Wydaje mi się , że to nie ma aż takiego znaczenia jak długo tam tkwiliśmy ,dla większości znajomych już zawsze będziemy świadkami .
To prawda ,że świat , który stworzyłeś wali się dokumentnie po wyjściu a głowa nie nadąża za myślami . Jest to szczególnie niebezpieczne gdy wywalą cię ze zboru a ty nadal wierzysz , że tam jest prawda. Ja jeszcze długo miałem wrażenie , że ŚJ są najbliżej prawd biblijnych .
Na dodatek ta uporczywa myśl : A co jeśli oni naprawdę mają rację?
Dochodziło nawet do takich absurdów , że jak na sklepie spadły mi obroty to zaczynałem wierzyć , ze Jehowa przestał mi błogosławić
. Dobrze , że mam rozsądną żonę , która potrafiła to szybko z puentować : To co przy prowadzeniu hurtowni ci błogosławi , bo obroty zacne a na sklepie cię karze ? Puknij ty się w czoło i zacznij myśleć bo jaki duży taki głupi.
Forum pomaga w szybkim posegregowaniu wątpliwości , pewnie sam doszedłbym do tych samych wniosków ale poszłoby to u mnie w lata. Będąc w wieku , ze nie uderzę się a boli
, każdy rok jest ważny w dochodzeniu do równowagi .
Nie ma się co dziwić , że odzywają się w nas świadkowskie chore nawyki ,wszak spędziliśmy tam różne okresy czasu , ja ponad 40 lat
. Mój peleton w wielu towarzyskich dziedzinach czy samorozwojowych już odjechał i go nie dogonię , zresztą nie próbuję żyję swoim życiem . Spaczenie jednak po tym nurcie religijnym pozostało i tak na przykład w wieku 43 lat byłem po raz pierwszy na urodzinach , o dziwo nikomu głowy nie ścięto
, to jednak 100 lat ze wszystkimi zaśpiewać nie potrafiłem , ścisnęło gardło. Ale postęp był , bo wstałem
. Choinki nie ubieram , ale ładny stroik na stole jest , świąt nie obchodzę , bo nie potrafię , przecież nie będę robił farsy z opłatkiem za to prezent synowi robimy . Odpowiadam NAWZAJEM gdy mi życzą wesołych świąt i nie rozkminiam czy życzenia mechaniczne czy szczere .
W ogóle święta to świetny okres , trzeba jakoś przecież wyróżnić jakies okresy w życiu żeby nie żyć jak zwierzę tak samo każdego dnia.
Ogólnie jest dobrze . Po wyjściu otworzyłem się na nowe znajomości ale bez przesady , nie z każdym napotkanym i nie za blisko . Nie mam problemu żeby stuknąć się kieliszkami na imprezie i nie myślę , że odganiam w ten sposób demony . Przy okazji ślubów czy pogrzebów siadam w kościelnych ławkach jak każdy , wstaję jak każdy . Rzucę parę drobnych na tacę i mam z tego frajdę , że zapłaciłem komuś za pracę jaką wykonał i nie wiem co to wyrzuty sumienia , że niby popieram fałszywe wielbienie .