Nie wiem czego oczekujesz, piszące te słowa.
Mam próbować merytorycznie dyskutować ze stwierdzeniem faktu o pseudoodejściu?
Bo to właśnie próbowałem robić. Tylko po to, żeby spotkać się z:
a) uporczywym ignorowaniem niewygodnych argumentów
b) mantrycznym powtarzaniem tego samego w kółko
c) błędami merytorycznymi w dyskusji (typu domaganie się od osoby proszącej o źródła, żeby sama sobie poszukała)
d) próbami zdyskredytowania ze względu na wyznanie, czy też jego brak (o którym tak naprawdę dyskredytujący nie ma pojęcia)
Osobiście nie będę ukrywał, że cieszyłem się z zamknięcia tematu, a teraz cieszę się z jego przeniesienia.
Nie tyle nawet ze względu na samą tematykę, co dorabianie do niej ideologii. Bo temat będący zbiorem ciekawostek byłby nawet spoko. A w owym wątku zrobiło się przedstawianie prawdy objawionej, a wszelkie kontrkomentarze to wróg i zło.
No i jeszcze metody prowadzenia wątku przez założyciela. Które to metody uważam za zbyt kojarzące się z pewną sektą (a protestującą przeciwko temu określeniu i domagającą się określania "zarejestrowanym związkiem wyznaniowym").
To przestała być jakakolwiek dyskusja już blisko początku wątku. To była "dyskusja według WTS", czyli zwykłe głoszenie.
I uważam, że określanie się mianem "wybudzonego" podczas gdy robi się dokładnie to samo co kiedyśtam (tyle, że ośmiu wspaniałych zza oceanu zostało zastąpione przez jednego guru a książeczki, pisemka i brudkastingi zastąpiły filmiki i strony zapodawane przez guru) jest mocno nie na miejscu.
Jestem. Cicho, zebrać myśli w spokoju można.
Czy to odejście, czy pseudo odejście, jakie to ma znaczenie w kontekście Twojego nastawienia. Na te chwile jest, tak jak jest, jak zmieniają się cienie, tak zmieniają się decyzje.
Druga grupa osób też próbowała "to" robić, gdyby tak nie było, to wątek teraz ukryty nie trwały kilka dni i nie miałby wielu zainteresowanych nim, statystyka potwierdzi, jakby co.
I tak:
a) druga grupa ignorowala przedstawiane argumenty, argumentując, że to nie są argumenty.
b) męczącym powtarzaniem tego samego, tak męczącym, że przez Apostate i przeze mnie było to napisane, że się odczuwa już zmęczenie w kółko powtarzaniem argumentów
c)osoba prosząca o źródła, jak miała odpowiedzi dotyczące źródeł, były i tak niewystarczające, i to nie ma nic wspólnego z merytorycznoscia, bo raczej zabrakło chęci i jeszcze raz twierdzę, że jak kogoś temat naprawdę interesuje, to sam go będzie zgłębiać, i włączy się do dyskusji czynnie, nie siedząc na laurach biernie, tworzy się dyskusje, przyjazna atmosferę, a nie podejście roszczeniowy. Dyskusja nie ma prowadzić do wrogości, można też się pośmiać, i pomylić.
W końcu został podany link do BADAŃ, ale to i tak dotyczyło lat 70, to znowu badania za stare.
Pytam, czy to ten artykuł z 2011, korekta 2013, 54 strony, zero odpowiedzi.
d)podejrzliwosc o próby zdyskredytowania, to odczucie, może na wyrost i niepotrzebne wcale. Zakładanie dobrej woli rozmówcy, sprzyja pokojowej atmosferze.
Osobiście żałuję, że wiele godzin pracy, wyszukiwania argumentów, znoszenia powtarzania w kółko poszło w las.
Nie cieszę się, gdy komuś jest przykro.
Może się Tobie coś kojarzyć, masz takie prawo ludzkie, to normalne, tylko że weź pod uwagę, że może się błędnie kojarzyć.
Można też napisać tak:
Jak Ci się zbyt kojarzy z pewną sekta, związkiem wyznaniowym, to zawsze można wyjść z sali królestwa.
Wszystko ładnie wypunktowales, z mojej strony został też włożony trud, by było ładnie.
Elegancki post napisała PoProstuJa.
Az dwa razy przeczytany.
Tak się mi podoba, że jak będę mieć czas, to przeczytam jeszcze raz.
Dzięki Matus za Twoj post, cieszyło mnie, że się tu odezwałeś.
Śpijcie dobrze.
P. S.
Moje poproszenie BADAŃ przeciwnych, było próba pokazania, jak to jest oczekiwać, na te wiarygodne badania, że przekazy podprogowe nie istnieją, a najlepiej by badania były z wczorajszą datą i podpisem kilkudziesięciu naukowców.
I nie ma do dziś.
No ludzie, to była luźna dyskusja, a nie sala sądowa.
Takie moje zdanie i takie było moje podejście, gdzie dziesiątki razy było podkreślano, że nikt nie jest zmuszany mieć mojego punktu widzenia tej sprawy.
Nawet bez żadnych dowodów, jak moja decyzja będzie, że tak to widzę, to tak zostanie. Używam logiki, intuicji i łączę fakty.
Zdanie mogę zmienić, a nie muszę.