Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: a co dalej...?  (Przeczytany 100730 razy)

Apostates

  • Gość
Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #450 dnia: 28 Październik, 2018, 22:19 »
Wyraziłem swoje zdanie, nie było moim zamiarem kogokolwiek obrażać. Jeśli ktoś się tak poczuł, to przepraszam. Jakkolwiek widzę, że to forum niczym nie różni się od orga- albo myślisz tak samo jak wszyscy, albo wypad. Jak masz pytania, przemyślenia i wątpliwości, to jeszcze kopniak na drogę. Dziękuję.

Podkreślenie tekstu moje.

GalAnonim , mnie absolutnie nie obraziłeś.
Wyraziłeś swoje zdanie ( jak najbardziej masz do tego prawo) a ja odpowiedziałam na Twój komentarz (wyraziłam swoje zdanie / odczucia do których to również miałam prawo) ,  jak również w związku z Twoją wypowiedzią napisałam kilka pytań - póki co.... -  z Twojej strony bez odpowiedzi.
Wydaje mi się , że na wyrost napisałeś z tym kopniakiem na drogę.

P.S. W Twojej wypowiedzi nie zauważyłam pytań i wątpliwości lecz agitację.

Twoje fragmenty wypowiedzi:

" To, że odrzucamy niebiblijne nauki, doktryny, wytyczne i dogmaty SJ, nie znaczy, że mamy odrzucić całe Pismo".

"(a niestety wielu, którzy odeszło, staje się agnostykami czy ateistami i raczej przyjmuje jako maksymę "róbta co chceta" J. Owsiaka...), to na miejsce demona orga przyjdą gorsze i ostatecznie taki człowiek całkiem upadnie".

niestety «partykuła, za pomocą której mówiący wyraża żal, iż dana sytuacja ma miejsce, i zarazem pragnienie, żeby było inaczej, np. Niestety, nie mogę ci pomóc.»

https://swiadkowiejehowywpolsce.org/regulamin/regulamin-forum/

Patrz punkt 11
Niniejsze forum jest religijnie neutralne i w takiej atmosferze chcemy je utrzymywać. Jako społeczność nie jesteśmy zwolennikami żadnej konkretnej religii ani grupy wyznaniowej. Dlatego też wszelkie agitowanie religijne, nachalne nakłanianie do zmiany poglądów, wprowadzanie w poczucie winy z powodu tego czy ktoś wierzy czy nie wierzy w Boga, a także tego jak wierzy, jest zabronione. Nie wolno Ci wyśmiewać, szydzić czy swoimi wypowiedziami negatywnie oceniać uczestników dyskusji, którzy mają odmienny światopogląd niż Twój.
« Ostatnia zmiana: 28 Październik, 2018, 23:00 wysłana przez Apostates »


Offline Baran

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 500
  • Polubień: 8090
  • "Być wolnym, to móc nie kłamać" A. Camus
Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #451 dnia: 29 Październik, 2018, 01:12 »
Cytuj
Ja te słowa odnoszę do tej sytuacji w ten sposób- jeśli ktoś oczyści się z masońskich demonów orga, a nie przyjdzie do Chrystusa(a niestety wielu, którzy odeszło, staje się agnostykami czy ateistami i raczej przyjmuje jako maksymę "róbta co chceta" J. Owsiaka...), to na miejsce demona orga przyjdą gorsze i ostatecznie taki człowiek całkiem upadnie.


Apostates ja zrozumiałem to inaczej, ponieważ jestem wierzący i wiem co oznacza przyjść do Chrystusa.
Po pierwsze trzeba odróżnić osobę religijną od osoby wierzącej, instytucję od Boga, społeczność religijną od wierzącej jednostki.

Ateiści mają zawsze z tym problem, szczególnie tacy którzy byli kiedyś w jakiejś instytucji religijnej i z niej odeszli. W rzeczywistości ta instytucja była ich bogiem. Utracili wiarę w instytucje i w Boga jednocześnie.

Jeżeli mogę zdefiniować twierdzenie którego użył GalAnonim "przyjść do Chrystusa"
Przyjść do Chrystusa oznacza bycie uczciwym, pomocnym, współczującym, kochającym bliźnich, miłującym dobro i mającym obrzydzenie do zła, wspomagającym biednych, wdowy i sieroty, bycie bezinteresownym, darzącym miłością wszystkich ludzi nie tylko tych dobrych, ale również i tych złych ( nad tym pracuję  :( i staram się już nie oglądać broadcastingów z Morisem  ;) )
żyjący dla innych a nie dla siebie.

 Trudno to zrozumieć?
Chyba tak, mi również. Ale taka jest „definicja" przyjścia do Chrystusa ( inaczej naśladowania Chrystusa czyli tego co robił Chrystus )

To nie są puste słowa, znam takich ludzi.

 Myślę, że to miał na myśli GalAnonim i zestawił tak czyniącego chrześcijanina z człowiekiem, który wychodzi z Orga i staje się często ateistą, agnostykiem +(ważny jest ten plus!!!)  "róbta co chceta" J. Owsiaka.
 Czyli nie ma zasad, które trzymały by go w ryzach. Uwolnił się od Orga i nie obowiązują go żadne zasady oprócz tych stanowionych przez prawo danego państwa, przez które może trafić do więzienia.

Czyli :
może cudzołożyć- prawo świeckie nie zabrania, chrześcijańskie tak.
może upijać się, prawo świeckie nie zabrania, chrześcijańskie tak.
może być chciwym,  prawo świeckie nie zabrania, chrześcijańskie tak.
może być zdziercą,  prawo świeckie nie zabrania, chrześcijańskie tak.
ITD

Często taki ateista musi na nowo się uczyć, bo prawo np. co do małżeństwa czy rozwodów, czy seksu z wieloma partnerami go nie obowiązują.
 Czasami taki człowiek upadnie, bo przez chwile zachłyśnie się nowym życiem bez "prawa i zasad” - hedonizm, przyjemności itd.

 Musi sam te zasady wypracować od nowa. Sprawdzić czy oby na pewno, umiar w wielu sprawach wcześniej słusznie ograniczonych przez Org, dawać mu może nadal szczęście i zadowolenie. Nie wierzy już niczemu i nikomu. Musi sprawdzić to sam. Czasami upadnie żeby później powstać.

Przecież nie wszystkie orgowe zasady były złe ponieważ część z nich opierała się na  wartościach chrześcijańskich. Były one oczywiście często wykorzystywane przy okazji do osiągnięcia celów własnych sekty. Ale wiele było wartościowych.

 Oczywiście czasami dzieje się tak samo z wierzącymi ale tak naprawdę takie osoby nie przyszły jeszcze do Chrystusa a są tylko wierzące.

Tak jak czasami ateiści trzymają się dalej zasad Bożych chociaż nie wierzą w Boga.



 Natomiast wychodzący z orga, który przychodzi do Chrystusa ma te zasady w pakiecie i akceptuje je bez pytań, oczyszcza się tylko z brudów i demonów Orga.

Myślę że z zasady człowiek jest dobry tylko często błądzi. Wystarczy spojrzeć na małe dziecko. Wiele okoliczności w życiu człowieka powoduje że staje się zły. Chrystus to rozumiał a człowiekowi jest ciężko.

Myślę że GalAnonim chciał powiedzieć że ludzie bez Boga sobie
 nie poradzą . Taki jest zresztą główny przekaz Biblii w którą wierzy.


 Ludzie nie radzą sobie jako społeczeństwo, niszczą Ziemie, mordują się,  prowadzą wojny itd
Samostanowienie człowieka się nie sprawdziło.

Zresztą człowiek zły to też szerokie pojęcie. Dla jednych będzie zły a dla drugich będzie bohaterem i człowiekiem do naśladowania.
Ocena zależy od państwa, danej kultury, czasoprzestrzeni, pokrewieństwa, wykształcenia, środowiska w którym się wychował itd.

« Ostatnia zmiana: 29 Październik, 2018, 01:27 wysłana przez Baran »
"Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili" E.B
..ŻADEN STARSZY na 1006 przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci nie zgłosił tego władzom R Commission


Apostates

  • Gość
Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #452 dnia: 29 Październik, 2018, 07:45 »

Apostates ja zrozumiałem to inaczej, ponieważ jestem wierzący i wiem co oznacza przyjść do Chrystusa.
Po pierwsze trzeba odróżnić osobę religijną od osoby wierzącej, instytucję od Boga, społeczność religijną od wierzącej jednostki.

Ateiści mają zawsze z tym problem, szczególnie tacy którzy byli kiedyś w jakiejś instytucji religijnej i z niej odeszli. W rzeczywistości ta instytucja była ich bogiem. Utracili wiarę w instytucje i w Boga jednocześnie.

Jeżeli mogę zdefiniować twierdzenie którego użył GalAnonim "przyjść do Chrystusa"
Przyjść do Chrystusa oznacza bycie uczciwym, pomocnym, współczującym, kochającym bliźnich, miłującym dobro i mającym obrzydzenie do zła, wspomagającym biednych, wdowy i sieroty, bycie bezinteresownym, darzącym miłością wszystkich ludzi nie tylko tych dobrych, ale również i tych złych ( nad tym pracuję  :( i staram się już nie oglądać broadcastingów z Morisem  ;) )
żyjący dla innych a nie dla siebie.

 Trudno to zrozumieć?
Chyba tak, mi również. Ale taka jest „definicja" przyjścia do Chrystusa ( inaczej naśladowania Chrystusa czyli tego co robił Chrystus )

To nie są puste słowa, znam takich ludzi.

 Myślę, że to miał na myśli GalAnonim i zestawił tak czyniącego chrześcijanina z człowiekiem, który wychodzi z Orga i staje się często ateistą, agnostykiem +(ważny jest ten plus!!!)  "róbta co chceta" J. Owsiaka.
 Czyli nie ma zasad, które trzymały by go w ryzach. Uwolnił się od Orga i nie obowiązują go żadne zasady oprócz tych stanowionych przez prawo danego państwa, przez które może trafić do więzienia.

Czyli :
może cudzołożyć- prawo świeckie nie zabrania, chrześcijańskie tak.
może upijać się, prawo świeckie nie zabrania, chrześcijańskie tak.
może być chciwym,  prawo świeckie nie zabrania, chrześcijańskie tak.
może być zdziercą,  prawo świeckie nie zabrania, chrześcijańskie tak.
ITD

Często taki ateista musi na nowo się uczyć, bo prawo np. co do małżeństwa czy rozwodów, czy seksu z wieloma partnerami go nie obowiązują.
 Czasami taki człowiek upadnie, bo przez chwile zachłyśnie się nowym życiem bez "prawa i zasad” - hedonizm, przyjemności itd.

 Musi sam te zasady wypracować od nowa. Sprawdzić czy oby na pewno, umiar w wielu sprawach wcześniej słusznie ograniczonych przez Org, dawać mu może nadal szczęście i zadowolenie. Nie wierzy już niczemu i nikomu. Musi sprawdzić to sam. Czasami upadnie żeby później powstać.

Przecież nie wszystkie orgowe zasady były złe ponieważ część z nich opierała się na  wartościach chrześcijańskich. Były one oczywiście często wykorzystywane przy okazji do osiągnięcia celów własnych sekty. Ale wiele było wartościowych.

 Oczywiście czasami dzieje się tak samo z wierzącymi ale tak naprawdę takie osoby nie przyszły jeszcze do Chrystusa a są tylko wierzące.

Tak jak czasami ateiści trzymają się dalej zasad Bożych chociaż nie wierzą w Boga.



 Natomiast wychodzący z orga, który przychodzi do Chrystusa ma te zasady w pakiecie i akceptuje je bez pytań, oczyszcza się tylko z brudów i demonów Orga.

Myślę że z zasady człowiek jest dobry tylko często błądzi. Wystarczy spojrzeć na małe dziecko. Wiele okoliczności w życiu człowieka powoduje że staje się zły. Chrystus to rozumiał a człowiekowi jest ciężko.

Myślę że GalAnonim chciał powiedzieć że ludzie bez Boga sobie
 nie poradzą . Taki jest zresztą główny przekaz Biblii w którą wierzy.


 Ludzie nie radzą sobie jako społeczeństwo, niszczą Ziemie, mordują się,  prowadzą wojny itd
Samostanowienie człowieka się nie sprawdziło.

Zresztą człowiek zły to też szerokie pojęcie. Dla jednych będzie zły a dla drugich będzie bohaterem i człowiekiem do naśladowania.
Ocena zależy od państwa, danej kultury, czasoprzestrzeni, pokrewieństwa, wykształcenia, środowiska w którym się wychował itd.

Dzień dobry Baran.
Napiszę krótko przy porannej kawie , trochę w pośpiechu bo szykuję się też do pracy.
Rozumiem - masz inny odbiór wypowiedzi GalAnonim dlatego dobrze byłoby aby to autor swojego komentarza sprecyzowal co chciał przez to powiedzieć - czy ubolewa też nad tym , że są wśród nas ludzie niewierzący (agnostycy , ateiści ).
Ja pozwolę w takim razie użyć innego zestawienia - niestety wielu ludzi gromko krzyczy wokół , że jest w Chrystusie i nawołuje innych aby do Chrystusa przyszli lecz są bardzo wrogo nastawieni do tych którzy zwyczajnie w Chrystusa i Biblię nie wierzą (i też mają do tego prawo lecz nie mają prawa być dyskryminowani przez tych rzekomo wierzących).
Podoba mi się również to , że dostrzegasz też pozytywy w organizacji świadków Jehowy , ja również staram się być obiektywna.
Nie chcę za bardzo wchodzić w polemikę czy ludzie radzą czy nie radzą sobie bez Boga (ile to wojen w imię tegoż Boga było.....a ile brutalności jest opisana w Biblii....) , dlatego swoją wypowiedź zakończę cytatem Dalajamy (buddyjski przywódca) :  "Moja religia jest prosta. Nie wymaga kamiennych świątyń , nie wymaga filozoficznych dociekań. Świątynią jest nasz umysł i nasze serce ; filozofią - dobroć".
Od siebie dodam - z Bogiem czy bez Boga (tudzież Chrystusa jeśli wolisz) mamy różnych ludzi..... , ale czy Bóg jest wyznacznikiem aby nie czynić drugiemu człowiekowi co nam nie miłe? (ot i cała filozofia).

Pozdrawiam i życzę dobrego dnia.
« Ostatnia zmiana: 29 Październik, 2018, 07:47 wysłana przez Apostates »


lurker

  • Gość
Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #453 dnia: 29 Październik, 2018, 08:31 »
Ja bym chciała zwrócić uwagę na coś innego. Wyrażanie swoich poglądów to jedno, ale osoby wierzące mają tendencję do straszenia wszystkich innych. Czy nie wystarczy Wam, osoby z wiarą, że macie tą wiarę, coś co nam nie jest dane? Musicie się w tym upewniać kosztem ateistów, agnostyków i całej reszty, strasząc ich wieczne karą, stawiając się tym wyżej od nich, bo  dla nas to już nie ma ratunku, na pewno upadniemy i spotkają nas same nieszczęścia, za co Wy będziecie mieć wtedy satysfakcję. Tak ja odbieram wypowiedzi tego typu.


Offline GalAnonim

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #454 dnia: 29 Październik, 2018, 08:41 »
@Baran. Cieszę się, że chociaż ktoś zechciał przeczytać ze zrozumieniem mój wpis. Właśnie to miałem na myśli
Do wszystkich obrażonych i wmawiających mi "satysfakcję ze straszenia innych"- nie przypisujcie mi swoich tez.
P.S. Czy Pan Jezus, zachęcając do przyjścia do Niego, mówił o przyłączeniu się do jakiejkolwiek zorganizowanej denominacji religijnej?
Czy pierwsi Chrześcijanie byli hierarchiczną religią, działającą według ściśle określonych procedur i wytycznych, jak próbuje to wmówić wiernym "Ciało Kierownicze"...? Dodam więcej- czy podążanie za jakimkolwiek przywódcą religijnym, czyli człowiekiem, ma cokolwiek wspólnego z podążaniem za Chrystusem...?


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #455 dnia: 29 Październik, 2018, 08:48 »
Ja te słowa odnoszę do tej sytuacji w ten sposób- jeśli ktoś oczyści się z masońskich demonów orga, a nie przyjdzie do Chrystusa(a niestety wielu, którzy odeszło, staje się agnostykami czy ateistami i raczej przyjmuje jako maksymę "róbta co chceta" J. Owsiaka...), to na miejsce demona orga przyjdą gorsze i ostatecznie taki człowiek całkiem upadnie.

     A ja nie rozumiem dlaczego niektórzy wierzący tak bardzo sobie przypisują poprawność życiową. Jakby zapomnieli, że to właśnie religie były /są powodem największej liczby konfliktów i wojen.

I wszystko to w imię Boga, tylko którego?

Moim zdaniem jeśli ktoś ma przysłowiowy kręgosłup moralny, nie musi mieć żadnego bata nad sobą.
Pewnie, Biblia nie szkodzi, ale trochę samodzielności nie zaszkodzi.

Rzucanie się z ramion Jehowy w ramiona Jezusa trąci "padaczką emocjonalną.  ;D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Salome

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #456 dnia: 29 Październik, 2018, 08:52 »
   

Rzucanie się z ramion Jehowy w ramiona Jezusa trąci "padaczką emocjonalną.  ;D


przesadziłaś i to bardzo. pozdrawiam.
"Gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele" Walter Lippmann


Apostates

  • Gość
Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #457 dnia: 29 Październik, 2018, 09:01 »
Dodam więcej- czy podążanie za jakimkolwiek przywódcą religijnym, czyli człowiekiem, ma cokolwiek wspólnego z podążaniem za Chrystusem...?

Weź proszę też pod uwagę - jeśli piszesz o Chrystusie - dla niektórych również człowiekiem i może też tylko człowiekiem ; dla drugich - człowiekiem , królem , przywódcą , Bogiem.
Cytat Dalajamy umieściłam celowo..... , nie dla wszystkich chrześcijaństwo i Biblia stoi na piedestale i ja to szanuję.
« Ostatnia zmiana: 29 Październik, 2018, 09:03 wysłana przez Apostates »


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #458 dnia: 29 Październik, 2018, 09:12 »

przesadziłaś i to bardzo. pozdrawiam.
  Zauważ że wziąłam to w cudzysłów.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline abece

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #459 dnia: 29 Październik, 2018, 09:19 »
  Zauważ że wziąłam to w cudzysłów.
Czyli rzucanie sie z ramion Jehowy w ramiona Jezusa jest niepożądane, niebezpieczne, szkodliwe itd. dla "zdrowia emocjonalnego"?
Ci, którzy wierzą, mają przestać wierzyć, bo im padaczka emocjonalna w cudzysłowie będzie szkodzić? Ich emocjom, czy co.
Ci, którzy wierzą, niech wierzą.
Ci, którzy nie wierzą, niech nie wierzą.
« Ostatnia zmiana: 29 Październik, 2018, 09:27 wysłana przez abece »


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #460 dnia: 29 Październik, 2018, 09:28 »
   Ja nic takiego nie napisałam.
Nic nie ujmuje ani Bogu ani Jezusowi.

Tylko gdy ludzie u których do tej pory Jehowa nie schodził z ust, nagle przerzucają się na Pana Jezusa i tera to on wiedzie prym, to tak jeden jak i drugi może rzygać tęczą.

Nie zapominajmy, że sukces tkwi w jakości a nie ilości.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


lurker

  • Gość
Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #461 dnia: 29 Październik, 2018, 09:31 »
GalAnonim, jak widać, wbrew temu co napisałeś, nawet bez Nabot znajdziesz tu 'swoich'. A jak jeszcze nie będziesz straszył innych demonami, masonami, upadkiem i Bóg wie jeszcze czym to jest szansa na jakąś konstruktywną dyskusję z innymi jeśli rzeczywiście jesteś taką zainteresowany. Bo jak jesteś z drużyny Nabot to nie sądzę, żeby ona się udała. Są ludzie, z którymi się nie zgadzam światopoglądowo tak jak z Baranem czy Salome, ale oni wyrażają się na pewnym poziomie i szanuję ich za to. Natomiast Nabot? Serio? Nie wiem jak Ty ale dla mnie jak ktoś, kto ma nawet zbieżne z moimi poglądy, ale wypowiedzi, argumenty i sposób bycia są na żenującym poziomie to jest mi raczej wstyd niż popieram taką osobę.

Jakkolwiek witaj na forum, znajdziesz tu na pewno fanów Jezusa, z którymi się dogadasz, a z resztą przy odpowiednim nastawieniu będziesz mógł podyskutować.



Offline abece

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #462 dnia: 29 Październik, 2018, 09:40 »
   Ja nic takiego nie napisałam.
Nic nie ujmuje ani Bogu ani Jezusowi.

Tylko gdy ludzie u których do tej pory Jehowa nie schodził z ust, nagle przerzucają się na Pana Jezusa i tera to on wiedzie prym, to tak jeden jak i drugi może rzygać tęczą.

Nie zapominajmy, że sukces tkwi w jakości a nie ilości.
To prywatna, wyłącznie osobista sprawa tych ludzi.
Tak czuja, tak wyrażają swoją wiarę w Jezusa.
Kto nie czuje tej i takiej potrzeby wiary, to też jego prywatna, osobista sprawa.
Sukces, to sobie żyć w zgodzie z samym sobą, z swoim sumieniem, swoim doświadczeniem, z swoimi przekonaniami, przy tym nie szkodząc innym, czy fizycznie, czy emocjonalnie itd.
Przekonania są zmienne, jest to naturalne zjawisko,wpływ na zmianę przekonań między innymi ma zdobycie innej wiedzy, niż posiadało się dotychczas, dlatego wcześniej Jehowa, a teraz Jezus, lub w ogóle brak wiary.
Przekonania, wiara, niewiara - naturalne procesy zachodzące u ludzi.
Rzyganie tęczą niepotrzebne.




« Ostatnia zmiana: 29 Październik, 2018, 09:45 wysłana przez abece »


Offline Startek

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #463 dnia: 29 Październik, 2018, 10:07 »
   Ja nic takiego nie napisałam.
Nic nie ujmuje ani Bogu ani Jezusowi.

Tylko gdy ludzie u których do tej pory Jehowa nie schodził z ust, nagle przerzucają się na Pana Jezusa i tera to on wiedzie prym, to tak jeden jak i drugi może rzygać tęczą.

Nie zapominajmy, że sukces tkwi w jakości a nie ilości.
Tu nie chodzi o to ze ktoś z ramion jehowy rzuca się w ramiona Jezusa . Ta organizacja powstała tylko po to aby z naszych umysłów wyeliminować osobę Pana Jezusa Chrystusa .  Jeśli tak spojrzeć w Nowe Przymierze tam na pierwszym planie jest osoba Pana Jezusa Chrystusa  i Jego zbawcze dzieło .  Na każdym zebraniu i w każdej publikacji strażnicy na pierwszym planie był jehowa , jehowa to jehowa tamto  i jeszcze wynoszenie zaslug ciała kierowniczego vel niewolnika .  Na moim komitecie sądowniczym sam nie wiedzialem wtedy  skąd mi się to brało , ja im glosilem Pana Jezusa Chrystusa  to nie był  juz Jezus jak zwykle się mawiało   na zebraniach , lecz Pan Jezus . Nawet słowo jehowa od jakiego czasu nie chciało mi przechodzić , myśląc o Bogu juz wtedy myślałem jako o Ojcu w niebie . Widziałem zakłopotanie tych strasznych zboru , i taka wściekłość w nich .   To nie było uciekanie z jednych ramion do drugich ,  tylko uznanie Jezusa  Chrystusa  jako swojego Pana i Zbawcy .  Wiem ze to zabrzmi dziwnie  wśród ludzi nie wierzących ale  ja to przeżyłem osobiście .


Offline Roszada

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #464 dnia: 29 Październik, 2018, 10:11 »
Czyli rzucanie sie z ramion Jehowy w ramiona Jezusa jest niepożądane, niebezpieczne, szkodliwe itd. dla "zdrowia emocjonalnego"?
Ci, którzy wierzą, mają przestać wierzyć, bo im padaczka emocjonalna w cudzysłowie będzie szkodzić? Ich emocjom, czy co.
Ci, którzy wierzą, niech wierzą.
Ci, którzy nie wierzą, niech nie wierzą.
Wierzenie czy niewierzenie w Jezusa to prywatna sprawa każdego forumowicza.
Forum ani nie napędza do tego, ani nie odwodzi.
Ja wierzę, ale nikogo tu nie będę namawiał, ani odwodził.
Nie jesteśmy forum ewangelizacyjnym.
Można na PM sobie ewangelizować jak ktoś chce.