Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...  (Przeczytany 39157 razy)

Offline Startek

Złośliwiec. Lubię cię!
Czy możecie przestać z tymi głupawymi docinkami . Dorośli ludzie Pokój Wam !


Gorszyciel

  • Gość
Czy możecie przestać z tymi głupawymi docinkami . Dorośli ludzie Pokój Wam !

1) Skąd wiesz, że jesteśmy dorośli? Niektórzy nigdy nie dorastają, zwłaszcza mężczyźni (i dobrze!). 2) I z duchem Twoim.


Offline Startek

Amen !  Faktycznie mężczyźni nigdy się nie starzeją , popatrz na  Nicka Jaggera i jego kapelę .


KaiserSoze

  • Gość
Czy możecie przestać z tymi głupawymi docinkami . Dorośli ludzie Pokój Wam !

Możemy, ale nie chce nam się :D
Jest ryzyko, jest zabawa :D


Offline Maro

    Drogi Maro  :) :) :)
    Jako założycielka tego wątku, bardzo Ci dziękuję za ten wspaniały, ciepły i wyważony wpis.
    Napewno wiele osób tu zaglądających wyniesie dla siebie dużo ciekawych myśli.

    MNIE BARDZO PODOBA SIĘ TWÓJ WPIS.

    Ujęło mnie to, jakim byłeś człowiekiem dla ludzi w zborze. I zapewne nadal takim życzliwym jesteś.
    Pomimo bycia tam prawie trzech dekad, bardzo rzadko spotykałam właśnie takich usługujących.
    Aczkolwiek, byli tacy, niewielu, ale byli i pozostawili po sobie wspaniałe, ciepłe wspomnienia w moim umyśle.
    I masz rację, na wiele pytań, każdy sam musi sobie odpowiedzieć i sam musi kształtować swoje dziś i jutro.

    Twój ponad "dwudziestoletni romans z tą religią", nie pozbawił Cię człowieczeństwa, Maro.
    I to jest wspaniały, jeden z największych sukcesów, jaki mamy, po wyjściu z tej destrukcyjnej religii.
    I też, podobnie jak Ty, jestem za tym, żeby skupiać się na przyszłości, bo tego co było, nie da się już odwrócić.
    Życzę Tobie wszystkiego najlepszego.
    Serdecznie pozdrawiam.





Dziekuje za mile i cieple slowa.  Gdy poznawalem tzw. ,,prawde" byly to troszke inne warunki. Swiadkowie Jehowy dzialali nielegalnie w naszym kraju, spotkania odbywaly sie w mieszkaniach prywatnych a relacje byly bardzo serdeczne i rodzinne. Wiec pewnie tez w jakims stopniu srodowisko zewnetrzne wplywalo tez na taka jednosc i wspolprace bo byly to czasy zakazu dzialalnosci. Z drugiej strony gdy zaczynalem te przygode zycia, bylem w pewnym stopniu uksztaltowanym czlowiekiem bo bylem niespelna dwudziestoletnim mlodym mezczyzna. Organizacja,stopniowo ewolulowala, a wraz z nimi ludzie , nie koniecznie wedlug mojego odczucia we wlasciwa strone. Pomalu stawalo sie to coraz bardziej zimne i oficjalne. Pojawiali sie nowi ludzie, ktorzy nie pamietali ani nie zyli w czasie tych rodzinnych relacji. Wiec ci co poznali ,,prawde" 15, 10 lat temu kompletnie moga nie zdawac sobie sprawy o czym mowie i kompletnie sie ze mna nie zgadzac , gdyz po prostu maja inne doswiadczenia i nie mam o to do nikogo pretensji. Czytalem tutaj doswiadczenie niejakiego Listonosza, ktory ladnie to ujal, jak wyjechal do Niemiec z rodzina, jeszcze za czasow rzadu komunistycznego i jakim szokiem byl dla niego bijacy chlod i roznica w atmosferze i relacjach pomiedzy polskimi SJ. Mysle, tez , ze kazdy z nas ma jakis temperament,charakter itd. Wiec jesli ktos byl ,,menda" gdy byl SJ, to i bedzie takim tez jak zrezygnuje i takim byl i wczesniej. Religia tylko moze stworzyc dogodne srodowisko do rozwoju zlyc lub dobrych cech, ale ostatecznie to czlowiek jest odpowiedzialny jakim sie staje a nie religia. Jesli ktos jest pedowfilem, to ten czlowiek ma problem i to on jest glownie odpowiedzialny za sowje czyny. Bo jesli znajdzie sie w mniej przyjaznym srodowisku tez bedzie dazyl do swoich zlych dzialan. Jesli ktos zneca sie nad zona , dziecmi, stosuje przemoc, czesto zrodlem nie jest religia ale to , ze byl kiedys tez ofiara a teraz odbija sobie stajac sie katem. Jesli , ktos jest z kolei wrazliwym czlowiekiem, empatycznym, otwartym na innych, zyczliwym itd. Nie sadze by w takim czlowieku religia zabila takie cechy. Wierze , ze jesli nawet by probowala w jakis sposob, to albo sie nie podda temu, albo wyjdzie z tego bo sie nie bedzie po prostu godzil na cos takiego nie bedzie z tym sie dobrze czul.  I tak sobie o tym wlasnie mysle. Rowniez serdecznie Cie pozdrawiam.


Offline listonosz

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 281
  • Polubień: 3499
  • Der bestirnte Himmel über mir...
 Witaj Maro ! Widze , ze mamy podobne odczucia , co do naszych przezyc wsrod SJ .  Mysle ,ze  kryzysowa sytuacja panujaca w Polsce w  70/80-tych latach miala duzy wplyw  na nasz stosunek do tej wspolnoty . Byla to dla nas jakas enklawa , gdzie moglismy  poznac uczciwych , prostolinijnych ludzi ,starajacych  sie zyc w/g Biblii . Wydawalo sie to calkiem niezla alternatywa w stosunku do ateistycznej propagandy z jednej strony i katolickiej religii z drugiej . Czulismy ,ze robimy cos naprawde waznego i ze  mamy punkt oparcia w tym chaotycznym swiecie . Niestety , ta pozytywna atmosfera panujaca wtedy w zborach , nie byla "normalna" , w porownaniu z krajami ,gdzie dzialanosc byla calkowicie legalna i  Brooklyn mogl w pelni rozwinac swoja korporacyjna strategie .  "Normalnosc" wsrod zborow SJ  odczulem dopiero po emigracji  i to byl naprawde skok w lodowata wode . Jak  sie sytuacja w Polsce rozwijala i dalej rozwija to widzimy wszyscy . Coraz mniej jest wsrod  SJ  uczciwych , prostolinijnych ludzi  . Wielu tez obojetnieje i tkwi w tych strukturach ,po prostu ,  z przyzwyczajenia .  Na szczescie  , wielu tez wybudza sie i w koncu odchodzi .  Podobnie jak Ty ,daleki tez jestem  od  jednostronnego potepienia tej wspolnoty  , bo na pewno moglismy przezyc w niej duzo  bardzo pozytywnych chwil , poznac tez  wartosciowych ludzi.  Byl to  jeden z  etapow na drodze wewnetrznego rozwoju i  jestem pewien , ze jeszcze  wiele  przed nami...   Pzdr . :)   


Offline Startek

Listonosz , pięknie to opisałeś , w pełni się z tobą zgadzam . Nie wszystko tam było złe , że szczerością wierzyliśmy i chcieliśmy służyć Bogu jak najlepiej . Jednak padliśmy ofiarą , zwiedzenia i to na dużą skalę . Czy z tego powodu mamy opuścić ręce , i użalać się nad sobą i  obrażać się na Boga  ? W żadnym wypadku ,odebraliśmy lekcję , i dalej dążmy do przodu . Teraz mamy skalę porównawczą , to nam pomoże iść drogą którą jest Chrystus . Staliśmy się dużo bogatsi , pod względem duchowym o jakieś doświadczenie .


Offline Maro

Witaj Maro ! Widze , ze mamy podobne odczucia , co do naszych przezyc wsrod SJ .  Mysle ,ze  kryzysowa sytuacja panujaca w Polsce w  70/80-tych latach miala duzy wplyw  na nasz stosunek do tej wspolnoty . Byla to dla nas jakas enklawa , gdzie moglismy  poznac uczciwych , prostolinijnych ludzi ,starajacych  sie zyc w/g Biblii . Wydawalo sie to calkiem niezla alternatywa w stosunku do ateistycznej propagandy z jednej strony i katolickiej religii z drugiej . Czulismy ,ze robimy cos naprawde waznego i ze  mamy punkt oparcia w tym chaotycznym swiecie . Niestety , ta pozytywna atmosfera panujaca wtedy w zborach , nie byla "normalna" , w porownaniu z krajami ,gdzie dzialanosc byla calkowicie legalna i  Brooklyn mogl w pelni rozwinac swoja korporacyjna strategie .  "Normalnosc" wsrod zborow SJ  odczulem dopiero po emigracji  i to byl naprawde skok w lodowata wode . Jak  sie sytuacja w Polsce rozwijala i dalej rozwija to widzimy wszyscy . Coraz mniej jest wsrod  SJ  uczciwych , prostolinijnych ludzi  . Wielu tez obojetnieje i tkwi w tych strukturach ,po prostu ,  z przyzwyczajenia .  Na szczescie  , wielu tez wybudza sie i w koncu odchodzi .  Podobnie jak Ty ,daleki tez jestem  od  jednostronnego potepienia tej wspolnoty  , bo na pewno moglismy przezyc w niej duzo  bardzo pozytywnych chwil , poznac tez  wartosciowych ludzi.  Byl to  jeden z  etapow na drodze wewnetrznego rozwoju i  jestem pewien , ze jeszcze  wiele  przed nami...   Pzdr . :)   





Witaj Listonoszu!
Tak, mysle, ze mamy podobne nie tylko odczucia ale i doswiadczenia, bo pamietamy Swiadkow Jehowy z przelomu lat siedemdziesiatych i osiemdziesiatych.   Tak, bylo to miejsce gdzie moglem znalezc przyjaciol ale takze osoby z ktorymi czulem sie bezpiecznie. Mezczyzna , ktory w tamtym czasie studiowal ze mna bible, nie rozmawial tylko jak nauczycieli -uczen, ale rozmawialismy jak normalni ludzie. Czlowiek ten byl w wieku mojego ojca, ale byla miedzy nami prawdziwa wiez i to mnie bardziej ujelo niz to czego sie dowiadywalem. Rozmawialismy,  doslowinie o wszystkim. Wpadalem do niego kiedy mialem wolny czas. Nie bylo wowczas tel.kom., wiec wpadalem z zaskoczenia i nigdy nie odczulem, ze jestem o niewlasciwej porze. Zawsze cieszyl sie ze mnie widzi.Przerywal swoje zajecia i skupial sie na mnie a ja czulem sie wazny. Rozmawialismy chyba o kazdym aspekcie zycia, sugerowal mi rozne rozwiazania, ale decyzje zawsze zostawial mi, i jaka by nie byla moja decyzja zawsze bylo ok. Pamietam jak rozmawialismy o relacjach damsko meskich. Spytalem sie go jakie cechy powinna miec kobieta ktora ewentualnie powinienem sie zainteresowac,na co zwracac uwage? Zapytal sie mnie dyplomatycznie: Co ja mysle i jakie cechy moim zdaniem powinna miec wartosciowa dziewczyna. Pomyslalem i mowie, ze powinna byc uczciwa, pozytywna, otwarta , z poczuciem humoru, pracowita, dobrze gotowac, seksowna itd. Wtedy zapytal sie mnie, czy ja mam te cechy jakie wymienilem. Zatkalo mnie, bo uswiadomilem sobie, ze jesli bede mial w sobie te wszystkie cechy jakie chcialbym widziec u partnerki , to bede przyciagal te odpowiednie :)   Dzieki rozmowom z nim, zaczalem na wiele spraw patrzec inaczej. Zawsze rozbudzal we mnie ciekawosc do odkrywania nowych rzeczy i nie narzucania innym wlasnego punku widzenia ale zachecania do myslenia. Tego mnie nauczyl. Jezdzilem z nim do jego rodziny na wies. Pomogl mi w znalezieniu pracy gdy jej potrzebowalem. Odwiedzial gdy bylem chory. Gdy znalazlem sie w szpitalu , dzwonil, a gdy bylem po operacji zawiozl mnie do domu i nie bylo dyskusji na temat zwrotu kosztow. A nawet mialem sytuacje, ze potrzebowalem pieniedzy, zawsze moglem na niego liczyc. Raz nawet byla taka sytuacja, ze wiedzial, ze jestem w trudnej sytuacji dal mi pieniadze i powiedzial ,ze nie musze oddawac. Ujal mnie takze atmosfera jaka tworzyl w swojej rodzinie. Szanowal swoja zone i szanowal swoje dzieci.Czulem sie czlonkiem tej rodziny. Zawsze mnie wspieral,poznalem podczas naszych rozmow jego historie, ogladalem rodzinne zdjecia, jadlem z cala rodzia nie raz obiad.  Z jego synem, gralismy w pilke, tenisa ziemnego, wyjezdzalsmy  na wycieczki rowerowe. Duzo by mozna bylo pisac.Takich osob znalem wiele.    To wszystko sprawialo, ze mimo, ze nie ze wszystkim moglem sie w pelni zgodzic jesli chodzi o nauki SJ, bardzo jednak chcialem przebywac wsrod tych ludzi. To byla dla mnie naprawde czysta przyjemnosc, nawet slonce cieplej i jasniej swiecilo i ptaki ladniej spiewaly.
Tacy ludzie byli dla mnie inspiracja i sprawiali, ze w tej szarej rzeczywistosci swiat wygladal inaczej, a bedzie jeszcze lepszy bo mimo, ze literatura byla czarno biala ta wizja raju pobudzala wystarczajaco moja wyobraznie, ze dostrzegalo sie wszystkie jej barwy. To dalo mi silny fundamet oraz kierunek na kolejne lata w tej organizcji religijnej. Tym bardziej, ze obracalem sie w srodowisku osob kluczowych, ktore tworzyly pozniej trzon tej organizacji w Polsce.  Po takich doswiadczeniach, a to tylko lekki zarys, juz nigdy  nikt nie byl w stanie w tej religii ulepic ze mnie urzednika.


Dla tych,ktorzy nie czuja juz czegos takiego i nie bardzo rozumieja o czym pisze zachecam do obejrzenia filmu dokumentalnego zrealizowanego na pocztku lat osiemdziesiatych. Ogladajac ten film, mozna poczuc atmosfere jaka ponowala w tamtym czsie. Wiele osob kluczowych wystepujacych w tym filmie znalem osobiscie,prywatnie, bardzo wielu gloscicieli z tego fimu rowniez. Znam wielu z nich ich wlasne hostorie.    https://www.youtube.com/watch?v=kGsRFBzVUpQ         Nie mam zamiaru bronic tej organizacji, bo rowniez moj koniec bycia w niej nie wynikal z tego, ze dopuscilem sie jakiegos zla i mnie wykluczyli. Ale zwyczajnie moja tesciowa ,poza moimi plecami opowiadala o mnie takie oszerstwa, ze sam do dzis zachodze w glowe jak to sie stalo, ze mimo, ze bylem znany od lat ci ludzie sluchali tego jak serialu brazylijskiego. Potem poczulem na sobie te wszystkie nie powiem jak mile spojrzenia ,,braci". Jak ujoles to Listonoszu,to byl z kolei moj skok w lodowata wode.  Potem zostalem skreslony z listy starszych. Potem rozmowy i tlumaczenie sie z tego co niby mialem robic.  Nie pojete bylo dla mnie, ze starsi osadzili mnie, zanim przeprowadzili ze mna jakakolwiek rozmowe. Wpadlem w psychiczny dol, zerwalem wszelkie kontakty ze zborem.  Dla mnie to bylo oczywiste,ze nalezy wysluchac obie strony konfliktu,a potem sie zastanawiac jak to rozwiazac. Poczulem sie jakbym zderzyl sie z jakas sciana. Wyjsnilem im, ze ich dzialania rozpetaly dalsze oszczerstwa pod moim adresem, wlali wode na mlyn,bo skresleniem mnie z listy starszych dali sygnal, ze ja faktycznie cos zrobilem.Wiec to oni ponosza za to wszystko odpowiedzialnosc a nie ja. Tlumaczyli, ze nie moga tego cofnac. Sprawa powedrowala z kolei do Nadarzyna. Nadarzyn, przeprosil za to,ze bracia sie pomylili, ale oni nic nie moga , ze maja procedury ktorych musza sie trzymac, ze jest im bardzo przykro i nic nie moga odkrecic. Ja im powiedzialem, ze to Ci bracia z mojego rodzimego zboru sie do tego wszystkiego przyczynili wiec skreslcie ich tez z listy starszych tak jak mnie.  No oczywiscie nie mogli tego zrobic z wiadomych wzgledow, bo konsekwencje wtedy bylyby nieobliczalne. A wiadomo w czyim interesie dzialali, bynajmniej nie moim. Skonczylo sie tym, ze wzialem rozwod z organizacja, zona i rodzina zony. I dalem im tym powod do wykluczenia. No i jak to sie mowi nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo.  Ale tak czy siak, nie bede jechal na te organizacje.Zostawie na to miejsce innym. Bylo nie bylo, zycie toczy sie nadal i aby zdrowie bylo...


Offline Estera

     Widzę, Maro, że temat teściowej, również nie jest dla Ciebie obcy.
     Coś jakbym usłyszała fragment opowieści o sobie z tego Twojego opisu.
     U mnie sprawa nie oparła się o Nadarzyn, ale nadzorca obwodu poradził, żebym kupiła bukiet kwiatów na zgodę z teściową,
     i zapomniała o jakichś dawnych plotkach, oszczerstwach, pomówieniach, tak dla "dobra zboru, siostro kochana".
     Jak myślisz, co zrobiłam?
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Startek

     Widzę, Maro, że temat teściowej, również nie jest dla Ciebie obcy.
     Coś jakbym usłyszała fragment opowieści o sobie z tego Twojego opisu.
     U mnie sprawa nie oparła się o Nadarzyn, ale nadzorca obwodu poradził, żebym kupiła bukiet kwiatów na zgodę z teściową,
     i zapomniała o jakichś dawnych plotkach, oszczerstwach, pomówieniach, tak dla "dobra zboru, siostro kochana".
     Jak myślisz, co zrobiłam?
Być może to💣💥💀?


Offline Estera

Być może to💣💥💀?
    Startek, a cóż tym chciałeś wyrazić? Śmierć, czy jak?
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Startek

Oj , zaraz śmierć , chciałem zapytać czy zapewniłaś jej godziwą rozrywkę , może kwiaty intensywnie pachnące .(na które jest uczulona ) podsuwam różne opcje .



Offline HARNAŚ

     U mnie sprawa nie oparła się o Nadarzyn, ale nadzorca obwodu poradził, żebym kupiła bukiet kwiatów na zgodę z teściową,
     i zapomniała o jakichś dawnych plotkach, oszczerstwach, pomówieniach, tak dla "dobra zboru, siostro kochana".
     Jak myślisz, co zrobiłam?
Kupiłaś kwiaty , wstawiłaś do wazonu , cieszyłaś oczy a jak zwiędły wylałaś wodę z wazonu na teściową?


Offline Estera

   Nie trafiliście, narazie Wasze pomysły, to pudła.
   Proszę o następne propozycje  :) :) :)
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Startek

Moja mama kiedy próbowała się wcinać  w moje życie , otworzyłem drzwi i powiedziałem do widzenia wyprowadzając Ją z domu .