Śledzę to forum od bardzo dawna - jeszcze przed rejestracją - i jedną z kwestii, która wyraźnie przebija z relacji byłych lub obecnych, ale wybudzonych, wieloletnich działaczy na rzecz doktryny SJ jest to, że ciężko ją wyrzucić z głowy.
Niektórzy piszą, że zrobiło im się lepiej, gdy napisali oficjalnie list o odłączeniu - tak, wyobrażam sobie, że to jest duża ulga, ale jednocześnie wielu nie decyduje się na to z uwagi na rodzinę w organizacji - i tu nie wychodzi kwestia jakiejkolwiek winy czy słabości po ich stronie, a raczej obrzydliwy, sekciarski charakter procedur w tym dziwnym tworze, który wpieprza się ludziom w rodziny i nastawia jednych przeciwko drugim.
Wracając do kwestii listu - nie uważam, aby to było odejściem równoważnym rangą z przyjściem, gdyż chrzest był wobec wielu świadków, a treści listu - innego wyznania swojej wiary - nikt na forum zboru nie przeczyta słuchaczom, co jest rzecz jasna bardzo nieuczciwe.
A zatem wyobrażam to sobie tak, że nawet gdybym list napisał, to nie rozliczam się z tym uniesieniem podczas chrztu - pisząc list po prostu wykonuję czarną robotę za instytucję zboru i oni mają ze mną spokój - im na tym zależy.
A gdyby tak 'odchrzcić' się?
Wielu pisze, że nie chce przystępować do żadnej więcej organizacji religijnej i przyjmować żadnego chrztu, jeździć do żadnych innych ośrodków wielbienia, ani na nabożeństwa lub nawet konferencje dla byłych SJ.
A myślę o szczególnego rodzaju spotkaniu osób, które nie godzą się z narzuconym przez orga sposobem wyjścia (list) a jednocześnie są świadome, że organizacja sprytnie je załatwiła - doszła do najgłębszych uczuć i wykorzystała je, by człowiek w chwili chrztu oddał im się całkowicie myśląc, że robi to wg polecenia Pana Jezusa.
Tu myślę o takim spotkaniu, na którym każdy każdego mógłby odchrzić z bycia SJ - normalnie w basenie z wodą. Doznalibyśmy takiego oczyszczenia, i to takiego prawdziwie równoważnego ceremonii wstąpienia - nie tam jakimś listem, kolejne polecenie CK - kurde że nawet i przy wyjściu taki wybudzony człowiek musi być jak baranek posłuszny procedurom Amerykanów - chodzi mi o prawdziwe zmycie się z chrztu w imię korporacji.