Poprostuja, zaskoczyłaś mnie swoim wywodem na temat pocieszania się tym, że ktoś ma gorzej.
No ale cóż, plus za szczerość, bo chyba tak działa natura ludzka.
Mam nadzieję jednak, że nikt nie wpadnie na pomysł psychoterapii opierającej się na wycieczce do Indii i pokazywanie palcem takiemu Snowidowi: patrz ten grzebie w śmieciach, a ty nie masz najgorzej, jesteś biały, ucywilizowany i zarabiasz więcej niż na Ukrainie
Sorry za przytyk Poprostuja, ale sama nie wiem co myśleć o takiej postawie, z jednej strony jest oburzająca ale drugiej rozbrająco szczera, pewnie wszyscy po trochu pocieszamy się nieszczęściem innych. Taki los ucywilizowanego zwierzęcia
Lukier, ale ja tu wcale nie opisałam sposobu leczenia depresji!
We wcześniejszych komentarzach w tym wątku zawsze pisałam, że należy iść na leczenie... na wizytę do psychiatry, na psychoterapię, przyjmować tabletki jeśli psychiatra zaleci.
Natomiast mój komentarz był nawiązaniem do konkretnego postu Snowida w którym wylicza martwiące go rzeczy - na przykład wzrost czy brak porządnej pracy.
Poprzez takie dodawanie sobie kolejnych zmartwień i wyliczanie nieszczęść w życiu można sobie dodatkowo dołożyć smutku. Trudno mieć lepszy humor jeśli cały czas rozmyśla się tylko o tym co nas martwi.
Nawet Jezus udzielił rady, by nie zamartwiać się o kolejny dzień, bo każdy dzień ma dosyć swojego zła.
Mój post pokazał, że czasem "uszczęśliwia" nas popatrzenie na swoje życie z innej perspektywy; na docenienie tego co mamy. Nie sądzę żebym napisała coś złego.
Jednak jeszcze raz podkreślę, że nie podałam tutaj metody terapeutycznej - "doceń to co masz, a już jutro będziesz wyleczony z depresji".... no ale możliwe, że są osoby, które to tak odebrały.