Tak mnie zaciekawiło to, co strasznie denerwuje mnie w org. Sorry za odkopywanie i odgrzewanie dawno zakopanego kotleta.
Sam miałem jedną sprawę, której nie zgłosiłem nigdzie. Opisałem sprawę delikwenta i zapytałem biuro, co dalej. Odpowiedziano mi, że nie mamy angażować delikwenta w przywileje a do następnego zboru mamy napisać wyraźny list. Sam więc przyczyniłem się do utajnienia sprawy i nie uważam, że postąpiłem źle. Zrobiłem co się dało, żeby chronić innych ludzi.
Rusza mnie temat ukrywania pedofilii, ale nie wiem co mogłem ulepszyć w tym co robiłem. Umiecie to wykazać czy to tylko taki sztandarowy argument przeciwko komuś?
Czy sądzicie, że zanoszenie każdej informacji o PODEJRZENIU przestępstwa, przyczyniło by się do zmniejszenia ich liczby czy raczej do utraty zaufania do starszych zboru?
Przecież jak ktoś chciałby iść na policję, to poszedł by na policję a nie do starszych.
Sprawa kolejna, to fakt, że podejrzenia nie są tożsame z czynami!
Jeśli wiecie, co powinno być zrobione w tej sprawie, to powiedzcie.
To jak to w końcu jest?
Tematu nie zgłosiłeś nigdzie.
Nikt nie zweryfikował czy oskarżenie jest prawdziwe... Ale jednak gość został naznaczony w papierach i skreślony z przywilejów, a być może bezpodstawne oskarżenia, będą się ciągły za nim jak smród wiadomo gdzie. Why?
Przecież oskarżenia nie są tożsame z czynami... czyyyliii... dla świętego spokoju nie pozwolimy mu gadać z mównicy czy chodzić z mikrofonem ale nie wiemy dlaczego?