Nie idę, nie chce mi się, nie czuję potrzeby, mam zepsuty samochód, a sala daleko itp.
A tak naprawdę cieszę się z tego, że już od kilku lat, nie idąc na pamiątkę, nie czuję tego wewnętrznego niepokoju. To oznaka zdrowienia psychicznego
Pamiętam te teksty, że pamiątka jest probierzem "zdrowia duchowego":
- "popatrz, nie jest z nim tak źle, skoro na pamiątkę przyszedł"
albo
- "z niego to już nic nie będzie, nawet na pamiątkę nie przyszedł".
Byłem jakiś czas temu, oczywiście jako nieczynny głosiciel i czynny odstępca. Jedni patrzyli na mnie jak na kobietę z brodą, inni - jak na zabójcę noworodków, a jeszcze inni byli szczerze zdziwieni. Trochę się czułem jak pijany i zarzygany celebryta na ściance. Wprawdzie ta prawowierna część rodziny była zachwycona, nawet mi śpiewnik i Biblię pożyczyli, ale od tamtej pory stwierdziłem, że dość tego cyrku. Amen