Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...  (Przeczytany 34394 razy)

Offline pies berneński

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #15 dnia: 26 Listopad, 2016, 15:22 »
Poznałem cudowną osobę,towarzyszkę mojego życia.
Dzięki głoszeniu,przemawianiu jestem bardziej komunikatywny i pewny siebie.
Na budowach poznałem różne zawody od praktycznej strony,co przydaje się w życiu codziennym.
Nauczyłem się współpracować z osobami o różnych umiejętnościach , wykształceniu jak także temperamencie.
Ludzie nie dlatego przestają się bawić, że się starzeją, lecz starzeją się, bo przestają się bawić.


Offline Lechita

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #16 dnia: 26 Listopad, 2016, 16:33 »
Drodzy moi forumowicze!
Zastanawiałem się co tu napisać, i przyszły mi do głowy dwie dobre rzeczy, które spotkały mnie , nie tyle stosując się do zasad WTS-u co do pouczeń biblijnych.Przynajmniej w jednym przypadku.

Pierwsze:  Biblia nauczyła mnie tolerancji i akceptacji dla innych narodowości, koloru skóry, języka - wcześniej miałem z tym duży problem. Takie szkolenie biblijne bardzo przydało mi się później w pracy , gdy spotykałem się z przedstawicielami różnych religii, ras i narodowości.

Drugie: I tu raczej muszę oddać sprawiedliwość organizacji, bo głoszenie , udział w TSSK , bardzo pomogły mi przełamać mój ogromny problem z nieśmiałością. Aktualnie nie mam problemu z nawiązaniem rozmowy z kimkolwiek.

Pewnie znalazłbym coś jeszcze , ale w tej chwili tylko to przyszło mi do głowy. Chcąc być uczciwym muszę przyznać ,że te zmiany bardzo pomogły mi w życiu.

Oczywiście warto też wspomnieć o wielu bardzo fajnych i kształtujących charakter znajomościach, przyjaźniach, przegadanych godzinach np. na kwaterach w czasie kongresów.

Eh...i takie to moje przemyślenia.
"Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą"  William "Bill" Cooper


Offline Estera

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #17 dnia: 26 Listopad, 2016, 16:45 »
  No i  ...Lechito ...  jak Ci tam coś jeszcze fajnego się przypomni,
  to nikt tu nie mówi, że nie możesz się więcej razy wypowiedzieć, jak tylko raz.

  Ja swoje korzyści podzielę na kilka postów, bo jak by nie patrzeć obiektywnie, tego trochę jest.
  Już o przynajmniej dwóch wspomniałam, a jest tego więcej  ;D ;D ;D
  Przez 28 lat, to się tego trochę uzbierało ...
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Światus

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #18 dnia: 26 Listopad, 2016, 17:06 »
Drugie: I tu raczej muszę oddać sprawiedliwość organizacji, bo głoszenie , udział w TSSK , bardzo pomogły mi przełamać mój ogromny problem z nieśmiałością. Aktualnie nie mam problemu z nawiązaniem rozmowy z kimkolwiek.

Chyba powinienem zapisać się na TSSK  ;)
Czy warto zrywać relacje z powodu omylnej Strażnicy?


Offline Lechita

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #19 dnia: 26 Listopad, 2016, 17:22 »
Chyba powinienem zapisać się na TSSK  ;)

Światus pozwól , że sparafrazuję autora mądrości pisanych na murach: " TSSK albo zdrowie - wybór należy do Ciebie"  ;D 
Com zdrowia i nerwów stracił ten tylko zrozumie, kto niezwykle nieśmiałym będąc musiał czytać i przemawiać od razu do prawie 100 osobowej publiki  ;D   

Śmiałość mi się wyszkoliła to fakt, ale jakim kosztem!

Estera jak coś mi się przypomni, będę pisał  ;)
"Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą"  William "Bill" Cooper


Offline Roszada

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #20 dnia: 26 Listopad, 2016, 17:56 »
Chyba powinienem zapisać się na TSSK  ;)
Nie śmiej się, bo jak jednemu handlowcowi pokazałem Prowadzenie rozmów... to aż zapiał z zachwytu, że chciałby mieć coś takiego w swojej branży.

No i cecha wyrobiona u ŚJ, która się przydaje, to czytanie.
Wielu exŚJ mówiło mi telefonicznie, że teraz mają tak dużo do czytania o sprawach organizacji, że aż czasu im brak.
A gdyby im organizacja nie wyrobiła tego nawyku czytania, to pewnie najwyżej by organizację rzucili, ale nic by im się nie chciało czytać, by sobie naprostować wyidealizowany obraz organizacji. :)

Niektórzy odchodzą z jakichś powodów zawiedzeni, ale mówią, że tam była prawda. :(
Jak nie tam, to gdzie, pytają. :-\


DonnieDarkoJG

  • Gość
Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #21 dnia: 26 Listopad, 2016, 18:03 »
Po pierwszym punkcie ma zgromadzeniu wszytko jest łatwiejsze.
Nawet zagadanie do siostry ktora później zostanie twoja żoną  ;D


Offline Roszada

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #22 dnia: 26 Listopad, 2016, 18:06 »
Po pierwszym punkcie ma zgromadzeniu wszytko jest łatwiejsze.
Nawet zagadanie do siostry ktora później zostanie twoja żoną  ;D
Teraz też przy stojakach łatwiej, bo się zmieniają. ;D
A stadionowe małżeństwa znałem też. :)


DonnieDarkoJG

  • Gość
Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #23 dnia: 26 Listopad, 2016, 18:44 »
Teraz też przy stojakach łatwiej, bo się zmieniają. ;D
A stadionowe małżeństwa znałem też. :)
Stadionowe nie było ale tak się znajomość zaczęła  ;)


Offline Roszada

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #24 dnia: 26 Listopad, 2016, 18:50 »
Stadionowe nie było ale tak się znajomość zaczęła  ;)
A były i stadionowe i to udzielane tam, przez przyszłego prezesa :):

„Zaproszono nas na międzynarodowe zgromadzenie, które miało się odbyć w lipcu 1953 roku na stadionie Yankee w Nowym Jorku. W poniedziałek 20 lipca, w przerwie między sesjami, Milton Henschel udzielił nam ślubu. Było to niezwykłe wydarzenie w tym światowym centrum baseballu” (Strażnica Nr 23, 2007 s. 16).

Czyżby Henschel naśladował księży katolickich, czy raczej Koreańczyka Moona, uważanego przez swych wyznawców za Mesjasza, który na stadionach udzielał ślubów?


Offline Estera

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #25 dnia: 26 Listopad, 2016, 19:32 »
Chyba powinienem zapisać się na TSSK  ;)
   Swiatus ... jak tak obserwuję Twoje wpisy
   To nie powiedziałabym, że masz problemy z nieśmiałością  :D :D :D

    A jeśli chodzi o tę książkę, poradnik do TSSK,
    to nawet niezły majstersztyk, który teoretycznie ujmuje wszystko, żeby pokonać w sobie wszelkie lęki.
    A "Prowadzenie rozmów" to dopiero majstersztyk do powalania wszelkich argumentów inne niż wts-u.
     
« Ostatnia zmiana: 26 Listopad, 2016, 20:09 wysłana przez Estera »
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Estera

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #26 dnia: 26 Listopad, 2016, 21:48 »
  Inną wartością pozytywną dla mnie to jest ... ciągle przeobrażająca się moja osobowość, moje wnętrze, moje ja ...
  Co, oczywiście, ściśle było powiązane z czytaniem i analizowaniem Biblii pod kątem pracy nad sobą.
  Dlatego wielokrotnie, byłam zdziwiona, słysząc na zebraniach, żeby Biblię studiować pod swoim adresem.
  Bo ja, to tylko tak robiłam w osobistym studium biblijnym.
  Dla mnie, takie wypowiedzi były jakby trochę niedorzeczne, bo nie pokrywały się z tym, co ja robiłam i jak myślałam.

  Dużo pracy w siebie wkładałam, bo ciągle znajdowałam "coś", ... nad czym musiałam pracować.

  Ale dzięki temu, stawałam się takim oszlifowanym, szlachetnym kamieniem i to dawało mi niekłamaną radość.
  A przede wszystkim czyste sumienie przed Bogiem najpierw, a potem ludźmi.
  Dzięki też tej pracy nad sobą, porzuciłam palenie papierosów i do dziś nie palę, ale też nie popadłam nigdy w jakiekolwiek inne
  szkodliwe nałogi. Prowadzę życie wolne od tego typu problemów i szczerze współczuję tym, którzy z nimi walczą.
  A teraz, po wyjściu z WTS ... dzięki temu, że tak właśnie postępowałam, będę mogła nadal prowadzić wartościowe życie.
  I powiem więcej, na jeszcze wyższym poziomie, niż ono było do tej pory.
  I z tego bardzo się cieszę  :D :D :D
« Ostatnia zmiana: 26 Listopad, 2016, 22:14 wysłana przez Estera »
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Blizna

  • Gość
Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #27 dnia: 26 Listopad, 2016, 23:36 »
To bardzo trudne pytanie.
Nie wiem na ile to, jakim jestem człowiekiem wynika z tego, co wysłuchiwałam na zebraniach.
A na ile z tego, że moi rodzice, jak to mówią, poznawali "inną prawdę", bo wtedy gdy stawali się świadkami Jehowy zebrania odbywały się w domach, były pełne luźnych dyskusji, szczerości, z jednoczesnym posmakiem nielegalności (stan wojenny), ludzie wspierali się i sobie pomagali.
Nie wiem na ile zasady, którymi kieruję się w życiu są przynależne WTS, a na ile są to uniwersalne zasady moralne.

Myślę, że jest jedna rzecz.
Nie boję się być INNA.
Jestem przyzwyczajona do tego od dziecka, że miałam jakieś inne poglądy, których musiałam bronić.
Taki trening odwagi.
Mała dygresja - oglądam z moim dzieckiem bajki z cyklu "Tomek i przyjaciele".
W jednej z nich był tekst "odwaga to nie jest brak strachu. Odwaga ujawnia się wtedy, gdy się czegoś boimy".
Tak, od dziecka bałam się tych wszystkich świąteczno-państwowych konfrontacji, gdy trzeba było zachować neutralność.
Ale teraz, po wielu latach dzięki temu nie boję się.
Trening przyniósł rezultaty - nie boję się mieć zdecydowanych poglądów na wiele spraw.
Nie boję się być przeciw systemowi.
W szkole przechodziłam różne prześladowania, ale moi rodzice pokazali mi, że można walczyć o swoje prawa, że mamy prawo być "innowiercami" i domagać się szacunku od innych.
Tak naprawdę, to najwięcej zawdzięczam IM.
Wychowali mnie w PRAWDZIE.
Nie tej WTS-owskiej, ale w przekonaniu, że szczerość i brak hipokryzji są zawsze ważniejsze od liczby przyjaciół.
Uczciwość intelektualna jest jednym z najwyższych dóbr i trzeba żyć w zgodzie z nią, inaczej życie uwiera jak niedobrane buty.
Moi rodzice tak intepretowali to, czego dowiadywali się przez lata.
W naszym domu ważniejsza była praca nad osobowością inspirowana tym, czego się dowiadywaliśmy, niż wyrabianie godzinek i chodzenie na zebrania.
Stąd kolejna korzyść - WYĆWICZONE panowanie nad sobą.
Ja się tego musiałam nauczyć.
Od dziecka wiedziałam, że mam problem z tym ostatnim owocem ducha i że zawsze będę musiała na to uważać.
Wiele osób, które nie znają mnie dobrze mają mnie za opanowaną.
Właśnie dzięki ciężkiej pracy.

Natomiast najwięcej dało mi już samo WYCHODZENIE z WTS.
Bardzo mnie to uczuliło na jakiekolwiek próby manipulacji we wszelkich dziedzinach.
Znienawidziłam teorie spiskowe.
Stałam się sceptykiem.



Offline Estera

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #28 dnia: 27 Listopad, 2016, 00:00 »
  Ja, niestety, nie miałam takich kochających rodziców.
  To są prości ludzie, którzy może nie umieli zbytnio wniknąć w nasze potrzeby emocjonalne, jako dzieci.
  Szybko, sama musiałam uczyć się nieraz od podstaw wielu rzeczy.
  Wchodząc w życie dorosłe, spotkałam na swojej drodze wielu wspaniałych ludzi.
  Dużo obserwowałam, chętnie się uczyłam ... a później ... to już Biblia mnie szlifowała.
  Czasami zazdroszczę innym takiej fajnej atmosfery rodzinnej, gdzie uczono prawdziwego człowieczeństwa.
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Woland

Odp: Czy coś? ... DOBREGO? ... pozostało po latach tkwienia w WTS ...
« Odpowiedź #29 dnia: 27 Listopad, 2016, 07:20 »
mam rewelacyjny garnitur i buty
w sam raz do trumny
a nigdy nie lubiłem
i nie miałbym


^^^^^moje haiku