Wywołany promocją książki szum medialny, zaintrygował społeczeństwo, temat SJ powraca w różnych postaciach i to jest pozytywna strona.
Ja osobiście nie czytałem książki i pewnie jej nie przeczytam, bazując na wypowiedziach autora wiemy, że jest to Jego sposób na rozliczenie własnego życia. Każdy ma do tego prawo i Robert też.
Autor pokazuje proces przemiany który w nim następuje, fakt że w tym czasie był SJ jest czystym przypadkiem.
Tak naprawdę Robert nie walczy z „świadkizmem” ale walczy z samym sobą i ujawniającymi się fizycznymi potrzebami.
Tu podziwiam jego odwagę.
Dlatego medialne wmawianie że ta książka obala doktrynę SJ nie do końca jest prawdziwa.Jak twierdzi autor, książka ma otworzyć oczy czynnym ŚJ a ja pytam na co.....?
Każdy wie co Biblia mówi o homoseksualistach i tego żadna książka nie zmieni.
Znając życie i środowisko ŚJ mogę mogę to potwierdzić.
Trafnie to pokazuję jeden z komentarzy zamieszczony pod wywiadem Roberta.
"Przestaniesz być SJ.......zastaniesz homoseksualistą."
W sposobie myślenia SJ otrzymujemy efekt odwrotny, dla nich nie jest ważne co pisze, tylko kto pisze.
Słuchałem wywiadu z Robertem w „Trójce”, ładnie i rzeczowo, powiem wzorcowo opowiedział o pobycie w „organizacji” ale to tylko jedna strona która jest skutkiem a nie celem napisania książki.
Jeżeli książka ma opowiadać o człowieku i jego walce z samym sobą to zdecydowanie tak.
Jeżeli ma czegoś nauczyć, pomagać, otwierać oczy......to zdecydowanie nie.
Ja osobiście jestem bardzo tolerancyjny i szanuję każdego ale to też nie oznacza że ze wszystkim się zgadzam i wszystko popieram.
Robertowi życzę aby książka się sprzedawała jak najlepiej ale sam zdecydowanie jako pomoc "otwierająca oczy", nikomu jej nie polecę.
Na FB Robert napisał o sobie.
Robert Rient
· Jestem gejem.
Nie kłamię, nie obnoszę się, bliscy wiedzą, na paradzie równości byłem, po prostu wszyscy wiedzieć nie muszą, nie w tym zawodzie, dziennikarz powinien być obiektywny. O związkach tych heteroseksualnych wiemy, bo wypowiedź o mężu, żonie, rozwodzie, bo zdjęcia z jakiejś gali. Homoseksualni kochają osobę, człowieka, partnera, opowiedzą o miłości niechętnie, bezosobowo, wszystko jest przecież prawdziwe. Razem gramy w tę grę. Uprawiam ją od lat. Również na swoim Facebooku. Nigdy nikomu nie zabroniłem, z nikim tego nie uzgadniałem, klikam, że lubię wygraną Roberta Biedronia w Słupsku. Klikam, że lubię, że został burmistrzem, gdyby można było, pewnie bym nawet kliknął, że nie lubię, że ten legalny prezydent nie może w tym kraju zawrzeć legalnego związku. Z nikim nie uzgadniam postów na mojej ścianie Facebooka, wiemy o tym wszyscy, że należy przemilczeć słowo – gej – bo co to kogo. W domu wiedzą, w pracy wiedzą, wystarczy.
Tak sobie myślałem, ale już nie myślę. Przestaję się bać.
Jak zacząłem pisać „Świadka”, wiedziałem, że nie da się opowiedzieć tej historii ukrywając ważne części siebie.