Już sobie Matyldo nie radzę z tym wszytkim. Przerosło mnie to wszystko. Mam taki bałagan w głowie, że sobie nie wyobrażasz.
Nabonicie proponuję zasadę: nie wszystko naraz.
Nie da się poznać "prawdy o prawdzie" w kilka dni, bo to za bardzo obciążające dla umysłu i organizmu. Proponuję stopniowo.
Na razie jesteś na etapie szoku, ale wiem (po sobie), że z tego etapu przechodzi się do kolejnego; nie trwa on wiecznie
Na mnie osobiście zadziałały (o czym wielokrotnie pisałam) książki - obydwie - Raymonda Franza.
Bo jak człowiek się dowiaduje, że go całe życie okłamywali, to czuje się tak jakby się obudził z ręką w nocniku. A książki Raya bardzo mnie pokrzepiły i dały mi trzeźwe spojrzenie na kwestię religii.
Gdyby tak się pokusić o kategoryzację, to można odstępców podzielić na różne grupy - jeśli chodzi o ich obecne zapatrywanie na świat i religię, a także o ich przeszłość i przeżycia.
Nie istnieje coś takiego jak jednorodność poglądów czy charakterów u "odstępców" - każdy jest inny i każdy ma swoją historię.
Ja osobiście uważam siebie za odstępcę "lightowego", który nie nosi w sobie poczucia krzywdy w stosunku do innych Świadków. Owszem, wiele było takich historii, że właśnie to jakiś "brat" naciągnął mnie na kasę albo zrobił jakieś świństwo (gdy jeszcze byłam Świadkiem), ale patrzyłam wtedy na niego personalnie - i tłumaczyłam sobie, że to, że on jest świnią, nie znaczy, że wszyscy inni też są.
Odeszłam oficjalnie z religii Świadków, ale nadal mam dobry kontakt z nimi (tzn. z tymi osobami, które czynią to wbrew zakazowi Strażnicy). Nie tak dawno spotkałam też kilka osób ze zboru, z którymi kontaktu do tej pory nie miałam i nie wiedziałam jak na mnie zareagują. Ku memu zdumieniu chwilkę ze mną pogadali i zaprosili na zebranie. Na co im odpowiedziałam, że się tam nie wybieram, bo nie zgadzam się z ideą. Ale że na żadnych braci obrażona nie jestem.
Inny Świadek z kolei (taki starszy) jest takim pół-odstępcą, tzn. sercem jest w organizacji, ale jego rozum ma pewne wątpliwości. Spotkałam go na ulicy, miło z nim rozmawiałam i on był tym trochę zdziwiony, bo spodziewał się, że skoro już jestem oficjalnym odstępcą, to pewnie gardzę Świadkami. Zapytał nawet na koniec rozmowy czy może mi podać rękę.
Więc takie to u mnie historie się dzieją.