Nawet gdyby założyć, że Imię było publicznie przy faryzeuszach wymawiane przez Pana Jezusa to po pierwsze - brak tego w doniesieniach ewangelicznych i innych świadczy, że to nieprawda. A po drugie gdyby było opisane, a potem ktoś to skrzętnie pousuwał z NT to oznaczałoby, że nikt nie czuwał nad treścią i każdy robił z NT co chciał. Czyli wnioski: jest to podcinanie gałęzi na której się siedzi. Bo w każdym wypadku postawa podważa autentyczność i natchnienie Pisma.
Forsujac tezę o publicznym wymawianiu Imienia i jego bytności w NT podważa się tym natchnienie Pisma. Bo mówienie bez żadnych dowodów, że opisane wydarzenia są zafałszowane, a tekst NT przerobiony mają jedną wymowę - Bóg nie czuwał nad treścią.
2000 lat później jakaś grupka ludzi nie mogąc się pogodzić, że Pismo nie pasuje do ich doktryn zaczyna Go zmieniać. Budować tezy na podstawie swojego błędnego poznania.
Jestem w stanie nawet przyjąć, że kierują nimi dobre pobudki odnośnie Imienia. Ale w tym wszystkim swoimi dobrymi intencjami nie można tłumaczyć poprawiania tekstu i osądzania innych na podstawie swoich mniemań. Mniemań wynikających z błędnego zrozumienia NT.
MX - koniec - MX