Biblii nie pisał Bóg, a ludzie. Nie uważam, że akurat w kwestii historyczności winna być wobec tego wyjątkiem. Jest wyjątkowa pod innymi względami. A historycznym jest źródłem jak każde inne.
A tak nawiasem, to ileż to razy już w historii nauki okazało się, że Biblia mówi "X", a archeologia mówi "nieprawda, że X". A potem kopali, kopali i mówią: "a jednak X". Od razu jednak dodają: "ale nie Y". I tak w kółko. Jakoś archeolodzy z Mahabharatą czy Awestą nikt tak nie robi, żeby za wszelką cenę udowadniać coś w stylu "Mahabharata/Awesta nie jest historyczna". Moim zdaniem jest tak na pewno dlatego, że to Biblia wywarła największy wpływ na kulturę europejską, w której się też nauka nowożytna narodziła.
No, ale to w sposób oczywisty podważa jej wiarygodność jako Słowa Bożego. Skoro Bóg dopuścił, by w Biblii zawarte zostały błędne poglądy, zmyślone historie, legendy, to co to mówi o jego mądrości? Jak mam zaufać w kwestii zbawienia i życia komuś, kto nie chce/nie może stworzyć doskonałej książki, chociaż, podobno, jest Stwórcą wszechświata? Jak mam uwierzyć, że miały miejsce cuda, skoro nie miały miejsca wydarzenia, które są opisane w Biblii, a do cudownych nie należą (wędrówka Izraelitów, podbój Kaananu)?
A legendarny charakter exodusu czy podboju Kaananu został o wiele lepiej udokumentowany, niż tylko: "Biblia mówi 'X', a archeologia mówi 'nieprawda, że X'. A potem kopali, kopali i mówią: 'a jednak X'. Nie jest tak, że jakiś szalony archeolog nie potwierdził historii opisanej w PŚ i cały świat nauki od razu to przyjął za pewnik.