Witam wszystkich Forumowiczów
To ja - po prostu JA!
Swój pierwszy post na tym forum napisałam 6 listopada 2015, kolejne dopiero 23 lutego, a dziś - 17 lipca - to mój 710 post (jestem więc forumowym pionierem pełną gębą
).
Ale mimo to - choć już troszeczkę mnie poznaliście - to chciałabym się przywitać, bo nie uczyniłam tego nigdy w forumowych powitaniach. A poza tym dziś jestem nieco inną "JA" niż ponad pół roku temu, więc witam się jako NOWA-JA
W przeciągu tych miesięcy zaszła duża zmiana w moim światopoglądzie. Kilkanaście lat moich wierzeń i błogiego poczucia, że jestem w religii prawdziwej, odeszło w dal. Najpierw byłam tym wszystkim (poznawaniem "prawdy o prawdzie") przygnębiona i przytłoczona, a teraz jest mi już z tym coraz lepiej i coraz lżej. W zasadzie jestem prawie wyzwolona. Fizycznie należę jeszcze do zboru, ale duchem już jestem poza nim.
Kryzys sumienia, który u mnie nastąpił sprawił, że nie mogłam już chodzić na zebrania, a przynajmniej nie tak często jak kiedyś. Dziś pojawiam się już w zborze sporadycznie. Dzięki temu mogę też obserwować jak zachowują się moi "przyjaciele" ze zboru. Okazuje się, że moja nieobecność jest zauważona może przez 2 - 3 osoby, pozostałe nie dzwonią i się nie interesują mną. Zatem gdybym dzisiaj miała odejść ze zboru, to nie miałabym już poczucia, że zostawiam cały zbór znajomych, tylko że jest to co najwyżej garstka tych mi najbliższych osób, które po odejściu i tak odwróciłby się do mnie plecami.
Niektóre uczucia wychodzą z człowieka dopiero po pewnym czasie - kiełkują niczym roślinka z ziarna.
Ja wchodząc na forum nie czułam się zjednoczona z Forumowiczami, tylko postrzegałam (prawie wszystkich) jako wrogów "Prawdy". Sami zresztą wiecie ileśmy się nadyskutowali na różne tematy, a ja czasem jak lwica broniłam wpojonych mi przez literaturę ŚJ "jedynych słusznych poglądów".
Miałam też do forumowiczów duże pretensje, że tak bardzo naskakują na świadków, że ujawniają swoją gorycz. Jednak dzisiaj rozmawiałam z pewną siostrą (odłączyła się oficjalnie od zboru kilka miesięcy temu), która poświęciła dla WTS 30 lat swojego życia. Opowiadała mi, że spotkało ją w czasie tych lat wiele przykrości, a swoje życie i plany podporządkowała "zaleceniom WTS", więc dziś pozostała prawie z pustymi rękami. I dodała, że te 30 lat sprawiło, że ma teraz w sobie mnóstwo złości i jadu do osób ze zboru.
I ja dopiero w tej osobistej rozmowie zrozumiałam, że to normalne, że jak ktoś tyle lat dusi w sobie poczucie krzywdy i niesprawiedliwości, to kiedyś musi to z niego wyjść. Dlatego przestałam się już dziwić tej ilości postów na tym forum przepełnionych żalem, poczuciem krzywdy i złością. Zrozumiałam to.
Kim jestem dzisiaj? Myślę, że taką małą poczwarką, która powoli czuje, że czas wyjść z kokona, osuszyć skrzydła i zacząć latać
A kokonem jest wszystko to, co mnie przez te wszystkie lata spętało zamiast wyzwolić.
Jestem Chrześcijanką, która nie chce na swoich barkach nosić ciężarów WTS, ale chcę przyjąć lekkie jarzmo Jezusa Chrystusa. Chcę poznać Prawdę głoszoną przez Jezusa posłanego przez Ojca-Stwórcę.
No i jestem też Forumowiczką, która znalazła tu swoje miejsce
Zapraszam do kontaktu (i integracji) wszystkie "poczwarki" z tego forum, motyle, świerszcze, ważki i pająki z nóżkami przetrąconymi przez "rydwan Strażnicy"
bo - jak mawiają muchy: W kupie raźniej!
Piszcie i dajcie znać gdzie mieszkacie, z jakich jesteście okolic. Może akurat mieszkamy na sąsiedniej ulicy, ale o tym nie wiemy?!
(P.S. Zapraszam wszystkich chętnych, aczkolwiek nadal działam w konspiracji, dlatego jeśli napisze do mnie ktoś mało aktywny na forum (np. z dwoma postami), to będzie mi najpierw musiał udowodnić że nie jest tajnym szpiegiem z Warwick mającym swoje biuro śledcze w tamtejszej piwnicy
)