Ja już nie dopowiem niczego odkrywczego, bo moi szanowni poprzednicy udzielili Ci wielu trafnych rad. Wszystko zależy od tego w którym kierunku rozwinie się wizyta. W jednej z książek Helmut Kirst napisał, że w najtrudniejszych chwilach człowiek w pewnym sensie zawsze jest sam.
Mam jednak gorącą nadzieję, że mimo to będziesz czuć nasze wsparcie i to , że my tu jesteśmy z Tobą myślami. Starsi to też tylko ludzie i jeśli umiejętnie rozegrasz wizytę to odsuniesz od siebie podejrzenia, a w zamian zaczną postrzegać Cię jako osobę , której trzeba pomóc i co najważniejsze , że chcesz tej pomocy. Z własnego doświadczenia gdy jeszcze byłem "starszakiem" wiem, że nic tak nie topi serc "pasterzy" jak owieczka, która deklaruje , że chce pomocy, że jest zagubiona, że walczy o swą więź z Bogiem.
Jest duża szansa , że jeśli zastosujesz tą taktykę , dadzą Ci spokój, a przynajmniej przestaną Cię postrzegać jako zagrożenie. A o to chyba najbardziej chodzi.
Życzę Ci powodzenia w tym boju, stalowych nerwów i mądrych, rozważnych słów.
Pozdrawiam!