Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?  (Przeczytany 9815 razy)

Offline PoProstuJa

Do założenia tego wątku zainspirowała mnie wiadomość od pewnej osoby, która prosiła mnie o poradę w jaki sposób może zniechęcić bliską osobę do zostania Świadkiem. Poniżej wklejam fragmenty mojej odpowiedzi:

"Co do odradzania komuś tej religii.... Chyba staję się od tego daleka.
Bo fakt niezaprzeczalny jest taki, że jeśli "X" zrezygnuje z religii Świadków, to nie będzie za bardzo miał gdzie pójść. Jest mnóstwo ugrupowań religijnych, ale w żadnym nie ma 100% prawdy; w każdej jest jakiś fałsz i błąd.
Mnie osobiście bardzo wkurzało, gdy ktoś próbował mi udowodnić, że "źle wierzę" - wtedy, gdy byłam gorliwym Świadkiem.
A teraz nie jestem gorliwym Świadkiem, a dalej mnie wkurza to, gdy ktoś próbuje mi udowodnić, że on "wie lepiej, lepiej wierzy". Niedawno byłam na nabożeństwie w pewnym chrześcijańskim ugrupowaniu religijnym.  Pierwsze pół godziny to były śpiewy. Później prawie godzinny wykład (oparty na 1 wersecie biblijnym - cała reszta to interpretacja mówcy). To co mi się tam spodobało, to integracja ludzi po nabożeństwie - kawa i ciastko, rozmowy. To co mnie zdziwiło - facet chodzący z tacą podczas śpiewów. Nie mogę się też przekonać do nauki o trójcy - a 95% religii chrześcijańskich propaguje tę naukę.

Co zatem zaproponujesz X-owi zamiast Świadków...?! W sumie niewiele...
Chyba pozostaje mu się przekonać na samym sobie. Jako zainteresowany nie ma on szans poznać wielu spraw, które ukażą mu się w pełni, gdy już będzie po chrzcie i starsi zboru będą go mogli wziąć w swoje "macki".

Wejście do jakiejkolwiek religii to wdepnięcie w błoto... Ale ludzie lubią być zjednoczeni z innymi w wielbieniu Boga. Ja na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie podać Ci żadnego zboru chrześcijańskiego, w którym jest sama prawda. Taki nie istnieje.

Choćbym chciała, to chyba Ci nie pomogę w taki sposób jak oczekujesz. Ale polecam Ci książki Franza, a szczególnie tą "W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności" - pisze on tam nie tylko o Świadkach, ale ogólnie o religiach chrześcijańskich. Mnie ona pokrzepia."

Mam takie przemyślenia, że z niektórymi Świadkami po wyjściu z organizacji dzieje się tak, jak z człowiekiem z przykładu Jezusa, z którego wyszedł jeden demon, ale wrócił z 7 innymi:

Łukasza 11:24-26, BT
"Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku. A gdy go nie znajduje, mówi: "Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem". Przychodzi i zastaje go wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze siedem innych duchów złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I stan późniejszy owego człowieka staje się gorszy niż poprzedni».

Obecnie nie popieram religii Świadków. Jednak jeśli mam podejść do sprawy w miarę obiektywnie, to zastanawiam się co jest gorsze... być okłamywanym w religii Świadków, czy być okłamywanym w katolicyzmie? A może być okłamywanym w żydowskich odłamach religijnych? A może być okłamywanym w islamie?
W każdej religii jest mniejszy lub większy procent kłamstwa. O kłamliwych naukach Świadków poinformowałam kilka najbliższych osób, ale jak na razie nie odczuwam potrzeby "zbawiania całego świata" oraz udowadniania wszystkim innym Świadkom, że "wierzą źle".

A Wy jak macie? Duch misjonarstwa, duch obojętności, a może wściekłości? :)


P.S. Mam tylko problem jak potraktować to, że wypowiadam się na forum... W sumie czyta go chyba więcej niż kilka osób?! (Ale wchodzą tu na własną odpowiedzialność!  :) )


Offline Fantom

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #1 dnia: 19 Marzec, 2017, 01:00 »
 ten temat może być powiązany z tym co robił Jezus i czy my powinniśmy iść w Jego ślady.
 Czy Jezus przyszedł nawrócić Izraelitów,a może tylko uświadomić,że błądzą i wykorzystują prawo dla swoich korzyści?Czy Jezus chciał ich zreformować,albo może od początku miał zamiar wyciągnąć z tego systemu religijnego ludzi o szlachetnych sercach?
 Dzisiaj niektórzy chcą tylko uświadomić ŚJ,że w to co wierzą nie zawsze jest prawdą.Inni zniechęcają,bo robią to w dobrej wierze,aby innym oszczędzić w przyszłości rozczarowań,tragedii.
 Podobny temat na form już tu był.
 W zasadzie ŚJ też zależy na tym,aby innym otworzyć oczy na obłudę,fałszywe nauki biblijne w innych religiach.ŚJ też będzie się starał,aby kogoś z rodziny odwieść od zostania katolikiem czy Mormonem.
 Osobiście nie mam nic przeciw takim ruchom religijnym gdzie są tylko błędy poznawcze,ale nie ma za to prześladowań swoich byłych członków.
 Ja mam ''ducha'',który jest wrażliwy na wypaczenia systemów religijnych,żerujących na wiernych,traktując ich jak niedorozwojów.
''Brak sprzeciwu wobec błędu jest jego zatwierdzeniem, a niebronienie prawdy oznacza jej tłumienie''
 Ignoruję: Tusia,tomek_s


Offline Arvena

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #2 dnia: 19 Marzec, 2017, 01:09 »
Swietny post! Ja sama na poczatku czulam gniew, ale widzac jak niektorzy co odeszli zachowuja sie jak oszolomy to mnie skutecznie zrazilo robic kolejny krok i wyciaganiu innych z organizacji. Jesli widze odpowiedni grunt mowie cos ale nie za wiele, nie wylewam calych pomyj tym bardziej ze to nie w moim stylu. To samo mysle o religiach chrzescijanskich, trojca jest tak mega nie zjadalna ze wyjscie od swiadkow a pojscie do kosciola ktory wierzy w trojce to bylby juz dla mnie pakt z diablem. Dla mnie, inni niech robia co chca. Raczej teraz staram sie skupic na tolerancji, bo skoro kazda religia klamie i to wiemy to dlaczego mam palac wieksza niechecia do SJ niz do KK. A ze nie chce palac niechecia do religii jako takiej to nie bede psow wieszac na SJ. Po prostu wiem ze kazda religia, kazda bez wyjatku jak rowniez sekta to jest system, na ktorym przywodcy sie opieraja, tylko flagi sie zmieniaja ale cala reszta baza jest ta sama. To czy mozna gniewac sie na system, czy mozna sie na nim mscic, na martwym tworze? Nie, trzeba to zroumiec i pogodzic sie ze tak swiat jest skonstruowany i wiecej nie dawac sie nabijac w butelke.Miec swiadomosc ze wszyscy przedstawiaja swoja prawde, nie tylko telewizja klamie ale tak naprawde kazdy, przedstawiajac swoja subiektywna prawde. Lepiej skupiac sie na zwyklym czynieniu dobra niz zla. Napisze po pogansku- karma wladza, czym sie karmimy i jaka energie emanujemy taka do nas wroci.
Zle czynisz, jesli chwalisz, gorzej, jesli ganisz rzecz,ktorej dobrze nie znasz. " Leonadro Da Vinci


Offline Estera

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #3 dnia: 19 Marzec, 2017, 01:17 »
  PoProstuJa
  Podjęłaś temat, w którym u mnie zauważam conajmniej kilka jakichś etapów.

  Na początku,
  Po odkryciu tej prawdy o prawdzie, to byłam wściekła, chciałam zaraz pisać list o odłączenie.
  Po obejrzeniu fragmentu procesu sądowego z Australii w roli głównej Geoffrey'a Jacksona, postanowiłam:
  "Napewno nie będę Świadkiem Jehowy, Bóg z tą religią nie ma nic wspólnego!!"

  Gdy emocje trochę ogasły, ale jeszcze była wściekłość,
  zastanawiałam się, jaki ruch dalej zrobić i że napewno muszę porozmawiać z niektórymi, co o tym sądzą?
  Niestety szybko przekonałam się, że rozmowy nie będzie, ludzie, zamroczeni nauką "strażnicy" nic nie przyjmują.

  Potem.
  Nastał czas nabywania wiedzy i dochodzenia do wniosku, że z listem o odłączenie, trzeba zaczekać.
  Podziałać z ukrycia, spróbować zrobić ile się da od wewnątrz, bo po ogłoszeniu w zborze, koniec będzie z dostępem do ludzi.
  Mądre rady z różnych opracowań filmowych youtuberów, pokazywały coraz jaśniej drogę działania.
  Przede wszystkim mądrego przygotowania się do wyjścia ostatecznego z tej sekty.

  Nastał czas "partyzantki".
  Myślałam, że to będzie szło mniej opornie, ale niestety sekta swoje zrobiła z myśleniem ludzi.
  Zlasowała zdrowo-rozsądkowe wyciąganie wniosków, ludzie wybierają iluzję wts-u.
  Aczkolwiek, conajmniej jedna osoba skutecznie odeszła z wts-u, no i dzieci są po tej stronie mocy.

  Teraz.
  Jest etap myślenia i działania, jak można by pomóc jeszcze komukolwiek, choć "czarno" to widzę.
  Myślę o tym, co mogę zrobić, żeby jeszcze komukolwiek pomóc, w spokoju przygotowuję strategię wyjścia.
  Narazie nie wchodzę do żadnej grupy czy religii. Obserwuję, co dookoła się dzieje, to forum mi w tym częściowo pomaga.

  Gdybym miała odpowiedzieć na postawione przez Ciebie pytanie:
  Co u mnie siedzi, jaki duch? Misjonarstwa? Obojętności? Wściekłości?

  To chyba powiedziałabym, że ten duch jest wymieszany i wszystkiego jest tam po trochu.
  Jeszcze u siebie porządkuję tę całą zrujnowaną sferę życia religijnego, jak już się pozbieram, będę mogla pomóc innym.
  Ale już widzę, że łatwe to nie będzie, więc rozmyślam nad sposobami, w jaki mogłabym dotrzeć do różnych serc.
  I może nie nazwałabym tego "misją nawracania", ale jak jeszcze udałoby mi się pomóc komukolwiek, coś zrozumieć, ucieszyłabym się.
  Trzeba wyrywać ludzi z tego fałszu i zakłamania, przynajmniej niektórych, bo na masowe nawrócenie nie ma co liczyć.
  Warto wskazywać, że "strażnica" nie jest drogą zbawienia i napewno robić to z odpowiednią wrażliwością na tę delikatną sferę życia.
  Decyzja i tak będzie należała do każdego z osobna.
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Startek

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #4 dnia: 19 Marzec, 2017, 02:56 »
Mnie tutaj uważają za sekciarza , który na każdy kroku werbuje do swojej sekty . Ja tak nie uważam , bo niema  nic wtym złego że jestem osobą wierzącą . W temacie religijnym staram się wypowiedzieć , tak jak w to wierzę  . Nie z każdym się muszę zgadzać ,  tak jak inni ze mną




Offline Maro

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #5 dnia: 26 Marzec, 2017, 22:20 »

(...)

A Wy jak macie? Duch misjonarstwa, duch obojętności, a może wściekłości? :)


P.S. Mam tylko problem jak potraktować to, że wypowiadam się na forum... W sumie czyta go chyba więcej niż kilka osób?! (Ale wchodzą tu na własną odpowiedzialność!  :) )



Witajcie , ja osobiscie nie mam w sobie poczucia misjii ,,nawracania" kogokolwiek na cokolwiek, poza wymiana opinii.  W moim odczuciu gdy ktos tak robi ma kilka powodow. Po pierwsze nie jest pewny siebie. Po drugie brak mu skromnosci. Po trzecie czy mamy prawo by ktos zyl na nasza modle a nie swoja wlasna.  Dlaczego takiej osobie brak pewnosci siebie? Bo do pomagania rwa sie czesto osoby bezradne , niewiedzace jak pomoc. Jedyne co wiedza to to ,ze chca pomoc. Pewne siebie osoby daja tylko signal, ze sa gotowe do pomocy ale to osoba potrzebujaca powinna szukac pomocy bo to ona bardziej wie czego potrzebuje.  Dlaczego brak skromnosci? bo nie mamy patentu ani najlepszej propozycji dla osoby ktorej chcemy ,,pomoc" Pokazujemy tym ze cos wiemy lepiej a tak naprawde tak nie jest.  I trzecia kwestia, kazdy przezyje wlasne zycie a nie cudze I musi znalezc wlasne sciezki ale tez nauczyc sie odpowiedzialnosci za wlasne zycie I wybory. Nie sadze by bylo to dobre wyreczac kogos z tego I brac na siebie odpowiedzialnosc ktora do nas nie nalezy.   Owszem, rozmawiac trzeba jesli jest klimat I ktos chce wiedziec co myslimy ale nie dajmy sie wkrecic by wziac na siebie cudzy ciezar...  Myslicie ze tak latwo jest komus pomoc? wedlug mnie bardzo ciezko. Jesli chcesz to lepiej zrozumiec to rozwiaz wszystkie wlasne problemy I zobaczysz czy to proste jesli wogole mozliwe.  Jestem przekoany ze wieksza pomoca jest wsparcie niz rada!


Offline HARNAŚ

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #6 dnia: 27 Marzec, 2017, 06:43 »


Witajcie , ja osobiscie nie mam w sobie poczucia misjii ,,nawracania" kogokolwiek na cokolwiek, poza wymiana opinii.  W moim odczuciu gdy ktos tak robi ma kilka powodow. Po pierwsze nie jest pewny siebie. Po drugie brak mu skromnosci. Po trzecie czy mamy prawo by ktos zyl na nasza modle a nie swoja wlasna.  Dlaczego takiej osobie brak pewnosci siebie? Bo do pomagania rwa sie czesto osoby bezradne , niewiedzace jak pomoc. Jedyne co wiedza to to ,ze chca pomoc.
Albo ja nie rozumiem Twoich intencji albo gadasz jak mały Kazio po dużym piwie.


Offline Iskierka

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #7 dnia: 27 Marzec, 2017, 10:54 »
PoProstuJa :)

Otworzyłaś bardzo ciekawy wątek. Zauważyłam, że osoby, które odeszły z organizacji z powodów osobistych przeżyć (molestowanie, przemoc, ostracyzm, nieuczciwość, niesprawiedliwość) nagłaśniają te problemy jako jedyne, z powodu których inni muszą się „przebudzić”. Później dochodzi oczywiście doktryna, czyli zmieniające się „światła”, manipulacje ludźmi, zakaz myślenia, bo „odstępcze” poglądy nie popierające nauk „niewolnika” powodują wykluczenie ze zboru. To wszystko jest złe moim zdaniem. Jednak każdy osobiście odpowiada za siebie i nie można stosować takiej samej metody wymuszania u kogoś aby popierał nasz punkt widzenia, „przejrzał” na oczy i zaczął „pluć” na wszystko co go spotkało w organizacji, tylko dlatego że nam było źle.
Muszę przyznać, że o wielu sprawach ja dowiaduję się z forum i włosy mi się jeżą jak to czytam albo słucham. Nic dziwnego, że wiele osób o pewnych sprawach nie wie, bo dla „ochrony” głosicieli nie są one nagłaśniane przez starszych.

Ci co odchodzą z organizacji mają różne powody, ale przyznaję, że trudno odnaleźć się osobie wierzącej w innych społecznościach ewangelicznych. Prawdą bowiem jest, że nigdzie nie ma 100% prawdy. Czy kierować kogoś gdzieś na siłę aby miał towarzystwo? Ten kto odszedł z organizacji ze względu na doktrynę np. pomniejszanie Osoby Pana Jezusa jako Boga, kwestia zbawienia z łaski i inne nauki, nie zadowoli się towarzystwem  innych wierzących tylko dlatego, że wypije kawę czy herbatkę po nabożeństwie. Taka odskocznia może być dobra na początku, ale jeśli nie zaspokoi duchowego głodu, będzie się „błąkał” po różnych denominacjach  i chwała Bogu jeśli nie straci w ogóle wiary.

To - w co, Kogo i jak wierzymy, to nasza odpowiedzialność. Pan Jezus głosił ewangelię wśród wierzących Żydów, płakał nad ludem, który był jak owce bez pasterza, niektórzy poszli za Nim, niektórzy Go opluli i doprowadzili do śmierci. Nic na siłę.
Jako osoba pozostająca dalej w wierze, mogę tylko powiedzieć, że na ludziach na pewno można się zawieść, nigdy zaś na Bogu, ale tak bywa z naszą ludzką skłonnością, że komuś musi się oberwać.
Kończąc, powiem tylko tyle, że mam w rodzinie świadków, ale z powodu tego co obserwuję na forach i fb, a także w realu, nie wiem jak do Nich dotrzeć aby przejrzeli. To co było moim powodem odejścia nie jest dla Nich argumentacją i chyba tu spełni się powiedzenie, że „prorok nie ma czci we własnej ojczyźnie”.  ;)


Offline Dorkas

  • Pionier
  • Wiadomości: 880
  • Polubień: 2976
  • Pierwszy krok wędrówki jest zawsze najdłuższy.
Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #8 dnia: 27 Marzec, 2017, 11:40 »
Czy naprawdę chodzi w tym wszystkim o nawracanie?
O to by wyciągać świadków z ich rodzin, bliskich , przyjaciół?
Masz rację PoProstuJa

"To - w co, Kogo i jak wierzymy, to nasza odpowiedzialność." piszesz,

"Ci co odchodzą z organizacji mają różne powody", zgadzam się się z tym , ale czy człowiek nie ma do tego prawa? dlaczego ktoś nie może odejść biorąc pod uwagę skutki?

Świadkowie mówią , że każdy kto nim zostaje wie jakie są konsekwencje ale to nie prawda.

Dlaczego świadkowie nie mogą otwarcie potępić tego co złe i pozostać w tej społeczności? 

Sami tak często powołują się na przykłady z biblii , napomnień , mówią , że Bóg brzydzi się kłamstwem , półprawdami a sami robią dokładnie odwrotnie WYKLUCZAJĄ za to skazują na duchowa banicję i to jest w porządku?
Kiedy ja pokazała  w publikacjach jakie ZASADY złamali wobec mnie to dowiedziałam sie , że się czepiam słów, że powinnam sprawy zostawić w rękach Jehowy , powinnam modlić się żeby Jehowa pozwolił MI wybaczyć to , że ONI złamali zasadę!!!
Nie wydaje się Tobie , że to paranoja?

Ci którzy odchodzą  często nie chcieli odejść , oni zostali wyrzuceni.
Masz rację
" Prawdą bowiem jest, że nigdzie nie ma 100% prawdy."
Ale to w tej religii są takie restrykcje , to w tej religii gdziekolwiek się nie znajdziesz nie możesz powiedzieć , że jesteś wykluczona bo po prostu odwrócą się od Ciebie.

Piszesz:
"Jednak każdy osobiście odpowiada za siebie i nie można stosować takiej samej metody wymuszania u kogoś aby popierał nasz punkt widzenia, „przejrzał” na oczy i zaczął „pluć” na wszystko co go spotkało w organizacji, tylko dlatego że nam było źle."

Dlaczego mówisz , że mówienie prawdy jest pluciem ?
Tak nazywają to Świadkowie , tak nazywają mówienie prawdy

Nie używam obraźliwych słów , mówię prawdę co wiem , czego sie dowiedziałam , ale tego właśnie mi
NIE WOLNO , nie wolno mi mówić pod groźbą wykluczenia , wyrzucenia mnie poza nawias , skazania na brak zbawienia , mówienia o mnie źle , szerzenia nie prawdy o mojej osobie .
Wg mnie na tym polega zło tej organizacji i o to wszyscy no może większość walczy ,
 O WOLNOŚĆ SŁOWA
Dziś wiem więcej niż wczoraj


Offline Iskierka

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #9 dnia: 27 Marzec, 2017, 16:06 »


"To - w co, Kogo i jak wierzymy, to nasza odpowiedzialność." piszesz,

"Ci co odchodzą z organizacji mają różne powody", zgadzam się się z tym , ale czy człowiek nie ma do tego prawa? dlaczego ktoś nie może odejść biorąc pod uwagę skutki?

Może doprecyzuję moje wypowiedzi.
Dorkas, człowiek ma prawo opuścić organizację, obojętnie z jakiego powodu. Jest człowiekiem wolnym w oczach Boga, zatem powinien być wolny w oczach ludzi. Niestety w organizacji tego nie ma, ponosi konsekwencje czasem bardzo bolesne  :(.


Świadkowie mówią , że każdy kto nim zostaje wie jakie są konsekwencje ale to nie prawda.

Dlaczego świadkowie nie mogą otwarcie potępić tego co złe i pozostać w tej społeczności? 

To prawda, nie znaliśmy konsekwencji naszych decyzji, nikt nie uprzedził przed chrztem, że jak się nie będziemy zgadzać z "niewolnikiem" i podważasz jego autorytet, to mamy jedno wyjście- sami opuścić zbór albo nas wyproszą i nie powiedzą zborowi z jakiego powodu, co rodzi później plotki, oszczerstwa i "używanie" na naszej osobie. Można pozostać, a jakże, tyle że mieć "zasznurowane" usta, jak długo wytrzymamy?


Kiedy ja pokazała  w publikacjach jakie ZASADY złamali wobec mnie to dowiedziałam sie , że się czepiam słów, że powinnam sprawy zostawić w rękach Jehowy , powinnam modlić się żeby Jehowa pozwolił MI wybaczyć to , że ONI złamali zasadę!!!
Nie wydaje się Tobie , że to paranoja?

Współczuję Ci, że przez to przeszłaś, dlatego ja nie rozmawiałam ale napisałam list do starszych, wręczyłam na wizycie u mnie (po 1,5 roku się obudzili a właściwie jedna siostra obudziła ich ze snu ;)), a że to było w dzień zebrania, za dwie godziny już ogłosili, że nie jestem świadkiem Jehowy. W zborze szum, szok, co się stało, dlatego ten list razem z innym moim listem wyjaśniającym powysyłałam do każdego do kogo miałam adres albo maila, cześć info na sms. Dotarło echem po mieście bo otrzymałam po kilku miesiącach informację zwrotną, że rozsyłam "odstępcze" listy po zborach ;D.


Ale to w tej religii są takie restrykcje , to w tej religii gdziekolwiek się nie znajdziesz nie możesz powiedzieć , że jesteś wykluczona bo po prostu odwrócą się od Ciebie.

Tak i to jest chore. Dlatego każdemu kto zapała "miłością" do świadków uświadomię o konsekwencjach porzucenia "prawdy". Przed sektą trzeba ostrzegać, ale to dopiero widzimy wtedy, gdy dotyka nas na własnej skórze.


Piszesz:
"Jednak każdy osobiście odpowiada za siebie i nie można stosować takiej samej metody wymuszania u kogoś aby popierał nasz punkt widzenia, „przejrzał” na oczy i zaczął „pluć” na wszystko co go spotkało w organizacji, tylko dlatego że nam było źle."

Dlaczego mówisz , że mówienie prawdy jest pluciem ?
Tak nazywają to Świadkowie , tak nazywają mówienie prawdy

Nie używam obraźliwych słów , mówię prawdę co wiem , czego sie dowiedziałam , ale tego właśnie mi
NIE WOLNO , nie wolno mi mówić pod groźbą wykluczenia , wyrzucenia mnie poza nawias , skazania na brak zbawienia , mówienia o mnie źle , szerzenia nie prawdy o mojej osobie .
Wg mnie na tym polega zło tej organizacji i o to wszyscy no może większość walczy ,
 O WOLNOŚĆ SŁOWA

Mówienie prawdy nie jest pluciem, może to tak wyszło z ogólnej wypowiedzi. Chciałam tylko powiedzieć, że niektórzy "wylewają dziecko z kąpielą" na zasadzie organizacja zła = Bóg zły, a to dwie różne sprawy. Z powodu organizacji ludzie odwracają się od Boga. Za co szanuję świadków Jehowy? Za to, że jako jedyni przyszli do mnie z Biblią, dzięki Nim zaczęłam wogóle poznawać Pismo Święte, dzięki pobytowi w organizacji nauczyłam się doceniać mierniki Boże, żyć po Bożemu, wystrzegać się "pułapek" świata.... ale to co widzę złego też piętnuję, nie raz "oberwałam" za swobodę wolności słowa, nie jest to miłe, przyznaję.
Zatem jeśli są osoby (przykład manifestacji), które to upublicznią, zachowując przy tym wszelkie zasady dobrego wychowania, poinformują rzetelnie, pokażą wiarygodne źródła, to może to odnieść dobry skutek. Jeśli natomiast widoczna byłaby agresja, czepianie się słówek, lekceważenie, ośmieszanie, to postronni obserwatorzy też mają swój rozum. Zatem szanujmy tych, z którymi rozmawiamy.
Dobrze ktoś tu na forum napisał, że najbardziej obrywa się głosicielom, którzy są takimi samymi ofiarami jak my. Natomiast szacowne CK siedzi za oceanem i im to zwisa, czy się weźmiemy za "łby".

W organizacji nie ma WOLNOŚCI SŁOWA, niestety nie tylko w organizacji. Wszędzie tam, gdzie jest "guru" jako jedyny co zna "prawdę", nie pozwolą nikomu "mieszać", pokażą szybko gdzie jest nasze miejsce, a nawet jeśli z łaski nas nie wyrzucą poza burtę, z uśmiechem na twarzy będą skutecznie omijać jak paproch pod nogami. Co lepsze? Wyjść z godnością czy płaszczyć się przed innymi aby tylko miłosiernie na nas spojrzeli? ;) :)





Offline TomBombadil

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #10 dnia: 27 Marzec, 2017, 17:08 »
Przeczytałam wątek. Zastanowiłam się nad sobą. Chyba nie mam misji. Żal mi młodych pionierek,które swoje młode życie poświęcają na stojaki i szwendanie się między blokami. Gdyby miały kontakt z żywymi ludźmi,to ok. Ale to puste godzinki składające się na ich życie. Rezygnują z małżeństwa,dzieci. Składają siebie na ofiarę Organizacji. Ja na szczęście wyszłam za mąż,urodziłam dzieci i to mnie uchroniło. Ale czy chcę je nawracać?Nie. Nie przyjmą tego. Udało mi się wyrwać z takiego letargu moją bliską pioniereczkę. Ale ona sama chciała. Byłam wsparciem. I jestem.  Ja wierzę,że to Ojciec pociąga do siebie. Jeżeli ktoś szczery pozostaje w Org. to myślę,że chroni go Duch . Ja tak miałam. Nieświadoma ,że jest pośrednik w postaci CK, całej machiny organizacyjnej.  Czy to znaczy ,że nie będę głosić? Jak tylko jest okazja,to robię to. Ale nie opowiadam o pedofilii,głupich światłach. Opowiadam o tym,co mnie urzekło w ewangelii,listach, coś o dziele stwórczym. Bo to buduje. Jeśli ktoś żali się na to co się dzieje w zborze,to wtedy można wyjaśnić przyczynę. Ludzie sami szukają,jeśli chcą. A jeśli nie,to ja nie napieram. 
Ostatnio temat świadków zszedł w moim życiu na daaaleki plan. Mam nowe życie. Mam sprawdzone osoby z którymi spotykamy się na czytaniu i rozważaniu biblii. Cieszy mnie każdy dzień. Moje dzieci budują swoją wiarę,mają ciekawe przemyślenia. Myślą o chrzcie,ale będą szukać dla siebie swojej społeczności. A może kiedyś zanurzy ich w rzece własny ojciec. Czas pokaże. Cokolwiek będzie,jestem sercem otwarta na to.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #11 dnia: 27 Marzec, 2017, 21:52 »
  Takie osoby jak świadkowie i im podobne są jak ( brzydko to ujmę), nałogowcy. Jeśli taka osoba sama nie zechce, nie zapali jej się jakaś, choćby najmniejsza lampeczka nie ma szans. Na siłę to się szafę przesuwa.

Spędziłam tu wiele czasu na rozmowach i o dziwo z aktywnymi świadkami. To oni bardziej mnie chcieli nawracać.
Dlatego uważam, że oni nas mierzą swoją miarą i nic więcej.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Startek

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #12 dnia: 27 Marzec, 2017, 22:36 »
Tom Bombadil rozbroilaś mnie ,  ja po wylocie miałem takie parcie by mówić świadkom , ale to taki początek i chyba każdy to przechodzi . Wydaje mi się że to pozostałość po organizacji , bo gdy zaczęliśmy studiować książkę i to czego się dowiadywalismy i zachęty tych którzy z nami czytali książkę powodowały żeśmy głosili ludziom . Poniekąd myślelismy że to prawda . Jedno co można dać na plus , to że mieliśmy kontakt z Biblią. To mogło zaowocować że zaczęliśmy się wybudzać , słusznie zauważyłaś że to Bóg wyciąga z organizacji oraz z innych systemów religijnych . Sami nie jesteśmy nic zrobić , sytuacja w mojej rodzinie spowodowała że zacząłem szukać , ale to działanie Boże spowodowało że inaczej spojrzałem na Biblię i zacząłem postrzegac osobę Pana Jezusa jako kogoś mi bliskiego . Tak samo inaczej widziałem Boga , po pierwsze nie był już Jehowa , Jehowa to Jehowa tamto . Bóg stał się moim Ojcem , do ojca nigdy nie zwracamy się po imieniu . Jehowa to już napewno nie jest imię Boże. Nam zostało dane inne imię . Boli mnie że moja rodzina jest jeszcze w organizacji , chciałbym żeby wyszli jak najszybciej , ale nie mam jakiejś potrzeby aby z nimi rozmawiać , być może nie jest to jeszcze ta pora . Z ludźmi rozmawiam na tematy biblijne o tym co zrobił dla mnie Chrystus , i to są najlepsze rozmowy dzielimy się świadectwem , czasem porozmawiam że stojakowymi ,  oczywiście z tymi którzy  o mnie nie znają ,, może co do nich dotrze . Spotykam się czasami z fajną grupą Chrześcijan i z którymi poruszamy tematy biblijne .  Martwi mnie że dużo osób po wyjściu traci wiarę w Boga  , ale jestem zdania że każdy ma swój czas i porę i to Bóg sprawia że to jest ta pora na poznanie Chrystusa .


Offline Maro

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #13 dnia: 27 Marzec, 2017, 22:41 »
Przeczytałam wątek. Zastanowiłam się nad sobą. Chyba nie mam misji. Żal mi młodych pionierek,które swoje młode życie poświęcają na stojaki i szwendanie się między blokami. Gdyby miały kontakt z żywymi ludźmi,to ok. Ale to puste godzinki składające się na ich życie. Rezygnują z małżeństwa,dzieci. Składają siebie na ofiarę Organizacji. Ja na szczęście wyszłam za mąż,urodziłam dzieci i to mnie uchroniło. Ale czy chcę je nawracać?Nie. Nie przyjmą tego. Udało mi się wyrwać z takiego letargu moją bliską pioniereczkę. Ale ona sama chciała. Byłam wsparciem. I jestem.  Ja wierzę,że to Ojciec pociąga do siebie. Jeżeli ktoś szczery pozostaje w Org. to myślę,że chroni go Duch . Ja tak miałam. Nieświadoma ,że jest pośrednik w postaci CK, całej machiny organizacyjnej.  Czy to znaczy ,że nie będę głosić? Jak tylko jest okazja,to robię to. Ale nie opowiadam o pedofilii,głupich światłach. Opowiadam o tym,co mnie urzekło w ewangelii,listach, coś o dziele stwórczym. Bo to buduje. Jeśli ktoś żali się na to co się dzieje w zborze,to wtedy można wyjaśnić przyczynę. Ludzie sami szukają,jeśli chcą. A jeśli nie,to ja nie napieram. 
Ostatnio temat świadków zszedł w moim życiu na daaaleki plan. Mam nowe życie. Mam sprawdzone osoby z którymi spotykamy się na czytaniu i rozważaniu biblii. Cieszy mnie każdy dzień. Moje dzieci budują swoją wiarę,mają ciekawe przemyślenia. Myślą o chrzcie,ale będą szukać dla siebie swojej społeczności. A może kiedyś zanurzy ich w rzece własny ojciec. Czas pokaże. Cokolwiek będzie,jestem sercem otwarta na to.

Milo sie czytalo co napisalas  bo pozwalasz innym skupiac sie na pozytywach.   Temat swiadkow zszedl u Ciebie na daleki plan to znaczyz ze to byl jakis etap w zyciu a teraz jest inny. Zal ci mlodych panienek marnujacych zycie, I mnie tez troche przykro z tego powodu  ale jak napisalas ,ze ludzie sami szukaja jesli chca.  Wierze, ze kazdy wczesniej czy pozniej znajdzie swoje miejsce we wszechswiecie troche metoda prob I bledow.  Bledy bardziej ucza niz sukcesy.


Offline PoProstuJa

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #14 dnia: 27 Marzec, 2017, 22:56 »
Ja z osobami, które dobrze znam, a które mają wątpliwości dotyczące organizacji, przegadałam już sporo tematów. I nie stronię od tego.
Ale one nadal są w tej organizacji, a ja (po początkowym zdziwieniu, że znają dużo "prawdy o prawdzie" a nie myślą o odejściu) nie naciskam na nich. Wręcz zauważyłam, że coraz mniej rozmawiamy o religii.
Zresztą a propos naciskania, to rozmawiałam kiedyś z osobą, która odeszła z organizacji i miała takie przekonanie/oczekiwanie wobec mnie, że ja też powinnam prawie natychmiast "rzucić papierami" i pożegnać Świadków oficjalnie. Taki nacisk wcale mi nie odpowiada. Ja wiem, że chcę to rzucić kiedyś, ale nie potrzebuję presji i pytań/sugestii na zasadzie "a ty kiedy odchodzisz"?

Ciągle myślę o słowach Jezusa: "Lekarzu ulecz się sam".
Jestem w stanie wymienić mnóstwo błędnych nauk Świadków i ich niecnych praktyk. Ale nie potrafię wymienić jednym tchem wszystkich tych "dobrych i prawdziwych" nauk, według których chcę żyć.
Będąc "gorliwym Świadkiem" miałam wierzenia poukładane w szeregu, równiutko, jak książki na półkach. A teraz mam wierzenia na zasadzie rozsypanej układanki, z której chcę w przyszłości zbudować choćby fragment jakiegoś obrazka.

Czuję się mało kompetentna do "nawracania". I cały czas się zastanawiam czy aby pojąć nauki Chrystusa muszę spędzić wiele lat na analizowaniu każdego słówka w Biblii, czy też mogę doznać szybszego oświecenia? Tłumaczę sobie, że skoro zwykli rybacy mogli rozumieć Chrystusa, to może i mnie będzie to dane?!  - że zrozumiem to tak jak przekazywał to Jezus, a nie tak jak interpretują chrześcijańskie kościoły większe  i mniejsze.