Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 6 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Z życia wzięte .....  (Przeczytany 346133 razy)

Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #705 dnia: 08 Lipiec, 2017, 19:25 »
Ja uważam tak samo  ;D

W piwnicy zamknę :P Wiesz że Cię kocham, normalnie za to nie kończenie, to mam ochotę zamknąć i nie wypuścić puki nie skończysz  8-)

 O Ty sadystko  :o  ale  jak w dobrym towarzystwie to mogę ..... :D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Startek

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #706 dnia: 08 Lipiec, 2017, 22:55 »
O Ty sadystko  :o  ale  jak w dobrym towarzystwie to mogę ..... :D
. Jak w piwnicy to że świadkami Jehowy , bo to ostatnio ich domena . Czy myślisz że będziesz dla nich dobrym towarzystwem ? Jedynie dobre jest tylko TOWARZYSTWO STRAŻNICA ☺


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #707 dnia: 09 Lipiec, 2017, 00:27 »
O Ty sadystko  :o  ale  jak w dobrym towarzystwie to mogę ..... :D

łoczywiście żem sadystka  ;D
jakieś winko się też znajdzie  ;) :-*
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline PoProstuJa

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #708 dnia: 09 Lipiec, 2017, 00:30 »
O Ty sadystko  :o  ale  jak w dobrym towarzystwie to mogę ..... :D

A może być w Towarzystwie Strażnica?! ;D


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #709 dnia: 09 Lipiec, 2017, 11:55 »
. Jak w piwnicy to że świadkami Jehowy , bo to ostatnio ich domena . Czy myślisz że będziesz dla nich dobrym towarzystwem ? Jedynie dobre jest tylko TOWARZYSTWO STRAŻNICA ☺

  Ja? Ja zawsze jestem dobrym towarzystwem 8-) tylko reszta może być tego nieświadoma.  ;D

łoczywiście żem sadystka  ;D
jakieś winko się też znajdzie  ;) :-*

  A więc, lista winek do testowania rośnie.  Czekam na dalsze propozycje.  ;D

A może być w Towarzystwie Strażnica?! ;D

 Samo TS mnie mało satysfakcjonuje, ja tam wolę być jako ósma wspaniała.
Choć swoją drogą, dobrze, że nie siódma, to mi się kojarzy z pewnym zwierzakiem w filmie ,, Niedźwiedź Pana Adamsa.  ;D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #710 dnia: 09 Lipiec, 2017, 19:36 »

​Nie​ będę Was zamęczać szczegółami, napiszę pokrótce.



   Mężczyzna  bardzo szybko wracał do zdrowia, po jakiś dwóch dniach od wybudzenia, ojciec postanowił mu powiedzieć, jaką podjął decyzję, aby go ratować. Nie bardzo ​wiedział jak zacząć, bał się, ale nie miał zamiaru tego ukrywać. Zaczął od słów..muszę ci coś powiedzieć, powinieneś się tego dowiedzieć ode mnie. Wydusił to z siebie, nie patrząc na syna.​ Tato, chcesz mi powiedzieć, że podano mi krew, a ty wyraziłeś na to zgodę?
Spojrzał na syna zaskoczony. Skąd wiesz? Tato odparł chory, a czy ja jestem dziecko, a gdzie oni są (żona, matka, brat)? Nikt mnie nie odwiedza tylko ty.
Ojciec chciał mu powiedzieć, żeby czasem nie czuł się winny, skalany jak to naucza organizacja. On bierze wszystko na siebie. Nie dał mu skończyć, powiedział krótko..po raz drugi  ​podarowałeś mi życie, za co ci bardzo  dziękuję.

​,,Dużo ostatnio rozmyślałem, dla mnie sprzeciwiłeś się wszystkim, może nawet Bogu, nie wiem, ale wiem jedno, bardzo musisz mnie kochać. Tak jak, wtedy gdy zbiłem szybę sąsiadce, wszyscy na mnie krzyczeli, a ty ze mną poszedłeś, posprzątaliśmy, pomogłeś mi panią przeprosić. Powiedziałeś, że źle zrobiłem, ale na mnie nie krzyczałeś. Wtedy byłeś moim wielkim bohaterem, nikogo się nie bałeś, ani mamy, ani krzyczącego sąsiada, ani sąsiadki. Dziś też nim jesteś. Chciałbym być dla swoich dzieci takim ojcem jak ty dla nas.''

​Tego się nie spodziewał, było mu miło i czuł się zaskoczony podejściem syna. Fakt, nikt nie zaglądał, nikt nawet nie dzwonił do szpitala, aby o niego zapytać.
Kilka dni później, spotkał synową, która go widząc, próbowała przejść na drugą stronę ulicy. Złapał ją za rękę i zapytał..nie wstyd ci, nie jesteś ciekawa co z twoim mężem, ojcem twoich dzieci? Może jestem w stanie zrozumieć moją żonę, ma ponad sześćdziesiąt lat i może być niereformowalna, ale ty młoda kobieta?
Gdzie twoja miłość do bliźniego, podstawowe przykazanie? Czy tak postępują ludzie mający Boga w sercu? A co jak organizacja się myli? Nic mu nie odpowiedziała, rozpłakała się i uciekła.

Po dwóch dniach zabrał syna do siebie, właśnie mieli zjeść kolację, gdy odezwał się domofon. To synowa z dziećmi, byli w szpitalu, tam się dowiedziała, że już wyszedł, a więc przyszli.
Dzieci aż piszczały z radości, musieli je co chwilę upominać, aby nie uszkodziły co dopiero posklejanego taty.
Krzysztof patrzył na nich i wiedział, że jego syn też jest gotów zrobić dla swoich dzieci wszystko.
Po tygodniu żona zabrała chorego do domu, choć minęło już trochę czasu matka nadal się nie przełamała i nie odwiedziła syna. Gdy Krzysztof kiedyś ją spotkał na ulicy i po krótkiej wymianie zdań zapytał..a co ty zrobiłaś dla naszego syna, gdy leżał chory? Odpowiedziała mu..modliłam się z braćmi. Q..zaklął, lepiej zostawcie to tym, co naprawdę potrafią to robić.

Mój bohater jest wykluczony i twierdzi, że dobrze mu z tym, nie chce już być utożsamiany z tymi ludźmi. Nowym znajomym się nie przyznaje kim był. Żyje po nowemu, podróżuje, rozwija swoją pasję, zwyczajnie cieszy się życiem. Żałuje jednego, że tak późno zdobył się na ten krok.  Syn z żoną też postanowili odejść. Choć początkowo synowa była na nie, to jednak po jednej z wizyt starszych, nie wytrzymała, gdy zaczęła się nagonka na jej męża, wyrzuciła ich z domu.  I na koniec kilka słów od samego Krzysztofa.

,, Kochani, tak ja, jak i wielu z Was, daliśmy się oszukać. Wierzyliśmy szczerze, ufaliśmy, oddaliśmy ten organizacji kawał swojego życia, czasu, który mogliśmy spożytkować dużo lepiej. To boli, gdy się człowiek przekonuje, że było okłamywanym. Tam się nie wierzy w Boga, tam się wierzy w organizację. Głosiciele wy idziecie w dobrej wierze, a tak naprawdę jesteście tylko akwizytorami, naganiaczami, którzy nabijają kasę tym w Ameryce. To jest firma, firma dobrze prosperująca, szkoda tylko, że dzięki ludzkiej naiwności. Nie bójcie się, świat bez oddechu organizacji na plecach, wygląda naprawdę dużo bardziej kolorowo. Odwagi, nie odchodzicie od Boga, jego macie w sercach.''
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Julita

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #711 dnia: 09 Lipiec, 2017, 20:43 »

​Nie​ będę Was zamęczać szczegółami, napiszę pokrótce.


,, Kochani, tak ja, jak i wielu z Was, daliśmy się oszukać. Wierzyliśmy szczerze, ufaliśmy, oddaliśmy ten organizacji kawał swojego życia, czasu, który mogliśmy spożytkować dużo lepiej. To boli, gdy się człowiek przekonuje, że było okłamywanym. Tam się nie wierzy w Boga, tam się wierzy w organizację. Głosiciele wy idziecie w dobrej wierze, a tak naprawdę jesteście tylko akwizytorami, naganiaczami, którzy nabijają kasę tym w Ameryce. To jest firma, firma dobrze prosperująca, szkoda tylko, że dzięki ludzkiej naiwności. Nie bójcie się, świat bez oddechu organizacji na plecach, wygląda naprawdę dużo bardziej kolorowo. Odwagi, nie odchodzicie od Boga, jego macie w sercach.''

Mądre podsumowanie. Lepszego nie trzeba. Szczególnie ostatnie zdanie.
Są 3 rzeczy, które przemijają i nie wracają nigdy więcej : słowa, czas, szanse. Nie rzucaj, nie trwoń, nie marnuj.


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #712 dnia: 09 Lipiec, 2017, 22:40 »
Kilka dni później, spotkał synową, która go widząc, próbowała przejść na drugą stronę ulicy. Złapał ją za rękę i zapytał..nie wstyd ci, nie jesteś ciekawa co z twoim mężem, ojcem twoich dzieci? Może jestem w stanie zrozumieć moją żonę, ma ponad sześćdziesiąt lat i może być niereformowalna, ale ty młoda kobieta?
Gdzie twoja miłość do bliźniego, podstawowe przykazanie? Czy tak postępują ludzie mający Boga w sercu? A co jak organizacja się myli? Nic mu nie odpowiedziała, rozpłakała się i uciekła.

"moje brzemię lekkie" taa, każdy kto wyszedł z organizacji, lub wie o niej więcej wie/przekonał się jak bardzo 'lekkie' to brzemię' ciążące jak ołów u nurka by się nie wynurzyć, w tym wypadku by nie zaczerpnąć świeżego powietrza (wolności). Częste płacze, załamania, spowolnienia nie brały się z braku ducha, a ze zwykłego wypalenia zawodowego (fajna religia, ciekawe czy można wpisać to sobie do CV). Widać to mocno po reakcji kobiety, mimo że kochała (nie wg definicji orga, co widać w późniejszym tekście), musiała/nie widziała innego rozwiązania/to było wg niej najlepsze na tamten czas zachowanie. Zmuszanie się do lojalności względem orga powoduje płacz, ciężko jest stłamsić podstawowe uczucia ludzkie. Oczywiście zdaję sobie sprawę z zabetonowania niektórych.

Mój bohater jest wykluczony i twierdzi, że dobrze mu z tym, nie chce już być utożsamiany z tymi ludźmi. Nowym znajomym się nie przyznaje kim był. Żyje po nowemu, podróżuje, rozwija swoją pasję, zwyczajnie cieszy się życiem. Żałuje jednego, że tak późno zdobył się na ten krok.  Syn z żoną też postanowili odejść. Choć początkowo synowa była na nie, to jednak po jednej z wizyt starszych, nie wytrzymała, gdy zaczęła się nagonka na jej męża, wyrzuciła ich z domu.  I na koniec kilka słów od samego Krzysztofa.

,, Kochani, tak ja, jak i wielu z Was, daliśmy się oszukać. Wierzyliśmy szczerze, ufaliśmy, oddaliśmy ten organizacji kawał swojego życia, czasu, który mogliśmy spożytkować dużo lepiej. To boli, gdy się człowiek przekonuje, że było okłamywanym. Tam się nie wierzy w Boga, tam się wierzy w organizację. Głosiciele wy idziecie w dobrej wierze, a tak naprawdę jesteście tylko akwizytorami, naganiaczami, którzy nabijają kasę tym w Ameryce. To jest firma, firma dobrze prosperująca, szkoda tylko, że dzięki ludzkiej naiwności. Nie bójcie się, świat bez oddechu organizacji na plecach, wygląda naprawdę dużo bardziej kolorowo. Odwagi, nie odchodzicie od Boga, jego macie w sercach.''

Drugą młodość teraz przeżywa  ;D
Szkoda że nie widziałam jak wywala krawatowych z domu, musiało być ciekawe. Że ktoś ratował swoje życie, ponoć najcenniejszy dar od  Boga, który musimy szanować, cenić, dziękować za ten dar. Nasza wdzięczność ma się objawiać w dbaniu o siebie, unikaniu nałogów, sportów ekstremalnych, często przesadnym źle rozumianym bezpieczeństwie (u mnie w zborze jeden kolo ciągle nadużywał słowa pandemia, szkoda że nigdy nie zajrzał do słownika zobaczyć co to słowo oznacza, tak mi się przypomniało coś na śmiesznie). Jak już dochodzi do bezpośredniego zagrożenia życia, to ślepy lojalny chrześcijanin ŚJ ma zrobić wszystko żeby nie podać życiodajnego płynu. Ucieczka ze szpitala, krzyczenie, wyrywanie rurek igieł/wenflonów nie ma problemu, przecież w ten sposób ktoś uratował swoją duszę, swoje miejsce w raju, w biegu po życie wieczne dalej choćby miał się ktoś czołgać (co z definicji odpada od biegu). Mówią że lepiej jest w domu żałobnym, zakończył lojalnie bieg i czeka na raj, ta Utopia jest tak cholernie silna. Ciągłe przypomnienia o kartkach z zakazem transfuzji, żeby nie zostać obciążonym winą krwi, bo dla dżehowy to takie ważne, żeby nie skalać się krwią, każdy musi mieć na względzie zbliżający się sąd ostateczny, zmartwychwstanie. Pic na wodę fotomontaż.

Wiem że do tematu krwi mocno emocjonalnie zawsze podchodzę, temat jest mi niesamowicie bliski. O uczuciu jakie towarzyszy w czasie zagrożenia, o strachu i chęci ulgi, o niesamowitym pragnieniu życia, przypominają mi dwie piękne blizny na moim brzuchu. Żaden starszy, nadzorca, nawet członek CK nie wmówi mi że decyzję podejmuje taka osoba bo ma w pamięci raj, nie jest się w stanie myśleć nawet o czymś takim, tej cholernej Utopii. Kto będzie w stanie uwierzyć że to piękne świadectwo i jaką wiarę i więź z bogiem, ma osoba odmawiająca transfuzji, a w oczach jedynie widać strach, ból i myśl o zbliżającej się śmierci. Boga to mają niesamowitego, normalnie uosobienie miłości, fanklub jeszcze lepszy...

P.S. pocieszające jest dla mnie to że główny bohater zaczął żyć, żyć naprawdę. A Pan Krzysztof (wiecie że ja miałam mieć tak na imię  ;D) wraz z rodziną są razem. Przykro się czyta o matce dla której ważniejsze są jakieś chore zasady, co zrobić, kijem Wisły nie zawróci się. Czasem takie bolesne lekcje, pokazują ile dla kogo znaczymy, kim albo czym jesteśmy dla innych, nawet najbliższych. Jedno czego się nauczyłam, nie patrzeć się za siebie, przeszłość wraz z ludźmi zostawić za sobą, pamiętanie i tęsknota nic nie zmieni. Jest to niesamowicie bolesne, jednak czasem jedyne rozwiązanie żeby SOBIE nie wyrządzać krzywdy.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #713 dnia: 10 Lipiec, 2017, 17:48 »

 Czasem takie bolesne lekcje, pokazują ile dla kogo znaczymy, kim albo czym jesteśmy dla innych, nawet najbliższych. Jedno czego się nauczyłam, nie patrzeć się za siebie, przeszłość wraz z ludźmi zostawić za sobą, pamiętanie i tęsknota nic nie zmieni. Jest to niesamowicie bolesne, jednak czasem jedyne rozwiązanie żeby SOBIE nie wyrządzać krzywdy.

  Zgadza się, to jest próba dla obu stron i bardzo często przychodzi rozczarowanie, bo okazuje się, że dla bliskich nie znaczymy zbyt wiele. Najpierw jest organizacja, którą mają za Boga i wyrocznię.
Widziałam ludzi, którzy byli gotowi się zgodzić na niedozwolony zabieg, ale gdy zobaczyli garnitury i krawaty, zaraz się zmieniali. A więc kogo się bali? Przecież Bóg widział ich wahanie, znał ich myśli i to  przed nim powinni czuć respekt.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #714 dnia: 12 Lipiec, 2017, 20:24 »
Opowiem Wam pewną historię.


    Jakiś rok, półtora temu napisała do mnie pewnie kobieta, która na mnie naskoczyła, ponieważ nie spodobał się jej, jeden z moich komentarzy. Zarzuciła mi, brak lojalności względem organizacji, a jako były świadek powinnam ją mieć, choć w niewielkim stopniu. Przyznałam jej rację, ma prawo się jej coś nie podobać, ale zaraz też zapytałam..a czy jest lojalna względem religii, w której wyrosła? To na jakiś czas spowodowało, że się przycięła.

Niewiele o niej wiedziałam, milczała jakieś trzy miesiące. Gdy się ponownie odezwała, ostatnich tematów już nie poruszałyśmy. Choć mnie zapewniała o swojej głębokiej wierze, oddaniu i nadziejach związanych z tą religią, ja tam swoje wiedziałam. Coś ją przyprowadziło na forum, tak samo, jak jakaś impuls, skłoniła do napisania do mnie. Przeczytała cały mój wątek, doskonale wiedziała, kim jestem, a więc powód jakiś być musiał. Jednak nie pytałam, po co i dlaczego? Nie chciałam jej spłoszyć.
Po powrocie była już mniej bojowa, ale za to bardziej wylewna.

Wiktoria została świadkiem w wieku 20 lat, zwerbował ją jej przyszły mąż. Gdy się pobrali, oboje postanowili zostać pionierami. O potomstwie nie myśleli, chcieli się całkowicie oddać służbie. I tak w swoim postanowieniu trwali dziesięć lat, aż tu nagle psikus, kobieta jest w ciąży. W jakim stopniu jej zdrowie pozwalało głosiła, później mała przerwa i ponownie wróciła do służby, a dziecko zostawiła pod opieką mamy. Gdy mi to opowiedziała zagotowało się we mnie. Była pierwszą osobą, na którą tak mocno naskoczyłam.

Napisałam jej wprost..jak można być takim głupim i zamienić bezcenne chwile z dzieckiem, na latanie po okolicy i polerowanie klamek? Omija ją pierwszy uśmiech, pierwsze słowa, pierwsze kroki. To się nie powtórzy, to jest tylko raz, a jej wtedy przy dziecku nie będzie. Co powie dziecku, gdy się ją zapyta, a gdzie byłeś jak ja dorastałem? Głosiłaś i co z tego masz?
Dziecko cię potrzebuje, a ludzie mają dość takich wizyt. Tracisz coś, czego nie da się odbudować, to twoja  mama będzie dla dziecka najważniejsza. Dowiedziałam się, że przesadzam, takie dziecko niewiele rozumie i znów się na mnie obraziła.

I znów kilka miesięcy milczenie. Tym razem, gdy się odezwała, zaczęła od słów..chciałam cię przeprosić, miałaś rację.
Ucieszyłam się i nie dlatego, że miałam racje, ale dlatego, że sama wychowuje synka, już się nikim nie wyręcza. Pewnego dnia wróciła do domu, wzięła dziecko na ręce a ono się rozpłakało. Dopiero u babci przestało płakać. Później dowiedziała się, że synek się już uśmiecha jak się do niego mówi. I znów powtórka, gdy ona mówiła, dzieciak się krzywił, gdy mówiła babcia śmiał się ile sił w płucach.
To ją przeraziło, a moje słowa..jak się będziesz czuła, gdy dziecko na widok twojej mamy, nie będzie wołać babcia, ale mama?

Przeraziła się, zamieniła głoszenie na opiekę nad dzieckiem. Mąż nadal był pionierem.
​Nie odzywała się do mnie, było jej wstyd. Jednak nadal śledziła forum, do czego także zachęciła męża.
Wstyd był zbyteczny, najważniejsze, że wyciągnęła słuszne wnioski i wprowadziła je w życie.
Od tamtej pory oboje śledzą ludzkie historie na forum, różne nowości, odkrycia na temat organizacji.
Mąż już nie jest pionierem, podjął pracę na pełen etat, ona zajmuje się dzieckiem, wynajęli mieszkanie.
Nadal są świadkami, ale już takimi mało aktywnymi. Gdy idą na zebranie, patrzą na to całkiem inaczej, ona jeszcze się udziela, mąż nie pamięta, kiedy ostatni raz zabrał głos, za co ostatnio miał rozmowę ze starszymi.

W tym roku po raz pierwszy nie byli na zgromadzeniu, pojechali całą trójką na długą wycieczkę.
Wiktoria mówi, że już by napisali list o odłączenie, ale ktoś z ich bliskich jest bardzo chory, są jeszcze w zborze dla tej osoby, tylko i wyłącznie z litości.
Nasze relacje są bardzo zażyłe, mocno im kibicuję i choć bardzo bym chciała aby dali sobie z tym majdanem całkowicie spokój, to wiedzą też, że jeśli postanowią zostać w organizacji, uszanuję ich decyzję.
Ostatnio jej powiedziałam..ale wiesz, ciebie czuć odstępcą na kilometr, tak mną przesiąknęłaś?  Innych może aż mdlić.  ;D
« Ostatnia zmiana: 12 Lipiec, 2017, 20:26 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline wspaniale

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #715 dnia: 13 Lipiec, 2017, 10:00 »
Pozdrowienia dla Wiktorii i męża.
 :)

Adam, czy foch Ci juz przeszedł ?
tęskno za Twoja historią. Nie tylko mi.
=========
Wspaniale


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #716 dnia: 14 Lipiec, 2017, 20:19 »
 Wiktoria pewnie już widziała pozdrowienia. :)

Co do Adama, nie wiem czy przegląda, nie poruszamy tego tematu.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #717 dnia: 15 Lipiec, 2017, 15:37 »
Kto żyje nadzieją, umrze głodny.

     Krysia dość wcześnie została wdową, dorosłe dzieci, odchowane wnuki, czuła się niepotrzebna, samotna. Postanowiła zostać pionierką, praca, z pracy prosto do służby. W domu tylko sypiała i się przebierała. Lubiła ludzi, rozmawiać na różne tematy, czasem odbiegali od myśli, z jaką przyszła.
Była i jest gadułą, często mówi o sobie Hanka Bielicka. Gdy przeszła na emeryturę, miała jeszcze więcej czasu, głosiła od rana do wieczora, kto tylko chciał mógł liczyć na jej towarzystwo. Gdy nie miała z kim, chodziła do parku i tam wdawała się w pogaduszki, które przekierowywała na wiadomy tor.

Podczas jednej z takich plenerowych konwersacji poznała pana, wiekiem zbliżony, zadawał dużo pytań, co Krysia bardzo lubiła, mogła się wykazać.
Umówili się za kilka dni w tym samym miejscu, ona chciała następnego dnia, ale mężczyzna musiał jechać z synową i wnukiem do lekarza.
Na spotkanie poszła dobrze przygotowana i obładowana odpowiednią literaturą. Trochę poznała rozmówcę, widziała jakie pytania zadawał, a więc ten kierunek tematyczny obrała. Była dobrą godzinę przed czasem, liczyła, że może z kimś innym jeszcze sobie pogada. Niestety rozpadało się i park opustoszał. Nie zabrała ze sobą parasola i musiała najgorszą ulewę przeczekać pod drzewem. Na spotkanie nawet nie liczyła, chciała jak najszybciej wrócić do domu i się przebrać.

Stojąc tak pod przeciekającym już drzewem usłyszała..dzień dobry. Odpowiedziała zaskoczona i spojrzała na zegarek, była dokładnie 14:30, mężczyzna uprzedził jej pytanie, że w taki deszcz. Powiedział krótko, obiecałem więc jestem.
Odprowadził Krysię do domu, a ta w rewanżu zaprosiła go na kawę i tak zaczęli rozmawiać na znajome tematy. Umówili się na koleją rozmowę, pan był punktualny jak mało kto, jednak podczas trzeciej rozmowy postawił warunek. Będzie studiował z Krysią Biblię, ale bez strażnic itp. Próbowała go przekonać, że z literaturą będzie im łatwiej, ale on był nieugięty. Ustąpiła, zawsze to szansa na zainteresowanego, a z czasem może i do reszty się przekona, myślała kobieta.

Czym dłużej czytali i rozmawiali, to Krysi robił się mętlik w głowie. Mężczyzna przyniósł różne przekłady Biblii, a ona miałam tylko swój przekład NŚ i czasem ten jej werset nijak się miał do całej reszty. Bywały dni, że nie mogła spać. Gdy sama sięgała do literatury, aby rozwiać swoje wątpliwości, a później do Pism, jakie zostawił jej znajomy, jeszcze bardziej była zdezorientowana.
Ze swoimi wątpliwościami postanowiła iść do braci starszych, liczyła na ich pomoc.

W dniu, kiedy powiedziała, że chce porozmawiać tylko ją wysłuchano, powiedzieli jej, że przyjdą do niej i porozmawiają. Podekscytowana kobieta, jak zawsze dobrze się przygotowała, położyła na stole wszystkie egzemplarze Pisma i czekała na swoich braci. Nawet przez myśl jej nie przeszło, jak bardzo ta wizyta zmieni jej dotychczasowe, spokojne życie...cdn.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Tusia

  • Gość
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #718 dnia: 15 Lipiec, 2017, 18:39 »
W dniu, kiedy powiedziała, że chce porozmawiać tylko ją wysłuchano, powiedzieli jej, że przyjdą do niej i porozmawiają. Podekscytowana kobieta, jak zawsze dobrze się przygotowała, położyła na stole wszystkie egzemplarze Pisma i czekała na swoich braci. Nawet przez myśl jej nie przeszło, jak bardzo ta wizyta zmieni jej dotychczasowe, spokojne życie...cdn.

Komitecik...  ;D Zgadłem?


Offline Startek

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #719 dnia: 15 Lipiec, 2017, 19:21 »
Kto żyje nadzieją, umrze głodny.

     Krysia dość wcześnie została wdową, dorosłe dzieci, odchowane wnuki, czuła się niepotrzebna, samotna. Postanowiła zostać pionierką, praca, z pracy prosto do służby. W domu tylko sypiała i się przebierała. Lubiła ludzi, rozmawiać na różne tematy, czasem odbiegali od myśli, z jaką przyszła.
Była i jest gadułą, często mówi o sobie Hanka Bielicka. Gdy przeszła na emeryturę, miała jeszcze więcej czasu, głosiła od rana do wieczora, kto tylko chciał mógł liczyć na jej towarzystwo. Gdy nie miała z kim, chodziła do parku i tam wdawała się w pogaduszki, które przekierowywała na wiadomy tor.

Podczas jednej z takich plenerowych konwersacji poznała pana, wiekiem zbliżony, zadawał dużo pytań, co Krysia bardzo lubiła, mogła się wykazać.
Umówili się za kilka dni w tym samym miejscu, ona chciała następnego dnia, ale mężczyzna musiał jechać z synową i wnukiem do lekarza.
Na spotkanie poszła dobrze przygotowana i obładowana odpowiednią literaturą. Trochę poznała rozmówcę, widziała jakie pytania zadawał, a więc ten kierunek tematyczny obrała. Była dobrą godzinę przed czasem, liczyła, że może z kimś innym jeszcze sobie pogada. Niestety rozpadało się i park opustoszał. Nie zabrała ze sobą parasola i musiała najgorszą ulewę przeczekać pod drzewem. Na spotkanie nawet nie liczyła, chciała jak najszybciej wrócić do domu i się przebrać.

Stojąc tak pod przeciekającym już drzewem usłyszała..dzień dobry. Odpowiedziała zaskoczona i spojrzała na zegarek, była dokładnie 14:30, mężczyzna uprzedził jej pytanie, że w taki deszcz. Powiedział krótko, obiecałem więc jestem.
Odprowadził Krysię do domu, a ta w rewanżu zaprosiła go na kawę i tak zaczęli rozmawiać na znajome tematy. Umówili się na koleją rozmowę, pan był punktualny jak mało kto, jednak podczas trzeciej rozmowy postawił warunek. Będzie studiował z Krysią Biblię, ale bez strażnic itp. Próbowała go przekonać, że z literaturą będzie im łatwiej, ale on był nieugięty. Ustąpiła, zawsze to szansa na zainteresowanego, a z czasem może i do reszty się przekona, myślała kobieta.

Czym dłużej czytali i rozmawiali, to Krysi robił się mętlik w głowie. Mężczyzna przyniósł różne przekłady Biblii, a ona miałam tylko swój przekład NŚ i czasem ten jej werset nijak się miał do całej reszty. Bywały dni, że nie mogła spać. Gdy sama sięgała do literatury, aby rozwiać swoje wątpliwości, a później do Pism, jakie zostawił jej znajomy, jeszcze bardziej była zdezorientowana.
Ze swoimi wątpliwościami postanowiła iść do braci starszych, liczyła na ich pomoc.

W dniu, kiedy powiedziała, że chce porozmawiać tylko ją wysłuchano, powiedzieli jej, że przyjdą do niej i porozmawiają. Podekscytowana kobieta, jak zawsze dobrze się przygotowała, położyła na stole wszystkie egzemplarze Pisma i czekała na swoich braci. Nawet przez myśl jej nie przeszło, jak bardzo ta wizyta zmieni jej dotychczasowe, spokojne życie...cdn.
. O tak zmieniło jej życie ,  usłyszała te słowa MY NIE PRZYSZLIŚMY TU ABY CIEBIE SŁUCHAĆ !!!  ZDRADZIŁAŚ JEHOWE !  ZOBACZ JAKĄ KRZYWDĘ ZROBIŁAŚ SWOIM BLISKIM  ,TWOJE DZIECI PŁACZĄ Z TWOJEGO POWODU ,   przed tymi słowami kazali jej odczytać 2Jana 9 . JESTEŚ WOLNA , NIE MOŻESZ JUŻ BYĆ Z NAMI !!!   Dlaczego ? A TO DLATEGO  1 KOR 5 : 11, 13