Faktycznie ze stojakami to jakiś absurd,bo był traktowany jako szczególne wyróżnienie. Tylko zwykle nie mówią głosicielowi ,że go objęto embargiem. Człowiek dowiadywał się w tak nieprzyjemny sposób o tym,że szok. W moim byłym zborze ogłoszono nagle,że zgodę na stojak mają od dziś ci,do których podejdą starsi i poinformują o tym. Zdziwiłam się,do mnie nikt nie podchodził,czyli wnioski nasunęły się same. Ale pojawił się ponowny komunikat,że jeśli do kogoś nie podeszli,to głosiciel może sam się udać i dopytać o siebie. Ja odpuściłam stojak i nie dopytywałam ku żalowi grona. I żona nadzorcy służby zaczęła latać i próbować mnie na ten stojak umówić,oczywiście chodziło abym do grona poszła po zgodę. Której już nie dostałabym,jako myśląca osoba. Miało zaboleć. A ja się nie podłożyłam. To było jakieś wariactwo. Bardzo źle to wspominam. Takie głupie gierki pomogły mi odsunąć się z ulgą od tych ludzi.