Alicjo, czytając Twoje posty i wyczuwając niektóre emocje
i widząc przemyślenia, a zwłaszcza sposób formowania myśli,
mam wrażenie że jesteśmy bardzo podobni w tej sferze.
Po moim przebudzeniu się z org, wiele pytań i u mnie pozostaje
wciąż jeszcze bez racjonalnej odpowiedzi... Ufam jednak,
że nawet bolesna rzeczywistość jest lepsza niż fałszywa "wiedza".
Fałszywa wiedza może być bardziej niebezpieczna nawet od ignorancji.
Myślę że nie warto rozpamiętywać straconych lat, o ile w ogóle można
je nazwać straconymi. Podobnie z odpowiedzialnością za pozyskane
przez Ciebie (dla org) osoby. Ścieżki naszego życia w niezrozumiały sposób
układają się - być może dlatego, byśmy m.in. mogli podnosić swoje możliwości,
uzyskiwać środki do zrozumienia duchowości...
Z czasem zacząłem obserwować coraz więcej dowodów, że nic nie dzieje się
przypadkowo, że każdy człowiek ma własną odpowiedzialność.
To co robiłaś, robiłaś w duchu dobrej INTENCJI. To jest bardzo ważne.
Zupełnie inaczej jest, kiedy ktoś świadomie czyni rzeczy,
które sprowadzają zło na drugiego człowieka.
Ja mam braci w zborze, z którymi żyłem w przywiązaniu kiedy jeszcze nikt
z nas nie był Świadkiem.
Mieliśmy po 18 lat. Zostałem Świadkiem, bo bardzo poszukiwałem duchowości
i prawdy o Bogu; szybko ich zachęciłem do studiowania. Oni również
zostali Świadkami. Najciekawsze, że zarówno oni, jak i ja oraz moja żona,
wszyscy byli wieloletnimi pionierami stałymi;
ja byłem starszym i on został starszym... Oni teraz odsunęli się
od nas. Najciekawsze jest, że również ich syn odszedł od kłamstw organizacji.
Nie mogę pojąć, że oni nie zastanawiają się jak to możliwe, że
taki zaangażowany i logiczny człowiek jak ja nagle znika
z życia zborowego. Zobacz, również ich syn. Wiem, że są im znane
różne elementy prawdy o prawdzie. Dlaczego nie reagują?
A co jeśli po to weszliśmy do organizacji, aby znaleźć się
w takim właśnie momencie???
Dlaczego są głusi na fakty, które deklarują że za wszelką cenę
poważają? Czy to strach przed ewentualną pustką?
Ale czy w ten sposób można przejść na wyższy poziom??
Tak więc, jeśli ceną tej odwagi wybudzenia jest zagubienie,
to może to jest niezwykle cenne zagubienie? Nie wiem,
ale intuicja podpowiada mi wiele w tej kwestii.
Ja po bolesnym uświadomieniu sobie prawdy o "prawdzie"
przepłakałem wiele, ale też dużo zyskałem. Dziś bardziej cenię ludzi
różnego pokroju. Pozbyłem się w dużej mierze duchowej pychy,
cieszę się że dane mi zostało zrozumieć iż żaden człowiek nie może
być dyktatorem zarządzającym moimi tęsknotami czy sposobami poszukiwania prawdy.
Nikt nie ma prawa zamykać mi ust, dusić mnie terrorem ostracyzmu
i zniesławieniem. Przeszedłem to. Początkowo wszystko widziałem tylko negatywnie,
zarówno przeszłość i teraźniejszość. To forum bardzo mi pomogło
zrozumieć, że nie jestem nienormalny. Dziś cieszę się z względnej wolności,
cieszę się że dostrzegam koloryty w ludziach, że jestem bardziej doświadczony,
cieszę się tym co mam, co mogę widzieć, zacząłem to doceniać jak nigdy,
kiedy byłem czynnym i gorliwym Świadkiem!
Cenię, że zostałem wyciągnięty z matrixa,
który na pewien czas zrobił ze mnie skuteczny korporacyjny
automat... Który zabrał mi, podobnie jak Tobie,
wiele lat w których mogłem się rozwijać...
Myślę, że warto szukać tego, co jeszcze możemy zrobić dla ludzi,
dla siebie, budować od nowa. Czas pokaże, co dalej