Natanie, czy jak PRAKTYCZNIE twój ewangeliczny zbór traktuje kohabitację?
rozważmy dwa przypadki:
pierwszy: narzeczeni mieszkają razem i śpią w jednym łóżku, panna jest już w ciąży, ale młodzi nie mają nawet ustalonej daty ślubu "my się kochamy, fajnie jest, żyjemy chwilą, miłość jest piękna", nie wiadomo czy kiedykolwiek wezmą ślub, ale stanowczo zabraniają zborowi "mieszania się w ich życie osobiste"
drugi: narzeczeni mają ustaloną datę ślubu i twierdzą że sama chęć prawnej rejestracji ich związku jest wystarczającą oznaką skruchy za dotychczasowe postępowanie, więc nie widzą potrzeby aby którekolwiek z nich miało się gdziekolwiek wyprowadzać, twierdzą także że teraz powstrzymują się od współżycia, kładą się spać w tym samym łóżku i każde z nich grzeczne usypia bez uprawniania seksu. Z oczywistych powodów nie ma jak sprawdzić czy mówią prawdę, ale panna nie jest w ciąży więc (przynajmniej teoretycznie) jest możliwe że faktycznie jest tak jak deklarują.
jak Twój ewangeliczny zbór postępuje w takim wypadku? Stosowane jest jakieś publiczne namiętnowanie np. komunikat że Siostra Ewa Kowalska i brat Piotr Nowak zostali upomnieni"? Takie osoby mogą czy nie mogą przyjmować Ciała i Krwi Pańskiej podczas nabożeństwa? Takie osoby traktowane są normalnie pod względem towarzyskim czy unika się ich np. nikt im nie podaje ręki? Czy jest dopuszczalne lub mile widziane zapraszanie takich osób np. na obiad przez rodziców narzeczonego lub przez rodziców narzeczonej?
czy pod tym względem w Twoim zborze praktyka odpowiada doktrynie czy może (tak jak w kościele katolickim) teoretycznie nie wolno, a w praktyce każdy robi co uważa za słuszne?
Sebastianie, ja nie mam żadnej oficjalnej funkcji w moim zborze, dlatego musiałem skonsultować się w sprawie Twoich pytań z jednym z naszych pastorów, bo za mojego członkostwa w tym wyznaniu (15 lat) nie zetknąłem się z ani jednym takim przypadkiem.
PRAKTYCZNIE zbór nie toleruje mieszkania ze sobą bez ślubu.
1) Przypadek pierwszy: po wyczerpaniu trzech kroków z Ewangelii Mateusza 18:15-18 tacy oporni i niekarni ludzie musieliby być wykluczeni, ale przez cały zbór (miejscowy kościół). Pan Jezus mówi: "Jeśli ich nie usłucha [dwóch lub trzech świadków za drugim podejściem - uwaga moja: Natan Chesed],
powiedz kościołowi. A jeśli kościoła nie usłucha, niech będzie dla ciebie jak poganin i celnik. [Uwspółcześniona Biblia Gdańska, Mateusza 18:17, kursywa moja: Natan]. Wówczas na nadzwyczajnym spotkaniu członkowskim zbiera się cały lokalny kościół i wspólnie decyduje, co dalej zrobić z tymi, co zawinili. Najpewniej taka para byłaby pozbawiona członkostwa, ale nie byłby wobec niej stosowany taki ostracyzm, jak w organizacji. Zapewne członkowie zboru by się z tymi ludźmi nie przyjaźnili, trzymali się na pewien dystans, ale normalnie mówiliby im "Dzień dobry", witaliby się z nimi oraz zachęcali do poprawy. Gdyby tacy błądzący ludzie znaleźli się w jakiejś potrzebie lub nieszczęściu, najpewniej mogliby liczyć na pomoc braci i sióstr.
2) Przypadek drugi: starsi i pastor zalecaliby tej parze zamieszkanie osobno, a jeśliby nie usłuchali ci młodzi ludzie tego zalecenia podanego w dwóch pierwszych krokach, to zbór na spotkaniu członkowskim podjąłby decyzję o czasowym zawieszeniu członkostwa tych osób do czasu prawnego uregulowania statusu ich związku.
Nie ma potrzeby podawania publicznego komunikatu lub napominania publicznego, bo cały zbór wie o sprawie i wszyscy demokratycznie o tym decydowali, wspólnie z pastorami i starszymi. Oto dowód, że w I wieku, przynajmniej w niektórych miejscowych kościołach wspólnie decydowano o karze dla nieposłusznych: "Takiemu wystarczy ta kara, jaka została nałożona
przez większość" [Biblia Warszawska, 2 Koryntian 2:6, kursywa moja: Natan].
Co do Komunii, to takie osoby zasadniczo nie powinny jej przyjmować. Czasami może się jednak zdarzyć, że znajdą się w innym zborze, np. na wakacjach i tam spożyją Komunię. Może być tak, że nawet jeśli miejscowi bracia coś wiedzą o ich statusie wobec zboru, to jednak pozwolą im spożyć Wieczerzę Pańską, gdyż to sprawa między nimi a Bogiem, a usługujący nie będzie im wyrywał z rąk postaci komunijnych i mocował się z nimi. Oni to biorą na swoją odpowiedzialność. Co do relacji rodzinnych, nic się nie zmienia. Nie nakazuje się rodzicom lub przyszłym teściom ograniczać kontaktów z takimi niekarnymi młodymi. Rodzina to rzecz święta i nie należy jej rozdzielać lub rozbijać. Na pewno jednak na wspólnych spotkaniach rodzinnych, rodzice i przyszli teściowie będą starali się delikatnie wpłynąć na młodych. Przede wszystkim będą się osobiście za swoje dzieci modlić, by Bóg udzielił im łaski opamiętania.
Praktyka odpowiada doktrynie, to znaczy, że w umiarkowany sposób - nie tak skrajny jak w organizacji Strażnicy - stosuje się dyscyplinę kościelną, co jest tym łatwiejsze z tej racji, iż w porównaniu z wielkimi parafiami rzymskokatolickimi, wspólnoty ewangeliczne nie są duże i nie jest trudno zadbać o porządek.