Skoro są różne teorie znaczenia tego imienia, odłóżmy dociekania na poziomie lingwistycznym a poszukajmy świadectw ludzi dla których ten język był żywy w codziennym użytku. Jak oni tłumaczyli to imię.
W Septuagincie oddano to jako ego eimi ho on, czyli "Jam jest istniejący". Ale to już tylko tłumaczenie.
Mało tego. Najwidoczniej Bóg w swej mądrości wybrał takie słowo którym nie nazywano inne rzeczy stworzone. Dlatego późniejsze tłumaczenia mają swoją ułomność. Bo przecież wiele rzeczy "jest". Wiele się "okaże". Wiele "będzie". Natomiast imię Boga było wyrazem używanym tylko w stosunku do niego. To był neologizm. Zapewne słowo wcześniej nie znane, skoro jakoś nie występuje w innych sytuacjach i żadna rzecz stworzona nigdy nim nie została nazwana. Toteż kategoryczne filologiczne próby wyjaśnienia mogą być nieskuteczne.
Przecież EGO EIMI HO ON to nie tłumaczenie JHWH, a EHJEH ASZER EHJEH i nie znaczy tego, coś napisał, a znaczy "Ja jestem będący" (dziwne, że pierwszy człon, tj. eimi, przekładasz "jestem" od "być", a drugi, choć po grecku to ten sam czasownik, już od "istnieć"). Nt. genezy JHWH już w starożytności Żydzi mieli różne teorie i różni (bo mamy nie tylko Septuagintę) tłumacze żydowscy różnie to objaśniali, etymologizowali etc. A - i dla tłumaczy LXX nie był to język codziennego użytku, bo byli to Żydzi, acz zhellenizowani. Już bardziej przekład Akwili z Synopy odpowiada kryterium "żywego języka".
Reasumując twierdzę, iż to co robią dziś uczeni - hebraiści i bibliści - niczym się nie różni od tego, co w starożytności robiono: są to skazane na probabilizm próby etymologizacji czegoś, czego w 100% wyjaśnić się nie da.
P.S. Uważam, że nie na miejscu jest Twój apel odrzucania badań językoznawczych w tej kwestii skierowany do wszystkich przy jednoczesnym podaniu jedynej prawdy językoznawczej właśnie, mianowicie interpretacji Septuaginty, którą Ty firmujesz. Tak samo działa CK. Bez obrazy, ale tak właśnie odbieram Twój wpis, który próbuje ukrócić wolność dociekania kwestii Imienia. Piszesz bowiem: "skoro są różne teorie" i każesz zaufać jednej. Ja z kolei uważam: skoro są różne, to NIE WIADOMO. Wybacz, ale czasem jest tak, że pokora każe nam uznać, że kilka jest możliwych RÓWNOPRAWNIE odpowiedzi na dane zagadnienie i każda może być błędna. Wiem, że człowiek chciałby wszystko wiedzieć, bo się pewniej czuje, ale czasem się nie da. I na tym mechanizmie działa CK - w świecie mamy relatywizm, mówią, a my wam podajemy jak to jest naprawdę
Mnie np. nie trzeba znaleźć odpowiedzi, żeby czerpać przyjemność z samej drogi. I jestem w stanie stwierdzić: "Możliwe jest A, B, C, D itd."