ŚJ zainteresowali mnie biblią, więc miałem zaufanie. Owszem, niektórzy okazali się fałszywi i obłudni, ale to wyjątki.
Co nie znaczy, że reszta będzie wobec ciebie szczera w sytuacji gdy znów cię wykluczą.
Sprawa ONZ to bzdura.
Bzdurą jest to co napisałeś w powyższym cytacie.
Pedofilia - sam miałem jedną sprawę, której nie zgłosiłem nigdzie. Opisałem sprawę delikwenta i zapytałem biuro, co dalej. Odpowiedziano mi, że nie mamy angażować delikwenta w przywileje a do następnego zboru mamy napisać wyraźny list. Sam więc przyczyniłem się do utajnienia sprawy i nie uważam, że postąpiłem źle. Zrobiłem co się dało, żeby chronić innych ludzi. To są bardzo trudne sprawy i nie należy wszystkich traktować jednym młotkiem.
Nie postąpiłeś źle, postąpiłeś karygodnie!
Nie trawię manipulacji i nie będę nigdy jej akceptował.
Jeśli wrócisz do zboru, to sorry będziesz musiał
Zaprzeczam, nie jestem ŚJ od lat, ale skrzynkę udaje się założyć dzięki uprzejmości moich byłych braci.
nie poszukuję kontaktu z deklarowanymi odstępcami, ale stawiam się do dyspozycji ludzi, którzy są pogubieni w tym co jest pisane i mówione.
Zadeklarowany odstępca ma tylko jeden cel: szerzyć jakiekolwiek, ale odstępstwo. Człowiek pogubiony albo źle potraktowany, szuka dobrego wyjścia z patowej sytuacji.
Pisząc o sprawie pedofilii napisałeś, że nie należy traktować wszystkich jednym młotkiem. Tu zaprzeczyłeś sam sobie - nie wszyscy odstępcy szerzą wyłącznie odstępstwo. Wrzuciłeś ich do jednego wora i okładasz swoim młotkiem.
Myślę, że określiłem swój status. Nie jestem ŚJ, ale mam nadzieję być.
To po co siedzisz tutaj? A tak, pomoc chcesz nieść...
O nawracaniu: nie jestem mesjaszem ani superbohaterem. Wiem, że są luzie pogubieni, którzy chcą z innej strony spojrzeć na sprawy i jak ja, potrzebują z kimś omówić trudny problem, żeby wiedzieć co dalej działać.
Przez wiele lat byłem starszym i człowiekiem odpowiedzialnym za pewne zadania w społeczności. Ludzie tysiące razy mieli pewne pytania, na które szukali realistycznej odpowiedzi.
TYM BARDZIEJ ludzie wykluczeni, często z powodu braku wnikliwości, albo z powodu złej interpretacji Słowa Bożego, zostają potraktowani fatalnie. Tacy się rozwalają psychicznie. Przeżyłem to nie raz, ale teraz przeżyłem poza zborem. Wiem jak sobie radzić w takich i innych sytuacjach. Tyle.
Zapraszam szczególnie tych, którzy zostali źle potraktowani przez ludzi. Stwórca mnie nigdy nie skrzywdził, choć nie raz właśnie Jego obwiniałem.
Nie mam oferty.
Udać się po rozum do głowy. Każdy człowiek otrzymał swój własny rozum i swoją wolność w podejmowaniu decyzji. Nie reprezentuję żadnego zboru.
Zaakceptować to, czego uczy Słowo Boże, odrzucić to co wyraźnie sprzeczne. Ten temat jest najtrudniejszy, ale ostatnie deklaracje CK świadczą o tym, że wiele rzeczy zmienia się w organizacji. Powiem szczerze, że kiedyś było o wiele gorzej i nie zgadzałem się z jeszcze większą liczbą nieprawidłowości a jednak się zmieniły pewne rzeczy.
Czyli chcesz coś zrobić, ale nie za bardzo chyba wiesz co i jak. "Nie mam oferty" - jak zatem ma wyglądać owa "pomoc". Faktycznie każdy ma swój rozum, ale nie wiem co podpowiedział ci twój bowiem chcesz wrócić do organizacji,ale jednocześnie nie wszystko ci pasuje. Ostatnie deklaracje CK zmieniają organizację, ale na gorsze i nikogo tu nie przekonasz że jest inaczej.
Przepraszam, ale nie chcę się rozwodzić nad tym, co mi pasuje a co nie pasuje. Jest ogrom rzeczy, które mi pasują: przyjaciele, szczerość, uczciwość (NIE wszystkich!) i są rzeczy, które mi nie pasują: metody propagandowe, brak wnikliwości, zastraszanie itd. Nie chcę się rozwodzić, bo jestem tylko jednym z miliardów ludzi na świecie i nikim szczególnym, żebym miał wygłaszać "swoje" poglądy.
Ale pogubionym chcesz pomóc miotając się pomiędzy własnymi sprzecznymi odczuciami i deklaracjami a jakąś niewytłumaczalną dla mnie chęcią powrotu na łono organizacji.
Tak, spotkałem się z manipulacjami. Np. na ostatnim zgromadzeniu (byłem osobiście) widziałem przekazy, które dla mnie przekraczały granicę propagandy. Wiem, że mogło to być w dobrej wierze. Nie raz miałem udział w zgromadzeniach i wiem, że mogłem powiedzieć takie zdanie, żeby wpłynąć na emocje. Unikałem tego a z wiekiem coraz mniej trawię.
Tu doprawdy chyba wszyscy czytelnicy zastanawiają się czy nie masz rozdwojenia jaźni.
To na szczęście inwencja twórcza niektórych tylko ludzi. Szkoda, że takie materiały nie są lepiej prześwietlane przez komitet zgromadzenia.
Szkoda, ale dzięki temu widzimy że to twór ludzki, a nie Boży.
Osobiście nienawidzę manipulacji i jest ona dla mnie działaniem bezsensownym. Nie daje skutku takiego, jaki bym chciał w szczerych relacjach z innymi.
Ale usilnie próbujesz nas jej poddać.
Tak, przyznaję, to przeszkadza mi na tym forum, że ludzie są zastąpieni przez avatary i nicki.
Ja swojego imienia i nazwiska nie podaję, bo nie mam zamiaru robić kurzu wokół jakiejkolwiek osoby.
Kto chce i może podaje zaufanym osobom takie dane lub publicznie, więc nie jest tak, że znamy się wyłącznie z kontaktu forumowego.
Dziękuję za pytanie. ABSOLUTNIE nie mam zamiaru ani nawet sił czy chęci, by zastępować Chrystusa.
Celem moim jest odnalezienie - jeśli tacy istnieją - ludzi, którzy nie poradzili sobie i nie radzą z zaistniałą sytuacją.
Wiem (z doświadczenia starszego zboru), że wiele osób może być skrzywdzonych nieprawidłowym werdyktem starszych lub biura oddziału. Tak było w przeszłości i tak się dzieje obecnie. "Człowiek rządzi nad człowiekiem ku jego szkodzie".
Mam chęć, by wesprzeć tych, którzy znaleźli się w sytuacji nie do zniesienia i powodowani emocjami, z powodu nie zrozumienia sytuacji, która się stała, szukają jakiegoś rozwiązania.
Mogę zaoferować tylko swoją pomoc, bo mocy nad człowieka nie mam i nawet nie chcę mieć. Dobrze mi jest być człowiekiem.
W dalszym ciągu nie wiemy nic o tej pomocy.
1) Nie jestem odstępcą i nie będę. Od Stwórcy dostałem swój własny umysł a poza tym sami ludzie z CK wyraźnie piszą i mówią, że nie są nieomylni i nie są natchnieni duchem Bożym.
Nawet Chrystus nie kazał bezwzględnie być posłusznym ludziom, więc nie mam takiego wewnętrznego nakazu.
Tu jestem na 100% pewien, że potrzebny jest pomoc ale tobie lub jesteś wysłannikiem Nadarzyna.
2) Tak, wiem nad wyraz dobrze, że Stwórca istnieje. Dowody, które osobiście przeanalizowałem nie pozostawiają cienia wątpliwości. Istnieje inżynier, bez którego to co JEST by nie istniało.
Nie zgadzam się z tym, że jestem nieposłuszny wobec Jehowy. Uważam, że wydarzenia z mojego życia, nauczyły mnie, żeby szukać ludzi szczerych wszędzie. Szczególnie wśród "zaginionych z Izraela".
Tu kolejne potwierdzenie tego co napisałem powyżej.
Tak, znalazłem najwięcej szczerych ludzi własnie wśród ŚJ. Są tam też tacy, których należy doprowadzić do porządku, nie zamykając oczu na ich przekręty. Miłość to nie ślepota i pobłażliwość!
Być może, ale sam jako "pionek" nic nie zdziałasz.
1) Kiedy miałem 20 lat, postanowiłem przyjrzeć się wszystkiemu od podszewki, żeby wiedzieć z kim na prawdę mam do czynienia. Osobiście przeszkadzało mi, że są zbierane pieniądze na różne rzeczy (...) Przeanalizowałem wiele z dostępnych rzeczy. Np. rzekome wzbogacanie się na akcjach firm tytoniowych i zbrojeniowych, muzyka kupiona od firmy zamiast nagrana w studio Warwick itd itp.
Zauważyłem, że ludzie popełnili duuuużo błędów - tak jak ja popełniam błędy niemal każdego dnia!
Przyjrzałeś się i....zaczynasz ich usprawiedliwiać. Tak po strażnicowemu.
To co dotyczy błędów organizacyjnych, to mają one swoje pochodne, więc je rozumiem, ale inne nie są i nie będą do zaakceptowania. W związku z nimi będę apelował do sumienia ludzi sprawujących przewodnictwo, jak to jest opisane w Dz. Ap. 15 rozdział.
2) List jest bardzo osobistą ale też niezwykle trudną sprawą. Owszem, ma związek z tym, że rozbiłem się o pewne rozporządzenia z podręcznika dla starszych, ale pozwólcie Państwo, że pewne rzeczy pozostawię sobie, bo trzeba by było napisać książkę w tej sprawie.
3) Tak, szczerze podchodziłem i nadal szczerze podchodzę do siebie i innych. Powiem więcej: to własnie szczerość polepsza moje życie i szybko odstrasza ode mnie cwaniaków.
Tak jak głową muru nie przebijesz, tak nie licz że twój powrót do organizacji ( bo jak sam napisałeś masz taką nadzieję) nie zmieni władzy w Warwick i cudownie nie spłynie na każdego starszego na świecie. Myślisz że pomożesz w zredagowaniu zrewidowanego "Paście.."?
4) A czy chcąc być oddanym Bogu sługą w 1 wieku, trzeba było być uczniem Jezusa albo apostołów? Czy trzeba było z nimi przebywać czy po prostu było ŁATWIEJ służyć Bogu z nimi? Historia uczniów z 1 w. mówi wszystko co trzeba. Koniec systemu żydowskiego również.
Wybacz, ale nie chcę się skupiać na sobie. Odejście było dla mnie łatwiejszym rozwiązaniem, dlatego się go uchwyciłem. To sprawa niezwykle skomplikowana i wiele osób rozłożyło ręce.
Ciekawe podejście - służyć Bogu łatwiej jak się jest z innymi....gdzieś to już słyszałem....czekaj....już wiem! Do znudzenia na zebraniach i zgromadzeniach. Wtłaczanie po raz kolejny tej samej propagandy do umysłów słuchaczy tym razem przez "bedesj".
Nie zgadzam się z manipulacją, zastraszaniem, traktowaniem wszystkich wykluczonych jednakowo, nie zgadzam się z niektórymi wykładniami nauk - choć tu widzę duży postęp, bo to co kiedyś mnie męczyło zostało już naprawione.
Postęp?
Postęp to jest w nauce. Tu mamy do czynienia z naginaniem faktów.
Tyle, że nie zamierzam wrzucać wszystkich do jednego wora. Każdy, kto ma swój udział w budowaniu zborów lub organizacji, może to zrobić na swój sposób. Znajdują się też osoby, które nie działają tak jak powinny, ale jest więcej tych, którzy są szczerzy, uczciwi, otwarci, pokorni i mądrzy. Każdy jest osobnym człowiekiem i nie istnieje jeden wór o nazwie: "organizacja".
Oooo!!! Jakaś nowomowa.
Starszych chcę pogonić za ich obłudę i cwaniackie zachowanie. Dano im przywilej nie dla własnej korzyści. Nie powinienem dać za wygraną kiedyś, ale dałem. Szkoda.
Pogonią ciebie jak wetkniesz nos w nieswoje sprawy szybciej niż myślisz.
Szukałem tak dobrze, jak umiałem. Może ktoś umie lepiej.
Nie sprawdziłem tylko jednego miejsca. Jak widać, szukałem i znalazłem choćby to forum...
Trudno oceniać czyjeś zachowanie, jak się nie było w jego sytuacji.
Jeśli postąpiłem źle, bo nie poszedłem na policję z wieściami, jakie usłyszałem od podejrzanego pedofila, albo od innych, którzy szukali u mnie pomocy, to mogę za to odpowiadać. Na razie jednak nikt nie wyjaśnił mi, co mogłem zrobić lepiej albo gdzie mój udział w tzw. pedofilii. Wiem jednak, że inni starsi postąpili podobnie jak ja. Chronić mieliśmy zbór a nie zgłaszać obnosić się przed wątpliwej jakości władzami, tym, co powiedział nam ktoś w zaufaniu.
Zbór chroniłem. Podejrzany nie piastuje żadnego przywileju do dnia dzisiejszego, choć mieliśmy tylko przypuszczenia, że to co było powiedziane na jego temat jest prawdą.
A co Ty zrobiłeś w sprawie pedofilii na świecie? Czy doniosłeś na choć jednego takiego podejrzanego?
Czyli wiem, że źle zrobiłem ale w świetle tamtych wydarzeń postąpiłem dobrze czyli w sumie nie mam sobie nic do zarzucenia.
Gdybym ja wiedział o przypadku tak ciężkiego przestępstwa na pewno powiadomiłbym odpowiednie władze świeckie.