Osobiście w żadne boskie plany nie wierze. Moim zdaniem teoria wymyślona wieki temu, żeby nikt z prostych ludzi nawet nie próbował polepszyć swojego losu, co było na rękę wszelkim władcom. Ot, taki plan dla ciebie przestań walczyć, zaakceptuj. Do dzisiaj moim zdaniem to pokutuje. Bóg ma dla ciebie plan (czyli czekasz na zrządzenie losu) i albo coś ci skapnie albo nie. I nie raz widać olbrzymi dystans pomiędzy tymi ludźmi, którzy wzięli swój los w swoje ręce a tymi co czekają na jakiś cud. Tak społecznie sprawę ujmując, to mnie osobiście cieszy mnie jeśli tych drugich jest jak najmniej.
Jeśli chodzi o "boże plany" czy inną karmę to chyba najgorszym przykładem są dla mnie Chiny. Tam na tyle źle jest widziane ingerowanie w "zrządzenie losu", że nawet topiącego się nie ratują. Nie wiem na ile są rozpowszechnione takie zjawiska i czy w całym tym kraju ale brzmi to przerażającą. Empatia na poziomie zerowym. O tyle dobrze, że w chrześcijaństwie jest jednak podkreślone, że należy bliźniego w potrzebie ratować.