Ja osobiście uważam, ze dzieci w ogóle nie powinny mieć związku z religia, obojętnie jaka, bo niestety są to doktryny często nie do ogarnięcia przez młode umysły, każda taka ingerencja na tle religijnym to psychomanipulacja, ktora odbije sie na całym ich życiu. I zarówno sj, kk, czy inne maja w swym repertuarze dobre i złe cechy, nie do odróżnienia przez dzieci.
Tak jak angażowanie sie w politykę, np głosowanie jest dozwolone od 18 roku życia, tak powinno byc rownież z religia. Dorastający człowiek moze zainteresować sie wtedy siłami wyższymi, szukając informacji o każdej z nich a pózniej samodzielnie dokonać wyboru, podobnie, jak kształtuje swoje wybory polityczne.
Dlatego ja oburzam sie na jakiekolwiek formy przemycania religii moim dzieciom, czy to przez publikacje świadków, czy wymóg religii w szkole podstawowej.
Jako były sj, mając męża katolika (wierzący, niepraktykujący- uwielbiam to bezsensowne hasło!) Naszym dzieciom bedziemy wpajac zasady etyki, właściwego funkcjonowania w społeczeństwie, jednocześnie tłumacząc wszystkie tradycje wraz z historia ich pochodzenia.
Poza tym: powinno nauczyć sie dzieci nie rozmawiać z obcymi, a każde odstępstwo od tego, powinno byc najpierw konsultowane z rodzicem, nawet jeśli chodzi o głupie rozdawane baloniki przed bankiem.