szkoda tylko, że w tym konflikcie nikt nie przejmuje się rdzennymi mieszkańcami tego terenu - Tatarami Krymskimi. Nowe "wadze" rozwiązały medżlis (tatarski parlament) i zdelegalizowały działalność organizacji społecznych, kulturalnych i religijnych. W ślad za tym ruszyła fala prześladowań lokalnych działaczy tatarskich, a niewygodne osoby tracą pracę, dostają propozycję (nie do odrzucenia) emigracji, albo po prostu znikają. Kremlowski "niewolnik wierny i roztropny" po raz kolejny skazuje na banicję "odstępców" - osoby, które nie wpisują się w koncepcję państwa Putina-Platona. Dla narodu tatarskiego to nie pierwszyzna - dopiero w 90 roku pozwolono na powrót 200 tysięcznej rzeszy (tej części, która przeżyła) deportowanej w 1944 r. Dyspozycyjne "komitety sądownicze" ferują wyroki nie tylko w salach królestwa, a godło z gilotyną powiewa nie tylko nad biurem w Warwick