I widzisz KAZ...niby kumasz o co chodzi, ale zaraz masz ALE i wyskakujesz z roszczeniami.
Pewnie, że Twoja sprawa, ale skoro pytasz to Ci się odpowiada. Po kiego grzyba zaraz machasz słownictwem niczym ninja mieczem, a to moja sprawa, a nie wasza, pamiętajcie sobie o tym ?
I znów się wyłaniają z Ciebie nawyki z przeszłości. My to możemy wszystko, ale nam to nic.
Dla mnie to cały czas jest "ja jestem ten lepszy, ja znam Boga, ja wiem jak mu służyć". Identycznie robią przecież świadkowie Jehowy, każdy z nas to wie, oni znają "prawdę"!
Prezentują taką postawę tutaj także inne osoby.
Osobiście uważam, że mój prywatny agnostycyzm jest dowodem na moją pokorę, bo ja nie twierdzę butnie, że Boga z pewnością nie ma. Uważam jedynie, że brak na to jednoznacznych dowodów. A jeśli Bóg jednak jest, to kim my jesteśmy, marny pyłek, by twierdzić, że na pewno znamy tę właściwą drogę, sposób na życie, boskie plany, wymagania, wolę?
Pokory więcej doradzam, li i jedynie. Także w stosunku do innych.