Świadkowie to też naciągacze, cwaniacy żeby nie nazwać tego gorzej. Wydaje mi się, że to dobre imię jakie dawniej za nimi szło....uczciwi, pracowici, sumienni....odchodzi do lamusa.
Znajoma ma brata świadka, brat jest badylarzem i cała rodzina ( razem ze znajomą ) ciężko tam pracują. Czasem jak się w niej nazbiera to przychodzi do mnie i daje upust tej goryczy, gadki z bratem nic nie dawały , on uważał że tak musi być, tylko bratowa zaczynała się irytować.
A sprawa wyglądała tak....
Bez zapowiedzi przyjeżdżali ci z wyższej półki, rozsiadali się bo teren ładny, spokój, woda i trzeba ich gościć. Na odchodne już nawet nie pytali o pozwolenie, ale szli i rwali sobie co im pasowało. Owoce, warzywa, nawet kwiatki z korzeniami. To co niepotrzebne rzucali byle gdzie, pakowali do aut i jechali. Na odchodne braterski uścisk dłoni i tyle ma zysku.
Brat na bunt rodziny odpowiadał, że to przecież bracia, jak ma im odmówić? Do niego nic nie trafiało, kobiecie szkoda dzieci i bratowej, o bracie mówi ....jak ma zakuty łeb niech zapier.....
W ubiegłym roku podrzuciłam jej pomysł żeby namówiła bratową na zgłoszenie w UG sezonowych pokoi do wynajęcia i postawienia tablicy z cenami za nocleg, a w tunelach małych tabliczek z cenami. A bratu niech wytłumaczą, że często się mylą ile co kosztuje, a jak jest tabliczka, problemu nie ma. O dziwo facet łyknął.
Przyjechali po dwóch dniach od ustawienia tabliczek. Popatrzyli na tą przy wjeździe, pytają co to za zmiany? Na co gospodyni, że wszystko kosztuje, prąd, sprzątanie a więc żeby choć koszty się zwróciły. Jest 15 zł za nocleg od osoby, a więc wcale nie tak drogo, ale kilka osób to już się uskłada. Poszli do tuneli, a tam kolejna niespodzianka. Wypili kawę i pojechali na pusto.
Znajoma mówi, Anusia puchar ci się należy ile mamy mniej roboty, a i zyski się zwiększyły. Tak po 20 osób w miesiącu żyw i wywianuj na drogę, a teraz wszystko się skończyło.
Zapowiedziałam jej żeby tylko bratu nie mówiła, że ja jej podrzuciłam pomysł, bo gotów uznać że to podszepty szatana.
Tu już nawet nie chodzi o wyznanie, ale o zwykłą ludzką przyzwoitość. To kosztuje, to nie jest manna z nieba, ale widać są tacy którym się wydaje że jak mają jakiś ,, tytuł" to im się należy.
Tazła ta historia mną wstrząsnęła. Ja zdawałam sobie sprawę, że mogą się zdarzyć tacy bracia, co chcą się wepchnąć w darmową gościnę na krzywy ryj, ale nie sądziłam, że to jest tak powszechne i notoryczne.
Ja już teraz dużo lepiej rozumiem "zachęty" na kongresach, żeby rzucić pracę. A ci co rzucili, to się chwalą w wywiadach, że sobie dobrze żyją. I ja już chyba poznałam ich sekret! Widocznie nie krępują się żeby naciągać innych braci i żyć na ich koszt (oraz praca na czarno oczywiście)!
My z mężem mamy takie doświadczenia, że bracia ze zboru raczej nie wydzwaniają do nas żeby zapytać co słychać. Ale, gdy już ktoś dzwoni, a my odbieramy z nadzieją, że po prostu chce pogadać... to jak zwykle się okazuje, że dzwoni, bo chce darmowej usługi/pomocy.
My jesteśmy chętni do pomocy i nie raz się komuś coś naprawiło/zrobiło gratis. Ale jeżeli jakiś brat ze zboru nie dzwonił do nas przez 6 lat, a nagle wielce nas do siebie zaprasza... tylko żeby mu zrobić fuchę za darmo, to aż nami trzęsie z nerwów.
Dlatego albo odmawiamy przyjścia na wizytę albo mówimy - to będzie kosztowało X złotych. I jak brat słyszy, że miałby zapłacić, to nagle się okazuje, że on już nie jest zainteresowany ani tą fuchą, ani tym żeby nas zaprosić do siebie.
Postawa wielu braci: "NALEŻY MI SIĘ", bardzo nas zawsze wkurzała! Jesteś bratem, to zrób / daj / pomóż za darmo.
Myśmy zawsze mieli zasadę, że nie chcemy żeby ktoś nam coś robił za darmo. Jak pomógł, to się mu zapłaciło albo coś kupiło. A tak w ogóle, to raczej staraliśmy się unikać korzystania z usług braci, bo to później jest dług wdzięczności do końca życia.
A co do oszukania nas... Owszem, zdarzyło nam się kilka razy. A to brat pożyczył od nas pieniądze i już 10 lat nie oddaje. A to inny brat nas wykiwał na kasę (i zapłacił nam mniej niż się umawialiśmy), a to kolejny sprzedał nam po zawyżonej cenie swoje stare auto, trupa do naprawy, jako samochód "tylko lać i jeździć" (i jeszcze kazał nam wpisać w umowę, że to auto bezwypadkowe, podczas, gdy później się okazało, że było bite ile wlezie).
Teraz już byśmy takimi głupkami nie byli i pewnie walczylibyśmy o swoje prawa. Ale kiedyś naiwnie się "zakrywało grzechy miłością". Dzięki temu bracia-oszuści mieli się w zborach tak samo dobrze jak pedofile - mogli grasować do woli, bo nikt ich nie pociągnął do żadnej odpowiedzialności za ich czyny.
Najsmutniejsze jest to, że w wielu takich szemranych interesach biorą udział starsi zboru. A jak wiemy - ryba psuje się od głowy.
I co też ciekawe - widzę, że sprzątanie, bo chyba główne zajęcie braci, bo ja również znam takich, co tym głównie się zajmują (jeden z nich - starszy - zatrudniony oficjalnie, a reszta szeregowych braci na czarno rzecz jasna).
Sprawdza się więc ludowa mądrość przekazywana dzieciom przez rodziców: "jak się nie będziesz uczył, to będziesz kible szorował!"