może 250-300 zł (chleb, pomidor albo ogórek, jajko gotowane pokrojone, jakaś tania wędlina) a można dla 100 osób zrobić przysługę... Albo jakaś zrzutka na środki czystości dla noclegowni... albo akcja - remontujemy noclegownie, jadłodajnie dla ubogich itp. Nawet sama usługa bez materiałów... Roboczogodziny i maszynogodziny społeczne.... To też fajny podarunek dla potrzebujących. Są brygady budowlane przecież... taki remont trwałby 2-5 dni przy tylu ochotnikach... a jakie świadectwo!! Jezus powiedział... jeśli pomagacie swoim to cóż wielkiego czynicie... czyż i ludzie z narodów tego nie czynią?

Jezus pomagał ludziom... czynnie - najpierw pomagał, a dopiero potem głosił... A czasem nawet głoszenie pomijał... Chyba że mam inne Pismo...
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Terebint w 12 Wrzesień, 2019, 19:35
Dla mnie to była katorga, tortury. Kto wie czy bym mniej się nie stresował łażąc nago po ulicy...
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Trinity w 12 Wrzesień, 2019, 22:39
a jakie znacie określenia? niwa pańska? praca pańska?
PR to maja dobry
idź głoś bo tym ratujesz ludzi. kto odmówi?
ale będąc młodą świadkówną głosiłam na prawdę z tego powodu.
myślałam że ratuję ludzi, że uświęcam imię boże itd.
te przejeżdżone kilometry na rowerze, te zdarte zelówki wszystko po to by czuć się dobrze
że się spełniło misję, i to może robiło robotę ze 20 lat temu. gdy transformacja raczkowała, i wszystkiego byliśmy ciekawi,
ale teraz kiedy wszystkiego mamy za dużo wts wylał dziecko z kąpielą. społeczeństwo sie odmóżdża, ma być łatwo, prosto i przyjemnie.
te stojaki, stażnice te czasopisma po 3 strony, uproszczony język, broszura z samymi obrazkami?
ja byłam ze szkoły, że robimy postępy, wzrastamy duchowo a nie cofamy się w rozwoju. wałkujemy trudne tematy a nie techniki sprzedażowe na zebraniach.
również nie przepadałam wycierać klatek, ale mam taki charakter że robię ze słabości swoją siłę.
ale wiecie co?
zawsze po wypowiedzianym wstępie czułam ogromną pustkę
choćby nie wiem jaki był, to później nic nie czułam albo ? i co? to już?  :o
coś na kształt że cobym nie opowiedziała to i tak chodzi o jedno.
wolałam robić dobre wrażenie, te merytoryczne dyskusję mnie męczyły
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Bugareszt w 13 Wrzesień, 2019, 05:53
Jak ktoś by Was jeszcze jak byliście w organizacji zapytał wtedy czy macie radość że służby to jaka była by odpowiedzieć ? Jak pytam teraz o to świadków to wszyscy odpowiadają że mają wielką radość
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 13 Wrzesień, 2019, 07:50
Jeżeli głosisz regularnie dajmy na to trzy razy w tygodniu, to czynność ta staje się mechaniczna. Tak samo jak spanie, jedzenie, picie. Czy te czynności sprawiają radość? W pewnych okolicznościach tak. I podobnie jest ze służbą. Ale najczęściej umawiasz się i lecisz do służby jakbyś zjadł kotleta niekoniecznie smacznego w pośpiechu, aby zaspokoić głód.
 
Jeżeli o mnie chodzi to strasznie nie lubiłem bloków, zresztą do tej pory nie lubię, ze względu na to, że moglem spotkać osoby znajome oraz to, że sąsiedzi podsłuchiwali rozmowy. Było to krępujące dla mnie.
Czy odczuwałem radość ze służby? Raczej ze spełnionego obowiązku wobec mieszkańców, ostrzeżenie ich przed armagedonem. No i jeszcze przed Bogiem, gdyż On tego sobie życzy (Mat 24:14). Tak myślałem. Sama służba była mi obojętna. Obecnie nie brak mi tego, chodzenie po chałupach jest nienaturalne i stresujące. Jeżeli dana czynność stresuje czy można mieć z tego radość? 
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Brat Kardyga w 13 Wrzesień, 2019, 08:36
W moim zborze był taki zwyczaj, że po zebraniu na końcu sali przy wyjściu ustawiało się kilku pionierów z szeroko otwartymi kajetami  czymś do pisania i robili  "łapankę"
Ja starałem się przechodzić jak byli zajęci rozmową z kimś innym byle nie ze mną  :)
Ale co gorliwsi lecieli za mną i mówili : Bracie z tobą jeszcze nigdy nie głosiłem, może umówimy się do służby w ten weekend? a ja no to, że już jestem umówiony albo zajęty.
Oczywiście ściemniałem bo nie miałem ochoty łazić po chałupach a tym bardziej po blokach i napraszać się z gazetkami.
Generalnie te całe głoszenie było dla mnie bardzo stresujące a nie radosne i robiłem to z musu  :(

Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Rutheford w 13 Wrzesień, 2019, 09:35
Jako jedyny w zborze potrafiłem to powiedzieć otwarcie. Że nie lubię głoszenia. Nie lubię też zebrań bo są nudne. Pitolenie o niczym. Żadnej praktycznej mądrości. I ten schemat dnia: Tekst, praca, studium, służba, zebranie, kolacja, spać...Tekst, praca, studium, służba, zebranie, kolacja, spać...Tekst, praca, studium, służba, zebranie, kolacja, spać... i tak monotonia, monotonia, monotonia... Czasem ośrodek, zgromadzenie... a gdzie miejsce na życie? Jezus oddał swoje życie za nasze ŻYCIE a nie za schemat życia. Udawana radość a w głębi duszy stany lękowe... I o dziwo nikt nie szuka zagubionej owieczki... nie dzwonią do mnie zapytać co słychać... Chyba czują, że za tą owcą czai się lew :) :) Jedynie pytania po pamiątce (jeszcze byłem) kiedy wizytę pasterską zrobić...  Ja już wystarczająco upasiony jestem hahaha... Niektórzy z nich też :).

Co mnie niepokoi to brak rozdzielenia sfery prywatnej i sfery duchowej. Wszystko obraca się wokół wiary. Nawet imprezy taneczne rozpoczynane są modlitwą... Moim zdaniem przesada... Ja rozdzielam sprawy wiary i sprawy życia prywatnego. To dwie odrębne kategorie. Uczę tego mojego syna... On wie, że tatuś nie lubi na zebrania, bo mu się nie chce tam być :) :).

Duch niezależności... nie niewolnictwa...

Jak tak dalej pójdzie to mnie na banicję skażą :) :) :)
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: WIDZĘ MROKI w 13 Wrzesień, 2019, 09:59
Tak czytam sobie ten temat i mam mieszane uczucia co do wpisów.

Zgodzę się z tym że na samym początku miałem trochę stresa, ale z czasem? :o

Żaden automatyzm czy robotyka, głoszenie sprawiało mi radość i to nie kłamaną, jak wielu w latach 80-tych i z początkiem lat 90-tych miałem efekty, studia Biblii, rozpowszechniałem 40-60 czasopism wyłaniały się odwiedziny siłą rzeczy studia.

Jakiś czas byłem poza zborem ale i po powrocie, gdy inni jęczeli bo ciężko, pytałem gdzie ciężko? W głowie chyba.
Z drugiej strony jak prowadzący zbiórkę nie potrafił jej przeprowadzić tylko do stękania się przyłączał słowami, tu cytat: "Nawet jak prowadzimy studium Biblii, to też jest ciężko", to jak uczestnicy takiej zbiórki mogli być zachęceni.

Pamiętam zbiórki z lat 80-tych ubiegłego stulecia a te z przed ponad dwóch lat(od marca 2017 nie jestem obecny na żadnym zebraniu ni zbiórce), nie ma czego porównywać.

Żyłem tym i to w sposób nie kłamany, pamiętam i było tych sytuacji mnóstwo, wyjeżdżając z dołu kopalni po szychcie rannej, jakiś posiłek w barze mlecznym i jakoś nie miałem w tym temacie żadnych oporów i szliśmy głosić po okolicznych wioskach, ale głosić, nie łazić by nabić licznik.

Dopiero gdy zacząłem się przebudzać, jakoś zasadność takiego działania, zresztą marketingowego zaczęła budzić moje wątpliwości, JAKIEŚ WIZYTÓWKI, TV BrudCasting (BRUDY KASTY) wszędzie pełno reklam, traktaty za traktatami stojaki, wtedy zestawiając to wszystko razem, doszedłem do wniosku że z głoszenie ma to tyle wspólnego ile północ z południem.

Dzisiaj snują się jak przysłowiowy smród po gaciach i oni głoszą. Najlepiej podszedł bym takiemu jednemu z drugim splunął w twarz i spytał, co robią?

Wszystko przechodzi w sekcie by utrzymać parobków.

Głoszą na świadectwo ;D >:D
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Rutheford w 13 Wrzesień, 2019, 10:35
WIDZĘ MROKI... wspomniałeś o mieszanych uczuciach co do wpisów... rozszerz temat... Może jakiś ciekawy punkt widzenia wyjdzie z tego...
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Cytryna w 13 Wrzesień, 2019, 11:38
Widzę Mroki,toć Ty najzacniejszy głosiciel ,człowiek a nawet nadczłowiek  :-\ ;D ;D ;D Co by tu ludzie nie napisali,Twoje jest najmojsze,najprawdziwsze i najlepsiejsze. Istnieje ON-Widzę Mroki i pozostali - jakiś gorszy sort ludków.
Tyle ,że ze wszystkich komentarzy w tym temacie jedynie Twój niczego pozytywnego nie wniósł jak dla mnie.Myślę nad przyciskiem "ignoruj",bo jeszcze chwila ,a ulotnię się.W sektokorporacji wystarczająco mnie zdołowali.
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Iskierka w 13 Wrzesień, 2019, 11:55
Cześć. Nasuwa mi się pytanie: w jaki sposób odczuwaliście radość ze służby jako głosiciele (głoszenie od drzwi do drzwi, odwiedziny ponowne itp.).


Trudno mówić o radości, ale nigdy nie zapomnę pierwszego "głoszenia" od drzwi do drzwi". Byłam osobą zainteresowaną, postanowiłam zostać głosicielem, a co za tym idzie, musiałam wyruszyć do służby. Nie zdając sobie sprawy umówiłam się z pionierem (młodym Bratem, który co dopiero został świadkiem) i .......... Jemu zależało na wypracowaniu kwantum, wogóle nie wczuł się w moją sytuację. Zabrał mnie na teren osobisty - wojskowe, stare, wysokie, bez windy bloki. Przez cztery godziny "głosiłam" czyli tylko pukałam do drzwi i mówiłam "dzień dobry", nie mówiąc, że nogi odmawiały mi posłuszeństwa, no bo ile można chodzić po tych piętrach, bardzo wysokich, niewygodnych schodach. Brat, jako mężczyzna, nie widział problemu,celem Jego było osiągnąć minimum 4 godziny tego dnia - osiągnął ten cel, nagadał się za nas dwoje, a ja później uciekałam przed Nim i nie umawiałam się na głoszenie.....To były lata 80-te.
 
Teraz On należy do tzw. pierwszych owiec,..... gdybym wtedy wiedziała jaki miałam zaszczyt ;)
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: WIDZĘ MROKI w 13 Wrzesień, 2019, 12:15
Widzę Mroki,toć Ty najzacniejszy głosiciel ,człowiek a nawet nadczłowiek  :-\ ;D ;D ;D Co by tu ludzie nie napisali,Twoje jest najmojsze,najprawdziwsze i najlepsiejsze. Istnieje ON-Widzę Mroki i pozostali - jakiś gorszy sort ludków.
Tyle ,że ze wszystkich komentarzy w tym temacie jedynie Twój niczego pozytywnego nie wniósł jak dla mnie.Myślę nad przyciskiem "ignoruj",bo jeszcze chwila ,a ulotnię się.W sektokorporacji wystarczająco mnie zdołowali.
zaznaczenie dodałem

Piszę o swych odczuciach, a ty Cytryna jaja sobie z tego robisz: " człowiek a nawet nadczłowiek", to Twój bełkot, na nic więcej Cię nie stać, ktoś normalny dla Ciebie to zryty beret, bo sekcie nie mogłem funkcjonować będąc zadowolonym z tego co robię.

Była byś zbudowana gdybym napisał jak to głosiłem z niechęcią, z odrazą, czułem się przymuszony.
Otóż nie, do pewnego momentu odczuwałem radość ze służby, wszystko w temacie.

To jakieś przestępstwo, bo nie po Twojej myśli?

Dostajesz ignora, dla mnie nie jesteś partnerem do gry w szachy, nawet pionów nie ustawisz na szachownicy nie mówiąc o figurach.

Autor tematu zadał pytanie: "Radość ze służby?", ja tą radość odczuwałem do pewnego momentu.
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: DeepPinkTool w 13 Wrzesień, 2019, 12:59
 :) A mnie wyznanie WIDZĘ MROKI o niekłamanej radości jaką dawała mu służba na "niwie Pańskiej" wcale nie zdziwiło. Przyglądając się zapałowi jaki teraz przejawia w swojej ulotkowej działalności antyświadkowskiej, nawet spodziewałem się, że był gorliwym "głosicielem Królestwa".
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Kate Walker w 13 Wrzesień, 2019, 13:29
 Też głosiłam w latach 80-tych i 90-tych i pamiętam że było dużo odwiedzin i studiów ,ludzie chętnie rozmawiali , zapraszali na dyskusje .Odczuwało się w związku z tym radość. Ale czasy się zmieniły . Ludzie mają dostęp do informacji w internecie na temat świadków i nie chcą już tak chętnie rozmawiać jak to było w latach 80-tych. Bardzo często po prostu nie otwierają drzwi . A to już nie sprawia radości i głosi się w sposób mechaniczny.
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Storczyk w 13 Wrzesień, 2019, 13:34
Muszę przyznać, ze tez odczuwalam radość w latach 90, rzadko opuszczalam zbiórki, marzeniem moim było pojechać w teren jednak życie mi pokrzyzowało plany.Lata 2000 końcówka, głoszenie, zebrania zaczęły  mnie nudzić, wciąż to samo głosić bo koniec,który nie nadszedł,  nakładające sie pokolenia coś mi zaczelo nie grać.Chodzilam na zebrania,głoszenie zdawkowe.Jestem z natury energiczna,potrafiłam duzo z siebie dawac i wiele pogodzic, ale juz większość  energii   w prace zawodowa zaczęłam ładować  .


Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Siedemtwarzy w 13 Wrzesień, 2019, 13:38
Nie lubiłem głoszenia, teraz go nienawidze. Dla mnie to katorga stanąć przed drzwiami, oderwać kogoś od obowiązków lub wypoczynku i zacząć mu gadać o czymś miałkim. Zawsze widze siebie, jak do mnie ktos dzwoni o 10 rano w dzień wolny, kiedy w samych gaciach wyleguje się w łóżku, albo z dzieciakami jem właśnie śniadanie. I dzwoni do mnie gość, odwalony jak stróż w boże ciało i mówi że jest taka organizacja, co to jak bede jej posłuszny to nie zgine w dniu sądu bożego.
Ale co samego odczuwania radości, to jestem przeszczęśliwy jak juz to głoszenie się skończy, ( czasem bywam, bo żona jeszcze ma jakieś wyrobione poczucie obowiazku przez ta sekte i mnie troche cisnie, a ja nie chce jej robic narazie żadnych sprzeciwów, bo widzę, ze ona odkrywa kłamstwo orga po swojemu) wsiadam w samochod, odpalam i już mam luz. I wtedy mam radość, i moje dzieci się cieszą i żona ostatnio powiedziała, jak odjechaliśmy: no nareszcie zdala od debili;) i nie miala na mysli ludzi na terenie.
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: stinkfist34 w 13 Wrzesień, 2019, 14:53
Nie wiem czy ktoś o tym pisał ale radość z głoszenia od domu do domu wynika z tego, że spotykasz się z ludźmi z którymi głosisz!! Bo przecież nie cieszysz się jak ktoś Cię wyzywa?? Po prostu spotykasz się ze znajomymi mającymi podobne poglądy, możecie porozmawiać i ponarzekać jaki ten świat jest zły i niedługo się skończy. Po prostu ja byłem zadowolony bo mogłem się spotkać ze znajomymi, czasem potem gdzieś skoczyć, umówić się na popołudnie. Tak to działa. Czego nie lubiłem - to rozmów z ludźmi na terenie. Czasem widać, że rozmawiają z grzeczności (jak tak pomyślę to nigdy nie chciałem żeby zostali ŚJ  >:D). A my gadamy im takie głupoty.... Czasem wydaje mi się, że dzisiejsze strażnice pisane są dla tu przepraszam za wyrażenie "debili". Serio Kiedyś miały o wiele więcej treści biblijnych, pozwalały na zastanowienie się, a teraz wolno Ci wyciągnąć jedyny słuszny wniosek. Kiedyś mój kolega mi się zapytał - ciekawe dla kogo jest to pisane? Bo czytając to czuł się trochę upupiany:) Trochę się rozpisałem, ale podsumowując - radość wynika zazwyczaj z kontaktów towarzyskich. Tyle w temacie!!
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Technolog w 13 Wrzesień, 2019, 16:17
Zrobiłem studium osobiste o radości w służbie. Zajęło mi to 30 sekund.
Z Wnikliwego:
Cytuj
Radość w służbie Bożej. Jehowa nie stawia swym sługom uciążliwych wymagań (1Jn 5:3). Pragnie, by służba dla Niego sprawiała im radość. Izrael, Jego wybrany naród, miał się weselić podczas okresowych świąt, a także zaznawać radości w innych dziedzinach życia i wielbienia Boga (Kpł 23:40; Pwt 12:7, 12, 18). Izraelici mieli z radością opowiadać o Bogu (Ps 20:5; 51:14; 59:16). Gdyby służyli Mu bez szczerej radości, zdradzaliby tym brak właściwych pobudek oraz wdzięczności za Jego lojalną życzliwość i dobroć. Jehowa ostrzegł ich więc, co się stanie, jeśli okażą się nieposłuszni i utracą radość ze służby: „Wszystkie te przekleństwa spadną na ciebie, (...) gdyż nie słuchałeś głosu Jehowy, swego Boga, i nie przestrzegałeś jego przykazań oraz jego ustaw (...). I będą pozostawać na tobie i twoim potomstwie (...), dlatego że nie służyłeś Jehowie, swemu Bogu, z weselem i radością serca za obfitość wszystkiego” (Pwt 28:45-47).
Strzeżcie się wszycy, którzy nie macie radości, albo wasza radość nie jest szczera :D
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: WIDZĘ MROKI w 13 Wrzesień, 2019, 16:55
:) A mnie wyznanie WIDZĘ MROKI o niekłamanej radości jaką dawała mu służba na "niwie Pańskiej" wcale nie zdziwiło. Przyglądając się zapałowi jaki teraz przejawia w swojej ulotkowej działalności antyświadkowskiej, nawet spodziewałem się, że był gorliwym "głosicielem Królestwa".

 :) Dziękuję za szczerość, to takie naturalne ludzkie ;)

Pozdrawiam
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Moyses w 13 Wrzesień, 2019, 19:37
Dobra. Spróbuję. I tak wszystkiego nie napiszę w jednym poście.

A wiec tak (tak po staropolsku), radość to nastawienie umysłu. Jakby to powiedzieć, emocja w swoim własnym sensie.
Należy pamiętać, że radość należy do owoców ducha (lub jego elementów) - to z nowego testamentu.
Ze starego testamentu - Jehowa nakazywał się radować.
Radość jest najczęściej splotem różnych 'sił'.

Np. może to być radość, że się zadowoliło Jehowę, głosząc odpowiednią ilość czasu.
Inni mają radość w tym czasie ze współpracy z aniołami.
Jeszcze inni cieszą się z uczestnictwa w akcji ratunkowej.
Można tego mnożyć.

Jest radość z wykonanej pracy. Zwłaszcza tej 'odpowiednio dobrze wykonanej'. To jest mechanizm motywacyjny wykorzystywany wszędzie - od rodziny, przez korporacje, skończywszy na religii.
A w religii, firmie, o charakterze non profit, gdzie pracownik nie dostaje ekwiwalentu pieniężnego, radość z pracy jest ważna.
Dlatego, gdy ktoś rozpowszechni dużo gazetek, zrobi odwiedzin, postudiuje, lub spędzi mnóstwo godzin na rozmowie o głównej tematyce, jest radością.

We wszystkich wypowiedziach (kongresowych, zebraniowych, prywatnych) jest podkreślana radość.
Jedni się nią tak zarazili, że mówili na zgromadzeniu, iż zarazili się radością od innych pionierów i teraz sami są już dziesiąty rok pionierami. Dosłownie radość jest zaraźliwa.

Aby nie rozwodzić tematu emocji (w tym wypadku radości) można dodać, że można radość mieć z cierpienia. Dlatego zachowuj radość w ucisku. O tym jest też w Biblii. Ale to już bardziej na psychologie a nie religioznawstwo. Podpowiem - dzięki odpowiedniemu nastawieniu (radości) przeżyjesz.

Są tacy, którzy mieli radość ze służby, gdy im na monitorze pojawił się napis THE END; a dalej migusiem do domu. :)


Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 13 Wrzesień, 2019, 20:02
   Nie czułam się sj, nie chciałam nim być, dla mnie głoszenie to był przymus, aby się matka nie czepiała. Wiele razy te godzinki to były zwykłe sufitówki.
Jak już szłam to czułam się jak...łowca głów z tele-2, jak intruz.

Jednak wierzę w to, że są osoby którym to sprawiało przyjemność, czuli radość, spełnienie w tej misji. Wierzyli w to, jak większość tu obecnych.
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: HARNAŚ w 13 Wrzesień, 2019, 20:51
Głosić nigdy nie lubiłem ale spędzałem w służbie sporo czasu , z naciskiem na spędzałem . Wyspecjalizowałem się w służbie że tak powiem lekkiej . Dlatego obwodowi i ich zony , mówiły , że się ze mną dobrze głosi . Jako sługa terenu wybierałem sobie rejony rzadko opracowywane , głownie małe wioski . W każdej takiej miejscowości miałem 2-4 domy , w których byłem pewny , że zostawię literaturę .
 Gdy robiłem objazdówkę samochodem , 2-3 godzinki pykały w miłych okolicznościach . Oczywiście stałym punktem było pokazanie ciekawostek historycznych . Zwłaszcza obwodowi nie wiedzieć czemu byli wdzięczni za taką służbę .
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 13 Wrzesień, 2019, 21:00
Głosić nigdy nie lubiłem ale spędzałem w służbie sporo czasu , z naciskiem na spędzałem . Wyspecjalizowałem się w służbie że tak powiem lekkiej . Dlatego obwodowi i ich zony , mówiły , że się ze mną dobrze głosi . Jako sługa terenu wybierałem sobie rejony rzadko opracowywane , głownie małe wioski . W każdej takiej miejscowości miałem 2-4 domy , w których byłem pewny , że zostawię literaturę .
 Gdy robiłem objazdówkę samochodem , 2-3 godzinki pykały w miłych okolicznościach . Oczywiście stałym punktem było pokazanie ciekawostek historycznych . Zwłaszcza obwodowi nie wiedzieć czemu byli wdzięczni za taką służbę .
[/b][/size]

Lubili bo była lekka z odwiedzinami w tle. No i po drodze atrakcje, które zapewniłeś. U mnie obwodowi najczęściej umawiali się z pionierami, którzy mieli odwiedziny lub też studia biblijne. Zawsze wkręcali się na taką służbę. Można posiedzieć wypić herbatkę lub kawkę i poczytać książeczkę z zainteresowanym. A że to obwodowy to i kawałek ciasta się znalazło. I oczywiście czas w służbie leciał. Więc Harnasiu dziwię się że nie wiedziałeś tego heheh.
Można czerpać radość ze służby? Nikt nie powiedział, że ma być ciężko i pod górę ;D
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Terebint w 13 Wrzesień, 2019, 23:33
Jak ktoś by Was jeszcze jak byliście w organizacji zapytał wtedy czy macie radość że służby to jaka była by odpowiedzieć ? Jak pytam teraz o to świadków to wszyscy odpowiadają że mają wielką radość
Jakbym nie wiem, jak był przygnębiony, to zawsze stałem wiernie na straży dobrego Imienia Jehowy i Organizacji, a tam przecież nawet nie ma takiej możliwości, aby ktoś poczuł się smutno, a co dopiero popadł w jakąś depresję. Służba dla Jehowy to sama radość, jak sam nie spróbujesz to nie uwierzysz. :D ;)
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Matylda w 14 Wrzesień, 2019, 00:39
Jakiej radości? Z jakiej słuzby?
Toż to zwykłe łażenie po chałupach było w dodatku bez żadnych kompetencji,wiedzy i potrzeby.
Cyrk zwyczajny jak zaszłam z siostrą Danusią do dyrektorki z mojej podstawówki i akurat przed jej drzwiami miałam wygłosić wstęp.jak już wybrzdąkałam: dzień dobry pani,my dzisiaj odwiedzamy mieszkańców tego terenu aby z radością ogłosić dobrą nowinę o zbliżającym się królestwie bożym... A ona do mnie:Matyldziu a czy ty masz dziecko wiersz na jutro nauczony i jesteś przygotowana na sprawdzian z matmy?że przyszłaś mnie tu pouczać.Nie uważasz że pomyliły się tobie role?
Jak siostra danusia zaczęła tylko pogarszać,moralizując dyrektorkę,że pan Jezus nauczał wszystkich,młodych i starych,możnych i kupców itd itp,Jak się dyrektorce cierpliwość skończyła i ryknęła:a pani kim jest że przyszła pani mnie  wniedzielę przed obiadem nauczać???,,,,....
                        Tak mi się odechciało słuzby raz na zawsze.
Byłam potem nawet na jakimś ośrodku pionierskim,ale to dlatego że daleko od domu i była szansa się matce przypodobać no i po trzecie zawsze się starałam wziąć dodatkowy dyżur w kuchni,
Służba,poza ostracyzmem,to najgorsze kretyństwo jakie wymyśliła amerykańska sekta :-\
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: pies berneński w 14 Wrzesień, 2019, 08:57
Swoją przygodę z radością ze służby przyrównałbym do kopania dołu.Przez dużą część życia kopałem z nadzieją wykopania skarbów.W pewnym momencie poczułem się jak więzień jakiegoś obozu.Niby wbijanie szpadla w ziemię to samo ale jednak inna motywacja i priorytety.
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: WIDZĘ MROKI w 14 Wrzesień, 2019, 11:34
Jak ktoś by Was jeszcze jak byliście w organizacji zapytał wtedy czy macie radość że służby to jaka była by odpowiedzieć ? Jak pytam teraz o to świadków to wszyscy odpowiadają że mają wielką radość

Świetne pytanie w kontekście pokrętnych odpowiedzi.

Dziś wszyscy wybrzydzają, nie cytuję wystarczy poczytać, tylko jednostki satać, powtórzę, TYLKO JEDNOSTKI STAĆ NA SZCZEROŚĆ, nie koniecznie kompatybilną z większością.

Sorry!!!

Nie ma dla mnie tematu.

Hardy?  Tak, sekta mnie takim zrobiła i też to piszę, może wbrew .............. >:D

AWARIĘ wysadzili, bo co? 

Bo nie pasował do stereotypu?
" Cóż z tego że stodoła wielka,,,,,,,,,,,skoro pusta", kochany dziadek dla mnie, ojciec mego ojca tak mawiał.

Niestety ta prawda dla kogoś może się okazywać, czym?

W głoszenie wszedłem z sercem, do końca, i dziś okazuje się że byli FIGURANCI, więc nie jeden nie prawa , jakiegokolwiek mnie oceniać.

Choć za chwilę napisze: " nie oceniam", stek bzdet, po naszymu czyli po śląsku.

Jo synki żech przyjechoł ze gorolyje, inacy,? mnie pszywieźli i padali co by tych synków, wyciepać tam , kaj te sznurku na wierch bloku locom.

Fertich
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 14 Wrzesień, 2019, 12:22
Widzę Mroki myślę, że źle oceniasz wypowiedzi. Ja na przykład miałem obojętny stosunek do służby, szedłem do niej bo taki był wymóg biblijny i w to wierzyłem. Ani mnie to grzało ani ziębiło. Nigdy nie ukrywałem, że dla mnie głoszenie może nawet dziś się zakończyć. Natomiast satysfakcję i zadowolenie przynosiły mi wyniki w służbie polowej, dawanie świadectwa. Gdy miałem np: odwiedziny ponowne, dłuższą rozmowę na podstawie biblii, czy też studium biblijne odczuwałem, że moje wysiłki nie są daremne.

Odnośnie służby z obwodowymi osobiście słyszałem jak brat odpowiedzialny z ustawianie grafiku obwodowego w zborze nawoływał, aby planować tak służbę, aby były pewne odwiedziny lub studia biblijne. Miało to pewien sens. Jakby obwodowego umówili na cały tydzień tylko z głosicielami głoszącymi od drzwi do drzwi, to chłopina na schodach ducha by wyzionął ;D
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Storczyk w 14 Wrzesień, 2019, 15:43
 Osoby ktore unikaja gloszenia jak ognia to Ci, ktorzy sie w tym urodzili i napatrzyli na oblude od dziecka.Moja byla przyjaciółka, często kiedy z nia sie umówiłam, najgorsze jak bylam  pionierka i zalezalo mi na godzinach :) a ona na kawę mnie do domu ciągnęła, bo za zimno, bo za gorąco, bo glowa ja boli.No i piłyśmy kawkę  i czasem winko z ryżu  wypiłysmy :)
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 14 Wrzesień, 2019, 18:47
(mtg): Jestem gawędziarzem więc miałem pewną możliwość popisu, potem obiadzik u cukrowej siostruni, bo jak mówią  pjonier ciężko pracuje, a kasa była w sakwie - cały ze mnie centuś  >:D
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Storczyk w 14 Wrzesień, 2019, 19:54
Świetne pytanie w kontekście pokrętnych odpowiedzi.

Dziś wszyscy wybrzydzają, nie cytuję wystarczy poczytać, tylko jednostki satać, powtórzę, TYLKO JEDNOSTKI STAĆ NA SZCZEROŚĆ, nie koniecznie kompatybilną z większością.

Sorry!!!

Nie ma dla mnie tematu.

Hardy?  Tak, sekta mnie takim zrobiła i też to piszę, może wbrew .............. >:D

AWARIĘ wysadzili, bo co? 

Bo nie pasował do stereotypu?
" Cóż z tego że stodoła wielka,,,,,,,,,,,skoro pusta", kochany dziadek dla mnie, ojciec mego ojca tak mawiał.

Niestety ta prawda dla kogoś może się okazywać, czym?

W głoszenie wszedłem z sercem, do końca, i dziś okazuje się że byli FIGURANCI, więc nie jeden nie prawa , jakiegokolwiek mnie oceniać.

Choć za chwilę napisze: " nie oceniam", stek bzdet, po naszymu czyli po śląsku.

Jo synki żech przyjechoł ze gorolyje, inacy,? mnie pszywieźli i padali co by tych synków, wyciepać tam , kaj te sznurku na wierch bloku locom.

Fertich
Szkoda, ze Awarii nie ma, nerwowy i nabuzowany bo zycie zmarnowal na głupoty .Pierwszy okres to myslalam, ze na głowę dostanę.Wręcz się gotowalam, przeróżne emocje mna targaly .Czytałam to forum, ale nie bylam sie w stanie zalogować w tak kiepskim stanie byłam dopiero posty pewnych osob bardzo przemyslane, pomagaly ukladac mi mysli pomału.Moj chłop mial ze mną bardzo ciężko. Ten pierwszy szok jest straszny .
Tytuł: Odp: Radość ze służby?
Wiadomość wysłana przez: Matylda w 14 Wrzesień, 2019, 20:18
Osoby ktore unikaja gloszenia jak ognia to Ci, ktorzy sie w tym urodzili i napatrzyli na oblude od dziecka.Moja byla przyjaciółka, często kiedy z nia sie umówiłam, najgorsze jak bylam  pionierka i zalezalo mi na godzinach :) a ona na kawę mnie do domu ciągnęła, bo za zimno, bo za gorąco, bo glowa ja boli.No i piłyśmy kawkę  i czasem winko z ryżu  wypiłysmy :)

Ja nie byłam w prawdzie urodzona ale niemal od początku widziałam może nie tyle obłudę ile groteskowość(hasła i odezwy jak ze szkolnej gazetki) tej organizacji,prostactwo(mieszkałam na peryferiach)większości braci a zwłaszcza sióstr,dużo pijaństwa,odrobinę kurestwa. Ze wszech miar się starałam,ale nie byłam w stanie potraktować tej społeczności poważnie.
Nie tylko głoszenie mi sie źle kojarzyło ale też zebrania,kongresy,pamiątka,wizyty braci podróżujących,odwiedziny braci którzy bywali w naszym domu gościnnie no poprostu wszystko.
Z natury jestem indywidualistką,nie znoszę tłoku,komuny,przytulania się z obcymi ludźmi.  To wszystko zebrało się na to że świadkojechowizm a zwłaszcza tzw.służba była nie dla mnie ::) :-[