Sebastian,
miałem podobne przemyślenia jak Ty.
Jednak nie szedłbym w taki radykalizm jak napisał Martin (że jest idiotą , albo nie istnieje).
Myślę, że clou jest gdzie indziej i Bóg jest ponad tym wszystkim. Ponad religiami. Nie wiele z nimi ma wspólnego.
A jeśli chodzi o Biblię. Sądzę że jest to bardzo cenna i mądra księga, jako dorobek ludzkości. Tak samo jak inne mądre dzieła (np. Wedy, Bhagawadita (czy jak to się pisze
) czy inne).
Każdy z nurtów religijnych stworzył własne dzieła i są one w pewien sposób cenne.
Ale żadna z nich nie zawiera prawdy objawionej.
Jeśli czyjeś uczucia ranię, to przepraszam. Ale tak na ten czas myślę
W tym kontekście chrześcijaństwo jawi się jako jeden z nurtów, jeden ze sposobów poznawania Boga, ale nie jest wolne od wpływu polityki i doraźnych potrzeb społecznych.
Mam tu na myśli również chrześcijaństwo z I wieku.
Niestety, jeśli mamy tyle znaków zapytania związanych z działalnością Jezusa i ruchu , który zapoczątkował... To jak dziś możemy traktować jego domniemane słowa jako fundament swojej wiary? Zwrócćcie tez proszę uwagę, że masę wierzeń opieramy na słowach Pawła, który był... no właśnie kim był? Wyrocznią? Reformatorem? Nastepcą? Czy Skałą zamiast Piotra?
Oczywiście moja wypowiedź, to tylko skróty myślowe i głos w dyskusji. Nie chcę nikomu narzucać swoich przemyśleń.
Jednocześnie chylę głowę przed głęboką znajomością Biblii, tych którzy uznaja ją za Słowo Boże.