Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?  (Przeczytany 9814 razy)

Offline Litwin

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #15 dnia: 28 Marzec, 2017, 00:12 »
Dlaczego odchodzimy? Dlaczego przestajemy ufać? Co nas zniechęca?  Skąd przyszliśmy?
Te pytania są fundamentalne dla naszego przyszłego życia. To jak sobie je ułożymy,  i czy swoje dni na tym padole uznamy za szczęśliwe.
Wpakowanie się w następne nieszczęścia, jest  bardzo prawdopodobne.
Dlatego nie spieszmy się, pomyślmy zanim zrobimy następny krok.
I pytanie? Czy naprawdę potrzebujemy przewodników by godnie żyć?
Nie możemy być sami dla siebie przewodnikami?
« Ostatnia zmiana: 28 Marzec, 2017, 00:16 wysłana przez Litwin »


Offline Giwon

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #16 dnia: 28 Marzec, 2017, 11:16 »
Ja po odejściu z WTSu przestałem się interesować religią jako taką, bo skoro w każdej religii jest coś nie halo, a tak jest, to nie może być narzędziem w rękach jakiejś istoty wyższej, z założenia doskonałej.

Z nawracaniem to na początku jak co niektórzy miałem fazę, żeby kilka osób wyciągnąć, na pewno metoda bezpośredniego ataku mija się z celem, to straszne w sumie bo nawet jak się rzuca hasłami, że pedofilia, że wcale nie rok 607 itd itd, oni to sobie sprawdzą popytają się "doświadczonych"  w "prawdzie" i nic się nie dzieje. Aktywni i wierzący ŚJ żyją w utopii otoczonej złym światem i z góry zakładają, że wszystko co złe na temat organizacji nie może być prawdą. To trochę tak jak ktoś się dowiaduje po latach, że np jego rodzic nie jest rodzicem, i taka postawa wyparcia jest normalna, to mechanizm obronny który każdy, albo większość tak ma. Lepiej się sprawdza metoda kropla drąży skałę, w ten sposób miedzy innymi moja narzeczona w niecały rok przeszła z etapu "nie wyobrażam sobie życia bez zebrań" do napisania listu. Nie byłem nachalny, jak poruszałem temat to zawsze mówiłem o swoich spostrzeżeniach i odczuciach na konkretnych przykładach, do pewnego momentu było to zbijane argumentami że "to tylko niedoskonali ludzie", ale z czasem jak się pojawiły wrzutki nt pedofilii w ogólnych mediach, pojawiały się kolejne sytuacje, że ona sama zaczęła komentować, że faktycznie coś tu się nie zgadza. A wtedy już poszło z górki, kluczowe jest nastawienie, póki ktoś pała entuzjazmem będzie wbrew logice usprawiedliwiać, a jak już się pojawi jakieś pęknięcie, to trzeba niezwłocznie wykorzystać moment i tyle.

Niemniej są osoby, jak jeden mój (swego czasu) przyjaciel, któremu wiele rzeczy pokazałem, o pedofilii, rok 607, inwestycje w zbrojenia, naprawdę poszedł koncentrat i nic. Wrzutki "przy okazji" też nic nie dały, on wie jaki jest syf ale mu to nie przeszkadza, i też są tacy ludzie którzy są w zborze z powodów różnych, niekoniecznie religijnych. Dlatego jak ktoś się mnie spyta, poprosi o pomoc, argumenty, chętnie pomogę, ale na pewno nie mam ducha nawracania, nie po to ze zboru odszedłem i dałem sobie na luz z religią żeby teraz wyruszać na jakieś anty świadkowskie krucjaty. Najważniejszą bitwę o ukochaną wygrałem, i tyle mi wystarczy ;)

Człowiek rodzi się po to, żeby przeżyć życie i to od niego zależy czy go nie przegapi.


Offline Maro

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #17 dnia: 28 Marzec, 2017, 15:00 »
Dlaczego odchodzimy? Dlaczego przestajemy ufać? Co nas zniechęca?  Skąd przyszliśmy?
Te pytania są fundamentalne dla naszego przyszłego życia. To jak sobie je ułożymy,  i czy swoje dni na tym padole uznamy za szczęśliwe.
Wpakowanie się w następne nieszczęścia, jest  bardzo prawdopodobne.
Dlatego nie spieszmy się, pomyślmy zanim zrobimy następny krok.
I pytanie? Czy naprawdę potrzebujemy przewodników by godnie żyć?
Nie możemy być sami dla siebie przewodnikami?



W zyciu stawiamy rozne pytania , ktore nas nurtuja, a nurtuja nas te, ktore uwazamy za wazne.  Nazawales je fundamentalne, nad blachostakami przechodzimy do porzadku dziennego. Skoro sa pytania fundamentalne to pewnie i sa fundamentalne odpowiedzi ale wiele odpowiedzi dotyczy konkretnych osob a nie ogolu i w takim razie kazdy sam musi znalezc zadowalajaca odpowiedz. Bo jeden chce zyc na taki a drugi na inny sposob. Wiec w kazdym przypadku beda inne kwestie wazne.

Czy wpakowanie sie w nastepne nieszczescia jest prawdopodobne? Pewnie Cie zmartwie ale mysle, ze jak najbardziej tak. Nie da sie wedlug mnie ich uniknac ale mozna je zaakceptowac wiedzac,ze one po prostu sie pojawiaja a trudne doswiadczenia moga nas pchnac do przodu bo z natury leniwi jestesmy, trudno nam sie uczyc z wlasnej woli.

Czy potrzebujemy przewodnikow? skoro istnieja religie to odpowiedz jest na tak, bo ludzie wrecz desperacko szukaja przewodnikow. Gdy czytam opisy czesto pojawia sie mysl jak odszedlem z religii SJ to gdzie teraz mam isc? Ale wedlug mojej opinii dziecko potrzebuej wzorcow, opiekuna, przewodnika. Wielu ludzi nigdy nie dorasta, a inni potrzebuja wiecej czasu by dorosnac. Szukajac reki kogos wiekszego moga w koncu zrozumiec, ze jak ptak opuszcza kiedys gniazdo, sami sa odpowiedzialni za wlasne zycie, ze maja wybor pomiedzy tym by samemu je ksztaltowac w taki sposob jaki naprawde pragna, ale tez ponoszac tego konsekwencje na sobie samych. Chcac sie nauczyc chodzic nie raz sie przewrocisz i poobijasz. Nazywa sie to dojrzaloscia i odpowiedzialnoscia za wlasne zycie,wybory,konsekwencje. Taki czlowiek godzi sie na bledy i akceptuje je wiedzac, ze sa one po prostu w zyciu nieuniknione. Nie szuka ,,bezpiecznej" przystani, gdzie pozbedzie sie klopotow ,ktos za niego bedzie decydowal i mowil co powinien a czego nie powienien w zyciu robic, co jest dobre a co zle itd. Kazdy ma wybor, ale bywa , ze o tym nie wie. Mozna byc wolnym albo byc uzaleznionym. Jedni potrzebuja jednego a inni drugiego, wazne by stac na wlasciwym miejscu :) 





Blizna

  • Gość
Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #18 dnia: 28 Marzec, 2017, 15:01 »
Czy mam marzenie by dawni znajomi poznali "prawdę o prawdzie"?
Tak.
Czy próbuję jakoś z tą "prawdą o prawdzie" do nich dotrzeć?
Nie.
Uważam, że podobnie jak w moim przypadku i wielu których znam, każdy ma swój krytyczny moment.
O złych rzeczach dowiadywałam się od dawna, o ONZ wiem od 2006, a wyszłam kiedy? w 2011.
Poza tym wiele osób ma jednak spore potrzeby duchowe, spotkań, rozważań...
Kiedy ja odeszłam, to zebrania i służba były balastem który zrzuciłam.
Niczego na to miejsce na siebie nie nałożyłam, bo nie mam takiej potrzeby.
Po prostu cieszę się życiem.
Nie jestem do konca pewna czy wszyscy moi dawni znajomi byliby zadowoleni i umieli się odnaleźć w takim "zwyczajnym" życiu.
Ja potrafię nawet żyć bez specjalnej nadziei na sąd Boży czy jakieś lepsze życie po śmierci/zmartwychwstaniu.
Ale wiele osób nie potrafiłoby.
Moim zdaniem nic na siłę.


Offline Arvena

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #19 dnia: 28 Marzec, 2017, 23:26 »
Ja tez doszlam do etapu ze tylko Biblia a w sumie teraz tylko Ewengelie czytam aby zrozumiec prostote nauk Jezusa i chyba nic tak nie wycisza po rozczarowaniu organizacja jak Ewangelie i odnajduje tam prostote nauk, bo tez stwierdzilam ze Jezus nie wymagal od nas bycia biblistami, uczonymi w Pismie, skoro docieral glownie do prostych ludzi, zapracowanych,slabo czytajacych. I chyba dzieki tej prostocie  jego nauk patrze optymistycznie w przyszlosc, juz za wiele nie wymagam od innych i od siebie. Zycie jest piekne.
Zle czynisz, jesli chwalisz, gorzej, jesli ganisz rzecz,ktorej dobrze nie znasz. " Leonadro Da Vinci


Offline Dorkas

  • Pionier
  • Wiadomości: 880
  • Polubień: 2976
  • Pierwszy krok wędrówki jest zawsze najdłuższy.
Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #20 dnia: 28 Marzec, 2017, 23:52 »
Kiedy poznawałam "prawdę" okazało się , że koleżanka z pracy była Świadkiem Jehowy, kiedy się do tego przyznała powiedziałam do niej patrząc jej prosto w oczy- Dlaczego nie powiedziała mi pani o takiej wspaniałej nadziei ?!
Nic mi nie odpowiedziała .
Nie wyobrażam sobie żeby nie spróbować w jakiś sposób nie pokazać tego co robi CK , oczywiście dobieram słowa , nie chcę robić nic na siłę i nie robię . Ale nie próbować w ogóle to tak jakby przejść koło leżącego na ulicy człowieka i stwierdzić a ,to tylko pijak...
 
Dziś wiem więcej niż wczoraj


Offline Brat Jaracz

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #21 dnia: 29 Marzec, 2017, 08:59 »
SJ może rozdrażnić samo określenie "misja nawracania". Bo jeśli kogoś trzeba nawrócić, oznacza, że stąpa po krzywej ścieżce, a oni w większości srożą się na samą taką ewentualność :)

Zgadzam się z przedmówcami: nie ma uniwersalnego klucza do tzw. nawracania. To wszystko zależy od stopnia zaangażowania, poczucia przynależności do wspólnoty, świadomości błędów organizacji, wiary w kompetencje "kanału łączności" itp.

Dla mnie od zawsze udręką były wszelkie formy głoszenia - to pewnie trauma z dzieciństwa, kiedy skupiałem się na tym, by nie spotkać w służbie kolegów ze szkoły. Uznawałem, że nie każdy musi i powinien być kaznodzieją - nie ma ku temu biblijnych podstaw. Kiedyś wydawało mi się, że to jest dobry punkt wyjścia do nawracania. I co się okazało? Ano to, że wiele osób... LUBI głosić! Szok :) Sprawia im to autentyczną radość, buduje ich poczucie wartości, nadaje życiu sens...

Podobnie jest w wielu innych aspektach - jedni ludzie będą zgrzytać zębami, że starsi zboru zaglądają im pod kołdry i do szafy, a drudzy - będą wręcz oczekiwać tego, aby ktoś ich prowadził za rączkę, bo tak jest wygodniej. Jedni będą samodzielnie czytać i interpretować Biblię, inni zaś nie potrafią przeczytać bez "podkładki" strażnicowej choćby kilku wersetów. Co więcej, uważają to za "bezcenną pomoc". Jak by nie patrzeć - nie ma reguł.

Jeśli ktoś już bardzo upiera się na nawracanie albo zależy mu na danej osobie w organizacji:
1. musi doskonale znać tę osobę;
2. musi być cierpliwy i skoncentrować się dokładnie na oczekiwaniach tej osoby, bez stosowania jakichś uniwersalnych metod;
3. musi znać bolączki danej osoby w organizacji - jeśli np. ktoś nie potrafi zaakceptować ostracyzmu, warto skupić się właśnie na tym, a nie wałkować tematykę nowych świateł czy kwestii krwi;
4. musi obiektywnie oceniać fakty, bez emocji, dostrzegać zalety bycia w organizacji - nie jest przecież tak, że istnieją wyłącznie źle świadkowie i dobrzy odstępcy albo odwrotnie :) ;
5. najważniejsze - żeby komukolwiek pomóc, nie można się narzucać z pomocą. Inicjatywa musi być po obu stronach; ciągnięcie za uszy nic nie daje, a czasami może wręcz umocnić daną osobę w organizacji.

No i dobrze jest jednak przedstawić jakąś alternatywę. Większość SJ tego oczekuje, bo obawia się zawalenia dotychczasowego trybu życia.

Z perspektywy głosiciela nachalne nawracanie od razu wydaje się podejrzane. Lepiej, jak sądzę, wykazać gotowość do pomocy i zasiewać powoli, ale sukcesywnie ziarna wątpliwości. Kropla drąży skałę.

Ps. Odpowiadając na pytanie w tym wątku - nie czuję "misji nawracania" :) Natomiast zawsze chętnie pomogę, jeśli ktoś da sobie pomóc, jeśli istnieje choćby włosek, którego można się uczepić przy wyciąganiu człowieka z tej destrukcyjnej sekty.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą"
"Strażnica", 15.09.1989


Blizna

  • Gość
Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #22 dnia: 29 Marzec, 2017, 14:48 »
Myślę, że j.w. na tym polega problem z wybudzeniem niektórych - oni lubią, by im mówić jak mają żyć, by ich ktoś prowadził przez życie za rączkę.
Wielu ludzi przejawia taki instynkt stadny, chcą gdzieś przynależeć, uczęszczać, być częścią jakiejś zbiorowości.
Myślę, że często jest tak, że odchodzą od śJ ludzie o określonej osobowości, silni psychicznie, którzy potrafią być sami, stworzyć własny system wartości, nie wstydzą się też przyznać przed otoczeniem, że się kiedyś pomylili, wierząc jakiejś idei.
Znam mnóstwo osób, które nie odejdą chociażby z tego powodu, że nie umiałyby spojrzeć w oczy rodzinie, która ich wyśmiewała ze względu na przyłączenie do śJ.
I są to osoby zablokowane na fakty.


Offline Iskierka

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #23 dnia: 29 Marzec, 2017, 18:21 »
Myślę, że j.w. na tym polega problem z wybudzeniem niektórych - oni lubią, by im mówić jak mają żyć, by ich ktoś prowadził przez życie za rączkę.
Wielu ludzi przejawia taki instynkt stadny, chcą gdzieś przynależeć, uczęszczać, być częścią jakiejś zbiorowości.
Myślę, że często jest tak, że odchodzą od śJ ludzie o określonej osobowości, silni psychicznie, którzy potrafią być sami, stworzyć własny system wartości, nie wstydzą się też przyznać przed otoczeniem, że się kiedyś pomylili, wierząc jakiejś idei.
Znam mnóstwo osób, które nie odejdą chociażby z tego powodu, że nie umiałyby spojrzeć w oczy rodzinie, która ich wyśmiewała ze względu na przyłączenie do śJ.
I są to osoby zablokowane na fakty.

Myślę, że to normalne, że chcemy być w jakiejś społeczności po wyjściu z organizacji. Tyle, że u świadka w dalszym ciągu pozostaje syndrom świadka, jest wyjątkowo "wrażliwy" na to co "obce" i czasem trudno się zaklimatyzować. Osoby, które miały znajomych, przyjaciół poza zborem, po wyjściu mają zdrowe relacje z ludźmi.

Jakiś czas temu poznałam małżeństwo naszych ex (któreś pokolenie), którzy zawsze realizowali swoje pasje, rozwijali talenty, przebywali w tzw. środowisku ludzi ze "świata" i teraz po wyjściu super się odnajdują, tyle że pozostający w organizacji "bracia w wierze" czekają wręcz na Ich potknięcie, upadek aby zarzucić - "no odeszli od Jehowy, to Bóg ich pokarał".  Takie "węszenie" wokół i radocha z czyjegoś upadku, tylko dlatego, że jest ktoś poza zborem to objaw choroby i zgorzknienia.

Myślę, że naszą wolność po wyjściu z organizacji, nie może krępować rodzina czy znajomi, którzy kiedyś nas wyśmiewali zanim zostaliśmy świadkami. Strach ma wielkie oczy i naprawdę rodzina cieszy się z naszego przebudzenia i powrotu na łono rodziny. Ja po 30 latach odwiedziłam rodzinę, przykra sytuacja bo pogrzeb cioci, ale mina rodziny bezcenna. Na pewno mnie się nie spodziewali, bo i odległość duża, ale mnie serdecznie przywitali i widziałam radość. "Córka marnotrawna" powróciła  ;), no tyle, że dlaczego nie do KK....ale to wyjaśniłam i jest okey. :)





Offline lukasz84gl

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #24 dnia: 29 Marzec, 2017, 19:35 »
U mnie nie było kompletnie misji nawracania. Wiedziałem, że ŚJ mają betonowe podejście więc argumentów nawet bym nie przytaczał. Inna kwestia to taka, że ŚJ z wątpliwościami, w rozmowie i tak o nich nie będzie rozmawiał w obawie przed konsekwencjami.

Moje odejście było przede wszystkim podyktowane ciekawością świata i było zrobione bardziej na "czuja". Ale wyglądało to tak, jak wiele osób tutaj zaleca. Najpierw "zaprzyjaźnić się ze światem" a potem podjąć decyzję. W sumie nie musiałem jej podejmować, zrobiłem dwie rzeczy za które "wylot" jest pewny i tak się też stało. Moje skwitowanie tego co się dzieje w organizacji prosto w oczy "starszych", że nie czuję tego co tutaj się dzieje. Wtedy tego dokładnie nie potrafiłem nazwać, ale dzisiaj chyba bym powiedział, że nie podoba mi się, życie pod dyktando czegoś nieokreślonego, a sam posiadam pomysły na siebie i chętnie oraz z pasją je realizuje.

W wątku pojawił się aspekt tego co organizacja wmawia - odejdziesz to sobie nie poradzisz. Oj, długo gdzieś to w myślach się przewijało. Dlatego też wziąłem się do pracy i mam tego efekty. Ale sprytni ŚJ i na to mają radę, jest szatana i on pewnie mu błogosławi:).

Co do nawracania, ta metoda "kropla drąży skałę" wydaje mi się najbardziej właściwa. Od siebie dorzuciłbym coś jeszcze. Pokazać, że świat nie jest taki zły, np. poprzez realizowanie swoich zainteresowań. Świadkowie walczą z tym, żeby "świat Ciebie nie wchłonął" więc maksymalnie starają się ograniczyć wolny czas działalnością religijną. Ale właśnie można komuś pokazać coś, żeby go wchłonęło. Zobaczy wtedy inne kolory "świata" niż czarny.

„Nikt nie jest bardziej beznadziejnie zniewolony, niż ci którzy fałszywie wierzą że są wolni." Georg Wilhelm Hegel


Offline Brat Jaracz

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #25 dnia: 29 Marzec, 2017, 19:57 »
Co do nawracania, ta metoda "kropla drąży skałę" wydaje mi się najbardziej właściwa. Od siebie dorzuciłbym coś jeszcze. Pokazać, że świat nie jest taki zły, np. poprzez realizowanie swoich zainteresowań. Świadkowie walczą z tym, żeby "świat Ciebie nie wchłonął" więc maksymalnie starają się ograniczyć wolny czas działalnością religijną. Ale właśnie można komuś pokazać coś, żeby go wchłonęło. Zobaczy wtedy inne kolory "świata" niż czarny.
Dokładnie tak.
SJ często straszą wątpiących: "zobaczysz, zostaniesz z niczym, bo odstępcy niczego ci nie zaoferują". No i w zasadzie... często mają rację :) Tyle tylko, że odstępcy nie są sprzedawcami na straganie, którzy mają do zaoferowania lepsze błyskotki niż konkurencja na innym kramie. Odstępcy zwracają uwagę na to, co jest najcenniejsze i pomijane przez SJ: wolność. Tylko jedno słowo, ale za to jak pojemne... Potrzeba dużej dojrzałości, aby zrozumieć, jak wielka jest wartość życia w wolności. Tego dzień po dniu muszą się uczyć świeżo upieczeni odstępcy.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą"
"Strażnica", 15.09.1989


Offline Roszada

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #26 dnia: 29 Marzec, 2017, 20:00 »
Cytuj
Odstępcy zwracają uwagę na to, co jest najcenniejsze i pomijane przez SJ: wolność.
Właśnie, a nie Życie i Służba. :-\
Jak nazwano nowe pismo zastępujące NSK.


Offline Brat Jaracz

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #27 dnia: 29 Marzec, 2017, 20:04 »
Właśnie, a nie Życie i Służba. :-\
Jak nazwano nowe pismo zastępujące NSK.

Podobał mi się kiedyś ich jeden tytuł: "Życie w wolności synów Bożych". Poza tytułem niewiele było fajnego w tej publikacji :) Może jak kiedyś odstępcy wydadzą jakieś dzieło zbiorowe, powinni sobie ten tytuł zapożyczyć ;)
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą"
"Strażnica", 15.09.1989


Offline Roszada

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #28 dnia: 29 Marzec, 2017, 20:09 »
Podobał mi się kiedyś ich jeden tytuł: "Życie w wolności synów Bożych". Poza tytułem niewiele było fajnego w tej publikacji :) Może jak kiedyś odstępcy wydadzą jakieś dzieło zbiorowe, powinni sobie ten tytuł zapożyczyć ;)
Tam było jeszcze słówko "wieczne", po słowie życie.
No a to książka o roku 1975. Rzeczywiście na wieczność ta data 1975 się z nimi połączy przez tę książkę. :)


Offline Ariana

Odp: Czy masz misję "nawracania" obecnych i przyszłych Świadków?
« Odpowiedź #29 dnia: 29 Marzec, 2017, 22:27 »
Nie mam misji nawracania. Wręcz uciekam od tego.
Pomogłam mojej mamie, pomogłam siostrze. Bardzo chciałabym, aby inni członkowie mojej rodziny również poznali prawdę o prawdzie. Jednak nie nawracam. Nic na siłę.