Dopiero przed chwilą przeczytałem zaległe odcinki "Dylematów" i muszę przyznać
PoProstuja, że masz talent literacki.
GRATULUJĘ.
********
A tymczasem w Nadarzynie, czyli:
SIOSTRA BOŻENKA - ODC. 3 Od kilku dni Bożenka wykonywała swoją pracę niemal automatycznie. Myślała o dawnej przyjaciółce, forum i odstępcach. Wszystko kotłowało się w jej głowie niczym skarpetki w bębnie pralki. Nie chciała wchodzić na forum. Nie chciała mieć nic wspólnego z ludźmi, którzy wybrali światowe życie! Forum odpychało ją i jednocześnie przyciągało. Zawsze była ciekawa. Oczywiście nie wierzyła w bzdury o organizacji wypisywane przez byłych Świadków.
„Przecież od takich bzdur nie zawali się moja wiara, a poznam ich argumenty.” - pomyślała, szukając usprawiedliwienia, aby znów wejść na forum. Podziałało. Co to, to nie. Za to lubiła wiedzieć, co w trawie piszczy.
-
"On Jest moją skalą i moim wybawieniem, moim bezpiecznym schronieniem, nic mną nie wstrząśnie". - wymruczała pod nosem werset z psalmu 62 i wystukała na smartfonie
swiadkowiejehowywpolsce.org. „Zobaczmy, co znowu powypisywali ci kłamcy” - zaczęła przeglądać listę wątków.
- ROCZNIK ŚJ – w Polsce -2%,
- 18 000 pomazańców, „Wszędzie są ludzie chorzy psychicznie, a oni robią z tego wielkie halo” - zgrzytnęła zębami. Czytała dalej.
- Bóg ma imię,
- Czy można honorowo odejść z organizacji?
Postanowiła wrócić do wątku o imieniu Bożym. Autorka wątku, niejaka Tenisówka, pisała;
„Nie jestem Świadkiem Jehowy, ale podobają mi się ich wierzenia. Uważam, że Bóg ma imię i brzmi ono JEHOWA. Są liczne dowody na to, że z Biblii usuwano prawdziwe imię Boże, a w to miejsce odstępcze chrześcijaństwo wstawiło słowo PAN. Przecież Jezus każe nam uświęcać imię swojego Ojca i sam go używa”. Spodobał jej się ten post. Był zgodny z naukami Niewolnika wiernego i roztropnego. Do tego napisała go jakaś kobieta niebędąca Świadkiem.
„Warto ją zapamiętać i zobaczyć, co jeszcze pisze. Robi świetną robotę dla organizacji”. Poszukała innych postów Tenisówki.
Z każdą przeczytaną wiadomością, oczy Bożenki robiły się coraz większe, a na twarzy maował się niesmak. Im dalej, tym wiadomości stawały się bardziej chamskie i fanatyczne.
„Trójca ni istnieje, a Bóg ma na imię Jehowa”,
„Wszyscy zginiecie w Armagedonie”,
„Jehowa was zniszczy”,
„W Raju, wasze trupy będą użyźniać ziemię niczym gnój”,I w końcu wpis będący parafrazą wypowiedzi Jezusa;
„Dajcie mi trzy dni, a rozwalę to wasze forum”. „Przecież jak ktoś to przeczyta, to uzna, że Świadkowie Jehowy są psychiczni”. - Po dalszym przeszukiwaniu forum, dowiedziała się, że Tenisówka, to nie żadna kobieta, tylko jakiś nawiedzony Świadek o manierach i uporze głodnej hieny, który zmienia nicki częściej niż polityk zdanie. - „Ciekawe, co to za idiota robi nam taką niedźwiedzią przysługę?” - Nie mogła uwierzyć, że można być aż takim fanatykiem. Co prawda i jej zdarzało się podczas służby polowej, zaciekle bronić różnych nauk, ale bez przesady. Trzeba wiedzieć jak się zachować oraz co i komu można powiedzieć. Należy być nieustępliwym, ale grzecznym. Nie ma nic gorszego niż stawianie organizacji w złym świetle! - „Co sobie ludzie pomyślą?! Tego nie można tak zostawić!” - rozmyślała Bożenka. „Tylko co robić? Mogłabym się też zarejestrować i w kulturalny sposób bronić Prawdy” - zamyśliła się niepewna. Przypomniały jej się artykuły ze Strażnic, które kategorycznie zabraniały jakichkolwiek dyskusji z odstępcami. Czytała, że takich miejscach panuje szatański duch, że Szatan Diabeł tylko czeka, by zasiać w duszy gorliwego wyznawcy Jehowy wątpliwości.
„Ale ja jestem pewna swojej wiary i nie dam się zwieść. W dodatku wydam dobre świadectwo”. - przekonywała samą siebie Bożenka. Jeszcze jedna myśl przyszła jej do głowy. - „A może spotkam tam Ewę...” - Iskierka nadziei zapaliła się w jej sercu i prawie natychmiast zgasła. „To mało prawdopodobne. Ona nie zionęłaby aż taką nienawiścią do Świadków Jehowy. Jeśli będę tyle myśleć, to zwariuję!”
- Raz kozie śmierć. Jehowo, miej mnie w swojej opiece - wyszeptała Bożenka, zamknęła oczy i kliknęła „Zarejestruj się.”
„No tak, tylko jaki pseudonim sobie wybrać? Taki, żeby nie zdradzić, kim jestem, ale żeby jednocześnie coś mówił o moim charakterze”. - Brała pod uwagę różne opcje, poczynając od „
Anioła Zagłady”, który miał niszczyć każdego, kto stanie mu na drodze, „
Lojalną” - ten nick szybko uznała za dość prymitywny, na „
Żmii” kończąc – ta zaś miała kąsać atakujących organizację przeciwników. Doszła jednak do wniosku, że „
Żmija” też do niej nie pasuje. Ktoś mógłby powiedzieć, że pluje jadem, a nie o to przecież jej chodziło. - „Powinno być coś wyrazistego i ostrzegawczego. Coś, co pokaże, że potrafię się bronić i każdy, kto zacznie ze mną dyskusję, nie powinien spodziewać się łatwej przeprawy. Hmmm… Wiem, wiem! „
Pokrzywa”!
Wpisała hasło i kliknęła „Zarejestruj”.
Dopiero teraz Bożenka zauważyła, że ma na twarzy rumieńce. Nie spodziewała się, że taka prosta czynność, jak założenie profilu na stronie internetowej, może wzbudzić w niej tyle emocji. Ale co to za strona! Uśmiechnęła się. Dawno nie odczuwała tylu emocji naraz – triumfu, strachu i podniecenia z tego, że robi się coś, czego robić nie wolno.
Była z siebie dumna, choć wyćwiczone na Biblii sumienie ciągle nie dawało jej spokoju. Wiedziała, że tym, co zrobiła, nie będzie mogła się z nikim podzielić. Nawet z mężem. Jehowa prawdopodobnie by jej wybaczył, gorzej ze starszymi i małżonkiem. Nie układało im się już tak jak kiedyś. Rutyna wszystko zabijała. Ciężko jej było sobie przypomnieć, kiedy ostatnio uprawiali seks. Teraz, odstępy między tymi coraz rzadszymi epizodami, można było liczyć w miesiącach. O ile zaraz po ślubie mogli się kochać cztery razy jednej nocy, to obecnie miała dziwne skojarzenia z mistrzostwami świata w lekkiej atletyce – długie przygotowania do zawodów, a potem jak najszybciej dobiec do mety. Widocznie tak ma być, żona ma być posłuszna mężowi…
„Ledwo założyłam konto, a już takie myśli przychodzą mi do głowy. To wszystko wina odstępców” - pomyślała Bożenka i zaczęła przeglądać listę nowych wiadomości. „Dzisiaj tylko poczytam, jutrowezmę się za pisanie. Trzeba udowodnić tym ludziom, że się mylą, że tylko jedyna, prawdziwa organizacja Boża może zapewnić życie wieczne w raju na ziemi. Wybacz Jehowo, wiem że to źli ludzie, którzy próbują zwodzić innych swoimi błędnymi naukami i zginą w Armagedonie, ale może uda mi się nawrócić choć jedną osobę, która powróci do Ciebie i do organizacji, którą kierujesz i przez którą dajesz nam nowe światła, abyśmy mogli lepiej Cię poznawać.”
Poczucie misji, które się w niej rozpaliło, mocno przygasło, gdy uświadomiła sobie, że to już kolejna tajemnica w jej życiu. Najpierw w tajemnicy przed rodzicami chodziła na studium Biblii, teraz w tajemnicy przed Świadkami Jehowy, swoimi braćmi i siostrami, wchodziła na odstępcze forum. Zrobiło jej się smutno., gdy pomyślała o Ewie. - „Dlaczego życie nie może być proste? Zawsze trzeba między czymś wybierać. Bóg doceni nasze poświęcenia, ale... czy to zawsze musi tak boleć?” - Przypomniały jej się słowa ze Strażnicy;
„W zborze mam tylu przyjaciół, ilu potrzebuję - ...którzy są przy tobie, kiedy czegoś potrzebują, a nie ma nigdy, gdy ty ich potrzebujesz - dodała.” - W jej starym zborze każdy starszy miał auto niezłej klasy, kilku zamożnych właścicieli firm przyjeżdżało jeszcze lepszymi furami. Nie zazdrościła im. To wspaniale, że Jehowa błogosławi swoim lojalnym sługom. Tyle, że starsi bracia i siostry, nadal przychodzili na zebrania na pieszo lub przyjeżdżali komunikacją miejską. Niepełnosprawna dziewczyna lato-zima przyjeżdżała swoim trójkołowym rowerem. Bardzo rzadko ktoś proponował podwózkę. O okazywaniu miłości, serdeczności i pomocy, można było usłyszeć przeważnie tylko podczas studium „Strażnicy”. Sytuacja zmieniała się na lepsze jedynie dwa razy w roku – przed Pamiątką i Kongresem.
„Dosyć tego! Nie wolno źle mówić i myśleć o braciach. Wszak doskonały Zbór Świadków Jehowy składa się z niedoskonałych ludzi.” - Bożenka westchnęła i schowała telefon do torebki. „Jutro będzie wielki dzień. Jutro rozpocznę moją misję na forum”.