Obejrzałam program i przypomniały mi się znowu stare czasy, przy temacie pozycji kobiet w zborze. Nie raziło mnie, że kobiety nie są starszymi, bo akurat w wielu denominacjach też tak jest. Natomiast raziło mnie podkreślanie, że kobiety są dopuszczone do najwspanialszego z możliwych przywilejów, czyli głoszenia, ale w tym najwspanialszym ze wspaniałych przywilejów też są jakieś ograniczenia, np. że w obecności brata siostra nie może prowadzić studium ze swoim zainteresowanym (ani jakiegokolwiek innego studium), no chyba że nakryje głowę. A już nakaz, żeby matka nakrywała głowę w obecności dziecka (ochrzczonego syna) był dla mnie całkiem kosmiczny. Przez jakiś czas WTS kazał nakrywać głowę również w obecności nieochrzczonych głosicieli, ale potem to znieśli i znów wrócili do tego, że tylko w obecności ochrzczonych, co niewiele zmienia, bo jeśli ktoś był wychowywany "w prawdzie", to szorował do basenu w wieku góra 14 - 15 lat. Jak pytałam się sióstr mających synów wychowywanych "w prawdzie", jak by się czuły w takiej sytuacji (jak by musiały nakryć głowę w obecności swojego niepełnoletniego syna), to żadna nie widziała problemu. To ja wychodziłam na jakieś dziwadło, zadając takie pytania. Ale może mówiły szczerze. W książce "Toksyczni ludzie" pisze, że co dla jednego jest śmieciem, dla innego jest skarbem. Może rzeczywiście uważały, że nie ma w tym nic dziwnego, dla mnie jednak to był kosmos nie do ogarnięcia.
Pamiętam też, jak oblałam swój pierwszy "egzamin" na głosiciela. Nie bardzo mi się podobała zasada, że żona ma we wszystkim słuchać męża i też jakiś czas to drążyłam, aż jakiś starszy, który akurat był u mnie na studium, powiedział, żebym tak się tym nie przejmowała, bo zbawienie od ścisłego przestrzegania tej zasady nie zależy. Spodobało mi się to, bo brzmiało rozsądnie. Ale jak zdecydowałam się być głosicielką i podczas pytań padło to o teokratyczną zasadę zwierzchnictwa w rodzinie, a ja odpowiedziałam, że owszem, Biblia mówi, że mąż jest głową żony, ale nie jest to jakaś zasada, do której trzeba się ściśle stosować, to okazało się, że to nie jest ta odpowiedź. A ponieważ nie chciałam zmienić zdania, to starsi doszli do wniosku, że nie mogę być głosicielką. Ech, mogłam już wtedy dać sobie spokój ze świadkami.