Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Przywitanie i zaproszenie do kontaktu :)  (Przeczytany 11274 razy)

Offline Agalloch

Odp: Przywitanie i zaproszenie do kontaktu :)
« Odpowiedź #60 dnia: 22 Lipiec, 2016, 13:55 »
Wszystko fajnie, tylko że to najszybsza droga żeby przedwcześnie wylecieć, bo wystarczy żeby dwóch takich "przyjaciół" poszło na skargę do starszych i pozamiatane :). Znam to z autopsji.

Bo tutaj trzeba koniecznie stosować radę: "Oto ja posyłam was jak owce pomiędzy wilki; dlatego okażcie się ostrożni jak węże, a niewinni jak gołębie"

Jeśli nie dążymy do wyżej opisanego "wylotu", bezwzględnie trzeba przestrzegać kilku zasad:

1. Pod żadnym pozorem nie dajemy się sprowokować i bez względu na to, jak bardzo by nas świerzbił język, nigdy nie gramy w otwarte karty.

2. W żadnym wypadku otwarcie nie krytykujemy, a jedynie w umiejętny sposób wyrażamy swoje wątpliwości. Innymi słowy nie walimy tekstem: "Żeby wymyślić obecną interpretację dotyczącą 'pokolenia', trzeba być niezłym kretynem". O wiele bezpieczniej można myśl wyrazić tak: "Znam dobrze obecne wyjaśnienie nauki o pokoleniu zamieszczone w naszych publikacjach, ale zastanawiam się, jak można by to było najłatwiej wyjaśnić w trakcie krótkiej rozmowy podczas służby". Mało prawdopodobne, żebyśmy za drugie zdanie mieli beknąć, a do myślenia możemy dać rozmówcy nie mniej niż otwartą krytyką.

3. Posuwamy się drobnymi kroczkami, każdorazowo uprzednio badając grunt. Innymi słowy nie jedziemy na dzień dobry i z pokoleniem, i z krwią, i z wykluczaniem, i z wszystkimi innymi sprawami, które nam akurat przyjdą do głowy. Nie, poruszamy jeden temat na raz. Dajmy na to rzeczone pokolenie. Do tematu delikatnie wracamy za jakiś czas i badamy oddźwięk. Jeśli okaże się, że ktoś się "zabetonował", odpuszczamy, nie brniemy - widocznie na tego rozmówcę nie nadszedł jeszcze czas. Jeśli natomiast okaże się, że rozmówcę skłoniliśmy do jakichś przemyśleń, robimy kolejny kroczek - znów jeden, znów malutki, znów dając czas do zastanowienia się liczony w dniach, a nie sekundach.

4. Zgodnie z tym, czego się uczyliśmy w TSSK, gadkę dostosowujemy do rozmówcy i do sytuacji. Inaczej rozmawiamy z przyjacielem w trakcie luźnej pogawędki, a inaczej w trakcie oficjalnej rozmowy ze starszymi. Pamiętacie, jak zeznawali starsi przed komisją w Australii? "Nie pamiętam", "nie mogę sobie przypomnieć", "ta sytuacja nie utrwaliła się w mojej pamięci". I żeby była jasność: nie namawiam do kłamania! Po prostu na bardzo wiele pytań można odpowiedzieć tak, żeby nie odpowiedzieć...

Tyle w temacie "węża". Jeśli zaś chodzi o "gołębia":

5. Pamiętajmy, że naszym "przeciwnikiem w grze" jest organizacja, a nie ludzie! Nie miejmy innym za złe, że postępują zgodnie z tym, w co sami kiedyś wierzyliśmy! Podejrzewam, że nawet starszy, który wyklucza lub wprasza się do domu na prawienie kazań, nie robi tego ze względu na sadystyczną przyjemność w sprawianiu komuś przykrości. Nie, on jest też ofiarą organizacji, jej zahukanym funkcjonariuszem, który boi się i Boga, i funkcjonariuszy wyższych rangą, przez których też jest skrupulatnie ze wszystkiego rozliczany.
Zgodnie z tym, czego się uczyliśmy na zebraniach, patrzmy na ŚJ tak, jak na naszych przyszłych braci :)

To samo tyczy się tych, którzy próbują nam głosić. Nie "znęcajmy" się nad nimi. To nie oni są winni ukrywaniu pedofilii, to nie oni wymyślili wykluczanie, nie oni są autorami "oświadczeń dla służby zdrowia". Swoimi drwinami, złośliwością, nieuprzejmością nie dokładajmy im dodatkowych "atrakcji" - jako członkowie organizacji oni i tak już dostatecznie dostają za swoje...
Nie zniżajmy się do poziomu, w którym mielibyśmy odczuwać satysfakcję z tego, że nasza odpowiedź "weszła komuś w pięty". Zamiast tego zastanówmy się, jak tym biednym ludziom moglibyśmy pomóc.


Offline chmura

Odp: Przywitanie i zaproszenie do kontaktu :)
« Odpowiedź #61 dnia: 22 Lipiec, 2016, 15:03 »
Zgadzam się z przedmówca, ponadto wiem z własnego doświadczenia że w wybudzaniu mnie bardzo mi pomogła rodzina tzw.świecka,swoją delikatnością ,tym że widziałam u nich błogosławieństwo Boże w postaci udanych małżeństw i dobrze "ułożonych" dzieci. Teraz moją główną metodą wybudzania innych jest to gdy odpowiadam napotkanym braciom na pytanie co u mnie? Mówię że poprawiły mi się relacje w rodzinie ,szczególnie w małżeństwie,że jestem szczęśliwa. Niech nie łączą braku zebrań ze smutkiem i depresją.
Nareszcie żyję :)


Offline PoProstuJa

Odp: Przywitanie i zaproszenie do kontaktu :)
« Odpowiedź #62 dnia: 22 Lipiec, 2016, 16:01 »
Bo tutaj trzeba koniecznie stosować radę: "Oto ja posyłam was jak owce pomiędzy wilki; dlatego okażcie się ostrożni jak węże, a niewinni jak gołębie"

Jeśli nie dążymy do wyżej opisanego "wylotu", bezwzględnie trzeba przestrzegać kilku zasad:

1. Pod żadnym pozorem nie dajemy się sprowokować i bez względu na to, jak bardzo by nas świerzbił język, nigdy nie gramy w otwarte karty.

2. W żadnym wypadku otwarcie nie krytykujemy, a jedynie w umiejętny sposób wyrażamy swoje wątpliwości. Innymi słowy nie walimy tekstem: "Żeby wymyślić obecną interpretację dotyczącą 'pokolenia', trzeba być niezłym kretynem". O wiele bezpieczniej można myśl wyrazić tak: "Znam dobrze obecne wyjaśnienie nauki o pokoleniu zamieszczone w naszych publikacjach, ale zastanawiam się, jak można by to było najłatwiej wyjaśnić w trakcie krótkiej rozmowy podczas służby". Mało prawdopodobne, żebyśmy za drugie zdanie mieli beknąć, a do myślenia możemy dać rozmówcy nie mniej niż otwartą krytyką.

3. Posuwamy się drobnymi kroczkami, każdorazowo uprzednio badając grunt. Innymi słowy nie jedziemy na dzień dobry i z pokoleniem, i z krwią, i z wykluczaniem, i z wszystkimi innymi sprawami, które nam akurat przyjdą do głowy. Nie, poruszamy jeden temat na raz. Dajmy na to rzeczone pokolenie. Do tematu delikatnie wracamy za jakiś czas i badamy oddźwięk. Jeśli okaże się, że ktoś się "zabetonował", odpuszczamy, nie brniemy - widocznie na tego rozmówcę nie nadszedł jeszcze czas. Jeśli natomiast okaże się, że rozmówcę skłoniliśmy do jakichś przemyśleń, robimy kolejny kroczek - znów jeden, znów malutki, znów dając czas do zastanowienia się liczony w dniach, a nie sekundach.

4. Zgodnie z tym, czego się uczyliśmy w TSSK, gadkę dostosowujemy do rozmówcy i do sytuacji. Inaczej rozmawiamy z przyjacielem w trakcie luźnej pogawędki, a inaczej w trakcie oficjalnej rozmowy ze starszymi. Pamiętacie, jak zeznawali starsi przed komisją w Australii? "Nie pamiętam", "nie mogę sobie przypomnieć", "ta sytuacja nie utrwaliła się w mojej pamięci". I żeby była jasność: nie namawiam do kłamania! Po prostu na bardzo wiele pytań można odpowiedzieć tak, żeby nie odpowiedzieć...

Tyle w temacie "węża". Jeśli zaś chodzi o "gołębia":

5. Pamiętajmy, że naszym "przeciwnikiem w grze" jest organizacja, a nie ludzie! Nie miejmy innym za złe, że postępują zgodnie z tym, w co sami kiedyś wierzyliśmy! Podejrzewam, że nawet starszy, który wyklucza lub wprasza się do domu na prawienie kazań, nie robi tego ze względu na sadystyczną przyjemność w sprawianiu komuś przykrości. Nie, on jest też ofiarą organizacji, jej zahukanym funkcjonariuszem, który boi się i Boga, i funkcjonariuszy wyższych rangą, przez których też jest skrupulatnie ze wszystkiego rozliczany.
Zgodnie z tym, czego się uczyliśmy na zebraniach, patrzmy na ŚJ tak, jak na naszych przyszłych braci :)

To samo tyczy się tych, którzy próbują nam głosić. Nie "znęcajmy" się nad nimi. To nie oni są winni ukrywaniu pedofilii, to nie oni wymyślili wykluczanie, nie oni są autorami "oświadczeń dla służby zdrowia". Swoimi drwinami, złośliwością, nieuprzejmością nie dokładajmy im dodatkowych "atrakcji" - jako członkowie organizacji oni i tak już dostatecznie dostają za swoje...
Nie zniżajmy się do poziomu, w którym mielibyśmy odczuwać satysfakcję z tego, że nasza odpowiedź "weszła komuś w pięty". Zamiast tego zastanówmy się, jak tym biednym ludziom moglibyśmy pomóc.

Pięknie napisane! :)

Ja tylko dodam od siebie, że w "otwarte karty" zagrałam tylko z 3 osobami, ale nie zaczynałam od asa, ale od "najniższej karty". A w miarę rozwoju rozmowy wyciągałam kolejne karty. Ale to była rozmowa z bardzo mi bliskimi osobami ze zboru, które znałam od lat. I mogę stwierdzić, że efekt jest taki, że:
- dowiedziałam się, że jedna z tych osób jest wybudzona od lat :)
- druga z tych osób budzi się bardzo intensywnie, ale jeszcze popiera w kilku sprawach organizację.
- trzecia słyszała różne pogłoski np. o pedofilii i słuchała mnie uważnie, ale na razie chce być w zborze i martwi się o mnie - ale zapewniła mnie o swojej przyjaźni bez względu na dakszy rozwój akcji i moje decyzje dotyczące odejścia ze zboru.

Miałam jeszcze rozmowę z 4 osobą, ale ona została niekumata i jest szansa, że kiedyś mnie wsypie (choć jej się to niespecjalnie opłaca, bo głównie ja się z nią koleguję i zapewniam towarzystwo).

Pozostałym osobom nic nie mówię, bo nie chcę sobie robić problemów. Zresztą ilekroć zaczynam rozmowę o czymkolwiek z osobami ze zboru, to zaczynam mieć wrażenie, że słucham z ich usta takiego wykładu jak na zgromadzeniu.
Wystarczy, że na przykład wspomnę, że studia są ok, a już spotykam się z odpowiedzią z ich strony według podpunktów, które są i na zgromadzeniach i w strażnicy. Te myśli są tak głęboko zakorzenione w każdym głosicielu, że trudno jest odróżnić czy to jest jego prawdziwy pogląd, czy też nabyty poprzez wielokrotne powtarzanie w publikacjach aż do znudzenia.


Offline Moyses

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 076
  • Polubień: 6229
  • Nie próbuj, rób albo nie rób, nie ma próbowania.
Odp: Przywitanie i zaproszenie do kontaktu :)
« Odpowiedź #63 dnia: 22 Lipiec, 2016, 16:26 »
Agalloch, ty jesteś kolejne wcielenie Joseph'a Goebbels'a.


Offline Agalloch

Odp: Przywitanie i zaproszenie do kontaktu :)
« Odpowiedź #64 dnia: 22 Lipiec, 2016, 20:49 »
Agalloch, ty jesteś kolejne wcielenie Joseph'a Goebbels'a.

Jawohl! :)