Kiedy ŚJ zapuka do moich drzwi ...
Zależy od okoliczności, nastawienia, humoru, i samych SJ. Jednego jestem pewna. Jest dwóch takich, którzy będą pamiętali złożoną mi wizytę... Nie wypuściłam ich z domu przez 4 godziny, i tylko przezornie (jak już byli opici kawą i herbatą) pytałam, czy nie chce im się siku. Więcej nie przyszli, za to naskarżyli na mnie starszemu zboru, z którym się znam i "siostrze duchowej", która ze mną pracowała. Oboje usiłowali ze mną rozmawiać, wmawiając mi, że przekazuję młodym braciom "odstępcze treści". Jednak, na usilne moje pytania, o jakie treści chodzi, milczeli jak zaklęci. Taki śmieszny nietypowy dwuosobowy komitet... i nawet bez krawata
To musiała być wizyta. Szkoda, że mnie tam nie było.
Ja jak widzę ludzi przy stojakach to zawsze myślę ciepło o forum, przypominam sobie jak odkryłam forum , jakie wrażenie na mnie zrobiło i jak czytałam, czytałam czytałam i naczytać się nie mogłam... Gdy ŚJ przychodzą do mnie to mówię zwykle, że jak przyjdą do mnie to ja też do nich przyjdę. Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, żeby na to przystali, zawsze wtedy "dyskusja" się kończy. W żadne rozmowy biblijne się nie wdaję, bo sensu to nie ma i strata czasu a historii ŚJ aż tak dobrze nie znam i boję się żeby mnie zagięli i wyszłoby by na ich a tego bym nie chciała.