Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 7 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...  (Przeczytany 34366 razy)

Offline Sebastian

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #105 dnia: 20 Kwiecień, 2017, 17:35 »
z dobrych rzeczy które przydały mi się w późniejszym życiu mogę wymienić przede wszystkim  umiejętność radzenia sobie ze sprzeciwem a nawet z prześladowaniem.

Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Dietrich

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #106 dnia: 20 Kwiecień, 2017, 18:00 »
Ja natomiast przekonałem się, że nie warto być zbyt szczerym. W myśl powiedzenia: "Nigdy za dużo nie gadaj o swych problemach. 80% je zleje, a pozostałe 20% ucieszy się, ze je masz". Tyle że w zborze nawet te 80 % mimo że zleje, to i tak zapamięta. Oczywiście proporcje mogą się różnić.
Nigdy jednak nie wiesz, co "bracia" trzymają w zanadrzu.  Nieraz rzeczywiście można się mocno zdziwić. ;)
 


Offline Sebastian

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #107 dnia: 20 Kwiecień, 2017, 18:06 »
z dobrych rzeczy które przydały mi się w późniejszym życiu mogę wymienić przede wszystkim  umiejętność radzenia sobie ze sprzeciwem a nawet z prześladowaniem.
nigdy nie przypuszczałem że tuż po 30-stce będę musiał w bardzo niesprzyjających okolicznościach toczyć walkę o miłość swojego życia (cała rodzina mojej ukochanej Beatki jest bardzo negatywnie do mnie usposobiona) w tej stresującej sytuacji przydała się wcześniejsza zaprawa którą przeszedłem w organizacji.
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Dietrich

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #108 dnia: 20 Kwiecień, 2017, 18:53 »
nigdy nie przypuszczałem że tuż po 30-stce będę musiał w bardzo niesprzyjających okolicznościach toczyć walkę o miłość swojego życia (cała rodzina mojej ukochanej Beatki jest bardzo negatywnie do mnie usposobiona) w tej stresującej sytuacji przydała się wcześniejsza zaprawa którą przeszedłem w organizacji.

Walka o ukochaną osobę jest godna najwyższego szacunku.


Offline Litwin

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #109 dnia: 30 Kwiecień, 2017, 18:44 »
Ja też, nie  mogę powiedzieć, że  nie odniosłem  pozytywów mojego uczestnictwa. To była szkoła życia, jak nie powinno się żyć. Nie dbając o swoją przyszłość, "bo armagedon tuż,  tuż", o rozwój swojej osobowości, bo wszelka mądrość  pochodzi od Boga, a wszystko jest zapisane w bibli, i "naszych publikacjach". A cała mądrość  świata jest niczym, więc szkoda na nią czasu. Sąsiad, nie świadek, a co ci da znajomość z takim? Przecież on inaczej myśli,  nie po naszemu. To tylko niektóre korzyści, nie będę się rozpisywał.
Może to ktoś  uznać za sarkazm, lecz takie mam autentyczne odczucia "korzyści" bycia w "organizacji bożej"


Offline Brat Jaracz

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #110 dnia: 01 Maj, 2017, 02:02 »
Ponieważ nie jestem klasycznym odstępcą, który przeżył przemianę duchową, jakoś nigdy szczególnie nie czułem się przez organizację oszukany/wystawiony/okpiony. Nie, bo po prostu, jak pisałem wcześniej na bratnim forum, to ona wybrała mnie, a nie ja ją. No, tak wyszło, co zrobić, że urodziłem się w wielopokoleniowej rodzinie SJ... Nadszedł czas końca podstawówki, więc trzeba było się ochrzcić. Taka bezrefleksyjna kolej rzeczy. Pojawił się czas dorosłości – należało odejść. Albo raczej umiejętnie balansować między normalnym życiem a stwarzaniem pozorów formalnej przynależności do zboru.

Dzięki temu jestem może trochę mniej zgorzkniały niż osoby, które przeżyły wstrząs, taki swoisty szok prawdy. Po prostu od dzieciństwa wiedziałem, że jest to doktryna bardzo grubymi nićmi szyta. A ponieważ znałem dziesiątki nowych świateł, mniej i bardziej śmiesznych/tragicznych, łatwiej było mi przełknąć każdą niemal głupotę. Bom wiedział, że jest to głupota, a nie żadne natchnione rozumienia Pisma. Widziałem praktycznie wszystkie grzechy w organizacji, niewiele mogło mnie zdziwić. I taką właśnie "duchową ucztą" karmiłem się od maleńkości.

Bagno bagnem, ale jednakowoż dostrzegam nadal jaśniejsze punkty w całej tej historii, która w pewnym sensie trwa do dzisiaj.
1. Szacunek do słowa pisanego. To bombardowanie wątpliwej jakości literaturą, te filmiki propagandowe, w jakich trudach ona powstaje... To wszystko skłoniło mnie do sięgania... po nieteokratyczne książki :) I w zasadzie tak mi już zostało.
2. Pokonywanie tremy przy wystąpieniach publicznych. W moim przypadku było to bardzo ważne – i nadal jest przydatne. W zasadzie byłem introwertykiem, co było pewnie skutkiem paskudnego, nietolerancyjnego otoczenia. Ale gdy musiałem wystąpić przed audytorium, nie wiedziałem, co to trema. Słowem: TSSK się przydała :)
3. Gruntowne poznanie Biblii – oczywiście przy odrzuceniu kłamliwych komentarzy WTS. No ale już znajomość samego układu przydała się na studiach. Ba, można było i "zagiąć" wykładowcę, zwłaszcza z młodszego rocznika, z tytułem jedynie "mgr" :)
4. Wycieczki na zgromadzenia międzynarodowe – na początku lat 90. była to przede wszystkim atrakcja turystyczna, ale i jakaś forma przeżycia duchowego, na pograniczu show i sacrum. Ciekawe doznania, w dodatku prawie za free ;)
5. Obozy pionierskie – przy wszystkich niedogodnościach, mimo wszystko nie ma czego żałować. A chyba najbardziej ceniłem sobie możliwość dogłębnego poznania drugiej człowieka – bez krawatu i garnituru. Kto potrafi zachować pozory, jeśli za potrzebą musi biec w krzaki, a zapomni zabrać ze sobą obowiązkowej rolki papieru? :D Do dziś pamiętam strwożony głos mojego nadzorcy służby, gdzieś zza jałowca: "Bracie, nie masz przy sobie kawałka srajtaśmy...? Poratuj!". A tak na poważnie – w różnych skrajnych sytuacjach łatwo było ocenić, komu można ufać, z kim można się podzielić wątpliwościami czy wypić nielegalnego bełta wieczorem. Bezcenne :)
6. Wyczulenie na manipulację i propagandę – to też jakaś wartość naddana, mimo że trudno mi czasami zaufać drugiemu człowiekowi. Jednak gdzieś podświadomie poszukuje się jego złych intencji.
7. Otwartość i tolerancja – taki "efekt uboczny" wychowywania w fałszywym poczuciu wyższości nad światem. Tyle tylko, że od małego czułem, iż jest to tandeta i gra pozorów. Po wyjściu z organizacji wiem, że jeśli ktoś twierdzi, iż zna prawdę absolutną, a jego poglądy nie podlegają dyskusji, może być prostym, niebezpiecznym fanatykiem. W każdym razie ja nie chcę być utożsamiany z taką filozofią społeczną.

To chyba najważniejsze zalety. Przyjaciół w organizacji nie pozostawiłem, bo ich tam nie miałem. Byli bliżsi i dalsi znajomi. Nie tęsknię za nimi ani oni za mną :)
Czy muszę wspominać, że wad tkwienia w organizacji jest wielokrotnie więcej? Chyba nie, bo przecież to leitmotiv tego forum :D W każdym razie bilans wychodzi na dłuuugi minus.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą"
"Strażnica", 15.09.1989


Offline HARNAŚ

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #111 dnia: 01 Maj, 2017, 07:24 »
Pozytyw jest taki , że jako młody człowiek mogłem spędzać sporo czasu w towarzystwie osób w zróżnicowanym wieku. Gdy do rodziców przychodzili goście , często dało się słyszeć: Harnaś idź pobawić się do swojego pokoju. Natomiast  po zebraniu domowym rozmowy , ugoszczenie braci z ośrodka było normą . Dzięki temu towarzystwo dorosłych szybciej mnie rozwijały intelektualnie . Do dziś lubię rozmawiać ze starszymi ludźmi i sam często takie rozmowy prowokuje. Mam łatwość takich kontaktów , starsze panie zachwycone  ;D


Offline Alicja_W

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #112 dnia: 29 Maj, 2017, 20:35 »
Dobre pytanie Estero.
W sumie to jedną nogą nadal jestem w org, ale z pewnym sporym już dystansem. Jak już gdzieś pisałam, za pozytyw uważam poznanie kilku ludzi, których bez organizacji najprawdopodobniej nie poznałabym. Na szczęście większośc z nich też wychodzi  ;D
Drugim (który do niedawna był pierwszym ale proces zmian trwa  :D ) jest to, że sięgnęłam po Biblię i stwierdziłam, że Bóg jest. Większość mojej rodziny to ateiści lub katolicy tacy naprawdę, z audiencjami u papieża włącznie.
Więc nie wiem w którą stronę mnie by pociągnęło :D
I to jedyne pozytywy, które widzę, bo nigdy nie miałam skłonności do złego trybu życia, aby 'prawda' była czymś co mnie uratowało.
Za to negatywów widzę dużo więcej  :-\, ale to nie tan wątek.  :D


Offline Bibi

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #113 dnia: 30 Maj, 2017, 12:30 »
Ja jestem nowa na tym forum,chociaz sledze go od 3-lat.
Jak u wiekszosci ..wszyscy mamy jakies doswiadczenie i wlasna historie zycia::

Nie jest mi latwo o wszystkim pisac bo to bardzo mieszane uczucia i bardzo przykra historia :-[ :-[
do tego watku moge powiedziec..co mi dobrego dalo byc  w tej org....
1)Moja mama ochrzcila sie w 1973roku...z oczekiwaniem konca swiata w 1975 r.
/byla od 18-roku zycia sierota bez rodzicöw i rodzenstwa.Wyszla za maz.ur 4-dzieci..i pare problemow w malzenstwie/ -to ja przyciagnelo aby zainteresowac sie S.J.
-i byla bardzo nadgorliwa--duzo glosila ,chociaz nigdy nas dzieci nie przymuszala do chodzenia na zebrania..mielismy wolna decyzje.
Ja majac 7-lat poszlam  jak burza za mama..i to bylo moje zycie!!!
nie bylo nic wazniejszego jak Jehowa Bög i prawdziwa org. /dawniej religia/
nikt i nic nawet w tym wieku nie moglo mnie powstrzymac od podobania sie Bogu.
Nienawisc i wstyd Ojca, jego rodziny i otoczenia,sasiadöw../ a to byly lata 70-te..mala grupka Swiadköw .gdzie dzisiaj sa 4-zbory/.
Mozna duzo o tamtej sytuacji i czasach  opisywac..
Rezultat byl taki ze ja i moje rodzenstwo :bezprawnie :/ale o tym moze kiedy indziej../
dostalismy sie do domu dziecka-ja 7-lat,siostra 1-rok,brat 13-lat--
Kazdy do innego osrodka...
_chodzilam tylko 1-rok na zebrania z mama..ale tak bardzo silne uczucie ktöre w sobie nabylam do Stwörcy byly moim drogowskazem  w nastepnych latach mojego  zycia bez rodziny.
Zawsze bylam sama na siebie zdana.
Moja mama byla tak zdruzgotana..ze tylko jedyna deska ratunku pozostala jej - iz w 1975 roku przyjdzie Armagedon ..i wszystko sie ulozy...dzieci wröca do niej i caly swiat pozna ze ona i S.J-mieli racje... :o
co dalej?? mozecie sobie sami wymalowac
Historia pokazala cos innego-

-na tegorocznym kongresie ma byc film wyswietlany -z przekazem ze tylko slabi duchowo -sami uwierzyli w 1975 r. posprzedawali majetnosci ,zrezygnowali z wyksztalcenia i swoje cale zycie  postawili na jedna karte...sa sami sobie winni. :-\
Ja osobiscie i moje rodzina  stalismy sie ofiarami tej falszywej..przepowiedni
/ röwniez möj ojciec..chociaz w inny sposöb ..dle niego S.J .-to sekta .tez; rajskie wesela;i inne synonimy...ogölna hanba dla niego..
-ta starsza generacja zna to powiedzenie..i trzeba trzezwo sobie powiedziec jak bys sam reagowal gdyby twoja zona brala udzial w czym takims...dlatego z pryzmy czasu-uwazam go tez za ofiare -chociaz w innym znaczeniu ..bo strcil rodzine jaka do tamtego czasu mial..jego zycie leglo tez w gruzach...w alkoholizmie utopil swoj zal i porazke zyciowa.
 

....dla mojej mamy  swiat sie zawalil i dostala jedna z form psychozy..z ktörej nigdy sie nie podniosla az do jej smierci.
..to jest historia tak naprawde na telenowele..MOZE KIEDYS ZMOBILIZUJE SIE DO OPISANIA JEJ::
-pierwsze 6-lat pobytu w domu dziecka zapomniano o mnie ze istnieje..(do dzisiaj zastanawiam sie dlaczego..??)-ale ja nigdy nie zapomnialam o ORGANIZACJI..
zawsze prosilam mame zeby bracia zainteresowali  sie  mna i mnie zabierali na zebrania..-bylam tylko 30 km oddalona od rodzinnego miasta...i tak bardzo pragnelam sluzyc Jehowie Bogu.
Majac 8-lat staralam sie zyc jak sie nauczylam na zebraniu...moja bardzo silna wiara i zaufanie do Stwörcy pozwalaly mi byc neutralna ..dzisiaj bym powiedziala tez nieposluszna,bojowa..zawsze glowa przez mur.....- ciezki przypadek dla wychowawcöw-70-te lata
-nigdy nie szlam na kompromis , spedzalam sama czas w pokoju/swieta-religijne , panstwowe itc-nigdy nie poddawalam sie .

;Jaki wzör dla organizacji;??? ;D
Mysle ze stworzylam sobie wewnetrzny samoobronny system przetrwania....

-dlatego tez z innej perespektywy..jestem tez wdzieczna.... ????
c.d.n







-


Offline Alicja_W

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #114 dnia: 30 Maj, 2017, 13:01 »
Bibi, już widać, że przeszłaś bardzo dużo  :'( pisz, proszę.


Gorszyciel

  • Gość
Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #115 dnia: 30 Maj, 2017, 15:18 »
Witaj. Czekam na c. d.


Offline Lechita

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #116 dnia: 30 Maj, 2017, 20:59 »
Hej Bibi!

Czekam i ja na ciąg dalszy. Współczuję przeżyć. Pisanie może być formą terapii po traumie WTS-u.

Serdecznie pozdrawiam!  :)
"Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą"  William "Bill" Cooper


Offline Estera

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #117 dnia: 30 Maj, 2017, 21:49 »
Hej Bibi!
Czekam i ja na ciąg dalszy. Współczuję przeżyć. Pisanie może być formą terapii po traumie WTS-u.
Serdecznie pozdrawiam!  :)
   Bibi ...
   Załóż wątek i opisuj po kawałku swoją ciekawą historię.
   Chętnie ja poczytamy.
   Też czekam na jej dalszy ciąg.
   Pozdrawiam również serdecznie, jak mój przedmówca, Lechita.
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Brat Jaracz

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #118 dnia: 30 Maj, 2017, 21:49 »
Jeśli istnieje jakaś wartość naddana uczucia obcości w zborze, to jest nią umiejętność przebywania na wewnętrznej emigracji. Poniekąd część ludzi przeżywa podobny stan np. w znienawidzonej pracy zawodowej, ale jednak religia to silniejsze emocje, przeżycia, forma duchowości. No i z pracy zawsze łatwiej odejść. Organizacja uczy wyciszenia własnych uczuć, chłodnej kalkulacji i wybierania korzystniejszych rozwiązań. Czasami to się w życiu przydaje.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą"
"Strażnica", 15.09.1989


Offline Bibi

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #119 dnia: 31 Maj, 2017, 00:56 »
 ;Organizacja uczy wyciszenia własnych uczuć, chłodnej kalkulacji i wybierania korzystniejszych rozwiązań. Czasami to się w życiu przydaje.;

Musze Ci przyznac racje ..bo w moim wypadku chyba tak funkcjonowalam, a moze i dalej funkcjonuje.Tak naprawde nigdy nie patrzalam wstecz, analizowalam dlaczego nie w prawo-a tylko w lewo.
Chyba zawsze podejmowalam dla mnie wygodniejsze rozwiazania , nie zwazajac jak inni to odbieraja.
Tak naprawde to nie mialam pragnienia udzielac sie na tym forum.
Nigdy nie rozczulalam sie tez  nad soba ani swoja przeszloscia.
Co mnie sklonilo??
Otöz moi rodzice nie zyja juz od kilku lat..a mnie przychodzi uregolowanie wszystkich spraw i zamknieciu tego okresu w moim zyciu..-dom ktörego tak naprawde nienawidzilam..
bo jako dziecko przezylam tam tyle przemocy...
-co przynioslo to naszej rodzinie??
-i w imie czego??
Kto cos z tego dzisiaj ma..
Gdzie naprawde byl Bög ze nie wyslal Aniolöw aby to wszystko powstrzymac??
Jak mozna w aktualnym video dot.1975 roku sugerowac ze to byly osoby niezbyt silne duchowo bo zaufaly" doskonalej Organizacj"??
Ja jestem dzisiaj naocznym , "zyjacym swiadkiem"-ktöry poniosl przykre konsekwencje slepemu zaufaniu i  psychologicznej manipulacji wlasnie tej ORGANIZACJI!!!a ktora zrecznie pragnie przezucic jej ciemny kapitel na barki oddanych sercem Bogu osöb.

Zdaje sobie sprawe ze nie moge nic zmienic..
ale pragne aby mlodsze pokolenie dostalo troszke wglad w wewnetrzne tragedie tych bojowych Braci i Siostr-i aby te osoby nie byly zapomniane...
C.D :)